Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lemkowyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lemkowyna. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 września 2015

Okiem wędrowca - Lipna

Witajcie!

Minęły wakacje (no, prawie minęły) więc czas wracać do obowiązków. Mamy nadzieję że spędziliście je spokojnie i w zdrowiu. Może nawet zajrzeliście do Łemkowskiej krainy?

Mamy dla Was na powakacyjny "restart" artykuł o jednym z najbardziej przez nas ukochanym miejscu. Miejscu wyludnionym, tajemniczym, momentami nawet przytłaczającym nostalgią ale też i zielonym, wciąż żywym, chociaż nie tak jak dawniej. Przedstawiamy Lipną.

idąc od Radocyny, ranną porą...

Jak zwykle zaczniemy od historii wsi.


Kiedy lokowano osadę? Podawane są dwie daty: rok 1638 lub 1765. Wedle pierwszej wersji, wieś zaistniała z woli króla Władysława IV (tego poważanego przez Kozaków). Była to wieś królewska, założona  na prawie wołoskim. Wsią królewską była zresztą długo - w 1765 roku wymieniano ją jako własność królewską wchodzącą w skład starostwa bieckiego. Rok 1765 to zresztą druga "opcja" lokowania miejscowości (za pierwszą datą optuje m. in. Jerzy Czajkowski). Co ciekawe, aż do XIX wieku często wspominano Lipną jako przysiółek pobliskiej wsi Czarne, dziś również nieistniejącej, a opisanej przez nas tutaj. Położona jest w dolinie potoku o tej samej nazwie. Pewnie domyślacie się skąd wzięła się nazwa wsi - od lip mianowicie, których rosło tutaj zapewne wtenczas wiele. Spis ludności z 1785 roku wymieniał 175 mieszkańców - grekokatolickich Rusinów. W 1884 roku we wsi żyło 204 osoby, była to więc dość mała miejscowość.

Figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem (stan z 09. 2015)
można ją przeoczyć więc rozglądajcie się uważnie

krzyż przydrożny, pierwszy jaki się spotyka idąc od Radocyny. Tak wygląda po renowacji z 2015 roku.
a tak wyglądał jeszcze 3 - 4 lata temu.

 Miała jednak Lipna swoją cerkiew -pierwszą zbudowano już ponoć w 1661 roku. Jest to o tyle ciekawe, że mieszkało tutaj wówczas zaledwie 27 osób. "Znaną" nam cerkiew unicką zbudowano w 1885 roku. Była to typowa łemkowska świątynia - drewniana, trójdzielna, o konstrukcji zrębowej z wieżą - dzwonnicą nad babińcem (ta oczywiście miała konstrukcję słupową). Cerkiew była orientowana. Ostała się do połowy XX wieku. Jak wyglądała możecie zobaczyć na archiwalnej fotografii w dalszej części wpisu. Nieco nad świątynią ulokowano cmentarz wiejski, na którym grzebano zmarłych mieszkańców.. Grekokatolicyzm nie był "rodzimą wiarą" Rusinów. Pierwotnie należeli oni do kościoła Prawosławnego, a do kościoła Unickiego dołączyli po unii brzeskiej. Z czasem tendencja  powrotu do "rodzimej wiary" była coraz silniejsza. W Lipnej mieszkańcy powracali do niej dwa razy - pierwszy raz miało to miejsce w latach 1911 - 1912. Wówczas to jednak władze austriackie zakłóciły te działania, i mieszkańcy zarzucili pomysł. Drugi raz udało się to lipniczanom w 1928 roku. Wówczas to na prawosławie przeszli wszyscy mieszkańcy, a kilkadziesiąt metrów na wschód od cerkwi unickiej stanęła świątynia prawosławna...

drogowskaz kierujący na cerkwiska i cmentarze z drogi do Zdyni (09.2015)

droga na cerkwisko prowadz przez "busz"..

