Strony

niedziela, 27 sierpnia 2017

Okiem wędrowca - Jasionka

Witajcie,
dziś chcemy Was zabrać w niesamowite miejsce. Nie budzi ono zainteresowania turystów, przejeżdżających przez wieś w drodze do pięknej Radocyny, nie jest też rajem dla fanów agroturystyki. Straszą tu dzisiaj zabudowania dawnego PGR - u, pasą się krowy, prawie nie ma śladu po dawnej wiosce. Zapraszamy Was na spacer po Jasionce

Na starej drodze w Jasionce

Konie pasące się przy drodze do Radocyny

Jasionka leży u źródeł Zawoji, wpadającej w Nieznajowej do Wisłoki. Od północy wioska dawniej sięgała do Krzywej (dziś jest uznawana za jej przysiółek), na południu zaś sięgała stoków góry Czarna (703 m n. p. m.). Od wschodu zamykały wioskę bezimienne wzgórza, a od zachodu - stoki Kamiennego Wierchu (70 m n. p. m.). Dzisiaj zabudowa obecnej Jasionki tylko częściowo pokrywa się z dawnym zasięgiem miejscowości.


Na początek trochę historii:
Pierwsze wzmianki o wiosce pochodzą dopiero z 1665 r. W dokumentach z 1765 r. wymieniono 12 ról, i mieszkało około 140 osób. Jasionka była wsią należącą do dóbr królewskich, wchodziła w skład kasztelani bieckiej. Jasionka nie należała nigdy do dużych wsi. Sama nazwa wsi pochodzi od łemkowskiej nazwy Jesiona - wedle przekazów pierwsi mieszkańcy po przybyciu zastali tutaj las pełen jesionów właśnie. Co ciekawe, jeszcze w latach 30 XX wieku rosło tutaj jeszcze kilka okazałych drzew tego atunku, mających po kilkaset lat.

Widoki z góry Czarna


 W roku 1786 mieszkało tutaj 170 Rusinów - grekokatolików, a już w roku 1882 mieszkało tutaj 274 unitów. Żyła tu również  rodzina żydowska prowadząca karczmę. Wieś nie stanowiła nigdy samodzielnej parafii, była częścią parafii w Wołowcu, a potem w Krzywej. Najbliższa cerkiew była właśnie w Krzywej, więc mieszkańcy tam uczęszczali na nabożeństwa. Podobnie jak i w okolicznych wioskach, również z Jasionki wiele osób wyjechało "za chlebem" do Ameryki. Częsć z nich pozostała tam na stałe, i wspierała swoich bliskich na Łemkowynie finansowo. Jasionka była mocno powiązana z wsią Krzywa. Razem z nią i Banicą tworzyły jedną gromadę (Krzywa stanowiła w tej gromadzie centrum). Gdy w Krzywej spłonęła cerkiew w roku 1902, a ksiądz z Wołowca (zagniewany, gdyż mieszkańcy nie chcieli remontować jego plebanii w Wołowcu lecz zbudować nową w Krzywej) odmówił coniedzielnych mszy w kaplicy w Krzywej, wspólnymi siłami mieszkańcy Jasionki i Krzywej wznieśli nową świątynię. Najwięcej zasług miał przy tym Jurko Szwedy z Jasionki - został potem wójtem we wsi oraz gospodarzem cerkwi.

Wioska powoli się rozrastała. W roku 1900 w 68 domach żyło 314 mieszkańców. Przed I wojną światową w okolicy działał ksiądz Maksym Sandowycz, propagujący powrót mieszkańców Łemkowszczyzny do prawosławia. Licznych sympatyków powrotu do starej wiary znalazł m.in. w Jasionce. By móc odprawiać nabożeństwa mieszkańcy postanowili przenieść starą i nieużytkowaną cerkiew z Krzywej. Zrobili to w ciągu jednego dnia, nie pytając sąsiadów o zmianę. Następnego dnia rozpoczęto składanie cerkwi, jednak pracę przerwano, pod naciskiem żandarmów wezwanych przez mieszkańców Krzywej. W niezmienionym stanie materiał przeleżał w Jasionce do 1915 r. - wówczas to spłonęła świątynia w Krzywej, i jej mieszkańcy odebrali swoją własność, by odbudować cerkiew.

Figura MB z 1900 roku

Figura Świętej Rodziny

Sam wybuch I wojny światowej zaczął się dla mieszkańców Jasionki boleśnie. Austriacy wywieźli bowiem do Thalerhofu sprzyjających poprzednio prawosławiu mieszkańców podejrzewając ich o moskalofilskie sympatie. Argumentem za tym była zapewne również działająca tutaj czytelnia im. Kaczkowsiego. W okolicy toczono ciężkie walki, szczególnie na przełomie 1914 i 1915 roku. Pamiątką po tych wydarzeniach jest cmentarz wojenny w Krzywej (nr 54), koło cerkwi.  Sama wieś również straciła część zabudowy w toku działań wojennych.

