Strony

niedziela, 10 września 2017

Na Wahalowskim Wierchu

Witajcie,

Dzisiaj zabieramy Was na jeden z beskidzkich szczytów. Nie jest to jednak byle jaka "górka" porosła gęstym jak dziewicza puszcza lasem. Takich szczytów mamy w Beskidzie Niskim dostatek. My chcemy Wam pokazać szczyt wyjątkowy, bo wolny od drzew, z ciekawą panoramą. Wpis więc dzisiaj nie będzie długi, jednak powinien Was zaciekawić. Ale do rzeczy.

Widok na porosłą lasem dolinę Jawornika

widok już zza Osławicy..

jeden z wielu okolicznych myśliwych

Wahalowski Wierch (666 m n.p.m.) góruje niemal nad Komańczą, ostatnią wsią Beskidu Niskiego od wschodu - dalej już są Bieszczady. Wraz ze szczytem Hruń (677 m n.p.m.) są jednymi z wyższych szczytów w okolicy. Wahalowski Wierch sąsiaduje od północy właściwie już z pasmem Kamienia, od zachodu zaś stopniowo opada ku dolinom zajętym przez wsie: Czystogarb (d. Czystohorb) i Wisłok Wielki (d. Górny). Od południa sąsiaduje z Hruńiem i przez Popową Górę szczyty schodzą do Komańczy. Zachodnie stoki zajmowała niegdyś duża wioska Jawornik, po któej pozostały do dzisiaj smęne ruiny i kilka przydrożnych krzyży, cmentarz i cerkwisko.
Beskid Niski słynie raczej ze szczytów nie powalających swoją wysokością. Jednak większość z tych niewysokich szczytów funduje zazwyczaj solidny trening i mocne spalanie tłuszczu. Bo to, że szczyt jest niski, nie znaczy że jest łatwy do zdobycia. Jednak Wahalowski Wierch jest tutaj wyjątkiem. Przynajmniej naszym zdaniem. Na prawdę można na niego wejść stosunkowo minimalnym wysiłkiem. Jego stoki są łagodne, a ponieważ nie ma wielkich wahań wysokości między sąsiednimi szczytami, jest to przyjemna odmiana przy długodystansowym marszu. Mimo więc "szatańskiej" wysokości nie ma się czego bać - nie taki diabeł straszny jak go malują ☺
 Góra i stoki są w większości wykorzystywane rolniczo - prowadzone są tutaj regularne wykaszania. Nie wygląda co prawda, by zebrane siano komuś służyło, ale jest to miło widzieć, że jednak ktoś dba, by góra zachowała swoje walory widokowe. Zresztą duże zwały bali robią wrażenie - ale tu od razu przestrzegamy przed wchodzeniem na nie w poszukiwaniu lepszych widoków. Każdy bal (bala?) siana ma wielką masę, i nie chcielibyście być tym przygnieceni. Więc nie kuście losu...

Widok na Pasmo Kamienia

Takich stert jest tutaj więcej

a tu z kolei widok na grzbiet Wahalowskiego Wierchu, widziany z łąk nad Jawornikiem (po przejściu na drugą stronę i wdrapaniu na górę)

Na szczycie stoi stary betonowy trójnóg - punkt triangulacyjny, używany dawniej w pomiarach geodezyjnych. Dzisiaj już raczej nie jest potrzebny, ale ciekawie komponuje się z krajobrazem. Znajdziecie też na górze oczywiście tabliczkę z nazwą szczytu i jego wysokością.

Co właściwie widać z góry? Jeśli spojrzycie w kierunku wschodnim, zobaczycie już Bieszczady. Widać stąd m. in. szczyt Suliła (759 m n.p.m.) górujący nad Turzańskiem - też zresztą dobry punkt widokowy. Od strony północnej widać zalesione szczyty Kamienia, "wystaje" też maszt telekomunikacyjny ulokowany na szczycie Tokarni (778 m n.p.m.). Na zachodzie obejrzymy sobie dawne zabudowania PGR w Wisłoku Wielkim, oraz górujące dalej szczyty Pasma Granicznego, m. in. Wielki Bukowiec 848 m n.p.m.) i Kanasiówkę (823 m n.p.m.). W kierunku zachodnim jest ładny widok na pasmo Diłu a nawet Rzepedki, tylko tutaj lepiej odejść ze szczytu parę kroków czerwonym szlakiem ku Komańczy albo też ku Fajtysce. Ale dosłownie kilkanaście metrów. Zapiera dech w piersiach ogrom tutejszych łąk, szczególnie tych okalających porosłą lasem dolinę dawnego Jawornika. Zresztą ze stoków Wahalowskiego Wierchu wypływa też i sam potok Jawornik, wpadający potem do Osławicy.
Przyjemnie jest tutaj wejść latem, przejść po skoszonych łąkach, poczuć ten wiatr we włosach. Uczucie wolności, którego nie sposób opisać słowami. To trzeba po prostu poczuć...

