Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 20 marca 2016

Zimowit jesienny czyli krokusy jesienią

Witajcie,
dziś chcielibyśmy wam przybliżyć nieco pewną roślinkę którą spotkaliśmy podczas naszej pierwszej dłuższej wyprawy po Beskidzie Niskim. Otóż podczas tej wędrówki odwiedziliśmy nieistniejącą już wieś Żydowskie, o której pisaliśmy tutaj. Tam również wspominaliśmy, że podczas pobytu na cmentarzu dostrzegliśmy na pobliskiej polanie całe mnóstwo fioletowych kwiatków. Z wyglądu przypominały krokusy. Jednak jak wiadomo krokusy rosną wiosną, a my byliśmy w Żydowskim wczesną, ciepłą jesienią. W późniejszym czasie w miarę zdobywania wiadomości o Beskidzie i jego osobliwościach dowiedzieliśmy się, że te nasze jesienne krokusy tak na prawdę nazywają się zimowitami. Przedstawiliśmy Wam tutaj pokrótce nasze pierwsze i mamy nadzieję, ze nie ostatnie spotkanie z tymi uroczymi roślinkami, a teraz zapraszamy do zapoznania się z paroma informacjami na ich temat.

Ziemowity jesienne na polanach w Żydowskim

Zacznijmy może od tego, że powstanie tego kwiatu łączone jest z legendą. Głosi ona, że zimowit jesienny powstał z wylanych kropel magicznego napoju mitycznej Medei, w krainie o nazwie Kolchida, gdzieś u podnóży Kaukazu. Zimowita jesiennego można spotkać w Afryce Północnej, w Europie i oczywiście w Polsce na terenach podgórskich. Warto też zauważyć, że występuje on w pasie wyżyn po Dolny Śląsk, oraz na terenie Wielkopolski.

Ta roślina o uroczych kwiatach osiąga wysokość od 8-30 cm. Trwałą częścią rośliny jest bulwa, która pomaga przetrwać roślinie zimę w uśpieniu, by móc w pełni ukazać swój urok jesienią. Pęd tej roślinki jest silnie zredukowany, niemal nie dostrzegalny. Liczba liści u jednego okazu waha się od 3-8. W sporej części są one wąskie (2-4 cm) i tępo zakończone. Same kwiaty posiadają barwę rózowo-liliową bardzo rzadko białą. Są lejkowate i stosunkowo niewielkie w porównaniu do innych gatunków. Kwiaty są obupłciowe, z pojedynczym okwiatem posiadającej kształt długiej rurki, której koniec wraz z zalążami znajduje się w bulwie. Korona zbudowana jest z 6 pręcików - 3 długich i 3 krótkich, oraz jednego słupka. Sam owoc rozwija się pod ziemią i dopiero wiosną wraz z liśćmi wyrasta nad powierzchnię. Taki owoc o wysokości ok 4 cm jest otoczony liśćmi i posiada w swoim wnętrzu ciemnobrunatne delikatnie pomarszczone nasiona.

Zimowit jesienny w szczegółach /źródło: pl.wikipedia.org, rys. F.E.Kohler (Kohler's Medizinal - Pflanzen)/

Ta niepozorna roślinka rozwija się od sierpnia do września. Kwiaty pojawiają się w pierwszej połowie września. Czasami choć bardzo rzadko się to zdarza, zimowity zakwitają również na wiosnę. Zapylane są przez pszczoły i trzmiele, dojrzewają przez okres zimowy. Co ciekawe jesienią w podstawie  bulwy tworzy się bruzda w której powstają dwie-trzy bulwy potomne, która czerpią substancje zapasowe z starej bulwy, która z czasem zamiera.

Gdzie go spotkamy?
Na wilgotnych łąkach, rzadkich lasach mieszanych, niezbyt gęstych zaroślach. Jest to roślina światłolubna, która co prawda znosi okresowe zacienienie. Wymaga gleb wilgotnych gliniasto-piaszczystych lub gliniasto-ilastych, które są bogate w składniki mineralne. My w Beskidzie Niskim jak wspominaliśmy na samym początku spotkaliśmy go na łące, obok cmentarza w Żydowskim. Z swojej strony gorąco polecamy odwiedzenie tego miejsca początkiem września :) Najwyżej położone stanowisko tego uroczego kwiatuszka znajduje się w Tatrach na Polanie Chochołowskiej.

Jak to w przyrodzie bywa co piękne i przykuwające wzrok bywa zabójcze. Kto by powiedział, że taki delikatny kwiatuszek może mieć właściwości trujące. A właśnie ma. I to nie tylko kwiaty, ale i liście, jednym słowem mówiąc, cała jest niejadalna zarówno dla zwierząt i ludzi. Zwierzęta instynktownie ją omijają zarówno w postaci świeżej jak i  suszonej (nawet po kilku latach trucizna nie zanika!). W przypadku zjedzenia takiej rośliny przez owce lub kozy o ile im samym może nie zrobić wielkiej szkody to należy zauważyć, że z mlekiem  również przedostaje się ta trucizna. Jest ona oczywiście wtedy również niebezpieczna dla młodego osobnika, czy człowieka który takie mleko spożyje. U ludzi pojawiają się objawy zatrucia po 4-6 godzin od spożycia. Występuje drętwienie i pieczenie w ustach, mdłości, ostra biegunka, trudności w przełykaniu, obniżenie temperatury ciała i ciśnienia krwi, w końcu paraliż i śmierć w wyniku paraliżu oddechowego. Wszystkim tym niebezpiecznym skutkom winna jest kolchicyna. Śmiertelna dawka kolchicyny dla człowieka to ok. 0,02 g czyli ilość zawarta w 6 g nasion.