Po zakończeniu Wielkiej Wojny w okolicy rozpoczęto odbudowę zniszczonej zabudowy. Nie było to łatwe - brakowało wszystkiego - ziarna na siew, zwierząt, żywności. Wiele osób zmarło z powodu różnych chorób. W latach 1918 - 1920 wieś wchodziła w skład Rusińskiej Ludowej Republiki Łemków.
Jasionka powoli się odradzała- działał we wsi sklep, karczma, wiatrak, olejarnia. Znani i cenieni byli cieśle z Jasionki, stawiający domy w okolicznych wsiach. Mieszkańcy Jasionki zajmowali się też stolarstwem - wyrabiali krzesła, stoły, urządzenia do przędzenia wełny. Co ciekawe, słynął też z dobrych opinii fryzjer z Jasionki, i z jego usług korzystali także mieszkańcy okolicznych wiosek. Całość dopełniali działający tutaj szewcy oraz "dentysta", zajmujący się wyrywaniem bolących zębów. Słynna też była stworzona w Jasionce kapela. Jak wspomnieliśmy wcześniej, Jasionka nie tworzyła osobnej parafii. Do 1933 roku mieszkańcy przynależeli do parafii w Wołowcu, potem zaś do Krzywej. Pod koniec lat 20. duża część mieszkańców wróciła do prawosławia - uczęszczali na nabożeństwa do Banicy k. Krzywej. Przed wojną mieszkało tutaj 73 rodziny, w tym rodzina Polaka - kowala, Józefa Skurskiego, oraz rodzina żydowska prowadząca we wsi karczmę. Jednak ogólna liczba ludności spadła, i w 1931 roku wynosiła tylko 269 osób.

obok tego krzyża trzeba odbić w prawo, by wejść na starą wiejską drogę


Po I wojnie lasy rosnące na stokach Czerteżu zakupili Żydzi. Mieszkańcy znaleźli wówczas zatrudnienie przy ścince i zrywce drewna. Drewno zwożono do tartaków w Nieznajowej i w Czarnem. Ciekawa historia wydarzyła się tutaj już przed wybuchem II wojny światowej. Otóż spłonęła działająca w Jasionce karczma, własność tutejszego Żyda. Sprawa wyjaśniła się później - otóż właścicielowi zależało na otrzymaniu odszkodowania, które dałoby mu możliwość wyjazdu do Palestyny. Karczmarz pieniądze otrzymał, i dzięki temu wyjechał, unikając śmierci z rąk hitlerowców.
Mieszkańcy zajmowali się głównie hodowlą. W domach trzymano bydło, w tym także woły, a także po kilkanaście owiec. Oczywiście było też ptactwo domowe, a z czasem niemal w każdym domu pojawił się koń. Chociaż ziemia była nieurodzajna, próbowano uprawiać m. in. zboża, a także zajmowano się sadownictwem, chociaż niewielu potrafiło szczepić i pielęgnować drzewka.

Po wybuchu wojny przez wieś maszerowały oddziały niemieckie, później zaś, po wybuchu w 1941 roku wojny niemiecko - radzieckiej, mieszkańcy byli zmuszani do licznych prac na potrzeby wojsk niemieckich. Bezpłatnie pracowali przy wyrębie lasów, a później, gdy Armia Czerwona zaczęła się zbliżać - pracowali przy budowie umocnień. We wsi też kwaterowali żołnierze niemieccy, mający tutaj "przystanek" przed wyjazdem na front zachodni, później zaś urządzono tutaj bazę zaopatrzeniową, i mieszkańcy musieli przenieść się do zabudowy gospodarczej. Na terenie wsi kopano ziemianki, w których magazynowano zaopatrzenie. Przez całą wojnę z Jasionki, podobnie jak i z innych wsi zbierano kontyngenty żywności. Niemców w działaniach wspierali aktywie "siczownicy" - policja ukraińska, sformowana z ochotników z terenów dzisiejszej Ukrainy. Kilkunastu mieszkańców wywieziono na roboty przymusowe. W styczniu w okolicach trwały walki - Armia Czerwona wypierała oddziały niemieckie. Hitlerowcy chowali swoich zabitych na polu należącym niegdyś do Żyda Chaima - karczmarza.  Po zajęciu wsi przez sowietów, kilku mieszkańców zgłosiło się do wojska. Dodatkowych kilkunastu mężczyzn pozyskano z poboru przymusowego. Część z nich, po przeszkoleniu w Rabce, walczyło m. in. w okolicach Pragi w Czechach.
I znów piękne konie z Jasionki

