Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 24 listopada 2019

Przez łemkowskie góry: Piotruś

Witajcie!
dzisiaj zabieramy Was na spacer nieco bardziej wymagający. Fajnie się kluczy dolinami, prawda? Ale moze nawet przyjemniej jest wdrapywać się na szczyty. Pot, zmęczenie, podrapane ręce i nogi.. I ta radość, gdy wejdzie się na górę. Poczucie wolności. O tak, wolność - to chyba kochamy w tych łemkowskich górach najbardziej.
Tak więc dzisiaj wdrapujemy się na Piotrusia nad Zawadką Rymanowską. Piotruś jest piękny latem i jesienią - ale my poznaliśmy go zimą. I taki nam się podoba najbardziej.
Zapraszamy na krótki wpis.

W dolnej partii góry rośnie las iglasty

Przechodzący stopniowo w las mieszany

Piotruś (Pitrosa) to góra na pierwszy rzut oka niewysoka (mierzy 728 m n. p. m.), jednak łatwo zauważalna w krajobrazie Beskidu Dukielskiego, w skład którego wchodzi.
Sama nazwa ma pochodzenie zapewne wołoskie. Tam, gdzie docierali Wołosi, tam pojawiają się nazwy pietros, pitrosa etc. A samo słowo oznacza po prostu górę ze skalistym szczytem.

Szczyt jest porośnięty lasem, głównie piękną buczyną. Mimo jednak braku pięknych widoków, warto się tutaj wdrapać. Stoki, szczególnie wschodni, są stosunkowo strome, w wielu miejscach mają formę urwisk. I można podziwiać tutaj odsłonięte formy skalne uformowane z piaskowca cergowskiego. Góra jest nieco rozciągnięta z południowego wschodu na północny zachód. Niemniej zauważalna jest dość łatwo z dużych odległości przez swoją masywną, ale i kształtną formę.
Wędrując grzbietem i stokami można zaobserwować liczne wychodnie piaskowca. Zaobserwować można też szczeliny skalne. Jaskiń nadających się do penetracji niestety tutaj nie znajdziecie, więc grotołazi mogą być zawiedzeni.
Warto jednak przejść się ciągnącym przezeń żółtym szlakiem z Zawadki Rymanowskiej do Daliowej. Od strony Daliowej jest krótsze, lecz bardziej wymagające podejście.
Niemniej jednak sama góra nie jest typowym "wyciskaczem łez" i nawet słabsza kondycja pozwoli Wam spokojnie wejść na szczyt. Chociaż naturalnie nie będzie to całkiem lekki spacerek.
Wrażenie robią stoki. Miejscami strome, porosłe często poskręcanymi drzewami, przyciągają wzrok.
Szczególnie zwraca to miejsce uwagę w zimie - pokrywa śnieżna nadaje całości wręcz bajeczną formę.

Ale potem króluje już tylko piękna buczyna


Samą górę nawiedzać miał też Święty Jan z Dukli, pustelnik przez lata mieszkający w niezbyt odległej Trzciance. Jedno z bijących tutaj źródeł nosi jego imię. Źródełko ujęto w ram studni, zbudowano kapliczkę. Według legendy, miał przy nim odpoczywać Święty Jan podczas swoich wędrówek. Do studni i źródełka można dojść ścieżką, odbijającą od szlaku

Sam szczyt nazywany jest niekiedy Płazyną, a to ze względu na dość łagodny wierzchołek. Wędrując, właściwie nie można określić kiedy ścieżka wprowadziła nas na szczyt. Na szczęście z pomocą przychodzi tabliczka PTTK.

Im bliżej szczytu tym więcej śniegu. No i rzecz jasna chłodniej..


Piotruś zrobił na nas wrażenie zimą! Zimno, śnieżnie, wietrznie.. Co prawda nie można wtenczas podziwiać w całej krasie wspaniałego skalnego grzbietu, niemniej na prawdę góra robi spore wrażenie. Szczególnie lasy, zarówno buczyna, jak też i las iglasty w niższej partii. Idąc na szczyt spotkaliśmy drwali (właściwie to pilarzy) - musieli wejść na górę z całym osprzętem, ważącym na prawdę sporo. Taka refleksja, że wielu ludzi każdego dnia musi podjąć niemały trud walki z codziennością.. Na szczęście szczytu nie szpeci żadna widokowa konstrukcja.
Tutaj bowiem nie potrzeba widoków. Można tutaj poczuć się wolnym, i w spokoju kontemplować piękno przyrody, siłę natury..

