Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 15 listopada 2015

Okiem wędrowca - Świątkowa Mała

Witajcie,

Zabieramy Was dzisiaj w podróż do pięknej, malowniczej miejscowości, położonej na terenie Magurskiego Parku Narodowego.
Przed nami Świątkowa Mała.

w słoneczne dni takie widoki są tutaj standardem

Jest o nieduża wioska położona nad Wisłoką. Graniczy z Świątkową Wielką od północy, z Kotanią od wschodu oraz z nieistniejącą wsią Rostajne od zachodu. Od południa zamykają wieś porośnięte lasem stoki wzgórza Cyrla (694 m n. p. m.).
Jak zwykle zaczniemy od historii:

krzyż przydrożny w Świątkowej Małej

Wieś powstała już w XV wieku. Jej losy są powiązane z sąsiednią miejscowością - Świątkową Wielką.  Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1510 roku - w dokumentach wówczas odnotowano ją jako Świątkówkę. Która miejscowość powstała jako pierwsza? Intuicja podpowiada, że Świątkowa Wielka. Nic bardziej mylnego - starsza jest Świątkowa Mała. W 1581 roku wieś liczyła 8 łanów - była mniejsza od Świątkowej Wielkiej, liczącej wtenczas około 19 łanów. Wtenczas w Świątkowej Małej było  dworzyszcz wołoskich i 1 sołtysie. Wtedy też odnotowano we wsi kniazia, co należy wiązać z przybyciem osadników wołoskich i przeniesieniu wsi na prawo wołoskie. Wieś została przez dzieje mocno doświadczona. W 1629 roku najazd tatarski sustoszył całą okolicę. Wtedy wieś należała do rodu Stadnickich. Potem wieś przeszła w ręce rodziny Kochanowskich i wreszcie - Siemieńskich. We wsi mieszkało pod koniec XIX wieku 250 osób - w większości greckokatolickich Russnaków. Pewnie dostrzegliście literówkę w słowie Rusnak? Nie, to nie pomyłka. W Świątkowych Łemkowie bardzo podkreślali odrębność narodu rusnackiego od polaków i ukraińców. Tutaj prądy ukraińskie nie znajdowały poklasku. Mieszkańcy uważali, że "Russnak", pisany przez twarde, podwójne s"s" jest prawdziwym Łemkiem - rusnakiem, nie podlegającym wynarodowieniu. "Rusnacy" zaś pisani przez jedno "s" mieli być podatni na polonizacje i ukrainizację.

Zbliżamy się do cerkwi..


Wieś nigdy nie była samodzielną parafią. Posiadała jedna własną cerkiew. Prawdopodobnie pierwsza świątynia istniała tutaj już w 2 połowie XVI wieku, jako ilia parafii prawosławnej w Grabiu. Po unii brzeskiej parafia ta zmieniła wyznanie na greckokatolickie. Następnie, po wybudowaniu w 2 połowie XVIII wieku (1762?) istniejącej do dziś cerkwi Świątkowa Mała stała się filią parafii w Rostajnym. W roku 1860 wieś i cerkiew podporządkowano parafii unickiej w Świątkowej Wielkiej. Świątynia nosi wezwanie Św. Michała Archanioła. Co do samej cerkwi: Jest to budynek typu zachodnio łemkowskiego, trójdzielny, z dzwonnicą nad babińcem. Cerkiew jest drewniana, o konstrukcji drewnianej. Prezbierium i nawę obito deskami, wieżę - dzwonnicę zaś gontem. Obiekt był w XIX wieku przebudowywany - dodano nad babińcem wieżę, a dach namiotowy zastąpiono dachem kalenicowym. Pokrycia dachowe wieńczą trzy kopuły z niby-lataniami, zwieńczone pięknymi, kutymi krzyżami.
Obiekt zamknięto w latach 30, po schiźmie tylawskiej. Po wysiedleniach cerkiew oddano w użytkowanie osadnikom obrządku łacińskiego. Obiekt był mocno zdewastowany. Przeniesiono doń ocalałe elementy wyposażenia ze zniszczonej świątyni w Rostajnem. Cerkiew jednak kilkakrotnie nawiedzali złodzieje - zrabwano m. in. carskie wrota (zostały wycięte!) i ikony z rzędu świąt (prazdniki) w ikonostasie. Świątynię kilkakrotnie remontowano. Ostatnie prace zakończono zaledwie kilka lat temu - ściany zewnętrzne pokryto wielobarwnymi pasami - ta oryginalnie wyglądała cerkiew. Świątynie łemkowskie pierwotnie były dość często malowane od zewnątrz, co zobaczyć można m. in. w Świątkowej Wielkiej. Patrząc na piękne malowidła świątyń w Rumunii, dochodzimy do wniosku że to chyba ma jakiś związek (Wołosi przybyli tutaj z terenów bałkańskich). Co ciekawe, niektórzy twierdzą, że obecna świątynia powstała poprzez rozbudowę XVII wiecznej kaplicy. Czy to prawda - trudno powiedzieć.