Figura MB z Dzieciątkiem, niedaleko niej drogę przecina GSB

Po wojnie nastały trudne czasy. Dziesięć rodzin w 1945 roku wyjechało do ZSRR w ramach umowy polsko - radzieckiej. Pozostali mieszkańcy z trudem wiązali koniec z końcem. Ponadto zostali przymuszeni przez nową władzę do pomocy w sianokosach m.in. w Nieznajowej, Rostajnym czy Długiem. Prócz pracy, za którą oczywiści nie dostawali zapłaty, trzeba było wykarmić pracujących tam wojskowych. To czego okupant nie skonfiskował, trzeba było przeznaczyć na potrzeby nowej władzy. Ciężko było uzyskać jakiekolwiek dodatkowe pieniądze, jedynie ścinka drzewa była względnie opłacalna. Szczęśliwcy, którzy posiadali kawałek własnego lasu drzewo mogli sprzedać, w Gorlicach lub Bieczu, ale nie obyło się to bez zgody leśniczego. Pomocni w odbudowie wioski okazali się również krewni z Ameryki. Początkiem 1946 roku w okolicy pojawiło się UPA. Pojawiali się oni często we wsi, a mieszkańcy karmili ich. Dobra wola okazała się być zgubna, gdyż potem żołnierze UPA przychodzili po prowiant, jak po "swoje". Mimo, że wspierano żołnierzy UPA materialnie, to nie popierano ich poglądów. Nieraz bywało, że polskie oddziały walczyły z UPA w okolicach wsi, z różnym skutkiem. W 1947 wioska nie wiedziała co to spokój. Ciągnęły do niej zastępy WP i UPA, a każda ze stron korzystała swobodnie z pracy rąk mieszkańców. Plotka niosła, że chcą wysiedlać Łemków z ich własnych domów i ziem. Jak się niestety okazało w tej pogłosce było sporo prawdy. Dziewiątego czerwca o świcie WP nakazało mieszkańcom wsi szybkie spakowanie dobytku i natychmiastowe opuszczenie domostw. Po noclegu w opuszczonym już Gładyszowie, 10 czerwca ruszono dalej. Tak Jasionczanie szli przez Magurę aż do stacji Gorlice-Zagórzany. Następnie po 3 dniach,  transportem z Zagórzan pojechali na Ziemie Odzyskane m.in w okolice Poznania. Niestety kilka osób trafiło też po drodze do obozu w Jaworznie. Wieś opuściło wtenczas 40 rodzin.


Rzut oka przejazdem, na PGR. Tutaj rzadko ktoś się zatrzymuje

Wieś po wysiedleniu przez kolejne lata świeciła pustkami. W latach 50-tych powstał na terenie wsi  PGR, który przejął większość terenów, część z nich zaś zajęło nadleśnictwo. Budulec na budowę zabudowań gospodarskich pozyskiwano oczywiście z chałup i piwnic. W 1961 roku we wsi pozostały tyko 2 chyże, po reszcie zaś tylko fundamenty. Dodatkowo na potrzeby budowlane rozbierano okoliczne cerkwie, np. w Radocynie czy w Lipnej. Uprawiano tu rolę i hodowano bydło oraz konie. Dawni mieszkańcy chcieli powrócić na swoją ojcowiznę, jednak władza im to skutecznie uniemożliwiła - "...pozostawione przez Was gospodarstwa zostały rozdysponowane na rzecz PGR. W tych warunkach zwrot gospodarstw posiadanych przez Obywateli w tut. Powiecie nie może nastąpić". Tak więc do dnia dzisiejszego ich potomkowie mieszkają na zachodzie.