co skwapliwie potwierdzi Nutka :)
kilka lat temu jedno z cerkwisk porastała roślinność

a tak obecnie wygląda miejsce po cerkwi prawosławnej ( 09.2015 )

zostało całkiem przyzwoicie uporządkowane


a nad cerkwiskiem cmentarz łemkowski, z widoczną tablicą "harcerską" z 2000 roku

zachowało sie tutaj kilka pięknych nagrobków

Od lokowania aż do XX wieku wieś rozwijała się spokojnie i bez większych wydarzeń. Ciekawy jest fakt zniesienia pańszczyzny w zaborze austriackim - w okolicznych wsiach było to ważne wydarzenie, o czym świadczy stojący po dziś dzień krzyż "pańszczyźniany" postawiony na rozstaju dróg do Radocyny i Czarnego (pisaliśmy o nim tutaj). W 1900 roku we wsi żyło 173 osoby. Zamieszkiwali 32 domy.

Cerkiew unicka w Lipnej /ze zbiorów St. Leszczyckiego, udostępnił Z. Malinowski/

a tyle pozostało po cerkwi..


Ciężkie chwile dla Lipnej i okolic przyniosła I Wojna Światowa. W okolicach toczono zimą 1914 / 1915 ciężkie walki. Pamiątką po tych dramatycznych chwilach jest cmentarz wojenny nr 45. Pochowano tutaj 54 żołnierzy armii C. K. oraz 99 żołnierzy carskich. Spoczywa tu m. in. wielu Czechów i Słowaków. Cmentarz zaprojektował Dusan Jurkovic. Na pomniku centralnym umieszczono wymowne słowa:

                                                  Wojna burzy - wojna buduje.

Obiekt otoczony jest drewnianym płotem. Przez wiele lat popadał w ruinę, wyremontowano go w 1998 roku. Popełniono jednak wtedy wiele błędów, np. nie odtwarzając oryginalnych krzyży na mogiłach. Dziś znów cmentarz jest w rozsypce. Kilka lat temu był w nieco lepszym stanie. Podczas ostatnich odwiedzin stwierdziliśmy że krzyże są w bardzo złym stanie. Zaciekawił nas natomiast oryginalny element z "dawnych" czasów - wielka kubiczna kostka z kamienia. Przetransportowanie jej tutaj musiało wymagać wiele wysiłku. Na szczęście pomógł postęp - a dokładniej mówiąc ciągnik rolniczy. Tak czy owak - chwali się to!
Czas Wielkiej Wojny to nie tylko krwawe walki, ale też okres represji i czas funkcjonowania obozu w Thalenhoffie. Z Lipnej wywieziono doń 10 osób - trzy z nich już nie powróciły.

cmentarz wojenny nr 45 - stan z września 2015 roku 

widoczny krzyż kubiczny obok pomnika centralnego



krzyże na mogiłach warto by wymienić...
tamtym razem też to wyglądało niewiele lepiej..

niemniej jednak - było odrobinę lepiej ....

Według spisu ludnościowego z 1921 roku w Lipnej mieszkało 153 unitów, 6 Żydów i 4 łacinników. Jak wspomniano wyżej, unici przeszli w 1928 roku na prawosławie. Gdy zbudowali swoją kaplicę postanowili przenieść z nieużywanej cerkwi sprzęty liturgiczne. Skończyło się to posądzeniem o kradzież przez proboszczów z Czarnego i Wołowca, oraz rozprawą sądową w Krakowie - sąd umorzył oskarżenia... W roku 1931 mieszkało w 33 domach 171 mieszkańców.

W Lipnej przed II Wojną działała szkoła - uczył w niej Polak. Jego zasługą było zorganizowanie zespołu muzycznego. Ponoć grajkowie z Lipnej jeździli na koncerty aż do Gdańska... Wspomniany nauczyciel nie przeżył wojny, prawdopodobnie zginął w Oświęcimiu..
W 1936 roku mieszkało w Lipnej 130 Prawosławnych Łemków, 4 Żydów i jedna osoba obrządku zachodniego.

dzisiejsze bogactwa Lipnej..

