Witajcie,
dziś chcielibyśmy wam przybliżyć nieco pewną roślinkę którą spotkaliśmy podczas naszej pierwszej dłuższej wyprawy po Beskidzie Niskim. Otóż podczas tej wędrówki odwiedziliśmy nieistniejącą już wieś Żydowskie, o której pisaliśmy tutaj. Tam również wspominaliśmy, że podczas pobytu na cmentarzu dostrzegliśmy na pobliskiej polanie całe mnóstwo fioletowych kwiatków. Z wyglądu przypominały krokusy. Jednak jak wiadomo krokusy rosną wiosną, a my byliśmy w Żydowskim wczesną, ciepłą jesienią. W późniejszym czasie w miarę zdobywania wiadomości o Beskidzie i jego osobliwościach dowiedzieliśmy się, że te nasze jesienne krokusy tak na prawdę nazywają się zimowitami. Przedstawiliśmy Wam tutaj pokrótce nasze pierwsze i mamy nadzieję, ze nie ostatnie spotkanie z tymi uroczymi roślinkami, a teraz zapraszamy do zapoznania się z paroma informacjami na ich temat.
Ziemowity jesienne na polanach w Żydowskim |
Zacznijmy może od tego, że powstanie tego kwiatu łączone jest z legendą. Głosi ona, że zimowit jesienny powstał z wylanych kropel magicznego napoju mitycznej Medei, w krainie o nazwie Kolchida, gdzieś u podnóży Kaukazu. Zimowita jesiennego można spotkać w Afryce Północnej, w Europie i oczywiście w Polsce na terenach podgórskich. Warto też zauważyć, że występuje on w pasie wyżyn po Dolny Śląsk, oraz na terenie Wielkopolski.
Ta roślina o uroczych kwiatach osiąga wysokość od 8-30 cm. Trwałą częścią rośliny jest bulwa, która pomaga przetrwać roślinie zimę w uśpieniu, by móc w pełni ukazać swój urok jesienią. Pęd tej roślinki jest silnie zredukowany, niemal nie dostrzegalny. Liczba liści u jednego okazu waha się od 3-8. W sporej części są one wąskie (2-4 cm) i tępo zakończone. Same kwiaty posiadają barwę rózowo-liliową bardzo rzadko białą. Są lejkowate i stosunkowo niewielkie w porównaniu do innych gatunków. Kwiaty są obupłciowe, z pojedynczym okwiatem posiadającej kształt długiej rurki, której koniec wraz z zalążami znajduje się w bulwie. Korona zbudowana jest z 6 pręcików - 3 długich i 3 krótkich, oraz jednego słupka. Sam owoc rozwija się pod ziemią i dopiero wiosną wraz z liśćmi wyrasta nad powierzchnię. Taki owoc o wysokości ok 4 cm jest otoczony liśćmi i posiada w swoim wnętrzu ciemnobrunatne delikatnie pomarszczone nasiona.
Zimowit jesienny w szczegółach /źródło: pl.wikipedia.org, rys. F.E.Kohler (Kohler's Medizinal - Pflanzen)/ |
Ta niepozorna roślinka rozwija się od sierpnia do września. Kwiaty pojawiają się w pierwszej połowie września. Czasami choć bardzo rzadko się to zdarza, zimowity zakwitają również na wiosnę. Zapylane są przez pszczoły i trzmiele, dojrzewają przez okres zimowy. Co ciekawe jesienią w podstawie bulwy tworzy się bruzda w której powstają dwie-trzy bulwy potomne, która czerpią substancje zapasowe z starej bulwy, która z czasem zamiera.
Gdzie go spotkamy?
Na wilgotnych łąkach, rzadkich lasach mieszanych, niezbyt gęstych zaroślach. Jest to roślina światłolubna, która co prawda znosi okresowe zacienienie. Wymaga gleb wilgotnych gliniasto-piaszczystych lub gliniasto-ilastych, które są bogate w składniki mineralne. My w Beskidzie Niskim jak wspominaliśmy na samym początku spotkaliśmy go na łące, obok cmentarza w Żydowskim. Z swojej strony gorąco polecamy odwiedzenie tego miejsca początkiem września :) Najwyżej położone stanowisko tego uroczego kwiatuszka znajduje się w Tatrach na Polanie Chochołowskiej.
Jak to w przyrodzie bywa co piękne i przykuwające wzrok bywa zabójcze. Kto by powiedział, że taki delikatny kwiatuszek może mieć właściwości trujące. A właśnie ma. I to nie tylko kwiaty, ale i liście, jednym słowem mówiąc, cała jest niejadalna zarówno dla zwierząt i ludzi. Zwierzęta instynktownie ją omijają zarówno w postaci świeżej jak i suszonej (nawet po kilku latach trucizna nie zanika!). W przypadku zjedzenia takiej rośliny przez owce lub kozy o ile im samym może nie zrobić wielkiej szkody to należy zauważyć, że z mlekiem również przedostaje się ta trucizna. Jest ona oczywiście wtedy również niebezpieczna dla młodego osobnika, czy człowieka który takie mleko spożyje. U ludzi pojawiają się objawy zatrucia po 4-6 godzin od spożycia. Występuje drętwienie i pieczenie w ustach, mdłości, ostra biegunka, trudności w przełykaniu, obniżenie temperatury ciała i ciśnienia krwi, w końcu paraliż i śmierć w wyniku paraliżu oddechowego. Wszystkim tym niebezpiecznym skutkom winna jest kolchicyna. Śmiertelna dawka kolchicyny dla człowieka to ok. 0,02 g czyli ilość zawarta w 6 g nasion.
Niektórzy ludzie, jednak potrafią zrobić użytek i z tak trującej rośliny. Mowa tu oczywiście o lekarzach, pod których ścisłą kontrolą należy stosować preparaty posiadające wyciąg z tej rośliny. W lecznictwie wykorzystuje się wyciągi z nasion, lub bulw. Ma on w małych dawkach działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne stosowane w preparatach leczących ataki dny moczanowej. Co ciekawe stosuje się też preparaty mające wspomagać leczenie nowotworów m.in. raka skóry dla którego leczenia stosuje się maść z zawartością 0, 05% wyciągu z zimowita. W homeopatii stosuje się bulwy wykopywane wczesną wiosną. Wykorzystywane one są przy bólach mięśni karku i szyi, a także chorobach stawów pochodzenia padaczkowego i o podłożu reumatycznym.
o poranku był jeszcze "zaspany" :) . . . |
Kwiat ten był obecny w kulturze od bardzo dawna. W naszych kręgach uważano go za zło wcielone i nie ma się czemu dziwić skoro ma właściwości trujące. Jednak nie taki zimowit straszny. Noszenie bulwy w kieszeni miało chronić od bólu zębów i chorób. Zaś zjedzenie rośliny miało być lekiem na żółtaczkę. Co ciekawe w Szwajcarii używano liści tej rośliny do barwienia pisanek na żółty kolor. Zaś w medycynie ludowej wywar z bulw i kwiatów stosowano przeciw robactwu u dzieci i bydła.
Oczywiście ta roślina jak wiele innych trujących przyjaciół znajduje się w naszym kraju pod ochroną gatunkową. Pierwszy raz został objęty ochroną częściową w roku 1957, a w latach 1995-2014 znajdował się pod ochroną ścisłą. Zagrożony jest nie tylko w wyniku zbierania go do celów leczniczych i niszczenia, ale również poprzez osuszanie łąk i zaorywanie ich. Zagrożeniem dla gatunku jest również naturalny proces jakim jest sukcesja.
Źródła:
Mirkowa-Piękoś H., Mirek Z., 2006, Rośliny chronione
pl.wikipedia.org
zimorodek.com
skpbs.wroclaw.pl
Zimowity, piękne jesienne kwiaty o różowo-liliowej barwie, zwiastują nadejście najchłodniejszej pory roku. Znam te rośliny bowiem rosną dziko na mojej łączce. Jednak dużym zaskoczeniem były dla mnie żółte zimowity, które widziałam w Dolomitach. Rosły obok fioletowych w pobliżu sztucznego jeziora Lago di Fedaia na wysokości 2053m. n.p.m.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Pozazdrościć tylko możemy tego, co widziałaś w swoim życiu Łucjo. Odbywasz tyle wspaniałych podróży...
UsuńDziękujemy za odwiedziny i pozdrawiamy!;)
Zimowit jest jesienny (zgodni z nazwą) i ... wiosenny (bez sensu, ale roślina roślina poniekąd ta sama).
OdpowiedzUsuńTyle na świecie jest bezsensu że... można przywyknąć. Gorzej nawet, bo norma staje się bezsensem... ;)
UsuńNie muszę go zrywać na łąkach mam go u siebie w przy domowym ogródku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
O, to masz dużo szczęścia!
UsuńTakie piękne rośliny pod nosem.. ;)
Pozdrowienia
Niemniej jednak zimowita nie można nazwać krokusem, bo to dwie inne rośliny :) Zimowit należy do rzędu liliowców a krokus do szparagowców. No i druga różnica jest taka, że krokusy wyrastają z bulwocebuli, a zimowity - jak piszecie z bulwy :)
OdpowiedzUsuńTeż spotkaliśmy zimowity w Żydowskiem, na początku października.
Pamiętam je z mojego dzieciństwa, rosły na łące, niedaleko mojej szkoły. Niestety ta piękna łąka została zalesiona i zimowity wyginęły :(
Pozdrawiamy :)
To tak jak z sarną - nie można jej nazwać jeleiem ani "żoną jelenia".. a jednak często się to zdarza :D
UsuńPozdrawiamy wiosennie! ;)
Witam.
OdpowiedzUsuńNie znam tego kwiatu. Ale jest ciekawy, aczkolwiek trującu.
Nieco podobny do krokusa, który jest symbolem trzeźwości.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
myślę że znajdziesz go i w Bieszczadach Michale ;) Oraz w niektóych jesiennych ogródkach :D
UsuńPozdrowienia!
...taki wiosenny akcent jesieni:) spotykam je, niestety, tylko na ogródkach przydomowych...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Zimą mieliśmy wiosnę, więc czemu by wiosną nie mieć jesieni? :D Tylko na lato miejsca jakoś nie ma...
UsuńPozdrawiamy!