Strony

niedziela, 30 lipca 2017

Okiem wędrowca - Darów

Witajcie!
Dzisiaj chcemy zabrać Was na krótki spacer po nieistniejącej wsi Darów. Jak wiele wschodnio beskidzkich miejscowości, także i Darowa nie ominęło cłkowite niemal wyludnienie. Dzisiaj jest to już tylko obszar geodezyjny, chociaż, co ciekawe jako wieś wiguruje w rejestrze terytorialnym (TERYT) i nawet w zeszłorocznym referendum odnośnie zmiany granic gmin Jaśliska i Komańcza Darów pojawił się jako równorzędna osada obok pozostałych miejscowości...

Łąki - rzadko widok w tych okolicach. Zdecydowaną przewagę mają lasy.
"Werbowana kapliczka"

Wieś rozciągała się dawniej w dolinie Darowskiego Potoku, będącego dopływem Wisłoka. Obecnie jest to niemal całkowicie zalesiony teren, skryty pośród wzgórz. Od północy wieś zamykał m. in. szczyt Dział (665 m n.p.m.). Od południa wieś podchodziła pod bezimienne wzgórze o wys. 560 m n. p. m., - stąd też jest blisko do słynnego szczytu Berdo (646 m. n. p. m.) na stokach którego oddziały UPA rozstrzelały żołnierzy WP w 1946 roku.  Na zachodzie wieś łączyła się z Surowicą, również dziś nieistniejącą osadą. Granica tutaj przebiega przy kamiennej kapliczce, chociaż wedle słów miejscowego leśniczego - przebiegała nieco dalej, przy dwóch charakterystycznych, wiekowych lipach. Wschodnią granicę stanowią stoki okolicznych wzgórz, m. in. Smokowiska (748 m n.p.m.).

Na początek oczywiście trochę historii:

Wieś lokowano w 1559 roku na prawie wołoskim. Prawa do lokacji udzielił Mikołaj Cikowski, starosta sanocki. Nie był to teren łatwy do zagospodarowania, i wieś rozwijała się powoli. W roku 1627 w dokumentach wzmiankowano tylko 6 gospodarstw. Była to wieś królewska, podległa bezpośrednio starostwu sanockiemu (należała do klucza beskiego). Była to osada uboga, położona z dala od głównych traktów, trudno dostępna.
W roku 1785 mieszkało tutaj 143 osoby: 130 grekokatolików (Rusinów) i 13 katolików obrządku łacińskiego (Polaków).
Przez pewien czas po rozbiorach wieś nadal była własnością starostwa sanockiego, teraz już władanego przez Austrię. Jednak w roku 1811 austriacy sprzedali wieś w ręce prywatne. Zakupił ją Ignacy Urbański. Wieś już pozostała w rękach prywatnych - np. pod koniec XIX wieku zakupił ją lwowski aptekarz o nazwisku Tomanka.
Wioska stopniowo się rozwijała, chociaż mamy do czynienia z wahaniami liczby mieszkańców. W roku 1840 mieszkało tutaj 242 unitów (Łemków), a w 1859 było ich już tylko 159 - co zapewne należy wiązać z epidemiami cholery i tyfusu, a także z wyjazdami zarobkowymi. 20 lat później, w 1879 roku było tu już 235 grekokatolików, a w 1899 roku - mieszkało tu ponad 300 Łemków.

Kapliczka, odbudowana kilka lat temu



I wojna światowa nie odznaczyła się specjalnie na tym terenie - toczono co prawda walki w rejonie pasma Bukowicy, ale sam Darów poważnie nie ucierpiał. Kilka kilometrów od Darowa znajduje się zbiorowa mogiła żołnierzy poległych w walkach z tego okresu. Pochowano ich w mogile powstańców styczniowych z 1863 roku - spoczywają tutaj mieszkańcy Bukowska polegli w walkach (? - dokładnie nie wiemy) powstańczych, których zwłok władze austriackie nie pozwoliły pochować w rodzinnej miejscowości. Cmentarz ten znajdziecie na stokach wzgórza Wilcze Budy (759 m n. p. m.) - dojdziecie doń odnogą od szlaku GSB.

Wróćmy jednak do Darowa. Po zakończeniu I wojny światowej Darów, jak wiele okolicznych wsi łemkowskich, przystał do stworzonej Republiki Komańczańskiej. Darowianie walk z oddziałami polskimi nie toczyli, wioska bezkrwawo przeszła w ręce władz polskich.
Po wojnie zbudowano szkołę, a także wzniesiono nową cerkiew (starą rozebrano ponoć na polecenie biskupa). Miało to miejsce w 1927 roku. Świątynia przypominała cerkiew z Daliowej - była drewniana, dach wieńczyły 3 kopuły - większa nad nawą, a mniejsze nad prezbiterium i babińcem. Przed cerkwią stała drewniana dzwonnica. Cerkiew przypominała świątynie ukraińskie, wzniesiono ją w tzw. narodowym stylu ukraińskim. Wskazywać to może na coraz aktywniejsze przenikanie do społeczności prądów ukraińskich - niestety II RP, młode państwo targane licznymi problemami wewnętrznymi nie potrafiło właściwie zaradzić, i powstrzymać tego procesu. Skutki tego widać do dzisiaj...

Krzyż gromadzki

Mocno sfatygowany krzyż z kopuły cerkiewnej. Drugi gdzieś zaginął

W okolicznych miejscowościach bardzo żywe były ludowe wierzenia w różnego rodzaju "upiry" oraz magiczne działanie żywiołów. W Darowie i okolicznych wsiach np. kultywowano ciekawy obrzęd związany ze śmiercią i pożegnaniem zmarłego. Otóż przy zmarłej osobie palono w domu świece, schodzili się okoliczny mieszkańcy. Najpierw modlono się, śpiewano pieśni kościelne. Później jednak miały miejsce różne zabawy, w których często też i wykorzystywano samego nieboszczyka. Ze śmiechem niejednokrotnie wybiegano z chaty gdy nieboszczyk się "poruszył"... Zmarłego też zazwyczaj chowano na drugi dzień po śmierci.

Okres międzywojenny był spokojny. Nie dotarły tutaj echa schizmy tylawskiej. Nie poprawiła się też sytuacja gospodarcza mieszkańców - wciąż było tutaj ubogo.. Administrację frapował szczególnie zły stan dróg - w ulewne deszcze czy zimą nawet połączenie z Sanokiem było bardzo trudne.
Co ciekawe, smuto pewne plany nad stworzeniem tutaj "kurortów wypoczynkowych" czy wytyczeniem tras narciarskich - okolica ku temu sprzyjała, a jak urzędnicy twierdzili: "Ludność tutejsza przez obcowanie z ludźmi inteligentnymi nabrałaby ogłady, zaczerpnęła wiadomości z różnych dziedzin życia, a przez słuchanie i rozmowę ćwiczyłaby się w używaniu języka polskiego (...)". Zapewne byłoby to możliwe, bo teren jest na prawdę urozmaicony. Jednak niestety, w 1939 roku wojna wszystkie plany przekreśliła...
Darów należał do parafii w Surowicy, jednak jak wcześniej wspomniano, miał własną świątynię. Ostatnia cerkiew nosiła wezwanie Opieki Najświętszej Bogurodzicy (Pokrow). Oczywiście był tutaj również cmentarz wiejski. Pierwszą cerkiew wzniesiono tutaj prawdopodobnie już w XVIII wieku, a cmentarz założono najprawdopodobniej przed rokiem 1784.
W roku 1931 mieszkało w 48 domach 321 Łemków.
Po wybuchu wojny w okolicy działały wspierające okupanta oddziały policji ukraińskiej. Blisko, bo przez Polany Surowiczne prowadziła trasa kurierska, którą to przerzucano przez Węgry ochotników do Polskiego wojska, zestrzelonych nad Polską pilotów czy też ważne materiały. W rejonie tym też działały oddziały partyzanckie AK z OP -15 - tędy przemieszczały się do poszczególnych punktów.

Cmentarz wiejski w Darowie - wykoszony, oczyszczony, zadbany




Okupacja jednak przebiegła spokojnie. Kłopoty pojawiły się jesienią 1944 roku. Podczas walk duża część zabudowy została zniszczona. Zapewne po części to było powodem masowego wyjazdu mieszkańców wsi w 1946 roku na tereny Ukrainy. Tutaj żyli w biedzie, wielu musiało odbudować swoje gospodarstwa, WP odnosiło się do nich wrogo jako Ukraińców, a tymczasem na Ukrainie obiecywano im dostatek i lepsze życie.. Zapewne też wielu wyjechało ze strachu,  w obawie przed wojskiem, a niektórych zapewne także przymuszono do wyjazdu. Po odejściu mieszkańców opustoszałe domostwa spaliły oddziały WP, pozostawiając cerkiew. W Darowie pozostały tylko 3 rodziny, wysiedlone potem w 1947 roku w okolice Olsztyna i Miastka. Wieś przestała istnieć.
 Po wysiedleniu pozostałych mieszkańców rozebrano cerkiew - zbudowano z pozyskanego materiału dom ludowy w Sieniawie. Elementy dekoracyjne z cerkwi zobaczyć można w kościele p.w. Św. Mikołaja w Nowotańcu.

Wspomniana wcześniej szkoła wzniesiona została w latach 30 XX wieku. Nauczycielką była Polka - Czesława Szczepkowska pochodząca z Sanoka. Początkowo darzono ją tutaj nieufnością, jednak udało się jej dzięki swojej pracy zyskać przychylność mieszkańców. Nauczała do wybuchu II wojny światowej.

Miejsce po cerkwi z 1927 roku



A co pozostało po wsi? Można tu zobaczyć trochę reliktów po dawnych mieszkańcach.
Idąc drogą leśną (albo też jadąc rowerem bo droga jest całkiem niezła) można zobaczyć dwie przydrożne kapliczki. O jednej już Wam wspominaliśmy w legendzie o "werbowanej kapliczce". Tutaj przebiegała granica między Darowem i Surowicą. Sama kapliczka stała nieco w innym miejscu - przesunięto ją podczas budowy wspomnianej drogi.
Druga kapliczka została odbudowana po zniszczeniu jej w  2013 roku. Odbudowali ją członkowie rodziny Basarów. Wzniesiono ją z łamanego piaskowca - trudno stwierdzić czy obecna forma odpowiada pierwowzorowi.
Idąc dalej drogą od strony Surowicy, po przejściu kilkuset metrów, zobaczycie żeliwny krzyż na cokole, tzw. krzyż gromadzki. Stoi on kilkanaście metrów od miejsca, gdzie zielony szlak skręca w stronę Puław. Krzyż stoi na wzniesieniu, kilka metrów od drogi. O krzyż ten wsparty jest inny krzyż, pochodzący z kopuły cerkiewnej. W niektórych, starszych publikacjach wymieniane są dwa krzyże, jednak do dziś dotrwał na miejscu tylko tej jeden. Za krzyżem gromadzkim znajduje się cerkwisko. Niewiele pozostało po świątyni,  tylko trochę kamieni z podmurówki.
Kilkanaście metrów wyżej znajduje się cmentarz. Czas nie był i dla niego łaskawy - przetrwało na nim tylko trzy, mocno sfatygowane nagrobki. Z chaszczy wydobyli je i ustawili członkowie NGK Magurycz w latach 2001 - 2002. W 2008 roku cmentarz ogrodzono - przez jego teren biegła bowiem stokówka. W 2013 rku postawiono na cmentarzu pomnik - nagrobek ze spisem kilku rodzin pochowanych tutaj w latach 1791 - 1945. Dodatkowo pojawił się nowy nagrobek, w formie steli z nieobrobionego piaskowca. Nie ma na nim żadnych inskrypcji.

relikty wiejskiej zabudowy


Idąc drogą warto się rozglądać - wczesną wiosną i późną jesienią można zobaczyć podmurówki domów i zarysy dawnych pól. Przetrwało wiele starych jabłoni, sadzonych łemkowską ręką.. Dzisiaj pożywiają się owocami sarny, jelenie i niedźwiedzie, które w tej okolicy często bywają.  Kiedy byliśmy tutaj w listopadzie 2016 roku ostrzegał nas przed nimi leśniczy - akurat tak wyszło, że szliśmy drogą leśną od strony Moszczańca (szlak zielony) i wyszedł do nas Pan leśniczy prosząc o ostrożność, bo niedawno przed nami po jednym z sadów przy drodze chodził niedźwiedź. Poszliśmy dalej na trochę giętkich nogach prawdę mówiąc. Jednak parę minut od spotkania z leśniczym - spotkaliśmy go ponownie. Jechał samochodem w stronę domku myśliwskiego i nas podrzucił na cerkwisko w Darowie. Misia już nie było co prawda, ale jakoś raźniej nam się zrobiło ☺

Można tutaj znaleźć też relikty dawnej szkoły. Ponoć są przy skręcie szlaku zielonego, ale z obiektów tam zachowanych nic się nie wyróżniało specjalnie. Może ktoś z Was wie dokładnie gdzie stała darowska szkoła?

Ciekawie się wędruje tymi trasami. Teren jest raczej rzadko uczęszczany, nie ma wielu turystów - można odpocząć, cieszyć się pięknem przyrody...


Przez Darów biegnie zielony szlak pieszy z Beska na Kanasiówkę. Tędy wiedzie też przyzwoita leśna droga - można nią przejechać rowerem np. do Wisłoka Wielkiego. Na szczęście jest zakaz wjazdu dla samochodów, inaczej pewnie byłoby tu tłoczniej.  Polecamy więc spacery i przejażdżki rowerem po okolicy. Od biedy można też podjechać samochodem do Surowicy, więc dla słabszych zdrowiem też to miejsce jest dostępne.
Szkoda tylko dawnego ludzkiego gwaru - jak dzisiaj by wyglądał Darów, gdyby nie powojenne zawieruchy?
Tego się pewnie nie dowiemy..

Mamy nadzieję, że wpis się Wam podobał. Odwiedzajcie Beskid Niski, wędrujcie po jego zakątkach - pamiętajcie tylko by szanować przyrodę i ślady historii.

Do zobaczenia na szlaku!




Źródła inf.:

Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej
Luboński P., 2012, Beskid Niski dla prawdziwego turysty.
Kłos S., 2010, Krajobrazy nieistniejących wsi. Roztocze, Pogórze Przemyskie, Bieszczady, Beskid Niski
www.komancza.pl
www.apokryfruski.org
pl.wikipedia.org



4 komentarze:

  1. Witaj Julijan.
    Fajna wędrówka. Dużo takich krzyży i kapliczek widywałem w Bieszczadach. Robią wrażenie i skłaniają do refleksji. czas i ludzie przemijają, ale coś po nich zostaje.
    Pozdrawiam i do siebie zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak robią wrażenie same w sobie. A jak się pomyśli co się stało, że one się znalazły obecnie w środku lasu to żal się człowiekowi robi.
      Pozdrawiamy

      Usuń
  2. Interesujący kawałek historii. Nie było nigdy mi dane oprócz Sanoka być w tak odległych stronach. Historię tych ziem poznaję z zapisów choćby podobnych do Twojego. Pozdrowienia z Karkonoszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest na prawdę ciekawe i piękne miejsce także gorąco polecamy się do niego wybrać. Szczególnie jeżeli z zamiłowania fotografujesz to na pewno znalazłabyś tam wiele miejsc godnych utrwalenia na zdjęciu.
      Pozdrawaimy

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!