Drzwi, pozbawione już zamka...
trzy lata temu i zamek i klamka były..
Kolejna wojna światowa nie była dla wioski hekatombą. Natomiast jej kres przyniosły lata powojenne. W 1945 roku większość mieszkańców wyjechała do ZSRR. Wyjechali dobrowolnie, chociaż zapewne niejednego nakłonili do tego ludzie z partii opowiadający o "cudnym życiu". We wsi pozostały 3 rodziny. Im też nie było dane żyć tutaj spokojnie. W 1947 roku wysiedlono ich na Ziemie Odzyskane. Miało to miejsce 10 czerwca. Ile dokładnie osób wysiedlono z Lipnej trudno ustalić, bo Lipnian przypisano do wysiedleńców z Czarnego, nie tworząc osobnych statystyk. Wieś opustoszała. Znikły chyże. Znikły obydwie świątynie, rozebrane w 1955 na materiał do budowy stajni w PGR w Jasionce. Co więc pozostało?



Pozostały przydrożne krzyże, przez lata dewastowane. Nie ma ich tu wiele, część z nich do niedawna była w opłakanym stanie. Dość niedawno, bo w czerwcu 2015 roku członkowie Stowarzyszenia "Magurycz" z Szymonem Modrzejewskim na czele wyremontowali jeden z nich. Inne też świecą nowością. Kilka jednak dalej czeka na renowację...
Idąc drogą od "Hotelu Radocyna" mijamy piękną figurę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Odnowili ja w 1994 roku członkowie Koła Łowieckiego "Dzik z Gorlic. Idąc z Radocyny figurę będziemy mieć po lewej stronie, pośród iglastych drzew, na wzniesieniu, Dość trudno ją dojrzeć. Potem idziemy spokojnie mijając m. in. krzyż przydrożny oraz potok (przechodzimy nad nim po mostku, spokojnie) i dochodzimy do ścieżki prowadzącej do cerkwiska i cmentarzy - jest ona ulokowana po prawej stronie, kieruje na nią słabo widoczna drewniana strzałka. schodzimy tutaj na ścieżkę przez "busz" - po obu stronach bowiem rosną wysokie, gęste trzciny. Ale tygrysów nie ma, nie bójcie się :)
Po przejściu około 200 metrów docieramy do miejsca po cerkwi prawosławnej. 4 lata temu był dość słabo widoczne, w te wakacje zaś zauważyliśmy iż ktoś "poukładał" od nowa rozsypane kamienie z dawnej podmurówki. Na lewo od cerkwiska unickeigo, jakieś 300 metrów dalej znajduje sie miejsce po cerkwi unickiej, a na nim czytelne ślady podmurówki i krzyż z jednej z kopuł.. Nad cerkwiskiem prawosławnym, na wyniesieniu znajduje się cmentarz parafialny. Zachowało się tutaj kilka (chyba 8) nagrobków, niektóre na prawdę zadziwiają kunsztem. Powyżej cmentarz parafialny graniczy z cmentarzem wojskowym nr 45. Zawsze gdy tu przychodzimy czujemy pewien smutek w sercu. Może to wpływ światła padającego w rozproszeniu przez gęste korony drzew porastających cmentarze, może to świadomość historii - sami nie wiemy.. Wróćmy do drogi.
Idąc nią dalej w kierunku Zdyni (zbudowano ją dopiero w latach 90. XX wieku) mijamy kolejne przydrożne krzyże, stosy drewna przygotowanego do transportu, śródleśne łąki, ściany ze sztucznie posadzonych drzew iglastych.. Tak docieramy do Symbolicznych drzwi - pomniku upamiętniającego istnienie w tym miejscu wioski. Takie drzwi stoją m. in. w Radocynie i Nieznajowej. Na drzwiach umieszczona jest tablica z informacjami o wsi i planem  miejscowości przed jej wysiedleniem. Opis miejscowości kończy piękny cytat:

To co istotne ukryte gdzieś. Przekrocz próg Domu. Koło pieca szukaj.
Tam życiodajne źródło jest.


