Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 8 stycznia 2017

Kamieniarstwo ludowe w Beskidzie Niskim

Witajcie!

Wędrując dolinami beskidzkich potoków, idąc rzadko uczęszczanymi drogami możecie podziwiać wspaniałą beskidzką przyrodę, piękne krajobrazy, oraz liczne kamienne krzyże i kapliczki. Często są one już mocno sfatygowane przez czas, a jednak zachwycają nasze oczy. Zastanawialiście się kiedyś, jak powstawały, i kto był ich autorem?
Postaramy się w kilku słowach opowiedzieć Wam trochę o kamieniarstwie na terenie Beskidu Niskiego.

Krzyż przydrożny w Lipowcu
Kamieniarstwo w dawnych czasach było trudnym, jednakże szanowanym zawodem. Okiełznanie metody obróbki kamienia, nadawanie "martwej" skale żądanej przez człowieka formy było nie lada wyczynem. A potęgował to również fakt, iż popyt na kamienne wyroby był duży. Potrzebne na wsiach były kamienie żarnowe, osełki, kamienne blaty stołów. W miastach zamawiano płyty chodnikowe z kamienia. Najbardziej jednak zasłynęli kamieniarze wyrobami sakralnymi - chrzcielnicami, krzyżami nagrobnymi, kapliczkami. Bogatsi gospodarze zamawiali u kamieniarzy krzyże kamienne, by je postawić na grobie bliskiej osoby, czy też ustawić krzyż (lub kapliczkę) przed domem. Różne były ku temu powody - często były to wota dziękczynne czy błagalne. Kamień położony na grobie miał też chronić ludzi żyjących przed duchem zmarłego - co ma związek z zabiegami apotropaicznymi, szeroko rozpowszechnionymi także na terenie Łemkowszczyzny (ujmując prościej - wierzenia wampiryczne). Z wieloma krzyżami i kapliczkami do dziś stojącymi przy drogach związane są legendy..

By kamieniarz mógł działać, niezbędny był surowiec. Ponieważ mieszkańcy wsi byli mało mobilni, i niechętnie opuszczali rodzinne strony, surowiec właściwie musiał być dostępny jak najbliżej rodzimej wioski. Dostępność materiałów determinowała więc rozwój zawodu. Na terenie Beskidu Niskiego jest wiele wychodni piaskowca. Najlepszy do obróbki jest gruboziarnisty, twardy piaskowiec magurski, z którego można wyrabiać przedmioty użytkowe - np. kamienie młyńskie czy żarnowe. Dostępny był np. na stokach Magurycza Wielkiego. Do obróbki artystycznej wykorzystywano materiał drobnoziarnisty, miększy. Sami kamieniarze uznawali go za materiał średniej jakości, niemniej chętnie wykorzystywali ze względu na łatwość w obróbce. Jego wychodnie znajdują się między innymi w paśmie Magury Małastowskiej. Słaby jakościowo surowiec stanowiły luźne bryły piaskowca czy też warstwy powierzchniowe, podlegające procesom erozji i wietrzenia. Z takich korzystano tylko, gdy inny surowiec był niedostępny - z takiego materiału wyrabiali przedmioty kamieniarze z Folusza, surowiec pozyskując w postaci brył zbieranych na Diablim Kamieniu lub też z wychodni w rejonie Huty Pielgrzymskiej.