Na górze prowadzone są często prace leśne - stąd też można wędrować po niej również stokówkami. Niemniej żadna na szczyt Was nie poprowadzi, a w sezonie zapewne można utonąć na nich w błocie.
Bardzo miło wspominamy sobie zimowe wyjście na szczyt. Szlak właściwie nieprzetarty, szansa na spotkanie kogokolwiek niemal zerowa. Prawdziwy odpoczynek od miejskiego zgiełku.

Jeszcze marsz samym grzbietem Piotrusia...

... i szczyt jest nasz!


Z naszej strony dzisiaj to tyle. Zachęcamy do wdrapania się na górę. Właściwie każdą porą.
Zaglądajcie na nasz profil na Instagramie - znajdziecie tam wiele zdjęć, zazwyczaj nie publikowanych na blogu.
Pozdrawiamy!






Źródła inf.:
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty
ciekawe-miejsca.net
pl.wikipedia.org
krajoznawcy.info.pl
a przede wszystkim - własne wspomnienia :)



niedziela, 10 listopada 2019

Oczami wędrowca - Wernejówka

Witajcie!
Dzisiaj zabieramy Was na spacer po miejscu pięknym i cichym. Chociaż tą ciszę można momentami kwestionować. Jest to jedno z ciekawszych (naszym zdaniem) miejsc na wschodnich terenach Beskidu Niskiego. Dawniej była tutaj niewielka wioska, dzisiaj ślady po niej są bardzo skromne.
Zapraszamy do Wernejówki.

Widok na zabudowania gospodarcze w Wernejówce

stara droga wiejska, wciąż zresztą użytkowana

Tereny nieistniejącej dzisiaj Wernejówki rozciągały się w dolinie rzeki Wisłok, dość mocno w tym rejonie meandrującej. Od północy wieś sięgała osady Zawoje, również dzisiaj niezamieszkanej, a od południa podchodziła niemal pod Polany Surowiczne i Surowicę. Od strony zachodniej górował nad wsią szczyt Putyska (647 m n. p. m.) a od wschodu wioska opierała się o rozwijające się stąd Pasmo Bukowicy.

Początki Wernejówki sięgają wieku XVI. Wioskę lokowano w 1559 roku jako królewszczyznę. Lokował ją starosta sanocki Mikołaj Wolski. O tym że nie lekko się tutaj żyło, świadczy ponowna lokacja na prawie wołoskim w roku 1565 roku. Tym razem zasiedlenie się udało. Niemniej nigdy Wernejówka nie stała się dużą osadą. Żyło się tutaj biednie, z dala od większych miast.
Trudno powiedzieć coś więcej o dziejach wsi w kolejnych stuleciach. Niewiele miejsca pod zabudowę dawała dolina Wisłoka, w okresie wezbrań groźna i nieprzestępna. Wernejówkę nazywano też Werszejówką, od łemkowskiego określenia szczytu (łem. wersz).
Nie było tutaj zbyt wielu mieszkańców, we wsi działał jedynie wodny młyn, później również folusz i tartak. W roku 1880 mieszkało tutaj 109 mieszkańców, w znakomitej większości greckokatolickich Łemków.

Po drugie stronie Wisłoka

Warto przyjść i zobaczyć ciekawie ukształtowane, strome brzegi 

Samą cerkiew wzniesiono w Wernejówce dopiero w 1926 roku. Był to budynek drewniany, w wielu źródłach nazywany też kaplicą. Świątynia nosiła wezwanie: położenia sukienki na cudownym obrazie Matki Boskiej w Blacherni. Nietypowe wezwanie świątyni jak na beskidzkie warunki.
Wernejówka od zawsze była częścią parafii w Polanie Surowicznej.

W XX - leciu międzywojennym było tutaj około 20 gospodarstw. Funkcjonowały 2 gajówki, tartak, młyn oraz folusz. Przy cerkwi funkcjonował cmentarz.

