Strony

niedziela, 14 września 2014

Okiem wędrowca - Bieliczna

Witajcie!
Wakacje właściwie dobiegły końca, więc czas wrócić do pracy. My również wracamy do Was.
Dziś, na "początek", mamy dla Was coś niemalże "świeżego" - mianowicie wspomnienia z Bielicznej.

Zapraszamy do lektury:

                                                             



idąc z Przełęczy Pułaskiego do Bielicznej....


Położona jest nad brzegiem rzeki Białej. Kiedyś była to wesoła, gwarna wieś. Mieszkańcy w pocie czoła pracowali na chleb, dzieci bawiły się nad strumieniem, wkoło porykiwało bydło, a w cerkwi rozlegały się nawoływania dzwonu...
Dziś nie ma tu domów, po dawnych mieszkańcach pozostała cerkiew, cmentarz i kilka przydrożnych krzyży i kapliczek. Wieś przyłączono po pobliskich Izb, i zamieniono w jedno, wielkie pastwisko...


droga do Bielicznej


a tu ostatnie spojrzenia w stronę "Pułaskiego"


Zacznijmy jednak od historii. Niewiele można o niej powiedzieć. Wieś została lokowana na prawie wołoskim w 1595 roku. Dokonał tego Iwan Izbiański. Osadnicy nie mieli "daleko" do nowego domu - pochodzili z pobliskiej wsi Izby. Lokację wsi umożliwił przywilej kardynała Jerzego Radziwiłła. W 1770 roku w pobliskich Izbach bronili się konfederaci Kazimierza Pułaskiego.W 1928 roku mieszkało tutaj 206 Łemków wyznania grekokatolickiego. W tym też roku, wszyscy przeszli na prawosławie. Dwa lata później zbudowano tutaj świątynię prawosławną. Niestety, nie przetrwała ona próby czasu... Od 1936 roku wieś była uposażeniem kościoła w Tyliczu. Nie była to nigdy bardzo duża wieś - w 1936 roku, a więc tuż przed wybuchem II wojny światowej było tutaj 34 domy i 2 świątynie (cerkiew unicka i czasownia prawosławna).W 1939 roku żyło tutaj 225 Łemków i 7 Żydów.  Wspomniana cerkiew grekokatolicka powstała w 1796 roku. Świątynię prawosławną zbudowano w Bielicznej w latach 3. XX wieku, co związane było z powrotem Łemków do "wiary ojców" - prawosławia (tzw. Schizma Tylawska). Kres osadnictwa na terenie wsi przyniosły lata powojenne. W latach 1945 - 1947 roku mieszkańcy, częściowo dobrowolnie, częściowo pod przymusem władz, opuścili swoje domu. Nigdy już tutaj nie powrócili... Tragedia Łemkowszczyzny również i tutaj zostawiła po sobie bolesny ślad.








My Bieliczną odwiedziliśmy tego lata, w lipcu. Było słonecznie, wręcz gorąco. Co jakiś czas jednak pojawiały się na niebie chmurki, dające nam od czasu do czasu wytchnienie.
Dotarliśmy tutaj około południa, idąc z Izb przez Królową Beskidu Niskiego - Lackową, a później schodząc ze szlaku na polną drogę tuż za Przełęczą Pułaskiego. Tutaj musimy dodać że większość trasy przeszliśmy z we czwórkę - towarzyszyliśmy bowiem pewnemu małżeństwu (Pan geolog i Pani pedagog) wędrującemu tak jak My z plecakiem po Lemkowynie..
jesteśmy już Bielicznej - wsi, której już nie ma...


Królowa Beskidu Niskiego - Lackowa, w całym swoim majestacie


zgadnijcie co to :)