Tutaj mała uwaga - na mapach firmy Compass zaznaczone są najpierw drzwi, potem zejście na cerkwisko (patrząc od strony Radocyny) - w rzeczywistości jest na odwrót, więc uważajcie!

ruiny zabudowy wiejskiej są wiosna dobrze widoczne

ten rozbity krzyż zobaczyć można kilkaset metrów nad drzwiami

Kończąc o drzwiach dodam, że zamek drzwi "wyparował"...
Idźmy dalej. Miniemy kolejne krzyże, w lepszym lub gorszym stanie aż w końcu dotrzemy do dużej kapliczki domkowej zbudowanej z kamienia rzecznego i krytej gontem. Po wysiedleniach służyła jako schronienie dla pasterzy, pracowników i wędrowców. Wyremontowali ją również członkowie KŁ "Dzik".

kolejny wspaniale wyremontowany krzyż ...
który wyglądał kilka lat temu tak - nie do poznania, prawda?

ten czeka na swój "dzień". Znajduje się nieco na uboczu, ok 50 - 100 m od przedstawionego powyżej.

Dziś w Lipnej nie ma żadnego domu. Ale niczym dawni mieszkańcy, co krok niemal witają nas stare jabłonie. Goszczą tutaj już tylko pracownicy leśni i turyści, szukający spokoju. Dawniej zaglądali tu również węglarze produkujący węgiel drzewny, ale od jakiegoś czasu przestali tutaj rozstawiać retorty. Przez teren dawnej wsi prowadzą dwa szlaki, niestety obydwa są kiepsko oznakowane. Pierwszy to "szlak cmentarny" - prowadzi on od Hotelu Radocyna do cmentarza wojennego nr 45, a znaczą go ( chociaż różnie to z tym bywa) czarno-białe trójkąty. Drugi to ścieżka dydaktyczna Nadl. Gorlice (szlak im. J. Jaworeckiego), znakowana biało - zielonymi paskami i stylizowanymi literami LP. Prowadzi ona przez Lipną na  wzgórze Czarna (703 m n. p. m.) i dalej przez Czarne..
Nad Lipną przeprowadzone są też "Śnieżne trasy przez lasy" - zimowe szlaki na miłośników biegówek. Trasa prowadzi m. in. przez szczyt Czarna.

kapliczka przy końcu Lipnej - idąc w kierunku Żdyni


Lipna zawsze robi na nas niesamowite wrażenie. Wycisza, zmusza do refleksji. Zastanawiające jest dla nas jak łatwo można wymazać z mapy całą, ludną wieś. I to bez użycia dział, czołgów czy bomb.

Szlakowskazy "Śnieżnej trasy" w okolicach szczytu Czarna (703 m n.p. m.)
Przez Lipną mamy "sprawdzoną" trasę. Zawsze idziemy z "Hotelu Radocyna" drogą na Zdynię, i następnie skręcamy na wzgórze Czarna, by pastwiskami zejść do Czarnego i wrócić do punktu wyjścia. Nie jest to trasa często uczęszczana. Tylko szutrówką o świcie pędzą ciągniki do leśnych robót. Warto wyruszyć o świcie. potok Lipna w końcowym odcinku tworzy rozlewiska i jeziorka. Unoszące się o świcie mgły robią niesamowite wrażenie.. I zawsze można tu spotkać "dziką przyrodę". My ostatnio natknęliśmy się na dorodnego jelenia z potężnym porożem. Dumnie przeszedł przez drogę jakieś 100 m przed nami i potem pobiegł przez las... Tu zaznaczę że na Czarną wchodzimy nie zwracając uwagi na szlak LP bo zwyczajnie nie ma tutaj znaków kierujących. Ale drogami leśnymi zawsze można wyjść na szczyt. Tam też dopiero pojawiają się dopiero znaki szlaku. Nieco poniżej szczytu jest też wiata turystyczna - można tu odpocząć, bądź schronić się przed deszczem. A kilka metrów niżej - zaczynają się łąki z pięknym widokiem na okolice. Na tych łąkach warto uważać - wypasane tu są wiosną i latem duże stada bydła - krowy nie zawsze są "potulne jak baranki" :) Zapomniałem dodać, że drogi na szczyt obrośnięte są z obu stron krzakami jeżyn. I za każdym razem (wrześniową porą) obficie owocują. A wiadomo że nie ma nic lepszego niż słodkie jeżyny ;)