Okres niemieckiej okupacji był spokojny. Dopiero po wyzwoleniu tych terenów przez RKKA przyniósł dla mieszkańców problemy. W latach 1945-47 tutejsi Łemkowie zostali wysiedleni. Znaczna część wyjechała na tereny Ukraińskiej SRR. Wieś opustoszała. Rozebrano zabudowę wsi, w tym i cerkiew. Tereny pól i osady zaczęły porastać lasy. Niewiele do dzisiaj przetrwało po dawnej osadzie - przy drodze wiejskiej do Polan Surowicznych przetrwał piękny, kamienny krzyż przydrożny z 1922 roku. Latem trudno jest go wypatrzyć - za to bardzo łatwo przeoczyć. Przy brodzie, prowadzącym do zabudowań jedynego tutaj gospodarstwa - stadniny znajdowała się cerkiew i cmentarz. Świątynia stała około 100 metrów od rzeki, na wzniesieniu. Miejsce po niej i po cmentarzu znaczy dzisiaj kępa większych drzew, oraz tablica informacyjna. Oprócz tego na terenie wioski znajdziecie stary przekop pod młyn, i resztki zabudowy mieszkalno-gospodarczej.
Wernejówka była wyludniona do lat 90. Wtedy tu pojawił się tutaj pewien człowiek, założył stadninę, zagospodarował znaczną część dawnej wsi. Jednak w roku 2008 w stadninie wydarzył się dramat - zginęło dwóch mężczyzn, zastrzelonych przez wspomnianego przybysza. Śmierć była owocem sporu o kobietę. W 2016 roku w stadninie wybuchł pożar. Mimo wszystko gospodarstwo działa po dziś dzień. O Wernejówce jest znowu cicho, milczą media.
Miejsce to stało się ostatnim czasem niejako obiektem wypoczynku letniego. Na brzegach rzeki wygrzewają się latem nawet mieszkańcy Krosna. Woda nie jest dla nich barierą - pokonują ją zazwyczaj za pomocą samochodów terenowych. Kwitnie tutaj rodzinna integracja, a nawet miłość 😍...

Miejsce po cerkwi i cmentarzu

Próżno tu szukać nagrobków...

Wszyscy zaś zgodnie i ze zdziwieniem patrzą na ludzi poszukujących tutaj śladów dawnej zabudowy. Co poradzić...
Warto tu wpaść nie tylko dla historii. Skaliste, strome i wysokie na kilkanaście metrów strome przełomy Wisłoka są warte uwagi. Prawdziwy raj dla fotografów. Również i spacery po okolicy pozwalają napawać się pięknem beskidzkiej przyrody. I tylko ślady dawnej osady są coraz trudniejsze do wypatrzenia. Chętni zgłębiania historii najlepiej niech zaglądają tutaj wczesną wiosną, kiedy trawa jeszcze nie rozpoczyna wyścigu do słonecznych promieni.

Co warto w Wernejówce i okolicy zobaczyć:
- miejsce po cerkwi i cmentarzu
- krzyż przydrożny z lat 20 XX wieku
- ślady po zabudowie gospodarczej
- w sąsiedniej wsi Zwoje (nieistniejącej) cmentarz i miejsce po cerkwi, oraz dobrze zachowane piwnice
- przełomy skalne na Wisłoku
- piękne okoliczne krajobrazy

Kuszące widoki

Jedyny krzyż przydrożny w dawnej wiosce

Przez samą Wernejówkę nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny. Jednak ciągną tędy stosunkowo wygodne drogi dla piechura. Można dojść stąd m. in. do Polan Surowicznych, Jaślisk czy Puław.
Dzisiaj na tyle. Mamy jednak nadzieję, że nie zraziła Was krótka forma tego wpisu. Chcemy zachęcić Was do odwiedzin każdego z opisanych miejsc, przedreptania wzdłuż i wszerz. Liczymy że i tym razem rozbudziliśmy Wasz apetyt.
Pozdrawiamy!




Źródła inf.:
Kłos St., 2010, Krajobrazy nieistniejących wsi...
Grzesik W., Traczk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty