Strony

niedziela, 5 listopada 2017

Oczami wędrowca - Duszatyn

Witajcie,

dzisiaj odskoczymy nieco w bok, i puścimy na chwilę nasz ukochany Beskid Niski. Pozostając dalej w granicach Łemkowszczyzny, chcemy pokazać Wam coś innego. Chociaż pewnie wielu z Was tam było, bo miejsce ogólnie jest rozchwytywane przez turystów. Pytanie tylko, czy aby na pewno? Zabieramy Was dziś do Duszatyna, zarówno na teren wioski, jak też i nad słynne jeziorka, tak ubóstwiane przez rzesze turystów.

Jedyny zachowany grób na cmentarzu w Duszatynie

Widok na miejsce po cerkwi z 1925 roku

Na cmentarzu znajduje się jeszcze taki (pamiątkowy?) głaz

Sam teren wioski leży w dolinie rzeki Osławy oraz wpadającego do niej tutaj potoku Olchowaty. Na północy wioska sięgała nieistniejącej już osady Prełuki, zaś na południu dochodziła do Mikowa. Od wschodu i zachodu wioskę zamykały okalające dolinę Osławy wzgórza, m. in. Łazki (754 m n. p. m.). Ogólnie jesteśmy teraz na terenie Bieszczadów zachodnich, w Ciśniańsko - Wetlińskim Parku Krajobrazowym, a dokładnie przy jego zachodniej granicy.

Trochę historii:

Sama wioska powstała w 1572 roku, chociaż o jej istnieniu dokumenty wspomniały dopiero w 1578 roku. Na dodatek pojawia się pod nazwą Piekarki. Zasadźcą został Maciej Przełucki, a przywilej lokacyjny wydał sam król Zygmunt August. Jednak pierwszy zachowany dokument pochodził właśnie z roku 1578, i wtedy wydano oficjalny przywilej nadający wioskę (wówczas Piekarki) synowi Macieja (również Maciejowi)  sam król Stefan Batory. Nazwa Dyszatyn znana jest z dokumentów z XVII wieku, i pochodzi od płynącego tutaj potoku, nazywanego tak już w 1511 roku. Trzeba tu zaznaczyć, że zazwyczaj to właśnie wioski brały nazwy od potoków, a nie odwrotnie.
Życie tutaj nie było łatwe. Wieś ulokowano w trudnym, górskim terenie, nadającym się jedynie do wypasu zwierząt. Była to osada królewska, od początku podległa staroście sanockiemu. Mimo raczej marginalnego znaczenia, wioska nie uniknęła katastrof. Pierwszą był najazd wojsk Rakoczego w dobie potopu szwedzkiego. W niedługim czasie, bo w 1686 roku napadli ją węgierscy tołhaje, i doszczętnie złupili. Wtedy to osada opustoszała - kto przeżył, uciekł, zostawiając zniszczoną wieś. Dopiero w XVIII wieku została ponownie zasiedlona, za sprawą powstałej tutaj huty żelaza.  Nie była to nigdy duża wioska. Nawet w XIX wieku liczba mieszkańców nie dochodziła do 200 osób. Na przykład w roku 1898 mieszkało tutaj 178 mieszkańców w 25 domach. Patrząc na warunki terenowe, nie trudno zrozumieć, czemu tak było..

Bar znajdujący się blisko cerkwiska. Widać też "dorożkę" - kilka takich spotkaliśmy

na torowiskach są jeszcze szyny. Kiedyś wożono tędy drewno i ludzi, także turystów

Jedyny przydrożny krzyż we wsi

W roku 1828 rząd austriacki sprzedał wieś w ręce prywatne.
Najciekawsze wydarzenie w dziejach wioski odnotowano niewątpliwie 13 kwietnia 1907 roku. Był to rok "mokry" jak by to powiedzieli nasi dziadkowie - ulewne deszcze doprowadziły do osunięcia olbrzymich mas skalnych ze stoków Chryszczatej. Wielkie ilości ziemi i skał runęły w dół, powalając po drodze rosnący na stokach las. Potworny huk wystraszył okolicznych mieszkańców nie na żarty. Mieszkańcy Duszatyna w popłochu zabierali cenniejszy dobytek z domów i salwowali się ucieczką. Nic dziwnego, bo nikt nie znał takiego zjawiska, a pobożni Rusini uznali to za koniec świata lub szatańskie występki. W okolicznych wsiach zabito w dzwony na trwogę - chociaż niektórzy twierdzili, że dzwony same wydawały dźwięki z powodu silnego drgania ziemi. Osunięte masy ziemi zatarasowały w kilku miejscach koryto potoku Olchowatego. Z czasem w tych miejscach powstały jeziorka osuwiskowe - znane dziś jako jeziorka Duszatyńskie. Są to jedne z piękniejszych jeziorek tego typu w polskich Karpatach. Na początku były trzy jeziorka osuwiskowe i kilka mniejszych oczek, do dzisiaj dotrwały tylko dwa jeziorka, które jednak stopniowo zmniejszają swoją objętość z powodu zamulania - w latach 20. XX wieku były ponoć dwukrotnie większe niż teraz. Jeziorka szybko stały się obiektem zainteresowań turystów. Już w 1935 roku wytyczono tutaj (wtedy jeszcze niebieski) szlak pieszy.

Idąc w kierunku jeziorek..

.. trzeba nieźle się nagimnastykować :)

Ale piękno przyrody wszystko nam rekompensuje

Co ciekawe, w jeziorze można spotkać np. rzadkie rośliny jak skrzyp gałęzisty czy rdestnica pływająca, a także pałkę szerokolistną i trzcinę pospolitą - rośliny pospolite, ale na tej wysokości nie spotykane.  Występuje tutaj też wodopójka - malutki skorupiak, endemit - wcześniej w Polsce nie znany. W 1957 roku obszar jezior został uznany za rezerwat przyrody, i nadano mu nazwę "Zwiezło". W przyszłości jeziorka znikną, więc trzeba się nimi cieszyć w obecnej chwili. Geologowie znajdą tutaj prawdziwy raj - mogą obserwować ślady erozji, jęzor osuwiskow itd. Zachowało się tutaj do dziś wiele śladów. Same jeziorka też są ciekawe - co jakiś czas można obserwować bulgotanie, a zimą wręcz małe eksplozje - to wynik wyrzucania gazów, nagromadzonych w dnie w procesie gnilnym roślin, głównie drzew. Jeziorka nazywane są też "Diablimi", a z ich powstaniem wiąże się kilka wiejskich podań.
Co ciekawe, ponoć hrabia Potocki, właściciel tych ziem, kazał owe jeziorka.. zarybić pstrągami! I gdy w 1925 roku z dolnego jeziorka spuszczono wodę, największe okazy z ok 80 żyjących sztuk miały po 10 kilogramów.
Samo osuwisko jest drugie pod względem wielkości w polskich Karpatach (12 mln m3 osuniętej masy) ustępuje tylko osuwisku z Szymbarku k. Gorlic (36 mln m3).

Jeziorko niższe

widać sterczące z wody pnie


Mimo, że jeziorka mają zimną wodę, niezbyt przejrzystą, zdarzają się osoby gotowe na kąpiel. Kilku śmiałków przepłaciło taki wyczyn życiem...
Obecnie są dwa jeziorka: Górne o pow. 1,44 ha (na wys. 701 m n.p.m.) i Dolne o pow. 0,45 ha (na wys. 683 m n.p.m.)

Owe jeziorka też pozwoliły już na początku XX wieku na pewną poprawę życia mieszkańców, którzy znaleźli zatrudnienie w "turystyce".
Jednak zanim rozpoczął się prawdziwy szał turystyczny przyszła Wielka Wojna. W okolicy toczono zaciekłe walki - między innymi walczono zaciekle o Chryszczatą. Rosjanie bowiem i w tym rejonie próbowali przebić się w kierunku Niziny Węgierskiej. Ostra zima, problemy z zaopatrzeniem, trudne warunki terenowe, choroby - wszystko to prowadziło do dużej śmiertelności wśród walczących. Pamiątką po tych wydarzeniach są okoliczne cmentarze wojenne, zazwyczaj zapomniane i odkrywane w ostatnich latach na nowo. Taki cmentarz jest też m. in. na stokach Chryszczatej, niemal u szczytu góry. Zachowały się też ślady okopów. Trzeba tu dodać, że wielu poległych nie spoczęło na cmentarzach. W toku walk ich tymczasowe pochówki się zagubiły (wielu też zapewne ich nie miało) i ich miejsca spoczynku są odkrywane obecnie, głównie przez poszukiwaczy skarbów rozkopujących takie miejsca, w celu zabrania "ciekawostek" z metalu. Ci uczciwsi powtórnie chowają szczątki poległych, stawiają im krzyże...

Jeziorko wyższe


cmentarz pierwszowojenny pod szczytem Chryszczatej

pozostałości wieży geodezyjnej na szczycie góry

Sama wieś trochę ucierpiała w toku walk, jednak udało się ją odbudować. Rok 1918 nie przyniósł jednak tutaj spokoju. Powstała Republika Komańczańska, w skład której wszedł także i Duszatyn. Na szczęście dla mieszkańców tutaj nie toczono walk, ale mieszkańcy Duszatyna wchodzili w skład milicji, mającej być zalążkiem przyszłej "armii" - de facto armii ZURL, bo teren ten miał być do Ukrainy przyłączony.
Potem jednak nastał spokój. W roku 1921 naliczono 182 mieszkańców (151 Rusinów i 26 Polaków) mieszkających w 30 domach.  W roku 1923 dociągnięto tutaj odnogę wąskotorowej kolejki bieszczadzkiej. Z jej pomocą zaopatrywano tutejszy tartak. Do dziś przetrwały torowiska, most kolejowy na Osławie, nasypy, pozostałości stacji... We wsi była gajówka i schronisko, a w roku 1925 zbudowano cerkiew p.w. Włodzimierza Wielkiego. Tutejsi Rusini (sami uważający się głównie za Ukraińców) byli wyznania greckokatolickiego, i przynależeli do parafii w Prełukach. Pierwotnie nie posiadali własnej świątyni. Cerkiew wzniesiono w tzw. narodowym stylu ukraińskim, tj. na planie krzyża greckiego, z główną kopułą nad nawą. Wzniesiono ją z drewna. Przetrwała do lat 50 - 60, potem została ostatecznie rozebrana. Przy cerkwi znajdował się cmentarz - ślady po nim pozostały do dziś, jest tu tylko jeden grób, spoczywa w nim Helena Zarucka, zmarła śmiercią tragiczną w 1944 roku.. Obecnie obok cmentarza i cerkwiska jest bar, i jak zauważyliśmy, nikt tego miejsca nie zauważa, a ludzie byli wyraźnie zdziwieni, gdy weszliśmy tam. Ale sam cmentarz jest wykoszony, jest tu też tablica informacyjna.

Cerkiew w Duszatynie, fot. powojenna, prawdopodobnie już z lat 50 /autor nieznany: [za:]www.cerkiewne.tematy.net/

II wojna światowa nie przyniosła dużych zniszczeń, ale późniejsze wydarzenia na zawsze zmieniły te okolice. Większość mieszkańców wysiedlono na Ukrainę w 1946 roku. Pozostałe 13 osób w ramach Akcji Wisła trafiło na tzw. Ziemie Odzyskane w 1947 roku. Dodać tu trzeba też, że w okolicy toczono zaciekłe walki z oddziałami UPA, między innymi z sotnią "Chrina", bazującego na Chryszczatej. Działał tam m. in. szpital ukraiński. W toku walk został on jednak zniszczony. Parę lat temu nawet nieznani ludzie zbudowali tam pomnik (ku uczczeniu poległych m. in. w owym szpitalu), który po jakimś czasie został zniszczony, również przez nieznanych ludzi. Tutejsza ludność wspierała oddziały UPA o wiele aktywniej niż Rusini z Łemkowyny zachodniej i środkowej. Wielu bowiem uważało się za rodowitych Ukraińców, i chciało, by Ukraina powstała.. Oddziały  UPA tu działające zniszczyły m. in. doszczętnie biegnącą tędy kolejkę, łącznie z przepustami i mostami.
Po wojnie gospodarowały tutaj LP, korzystano z odbudowanej kolejki leśnej, mieszkali tutaj też pracownicy, ale po zmianie systemu wszystko zamarło.

Odradzamy wchodzenie na Chryszczatą w sandałkach :)


stara jabłoń


Oprócz wspomnianego wyżej miejsca po cerkwi i cmentarza, przetrwał do dziś jeszcze krzyż przydrożny fundacji Pańko Pengryma, postawiony w 1894 roku przy rozstaju dróg.
Właściwie to są jedyne ślady po dawnej wsi. Idąc ku Chryszczatej spotkacie jeszcze kilka starych drzew owocowych. Jeśli ruszycie w stronę Mikowa to traficie być może na stare łemkowskie piwnice.  I to wszystko. Dziś jest tutaj zaledwie kilka budynków, bar, parking dla autokarów. Maleńka osada turystyczna. Ale zadziwiająca. Oglądaliście zapewne pierwszy film z serii "Park Jurajski" prawda? Kojarzycie tą scenę, gdy otwiera się brama do parku, a nad bramą jest wielki szyld z napisem "Jurrasic Park"? Podobny szyld jest przy wjeździe do Duszatyna ☺

Nie próbowaliśmy tutejszej kuchni więc nie wiemy czy polecać Wam korzystanie z baru. Ale polecamy by rozejrzeć się po okolicy. Warto np. zatrzymać się przy rezerwacie "Przełom Osławy pod Duszatynem". Z drogi, którą jedziecie roztacza się piękny widok na dolinę Osławy - np. można zobaczyć stąd piękny most kolejowy. Dodatkowo na ścianach skalnych pnących się nad drogą można obserwować słynne piaskowce cergowskie. Warto też ruszyć czerwonym szlakiem na Chryszczatą. Zobaczycie piękne jeziorka - szczególnie warte zobaczenia jesienią, poskaczecie po potoczkach, a na szczycie (997 m n. p. m.) odpoczniecie pod wiatą. Fani historii i militariów mogą podziwiać rozrzucone po stokach pozostałości okopów, bunkrów, schronów etc. Są tu bowiem umocnienia z lat 1914-15, 1920 (polskie umocnienia mające stanowić punkt oporu w ew. walce z Armią Halicką), umocnienia niemieckie z 1944 roku oraz zaplecze UPA z lat 1944-47. W 1944 roku działał tu też oddział partyzancki Mikołaja Kunickiego. Na szczycie stoi XIX - wieczna wieża geodezyjna, a właściwie betonowy filar, na którym była usadowiona aparatura.

Leśniczówka

Powojenna zabudowa


Warto tutaj zajrzeć. Teren ten różni się zdecydowanie od Beskidu Niskiego. Tutaj też można zobaczyć, co zrobiły działania powojenne - są to tereny bardzo przetrzebione, większość osad przestała istnieć, a śladów po nich jest niewiele. Jednocześnie (pomijając same jeziorka) nie są to tereny bardzo oblegane jak np. rejon Wetliny, więc można się i tutaj cieszyć względnym spokojem. Chociaż trasa do jeziorek jest momentami bardzo tłoczna. Na szczęście na Chryszczatą już wchodzi znacznie mniej osób. Chryszczata wchodzi w skład Wielkiego Działu, zwanego też pasmem Wołosania lub Wielkim Działem Etnograficznym. Trzecia nazwa nawiązuje do tego, że Wielki Dział rozdziela dwie grupy etnograficzne - Łemków i Bojków. A właściwie rozdzielał, bo polskich Bojków już właściwie nie ma jako zwartej grupy, a Łemkowie z tych terenów również w większości zniknęli. Niemniej Duszatyn był "graniczną" wsią łemkowską - za Chryszczatą już żyli Bojkowie..

Most kolejowy nad Osławą w Duszatynie

Piękne widoki z drogi do Prełuk

a z drugiej strony - strome piaskowcowe ściany

Mamy nadzieję, że ten krótki wpis Wam się podobał. Czasem będziemy nieco odskakiwać na wchód lub zachód, by pokazać Wam całą Łemkowszczyznę. Sam Duszatym zaś warto zobaczyć - bo i same jeziorka, i dolina Osławy na prawdę na długo pozostaną Wam w pamięci.

Pozdrawiamy serdecznie!




Źródła inf.:
Kłos S., 2010, Krajobrazy nieistniejących wsi. Roztocze, Pogórze Przemyskie, Bieszczady, Beskid Niski
www.cerkiewne.tematy.pl
Krugar W., 2000, Bieszczady: przewodnik
Figiel N., Klimek P., 2011, Bieszczady, Beskid Niski
pl.wikipedia.org
cudaswiata.pl
www.twojebieszczady.net



3 komentarze:

  1. Wybierałam się tam, ale niestety, wyprawa nie doszła do skutku, więc się cieszę, że mogłam poczytać u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka lat temu byłam na Chryszczatej. Piękne są Jeziorka Duszatyńskie. Mijałam też stary cmentarz wojenny, a także kapliczkę. To była bardzo udana wycieczka.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Malowniczy tekst o malowniczych terenach.

    Wielu poległych chowank wprost w okopach, było to w warunkach wojenych najbardziej racjonalne działanie. Jeśli miejsca były oznakowane to dokonywano ekshumacji, ale... wszystko zależalo od sumiennosci pracujących tu ludzi, po jakimś czasie gdy następowało znużenie "zapominano" o tych spoczywających w mniej dostępnym terenie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!