Początkowo szliśmy przez las, w dużej mierze "młodniak" świerkowy. Na drodze, w licznych kałużach zażywały kąpieli beztroskie żaby. Po pewnym czasie wyszliśmy de facto na teren otwarty - wkoło bowiem rozciągały się łąki, porosłe trawami i ziołami. Pięknie to wszystko wyglądało. Najbardziej jednak podobał się nam widok na Lackową - można ją było oglądać w całym "majestacie". Dumna, piękna góra....
Idziemy dalej. Pachną zioła, m. in. wspaniała macierzanka, nasze ulubione ziółko.Gdzieniegdzie przy drodze rosną drzewa, dają cień. Nagle, kilkanaście metrów poniżej drogi dostrzegamy "coś" w trawie. Pośród wysokich ziół stał... żelazny, przydrożny krzyż. Pamiątka po dawnych mieszkańcach. Teraz mamy pewność - to już Bieliczna. Idziemy więc dalej, czujniej się rozglądając. Wkoło wielkie łąki - a każda... odcięta od głównej drogi bramą. Cóż, nowe czasy - nowi właściciele - nowe zwyczaje... Dostrzegam poniżej drogi jakiś drewniany budynek, wygląda jak szopa - zapewne jest to letnie schronienie dla ludzi wypasających tu okresowo owce.. Jednak My szukamy czegoś innego... Idziemy dalej, w dół, w stronę doliny rzeki Białej, tutaj jeszcze nie tak okazałej jak np. w okolicach Tarnowa. Szukamy cierpliwie cerkwi. Dostrzegamy w oddali zarysy białej budowli z wieżą - to musi być cerkiew. Mamy rację, w miarę zmniejszania się odległości, cerkiew ukazuje się wyraźniej pośród drzew. Zbliżamy się do niej.




oto ślady bytności dzisiejszego człowieka...







W pobliżu, na polach pracują maszyny rolnicze - ciągniki, jedne koszą, inne przewracają trawę, a na innych polach - prasują suche siano w wielkie bale. Piękna jest ta cerkiew - otynkowana na biało, sprawia wrażenie nowej. Otacza ją niski murek z kamieni rzecznych. By do niej dojść, musimy przejść przez potok (tak, tak, to rzeka Biała) a potem przez mały, drewniany mostek. Podchodzimy i dotykamy klamki. Była otwarta! (co Nas zdziwiło) Nie omieszkamy się więc zajrzeć. Po krótkiej, cichej modlitwie, oglądamy ją sobie. Z zewnątrz wydaje się dość duża, wewnątrz zaś - bardzo malutka. Ale jest piękna... Wychodzimy na zewnątrz, i zastanawiamy się gdzie jest cmentarz, bo i tam chcemy zajrzeć. Postanowiliśmy szukać go na wzniesieniu, kilkanaście metrów za cerkwią. Idąc przez trawy, jakąś zarosłą ścieżką, docieramy do celu. Na cmentarzu zachowało się jeszcze kilka kamiennych nagrobków. Teren jest ogrodzony, wiec nie maja wstępu tutaj zwierzęta. Na szczęście. Krótka modlitwa, i idziemy dalej. Za cerkwią spotkaliśmy jakichś "turystów", urządzających sobie tutaj.. ognisko, okraszone licznym jedzeniem i muzyką z radia. Cóż, nie byli rozmowni. Poszliśmy dalej drogą.














zajrzyjmy do środka - skromna, lecz piękna świątynia :)








dawny cmentarz łemkowski



























Wkoło łąki, trawy, łąki, trawy. Każdy wjazd zamknięty żelazną bramą, ogrodzony. Cóż, przed wojną na pewno tak nie było. Dostrzegamy blisko drogi, w chaszczach gontowy daszek. Podchodzimy bliżej - to kapliczka odnowiona przez właściciela działki zapewne. Wewnątrz figurka i obraz. Kapliczka zaś zbudowana, tak jak cerkiew, z kamienia. Piękna. Idąc dalej, w towarzystwie rzeki Białej (ale bez poznanych znajomych, którzy poszli "swoją drogą") przyglądamy się krajobrazowi. Ciekawie prezentuje się koryto rzeki -  patrząc na nie, od razu przychodzi do głowy myśl, że ten strumyczek "ma pazur". Po pewnym czasie dostrzegamy w oddali zabudowania stadniny w Izbach. Na polach, ogrodzonych pastuchami, pasą się konie, ale też krowy i owce. W końcu docieramy do drogi w Izbach. Jeszcze chwila i dojdziemy do "noclegowni".