Krzyż "Thallerhofski" z Bartnego, wykonany przez Osifa Tarbaja

Jak wyglądała produkcja krzyża? Najpierw należało pozyskać surowiec. Kamieniarze nie kupowali gotowych bloków skalnych, lecz sami pozyskiwali materiał do produkcji na znanych sobie wyrobiskach. Dysponowali stosunkowo ubogim warsztatem narzędziowym - używali różnego rodzaju młotów i młotków, pobijaków, klinów, dłut i oskardów.
Kamieniarz (zazwyczaj z osobami do pomocy lub też "spółka" kamieniarska) udawał się do kamieniołomu (kopalni) gdzie mógł pozyskać surowiec. Najpierw musiał zdjąć warstwę ziemi i zwietrzeliny skalnej, pokrywającą litą warstwę skalną. Dopiero z takiego surowca mógł kamieniarz stworzyć określony produkt. Kolejnym, dużo trudniejszym etapem było odłupanie odpowiedniego bloku skalnego. Jego wielkość zależała od przeznaczenia. Im większy produkt, tym blok musiał być oczywiście większy. Odłupywanie przebiegało następująco, i było procesem długotrwałym. W pokładzie (litej skale) wykuwano szeregiem współliniowe otwory, oddalone od siebie o kilkanaście centymetrów. Te otwory zabijano drewnianymi kołkami. We wspomniane kołki wbijano żelazne kliny. Służył do tego kijan - ciężki młot o wadze około 10 kg. Później, w okresie międzywojennym zamiast otworów wybijano szczeliny, w których zamiast kołków umieszczano żelazne sztabki robione z płaskowników, a między nimi wbijano żelazne kliny. Później miał miejsce odlot - czyli odpadniecie bloku od ściany skalnej. Odbijanie bloków skalnych było niebezpieczne, i nie raz zdarzały się wypadki...
Kiedy już blok skalny odpadł, nadawano mu na miejscu, w kamieniołomie przybliżonej formy przyszłego przedmiotu. Chodziło tutaj o zmniejszenie masy bloku skalnego. Głaz bowiem trzeba było dostarczyć do wsi.  Wstępną obróbkę wykonywano oskardem, kijanem i śpicem - czyli długim żelaznym dłutem. Tak wstępnie obrobiony blok (cokiel) ściągano "ułycią" - czyli trawersującą po stoku sztolnią, pozwalającą w miarę wygodnie ściągnąć blok z góry. Urobek ściągano koniem, "smykiem". Gdy blok ściągnięto już na w miarę płaski teren, ładowano go na wóz lub sanie (w zimie), albo też i niekiedy ciągnięto go dalej koniem, zaczepiwszy o orczyk. Surowiec można było pozyskiwać cały rok. Ciekawostką są koliby - czyli szałasy w których znajdowali w czasie niepogody kamieniarze. Robiono je z kamienia, również na krokwiach kładziono dach z tafli piaskowcowych. Tutaj raczej nie sypiano, a kryto się podczas pracy np. przed deszczem.

Na cmentarzu w Ropkach

Po dostarczeniu materiału, zajmowano się jego obróbką. Czynności te wykonywano zazwyczaj na świeżym powietrzu. Najpierw blok obrabiano krynglą (młotkiem groszkowym) i małą wersją kijana.
Miało to na celu wyrównanie powierzchni skały. Potem blok gładzono za pomocą szerokich, stalowych dłut (kutych przez miejscowych kowali). Dłuta te pobijano drewnianą, jaworową lub bukową pałką, wytoczoną z jednego kawałka drewna. Przy pracy pomocnymi narzędziami były różnorakie dłuta, drewniany cyrkiel i młotek do "nasiekiwania" dolnych części kamienia żarnowego. Kamieniarz pracował głównie na siedząco, chyba ze wyrabiał np. krzyż, to wtedy już pracę prowadził głównie na stojąco.
Doświadczony kamieniarz mógł w ciągu dnia wykonać 1 kamień do brusa (szlifujący), ok 30 osełek albo 5 metrów bieżących cokli pod podmurówkę. Dłużej trwała praca artystyczna. Krzyż z reliefem Ukrzyżowanego robiono nawet do miesiąca, prostą kapliczkę: 2 - 3 tygodnie.

Kamieniołom Okrągła Wyspa na stokach góry Kamień nad Jaśliskami

Kamieniarstwo na terenie Beskidu Było bardzo popularne. Kamieniarze działali zarówno na terenie zachodnio - środkowej jego części, jak też i na obszarach wschodnich.
Najbardziej znani są kamieniarze z Bartnego. Wedle podań, do Bartnego pierwsi kamieniarze (bracia Boroszowicze) mieli przybyć do wsi z Jasionku już w XVI wieku. Jest to dość wątpliwe, gdyż Jasionkę lokowano dopiero w  połowie XVII wieku (1665), i nawet biorąc pod uwagę, że osada istniała nieco wcześniej, kwestia XVI - wiecznej genezy łemkowskich kamieniarzy nie jest w stu procentach pewna. Zapewne dopiero XVII - wieczna genezę ma działalność kamieniarska na tym terenie, co sugerować mogą dokumenty miejskie Biecza, wspominające o pozyskiwaniu w Przegoninie w 1668 roku kamienia na remont ratusza. Na pewno jednak kamieniarstwo zaczęło się tu mocno rozwijać w XVIII wieku - wedle dokumentów, kamieniarze z Bartnego płacili więcej rocznego czynszu niż wszyscy bieccy rzemieślnicy razem wzięci (!).
Nie zmienia to faktu, że Bartne rozwinęło się na duży ośrodek kamieniarski o znaczeniu ponadlokalnym. Wyroby z Bartnego trafiały dalej, nawet do Gorlic. Tutaj kuto krzyże i kapliczki, kamienie żarnowe i do brusa, oraz inne przedmioty kamienne. Jednak największą sławę zdobyły właśnie wyroby sakralne. Tu trzeba dodać, że kamieniarze z Bartnego jako jedyni łączyli się w "spółki" - grupy zrzeszające kamieniarzy, co znacznie ułatwiało i przyspieszało realizację licznych zamówień.
Kamienne krzyże zgromadzone na lapidarium przycerkiewnym w Kotani

Kamieniarstwem zajmowano się także w Bodakach (d. Przegonina) Wapiennym, oraz w Foluszu (Iwan Dragan) . W Bodakach powstawały m. in. nagrobne macewy. W Foluszu i Wapiennym, jako że materiał był gorszy, wyrabiano głównie osełki, kamienie żarnowe, brusy, cokle na podmurówki, rzadziej zaś np kapliczki.
W Bartnym surowiec do obróbki pozyskiwano głównie na stokach Magurycza Wielkiego - piaskowiec tutaj dostępny najlepiej sprawdzał się w wyrobie przedmiotów użytkowych. Materiał wydobywano także na stokach Kornuty, jednak był on nieco gorszej jakości niż ten z Magurycza, jednak dobry np. na wyrób krzyży.

Jeśli chodzi o Bartne, to w ośrodku tym rozwijało się szczególnie kamieniarstwo artystyczne. Kilkunastu artystów znanych jest z nazwiska, i rozpoznawanych poprzez swoje wyroby. Pokrótce przedstawimy tutaj kilku z nich:
Matej Cirkot - jest autorem wielu krzyży przydrożnych, m. in. krzyża przy ul.  Węgierskiej w Gorlicach. Jego dzieła można poznać m. in. po słabo zachowanych proporcjach ciała Chrystusa i jego skrzyżowanych, przybitych jednym gwoździem stopach. Twarz Chrystusa jego autorstwa znaczył delikatny "uśmiech".
Iwan Dutkanycz - kontynuator stylu Cirkota. Autor ten stosował w rzeźbie bardziej wyraźne modelowanie długich włosów Chrystusa, a jednocześnie mniej wyraźnie zaznaczał wypukłość piersi.
Wasyl Gracoń - Rozwija styl Cirkota. Twarz Zbawiciela jego długa jest zafrasowana. Zbyt długie nogi z za wysoko umieszczonymi kolanami nadają wyjątkowej formy Ukrzyżowanemu.
Iwan Gracoń - syn Wasyla, początkowo wzorował się na stylu ojca,  potem zaś - na warsztacie Osifa Tarbaja z Bodaków.

Bartne. Grób hrabiny Walewskiej, wykonany z nieobrobionych kamieni młyńskich

Osif Tarbaj - uczył się fachu u cechowego kamieniarza z Łużnej, Władysława Jamera. Dzieła Tarbaja, głównie krzyże nagrobne odznaczają się wysoką dbałością o szczegóły jak np. poprawnie wykonaną muskulaturą czy szczegółami twarzy. Na jego krzyżach można zobaczyć np. koronę cierniową plecioną z trzech, wyraźnie odznaczających się cierni.
Działalność kamieniarską prowadzono także i w innych wioskach na terenie zachodniej części B. Niskiego, jak np. w Nieznajowej.  Okoliczni kamieniarze z zachodniej częsci Beskidu niskiego surowiec pozyskiwali m. in. na stokach góry Chełm, na Jeleniej Górze czy w okolicach Mrukowej.

Jednym z bardziej znanych kamieniarzy spoza Bartnego jest Iwan Szatyński, przez pewien czas mieszkający w Nieznajowej. Jego krzyże i figury można oglądać m. in. w Nieznajowej, w Kotańskim lapidarium czy w Grabiu. Autor wzorował się na W. Serwońskim, kamieniarzu z Gorlic, i przejął od niego m. in. formę cokołu i sposobu jego dekoracji. Jego krzyże można poznać np. po wizerunku Chrystusa ze stopami przybitymi oddzielnie gwoździami.

Długie. Krzyż na starym cmentarzu, z 1869, autorstwa M. Cirkota
Idąc w kierunku wschodnim, należy zajrzeć do dawnego klucza jaśliskiego - tutaj również kwitło kamieniarstwo. Widać to po dziś dzień w herbie Jaślisk - widoczne są tam dwa oskardy, kamienie młyńskie, a w tle - stoki góry Kamień. Co ciekawe, na pewno już w XVII wieku wykorzystywano okoliczne kamieniołomy. Pozyskiwano tutaj materiał na budowę i reperację murów, na budowę mostków na trakcie węgierskim czy chociażby na bruki miejskie. Oprócz tego, w późniejszym okresie, w okolicznych wsiach zaczęto wyrabiać kamienie młyńskie. Po 1772 roku trafiały one nawet na tereny Austrii! Kamieniarstwo przetrwało tutaj do okresu powojennego.  Co ciekawe, sami Jaśliczanie nie zajmowali się kamieniarstwem. Warsztaty kamieniarskie były natomiast w Posadzie Jaśliskiej, i tutaj Polacy zajmowali się wyrobem przedmiotów, m.in. kamieni żarnowych i młyńskich. Surowiec pochodził z kamieniołomów na stokach góry Kamień w Czeremsze, oraz niekiedy z wyrobisk ze Smerecznego. Lokalni kamieniarze działali też w Lipowcu i Czeremsze. Wykonali oni kilka krzyży, po dziś stojących przy dawnym trakcie węgierskim oraz na terenie Rudawki Jaśliskiej. Również kamieniarstwo rozwijało się na lokalne potrzeby w Króliku Wołoskim. Wyrabiano tutaj krzyże cmentarne, które dziś można oglądać m. in. w Desznie czy Wisłoczku.
Do dziś można oglądać krzyże i kapliczki zarówno wymienionych wyżej autorów, jak też wielu, wielu innych, nieznanych z nazwiska. Krzyże i kapliczki zaczęto wyrabiać w XIX wieku, i wykuwano je niemal do połowy wieku XX.

Narzędzia kamieniarskie: 1) młotki i oskard 2) "czerkiel", śpic i dłuta 3)cyrkiel i pałka kamieniarska, młotki 4) kijan 5)czerkiel i dłuta 6) dłuta i klin. W tle zdjęcie kamieniarzy przy pracy. *

Kamieniarze łemkowscy skutecznie konkurowali z miejskimi warsztatami kamieniarskimi jeszcze w okresie międzywojennym. Właściwie dopiero powojenne wydarzenia doprowadziły do upadku wiejskich warsztatów na Łemkowynie. Wiązało się to nie tylko z wyjazdem samych kamieniarzy, ale także z upaństwowieniem terenów, na których wydobywano surowiec. Reszty dopełniła mechanizacja warsztatów miejskich, i co za tym idzie, produkcja tańszych wyrobów. Ostatnim czynnie działającym po II wojnie kamieniarzem łemkowskim był Jan Chwalik z Bartnego. Zmarł w 2011 roku

Chociaż dzisiaj kamieniarze łemkowscy nie wyrabiają krzyży czy kamieni młyńskich, to jednak pamięć o nich nie wygasła.  Owoce ich dawnej, ciężkiej pracy możemy oglądać na terenie niemal każdej istniejącej, bądź też istniejącej już tylko z nazwy wiosce. Przy drogach stoją kamienne kapliczki i krzyże, często pokaźnych rozmiarów. Chociaż nierzadko są mocno nadwątlone przez czas i ludzi, to jednak wciąż robią wrażenie na widzu. Na cmentarzach można oglądać liczne krzyże, dzięki którym to pamięć o danym cmentarzu nie wygasła, a sam obiekt nie znikł pośród drzew i krzewów... W Bartnym, koło cerkwi grekokatolickiej, w plebańskim spichlerzu urządzono malutkie muzeum kamieniarskie. A tuż obok stoi wielki pobijak - narzędzie kamieniarza w wersji XXL. Jest to pomnik, upamiętniający słynnych kamieniarzy z Bartnego.

W paśmie Magury Wątkowskiej można trafić na liczne wychodnie piaskowca

Swoją drogą, kamieniarstwo, chociaż ciężkie, było całkiem dochodowe. Przykładowo, w okresie międzywojennym za kamień do brusa płaciło się 2 - 3 zł u kamieniarza z Bartnego lub Bodaków, a za ten sam wyrób z Folusza już tylko 2 złote. Za kamień żarnowy trzeba było zapłacić od 20 złotych (Folusz) po 35 złotych (Bartne). Zawrotna była cena krzyża, wynosząca 170  - 200 zł. Kapliczki były tańsze, kosztowały tylko 100 złotych, ale wyrabiano je w Foluszu, z materiału gorszej jakości. Tak więc, jeśli kamieniarz miał talent i był pracowity, mógł sporo zarobić. Tu trzeba zaznaczyć, że kamieniarstwo zazwyczaj nie było jedynym źródłem dochodu kamieniarza. Gospodarował on zazwyczaj dodatkowo na "ojcowiźnie", zajmował się też często hodowlą.

Figura wNieznajowej, wykonana przez Iwana Szatyńskiego

Mamy cichą nadzieję, że ten wpis zaciekawi Was tą ciekawą tematyką. Bo nie ma tu mowy o wyczerpaniu tematyki, nawet jej nie "liznęliśmy" tutaj 😊. Ale teraz, wędrując szlakami i drogami Łemkowyny, będziecie na pewno baczniej przyglądać się kamieniarskiej robocie.

W powyższym artykule został poruszony temat kamieniarzy ludowych. Nie ujęto tu równie ważnego warsztatu kamieniarzy cechowych działających m.in w Gorlicach, Dukli czy Sanoku. Wyroby tych rzemieślników są często spotykane na starych cmentarzach parafialnych/komunalnych. Twórczość kamieniarzy cechowych stawała się nie raz inspiracją dla twórców ludowych i na odwrót.

Dziękujemy za odwiedziny, pozostawione komentarze i zainteresowanie tematyką beskidzką.

Do zobaczenia na szlaku!




*Zdjęcia wykonane podczas wystawy w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie. Eksponaty pochodzą z Bartnego, ob. znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Fotografia w tle pochodzi ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.

Źródła informacji:
Stachowiak A., Kamieniarstwo ludowe na Łemkowszczyźnie /źródło: lemko-archiwe.com/
Łopatkiewicz T., Ośrodki kamieniarstwa ludowego na Łemkowszczyźnie środkowej /źródło:cyfrowaetnografia.pl/
PŁAJ, 23, 2001, Stachowiak A., Łemkowskie krzyże kamienne w dolinie Biełczy i górnej Jasiołki.
Stachowiak A., Łemkowskie krzyże kamienne i ich twórcy /źródło: www.beskid-niski.pl/
www.beskidniski.pl




12 komentarzy:

  1. Bardzo interesujący post.
    Lubię piękne kamienne krzyże - w naszym rejonie jest ich sporo, oczywiście inaczej wyglądają, ale dobrze mieć porównanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na prawdę kamieniarka jest dość popularna na terenie niemal całej Polski. Ale jeszcze więcej było drewnianych krzyży - tańszych i łatwiejszych w produkcji. Na Pogórzu można ich oglądać wielkie ilości ;)
      Pozdrowienia ;)

      Usuń
  2. Świetnie! Bardzo wartościowy wpis. Trzeba tylko dodać że materiał na wyroby dobierano pod kątem przeznaczenia. Inne właściwości musi mieć osełka a inne kamień młyński (mam taki). Najcenniejszym materiałem był ten o małym zróżnicowaniu ziaren - co w wypadku piaskowców już z samego jego znalezienia robiło sztukę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest dwa i pół kamienia żarnowego. Był i stary brus na korbe ale się rozbił i zrobiło się 4 kamienie do ostrzenia. Oj tak, to prawda - odpowiedni surowiec to podstawa. Co sie nadawało na kapliczki i krzyże już nie bardzo mogło służyć młynarzowi ;)
      Pozdrowienia - i dziękujemy ;)

      Usuń
  3. Bez tych kamiennych znaków wiary Beskid Niski nie byłby tak piękny ! :) Szkoda że część po wojnie została bezmyślnie zniszczona, część np. jak widzieliśmy ostatnio na Foluszu, przerobiona na rzymskokatolickie krzyże i kapliczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Nie grzeszymy tolerancją i pamięcią o innych. Uwielbiamy niszczyć i zastępować swoim, "lepszym". Ale miejmy nadzieję moi drodzy, że przynajmniej pokolenie młodych (młodszych od nas ) nie będzie popełniało głupstw i zacznie chronić dziedzictwo, także to "nie polskie" ;)

      Pozdrawiamy!

      Usuń
  4. Zaciekawił mnie szałas z kamienia. Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do spania niezbyt to się raczej nadawało, ale przed deszczem z grubsza mogło uchronić, a to już było coś ;)

      Pozdrawiamy;)

      Usuń
  5. Bardzo ciężka była praca kamieniarzy i trzeba ich podziwiać za to. Jeśli dobrze zarabiali, to im się to całkowicie należał. Miło idąc gdzieś na szlaku zobaczyć efekty ich prac. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamieniarze mieli szansę na godne życie, chociaż, jak to na wsi, ich życie nie było lżejsze niż pozostałych mieszkańców. Jednak na pewno profesja ta dawała szacunek, a to już wiele znaczyło.
      Pozdrawiamy

      Usuń
  6. Witaj Julijan.
    Pełno jest takich dzieł kamieniarskich w Beskidzie. Widywałem podobne w Bieszczadach.
    Pozdrawiam i do siebie zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie odwiedzimy. O tak, w Bieszczadach również nie brakuje kamieniarskich perełek.

      Pozdrowienia

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!