piękne malowanie izbicy


Ale wróćmy do historii. W latach 1830-1831 szalała na Łemkowynie epidemia cholery. Nie oszczędziła też i  omawianej miejscowości. Jakby mało tego, w 1847 roku okolicę nawiedza susza i w efekcie - fala głodu. Wtedy również zmarło wielu mieszkańców. Ale o nie koniec klęsk. Wiosna roku 1854 była deszczowa, nie można było pracować, zebrać siana itd. Dodatkowo pewnej nocy pojawiła się kometa. Tego było za wiele dla umęczonych mieszkańców obydwóch Świątkowych. Uznano to za znak nachodzącego końca świata. Łemkowie zaczęli masowo sprzedawać grunty, inwentarz i dobytek miejscowemu Żydowi - karczmarzowi. Pieniądze przepijali w tj samej zresztą karczmie. Gdy kończyły się pieniądze - pito pod zastaw.. Ale koniec świata nie nadchodził. Mieszkańcy więc musieli zacząć żyć normalnie, mocno drapiąc się po głowie jak związać koniec z końcem.

idą do Krempnej mija się kapliczkę ...

... z pięknym wnętrzem

W pierwszej wojnie światowej kilkunastu mieszkańców poszło na front. Czterech już nie wróciło, polegli w walkach. W okolicy toczono walki, efektem czego były spalone zabudowania. W roku 1918 Świątkowe dołączyły do Ruskiej Ludowej Republiki Łemków. Tymczasem wieś powoli się rozwijała - przed II Wojną liczyła ponad 280 mieszkańców. Był tutaj tartak parowy, działały dwie kuźnie - cygańska i łemkowska. W Świątkowej Małej był też szewc.



W roku 1927 większość mieszkańców przechodzi na prawosławie. Nie budują własnej cerkwi, uczęszczają do wzniesionej światyni w Światkowej Wielkiej. Cerkiew unicka natomiast zostaje zamknięta jako własność kościoła katolickiego. Powodem konwersji mieszkańców był spór z unickim parochem. Mieszkańchy chcieli uzyskać część gruntu kościelnego pod budowę szkoły. Nie uzyskali zgody, więc przestali poczuwać się do potrzeby zostania przy obrządku greckokatolickim. Przy obrządku greckokatolickim pozostało 11 osób.