"pamiątki" po dawnych mieszkańcach
kapliczka




Wspominamy do dzisiaj Bieliczną. Położona w malowniczej dolinie, musiała tętnić życiem. Niestety, bezpowrotnie zniszczyła to ludzka nienawiść i  niesprawiedliwość. Cóż, nie zmienimy tego, ale przynajmniej możemy uratować to, co pozostało. A dobrym tego przykładem jest cerkiew, po wysiedleniach niszczejąca, a odnowiona w 1985 roku dzięki proboszczowi pobliskiej Banicy, ks. Czekajowi.
znów trzeba przekroczyć Białą...






ten "potoczek" nie należy raczej do spokojnych rzek.....

Dziś Bieliczna to raj pasterzy, wędrowców i.. fotografów.Bardzo często przyjeżdżają tu z odległych stron. A głównym "modelem" jest ocalała świątynia..
Dziwne to uczucie, gdy pośród głuszy, lasów, spotyka się piękną świątynię. Szkoda, że mury nie potrafią mówić - na pewno opowiedziałyby nam o miejscowości, mieszkańcach, historii...








Źródła inf.:
Luboński P., 2012 Beskid Niski, przewodnik dla prawdziwego turysty.

Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej.
www.polskaniezwykla.pl
www.ciekawe-miejsca.net


10 komentarzy:

  1. Kurczę, ta Lackowa wygląda tak łagodnie i niepozornie, a naczytałam się już wiele razy, że potrafi dać nieźle popalić! Kolejny raz się przekonuję, że Beskid Niskich to wyjątkowy rejon, gdyby tak faktycznie mury potrafiły mówić... Pozdrowienia Kochani :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym zdjęciu owszem wygląda łagodnie, ale za to rano gdy była skąpana we mgle i gdzieś tam hen malował się szczyt wyglądała jak prawdziwa królowa - surowa i niedostępna:) A Beskid Niski jest pełen uroków i tajemnic:)
      Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  2. Miło Was powitać po tak długiej przerwie...
    To dzięki Wam poznałam miejsce gdzie kiedyś istniała wieś tętniąca życiem - Bieliczną. Biała cerkiew, mała, kamienna kapliczka, zapuszczony cmentarz, drzewa owocowe, to może już ostatnie ślady po mieszkających niegdyś Łemkach.
    Zastanawiające są cmentarze, czy Ci ludzie spoczywają tam za karę? Dlaczego nikt nie zajmuje się tymi cmentarzami? czyż to nie smutne?...
    Trochę śmieszą szlabany na tych ogromnych połaciach ziemi...
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również Ciebie miło spotkać u Nas Łucjo:)Niestety nikt zbytnio nie dba o to by zachować pamięć o mieszkańcach tej ziemi. Pewnie za kilkanaście lat nie pozostanie ślad po tym wszystkim. A szlabany cóż służą do odgradzania włości gospodarstwa rolnego mające pokaźne ilości bydła i koni na utrzymaniu..
      Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  3. Żelazny krzyż jest upamiętnieniem miejsca śmierci bacy - raczej czasy późniejsze niż ślady mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć Długi :D Jak zwykle wpadasz tutaj z optymizmem i uśmiechem na twarzy :D
      Jeśli jest tak jak mówisz, to poprawimy "gafę" :) A wiesz może coś więcej na ten temat? Np. co dokładnie spotkało owego bacę itd? Jeśli chciałbyś się z nami podzielić informacjami - to znasz naszego maila :)
      Nie wykłócając się zaś - pasterzy można uznać za "sezonowych mieszkańców" :)
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. Dziś tj. 9 lipiec 2017 zajechaliśmy do Bielicznej , niestety do cerkwi ciężko podejść bo kładka się zawaliła ( w weekend majowy 2017 jeszcze była cała ) przez trawę po pas nie poszliśmy bo nie byliśmy przygotowani na ewentualną ochronę przed kleszczami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kładka spadła? ojej, ale szkoda.. Fajna była, można było na niej posiedzieć nad wodą.. Może niedługo pojawi się nowa...

      Pozdowienia

      Usuń
  5. Kochani jeśli jestem w Beskidzie Niskim zawsze wpadam do Bielicznej to miejsce mnie urzekło ten spokój wokoło Ta Kapliczka te pachnące trawy tego miejsca nieda się zapomnieć polecam to miejsce wszystkim zabieganym i spracowanym można Tu naprawdę oderwać się od codzienności Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie słowa tu są zawsze mile widziane ;)
      Beskid wciąga, zawsze chce się tutaj wracać..

      Pozdrawiamy

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!