Niektórzy ludzie, jednak potrafią zrobić użytek i z tak trującej rośliny. Mowa tu oczywiście o lekarzach, pod których ścisłą kontrolą należy stosować preparaty posiadające wyciąg z tej rośliny. W lecznictwie wykorzystuje się wyciągi z nasion, lub bulw. Ma on w małych dawkach działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne stosowane w preparatach leczących ataki dny moczanowej. Co ciekawe stosuje się też preparaty mające wspomagać leczenie nowotworów m.in. raka skóry dla którego leczenia stosuje się maść z zawartością 0, 05% wyciągu z zimowita. W homeopatii stosuje się bulwy wykopywane wczesną wiosną. Wykorzystywane one są przy bólach mięśni karku i szyi, a także chorobach stawów pochodzenia padaczkowego i o podłożu reumatycznym.

o poranku był jeszcze "zaspany" :) . . .

Kwiat ten był obecny w kulturze od bardzo dawna. W naszych kręgach uważano go za zło wcielone i nie ma się czemu dziwić skoro ma właściwości trujące. Jednak nie taki zimowit straszny. Noszenie bulwy w kieszeni miało chronić od bólu zębów i chorób. Zaś zjedzenie rośliny miało być lekiem na żółtaczkę. Co ciekawe w Szwajcarii używano liści tej rośliny do barwienia pisanek na żółty kolor. Zaś w medycynie ludowej wywar z bulw i kwiatów stosowano przeciw robactwu u dzieci i bydła.

Oczywiście ta roślina jak wiele innych trujących przyjaciół znajduje się w naszym kraju pod ochroną gatunkową. Pierwszy raz został objęty ochroną częściową w roku 1957, a w latach 1995-2014 znajdował się pod ochroną ścisłą. Zagrożony jest nie tylko w wyniku zbierania go do celów leczniczych i niszczenia, ale również poprzez osuszanie łąk i zaorywanie ich. Zagrożeniem dla gatunku jest również naturalny proces jakim jest sukcesja.




Źródła:
Mirkowa-Piękoś H., Mirek Z., 2006, Rośliny chronione
pl.wikipedia.org
zimorodek.com
skpbs.wroclaw.pl

12 komentarzy:

  1. Zimowity, piękne jesienne kwiaty o różowo-liliowej barwie, zwiastują nadejście najchłodniejszej pory roku. Znam te rośliny bowiem rosną dziko na mojej łączce. Jednak dużym zaskoczeniem były dla mnie żółte zimowity, które widziałam w Dolomitach. Rosły obok fioletowych w pobliżu sztucznego jeziora Lago di Fedaia na wysokości 2053m. n.p.m.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozazdrościć tylko możemy tego, co widziałaś w swoim życiu Łucjo. Odbywasz tyle wspaniałych podróży...

      Dziękujemy za odwiedziny i pozdrawiamy!;)

      Usuń
  2. Zimowit jest jesienny (zgodni z nazwą) i ... wiosenny (bez sensu, ale roślina roślina poniekąd ta sama).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle na świecie jest bezsensu że... można przywyknąć. Gorzej nawet, bo norma staje się bezsensem... ;)

      Usuń
  3. Nie muszę go zrywać na łąkach mam go u siebie w przy domowym ogródku.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to masz dużo szczęścia!
      Takie piękne rośliny pod nosem.. ;)

      Pozdrowienia

      Usuń
  4. Niemniej jednak zimowita nie można nazwać krokusem, bo to dwie inne rośliny :) Zimowit należy do rzędu liliowców a krokus do szparagowców. No i druga różnica jest taka, że krokusy wyrastają z bulwocebuli, a zimowity - jak piszecie z bulwy :)
    Też spotkaliśmy zimowity w Żydowskiem, na początku października.
    Pamiętam je z mojego dzieciństwa, rosły na łące, niedaleko mojej szkoły. Niestety ta piękna łąka została zalesiona i zimowity wyginęły :(
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak z sarną - nie można jej nazwać jeleiem ani "żoną jelenia".. a jednak często się to zdarza :D

      Pozdrawiamy wiosennie! ;)

      Usuń
  5. Witam.
    Nie znam tego kwiatu. Ale jest ciekawy, aczkolwiek trującu.
    Nieco podobny do krokusa, który jest symbolem trzeźwości.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę że znajdziesz go i w Bieszczadach Michale ;) Oraz w niektóych jesiennych ogródkach :D

      Pozdrowienia!

      Usuń
  6. ...taki wiosenny akcent jesieni:) spotykam je, niestety, tylko na ogródkach przydomowych...
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimą mieliśmy wiosnę, więc czemu by wiosną nie mieć jesieni? :D Tylko na lato miejsca jakoś nie ma...
      Pozdrawiamy!

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!