W 1945 roku duża część mieszkańców wyjechała na Ukrainę, resztę (7 rodzin) wysiedlono w 1947 roku na ziemie zachodnie. Sprowadzono tutaj osadników z okolic Nowego Targu. Po 1956 roku część Łemków powróciła w rodzinne strony.

na wiejskim cmentarzu



Dziś w Świątkowej Małej mieszka nieco ponad 110 osób, głównie polskiego pochodzenia. Przez wieś prowadzi DW 992, prowadząca do przejścia granicznego ze Słowacją. Cerkiew stoi obecnie nieco na uboczu, przy wiejskiej, asfaltowej drodze około 500 metrów od drogi wojewódzkiej. Co warto tutaj jeszcze zobaczyć? Na pewno cmentarz wiejski, zlokalizowany obok cerkwi. Znajdziecie na im kilkanaście pięknych, kamiennych krzyży wykonanych przez okolicznych kamieniarzy. Zaciekawi Was też pewnie murowana, XIX - wieczna kapliczka przy drodze do Krempnej. A już na pewno zaciekawią Was piękne widoki na okoliczne wzgórza. Będąc koło cerkwi zerknijcie na nową kapliczkę postawioną w 2010 roku. Światkowa Mała to ciekawa alternatywa dla kolarzy - drogi sprzyjają bowiem fanom tej dyscypliny sportowej. Natomiast piechurom jest tu trochę trudniej - chyba że ktoś lubi dreptać po asfalcie.. Przez wieś prowadzi również Szlak Architektury Drewnianej, tak więc i zmotoryzowani turyści się tutaj odnajdą.

pamiątkowa kapliczka przy cerkwi


Pierwszy raz byliśmy tutaj jakieś 3 lata temu. Wtedy to dreptaliśmy z Bartnego do Krempnej. Bardzo spodobała się nam tutejsza świątynia, i okoliczne krajobrazy. Natomiast nie spodobał się nam marsz po asfalcie.. Od tego czasu wpadaliśmy utaj jeszcze kilka razy, np. by zobaczyć cerkiew.


Mamy nadzieję, że wpis się Wam spodobał. A przede wszystkim - że spodobała się Wam ta urocza wioska.

Pozdrawiamy!









Źródła informacji:
Gajur J., 2006, Łemkowskie Magury.
Michalak J., 1998, W dorzeczu Górnej Wisłoki. Krempna, Nowy Żmigród i okolice.
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty.

20 komentarzy:

  1. Pokazaliście przepiękną cerkiewkę.
    Bardzo skromną, a jednocześnie urzekającą.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas urzekła ;) Obydwie Świątkowe mogą pochwalić się pięknie wyremontowanymi cerkwiami. W Światkowej Wielkiej cerkiew aż kipi od kolorów, ale i ta w Ś.M urzeka delikatnością ;)
      Pozdrawiamy i dziękujemy za wizytę ;)

      Usuń
  2. Ciekawe informacje o miejscu, którego niestety nie znam. Teraz już wiem i sądzę, że warto to miejsce zobaczyć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisany tekst.
    Miejscowość znam, ale wydaje mi się że tam prowadził tez szlak pieszy gruntówką i ścieżkami - no chyba że teraz już to wszystko wyasfaltowano. Gdzieś mam mapy tego terenu - aż sprawdzę (jak je znajdę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może miałeś na myśli Świątkową Wielką? Tam przez lata prowadziła (nielegalna) droga przez tereny dawnej wsi Świerzowa Ruska. On października br. wiedzie tamtędy już znakowana ścieżka dydaktyczna, szlak rowerowy i pieszy, są mostki etc.
      Ciężko to zaakceptować, gdy znało się wcześniejszą, "dziką" Świerzową..
      Pozdrawiamy

      Usuń
    2. Całkiem realnie - to było ze dwadzieścia pięć lat temu, nie prowadziłem wtedy bloga jeszcze (a kto prowadził?), ani nie robiłem notatek (głupota młodości) więc teraz nawet nie mam gdzie sprawdzić. Nic... muszę szukać map z tamtego okresu.

      Usuń
    3. Pocieszę Cię, że i My żadnych notatek nie robimy. Jedyną pamięcią są nasze zdjęcia i .. posty tutaj zamieszczane ;) 25 lat, ćwierć wieku, wtedy to nas jeszcze na świecie nie było a mamusie cieszyły się błogim spokojem..
      Pozdrawiamy serdecznie ;)

      Usuń
    4. Ale znam ludzi którzy notatki robili i robią - teraz to kopalnie wiedzy, szkoda że blogów nie prowadza, ale zawsze jest miło z nimi pogadać.
      Moje blogowanie rozpoczęło się przy okazji przesyłania znajomym informacji - ja coś wrzucałem oni coś i mogliśmy z tego korzystać w dowolnej chwili. Z czasem stara platforma przestała nam odpowiadać i zaczęło się blogowanie.
      I już teraz zdarza mi się korzystać z treści które gdzieś tam zamieściłem 15 lat temu.

      Usuń
    5. A to faktycznie szkoda, bo pewnie człowiek by się wielu ciekawych rzeczy dowiedział i poznał to czego już nie ma i raczej nie będzie.
      To kawał czasu temu zacząłeś swoją przygodę z blogowaniem. Teraz każdy z was prowadzi bloga? Fajna sprawa. U nas z grupy znajomych zostaliśmy we dwójkę, ale kto wie może to i lepiej:)
      Pozdrawiamy

      Usuń
  4. Witam.
    Lubię wasze wędrówki po Beskidzie Niskim. To przecież moje klimaty.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na zmianę klimatu.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy.
      Cieszymy się, że lubisz razem z nami wędrować po Beskidzie :)
      Skoro zapraszasz to już pędzimy do Ciebie :)
      Pozdrawiamy

      Usuń
  5. Piękne widoki przy bezchmurnej pogodzie.
    Russnak i rusnak - podoba mi się to rozgraniczenie, szczególnie w warstwie słownej. Ciekawe, czyj to był pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak pogoda się nam udała wtedy przednia:) Masz rację bardzo ciekawa sprawa z tymi słowami, jednak niestety nie mamy pojęcia skąd się to wzięło - a szkoda...
      Pozdrawiamy

      Usuń
  6. Miłe wspomnienie :) Ciekawe czy jeszcze żyje ten Pan z Bartkowej, który miał klucze do cerkwi i potrafił bardzo ciekawie opowiadać o stosunkach międzyludzkich zanim nastąpiła sławetna Operacja „Wisła”, która niejako wylała dziecko z kąpielą :(
    Sklep był już zamknięty, a od ludzi dostaliśmy prowiant przynajmniej na 3 dni, i to za darmo :)
    Świetny tekst, zresztą tak jak pozostałe :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz jak tu zawitaliśmy (ze 3 pata temu?) to nam sprzątające Panie stuknęły przed nosem drzwiami cerkwi. Do dziś zresztą do środka nie zajrzeliśmy.. ;)
      Teraz ludzie są tu chyba również gościnni, mili, chociaż czasy pewnie nie lepsze..
      Co do samej akcji "W" mamy podobne jak i Ty zdanie..

      Pozdrowienia i wielkie dzięki za pochwałę ;)

      Usuń
  7. W tamtych stronach wszechobecne są krowy , chyba każdy gospodarz je posiada :) i pastuchy elektryczne wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak.. Ale przyznam się, że jako człowiek na wsi wychowany i obyty z krowami na łańcuchu, mam olbrzymia awersję do krów "z wolnego wybiegu", bardziej agresywnych niż te zniewolone łańcuchem. I mimo że pastuchy nie raz mnie pogilgotały, to jednak ich obecność jest mi dość na rękę :D

      Cóż, można powiedzieć że Beskid Niski mlekiem i miodem opływa :)

      Pozdrawiamy

      Usuń
  8. Nie znam tych miejsc, ale miło się czyta. Piękne widoki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, jeżeli temat Cię zaciekawił na tyle, że chciałbyś zobaczyć na własne oczy to zapraszamy serdecznie - widoki na żywo są jeszcze piękniejsze :)
      Pozdrawiamy

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!