Często goszczą tutaj drapieżne ptaki - orliki, i jastrzębie. Nawet po kilka, kilkanaście okazów jednocześnie potrafi kołować nad tutejszymi łąkami. Czasem nagle spadają ku ziemi z wielką prędkością, niczym strzały. Wtedy wiadomo, że jakiś gryzoń, wąż lub jaszczurka musi żegnać się z życiem..

Wieża triangulacyjna na szczycie

Widok na pasmo graniczne

Tutaj z kolei PGR w Wisłoku Górnym

Ciekawie jest tędy wędrować. Przyjemna to odmiana po długim marszu przez gęste beskidzkie lasy. Można sobie wygodnie usiąść, zregenerować nadwątlone siły i podziwiać piękną okolicę. Jeśli ktoś jest fanem bieszczadzkich Połonin, to tutaj może czuć się jak "u siebie", bo krajobraz jest mocno zbliżony do słynnych bieszczadzkich widoków właśnie.

Dojść tu można albo idąc Głównym Szlakiem Beskidzkim (czerwonym) albo też ścieżką biało-żółtą z Jawornika. My właśnie z Jawornika dotarliśmy na szczyt, ale niezupełnie ścieżką. Ścieżka bowiem za bazą w Jaworniku wyprowadziła nas na manowce. Tutaj porada - jeśli idziecie od strony Rzepedzi, to po dojściu do bazy idźcie "do góry", koło wiaty nad bazą i przejdźcie łąkami na szczyt. Przynajmniej latem, bo nie wiemy jak tu jest wiosną. Latem natomiast trasa była kompletnie zarośnięta, i w pewnym momencie... znaki zniknęły. Pierwszy raz od dawna zgubiliśmy szlak. Czy my przeoczyliśmy ścieżkę, czy też na tym odcinku jest zaniedbana - trudno wyczuć. Jednak po prostu przeszliśmy potok i wdrapaliśmy się na stok, dalej zaś poszliśmy pięknymi łąkami. Trochę szkoda nam było ścieżki, bo minęliśmy kilka przydrożnych krzyży, jednak wyjątkowe, tak rzadkie w Beskidzie Niskim widoki zrekompensowały nam tą stratę z nawiązką. Powrócimy tutaj jesienią, powinno być łatwiej ;)

Tutaj już dwójka łowców

Jaka to odmiana iść taką drogą pośród łąk..

Jeśli na szczyt wprowadził Was GSB, to koniecznie zejdźcie do Jawornika. Miejsce to słynie nie tylko z rozpowszechnionych wierzeń wampirycznych i zabiegów apotropaicznych, ale także z licznych śladów po dawnej zabudowie - wieś przestała istnieć w połowie lat 40 XX wieku, po kilkuset letnim, nieprzerwanym ciągu osadniczym. Parę informacji o wiosce znajdziecie tutaj.
 Trudno coś więcej o szczycie powiedzieć. Tylko jeszcze dodamy, że co roku biegną przezeń maratończycy z Łemkowyna Ultra Trail. Mordercza trasa prowadzi wzdłuż GSB od Krynicy aż do Komańczy właśnie. Tak szczerze mówiąc morderczy ten szlak jest też i dla turystów po przejściu maratończyków...

Serdecznie polecamy Wam wejście tutaj, na górę. Wysiłek na prawdę się opłaci. Nie ma wielu takich miejsc w Beskidzie Niskim, a jest to zawsze jakaś odmiana w górskiej wędrówce.

Mamy nadzieję, że ten krótki wpis przypadł Wam do gustu. Pozdrawiamy serdecznie i zachęcamy do wędrówki.
Do zobaczenia na szlaku!

Źródła inf.:
karpackilas.o12.pl
www.twojebieszczady.net
pl.wikipedia.org


6 komentarzy:

  1. Witaj Julijan.
    Fajny szlak. szkoda, że ja już tak daleko wedrować nie mogę. Kondycja i lata już nie te.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście,choć nie polonina, to widoki "połonińskie", na pewno warta przejścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wschodni Beskid Niski mimowolnie kojarzy się już z Bieszczadami. I tu już przy Komańczy niestety musi ulec silniejszemu :)

      Usuń
  3. Witaj Julijan.
    Nie dla mnie wierchy i kiczery... Lata lecą...
    Fajna wędrówka.
    Pozdrawiam i do siebie zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!