Od lat 60 działał też w Jasionce oddział Stadniny Koni Huculskich w Siarach, gdzie wypasano młode roczniki. Gospodarstwo Państwowe było miejscem pracy i domem dla kilkudziesięciu pracowników, przybyłych z okolicznych wsi. Organizowano tutaj nawet seanse filmowe! Niestety, w latach 90. PGR w Jasionce podzielił los innych gospodarstw państwowych. Pozostały popadające w ruinę budynki, bieda, rozczarowanie i brak perspektyw. W ostatnich latach teren ten nieco się ożywił, pojawiają się prywatni właściciele, wypasane są liczne stada bydła mięsnego i koni, przedłużono drogę asfaltową. Jednak w dalszym ciągu dzisiejsza Jasionka to miejsce raczej ponure.
Po dawnej wsi nie pozostało zbyt wiele śladów. Są to przydrożne krzyże i kapliczki. Do dnia dzisiejszego przetrwało ich kilkanaście. Najbardziej interesujące znajdują się przy starej drodze wiejskiej. Idąc tą drogą podejdziemy blisko szczytu Czarna - warto się tam wdrapać, tym bardziej że podejście jest stosunkowo łagodne, za to widoki z góry bardzo urocze - można podziwiać stąd m. in.  Magurę Małastowską oraz wiele innych okolicznych szczytów. Na wspomnianą drogę łatwo trafić, wystarczy tuż za ostatnim przystankiem autobusowym skręcić w prawo, w dobrze widoczną ziemną drogę, obok pięknych kamiennych krzyży. Inne przydrożne krzyże i kapliczki zobaczycie przy drodze z Krzywej, oraz przy drodze do Radocyny. Większość z nich to dzieło kamieniarzy z Bartnego.

Jasionkę na prawdę warto odwiedzić, przynajmniej przez nią przewędrować. Tu od razu małe ostrzeżenie - uważajcie na rozbrykane bydło, pasie się na wielkich pastwiskach po obu stronach drogi i nic nie stoi mu na przeszkodzie, bo tą drogę przekraczać. Czasem zaś zwierzęta lubią pobrykać, więc miejcie się na baczności.

Takie spotkanie o poranku to na prawdę miłe przeżycie. Na zdjęciu nasz przyjaciel i towarzysz podróży, Daniel Szczerba

Na koniec stara droga wiejska, dziś przemierzana przez bydło i maszyny rolnicze, kiedyś główna arteria w wiosce

Odwiedzajcie Jasionkę, bo daje Wam wiele możliwości. Lubisz pieszą wędrówkę - proszę bardzo, Jasionkę przecina czerwony szlak pieszy (GSB). Lubisz rower - wiedzie tędy Transgraniczny Szlak Rowerowy. Jeśli zaś uwielbiasz narty - prowadzą tędy "Śnieżne Trasy Przez Lasy". Oprócz tego przez szczyt Czarna przechodzi zielony szlak LP. Niedaleko stąd do Lipnej, Czarnego, Radocyny czy Nieznajowej. Wbrew pozorom więc jest tutaj wiele możliwości. Nawet przywiązani do swoich samochodów mogą z nich tutaj korzystać. Jednak najlepiej jest przewędrować te trasy, podziwiając po drodze krzyże i kapliczki, wstępując na okoliczne cmentarze i cerkwiska...

Myśląc o Jasionce, wraca do nas zawsze obraz wschodu słońca, oglądany ze stoków góry Czarna, oraz spotkanie z pasącymi się przy drodze do Czarnego końmi. Zaciekawione podchodziły do nas, pozwalały się pogłaskać. Przypomniało się dzieciństwo...

Mamy nadzieję, że tym wpisem zaciekawiliśmy Was nieco. Zajrzyjcie tutaj koniecznie. Nie taki diabeł straszny jak go malują 😉

Do zobaczenia na szlaku!





Źródła inf.:
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty.
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej
Budzyński Z., 1995, Struktura terytorialna i stan wiernych Kościoła unickiego na Łemkowszczyźnie w XVIII wieku
Czajkowski J., 1999, Studia nad Łemkowszczyzną
www.apokryfruski.org
www.beskid-niski.pl



6 komentarzy:

  1. My bylismy tam zimą gdy wszystko pokrywał szron lecz było bardzo klimatycznie :) Konie również były na zewnątrz mimo ujemnej temperatury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewne miejsca w Beskidzie są piękne bez względu na porę roku jaką się je odwiedza :) A konie w tym miejscu są naprawdę osobliwe:)

      Usuń
  2. Ba ja tamtędy wędrowałem gdy PGRy upadały,a na ich miejsce nowe zycie nie pojawiało się. Najczęściej widywalismy na wpół zdziczałe psy. Ale było urokliwie i nieco tajemniczo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz tam nieco się ożywiło, ale świetności ta wioska chyba już nie odzyska. Za to wołowiny tam nie brakuje :)

      Usuń
  3. Ja tylko w zimie nigdy w Jasionce nie byłem, a szkoda, bo niedaleki Wołowiec tą porą roku był niemalże niedostępny, no ale tam trzeba ostro zjechać w dół, a przy fatalnych warunkach wyjechać nie było łatwo. Co do Jasionki to wieś na końcu świata i dalej odcięcie. Kiedyś marzyłem by działkę tam kupić :), mam tam swoje takie ulubione miejsce z najlepszym dla mnie widokiem w BN.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz zrealizować plany ;) Byłoby blisko w góry :)

      Pozdrowienia

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!