widok na pastwiska w Czarnym

Dzisiaj Lipna to zaciszna, nie skażona turystyką dolina. Tutaj możecie zasłuchać się w cichy szept potoku, tutaj odpoczniecie w cieniu wysokich drzew, które zastąpiły ludzi. Dawnej Lipnej już nie poznamy. A jednak - warto zobaczyć i zapamiętać ją taką, jaka jest - bo czas płynie, i miejsce to zmieni się, czy tego chcemy, czy nie.






Źródła informacji:
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, Pruszków
Grzesik w., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej, Warszawa
Majewski J., 2014, Cmentarze z I wojny światowej w Beskidzie Niskim i na Pogórzu, Skołyszyn
Czajkowski J., 1999, Studia nad Łemkowszczyzną, Sanok
sekowa.info.
tablica na drzwiach w Lipnej
lemko.org

niedziela, 10 maja 2015

Okiem wędrowca - Banica koło Gładyszowa

Witajcie!

Zapraszamy Was w odwiedziny do wyludnionej dziś doliny, dawniej zamieszkałej i gwarnej. Zapraszamy Was do Banicy.

tzw. Banicka Górka, i droga do Krzywej. W tle pasmo Magury.


Banica, w języku łemkowskim Banycja (Banitsja), powstała w 1629 roku. Przynajmniej wtedy po raz pierwszy pojawiła się w źródłach. Powstała jako wieś królewska, na terenie ówczesnego starostwa Bieckiego.  Początkowo liczyła cztery gospodarstwa wołoskie i dwie zagrody komornicze. Nieco ponad sto lat później, w 1785 roku mieszkało tutaj ponad 160 osób - 158 Rusinów wyznania unickiego oraz 5 Żydów.  Wioska leżała w dolinie, nad potokiem, między Krzywą a Wołowcem. Droga tędy biegnąca była dość często uczęszczana. Dodatkowo odchodziły tutaj drogi do Małastowa (przez Pętną) i Gładyszowa. Miejsce, gdzie znaJduje się to skrzyżowanie nazywano Banicką Górką. Po I rozbiorze Polski wieś zakupił Wilhelm Siemieński, a w XIX w Banica stała się własnością Lewińskich.

widok z cmentarza wojennego

Banica była silnie związana z pobliską wsią Krzywa. Wraz z Krzywą i Jasionką tworzyła jedną gromadę, i zarazem też - parafię. To w Krzywej stała właśnie cerkiew unicka, a także szkoła.
Wieś rozwijała się spokojnie do 1914 roku. Wówczas to w beskidzkie doliny brutalnie wtargnęła wojna. Banica znajdowała się w linii przyfrontowej, zaglądali tu zarówno "Cesarscy" jak i "Carscy". Pamiątką toczonych w tym rejonie ciężkich walk w zimie 1914/1915 jest cmentarz wojenny nr 62. Spoczywa tutaj 52 żołnierzy - 40 z armii rosyjskiej oraz 12 z armii c. k. Obiekt z jednej strony otacza kamienny mur, a z trzech boków - drewniany płot. Mogiły znajdują się na trzech tarasach, znaczą je drewniane krzyże. Również piękny krzyż centralny wykonany jest z drewna. Na krzyżach znajdują się emaliowane tabliczki z nazwiskami poległych. Cmentarz zaprojektował Dusan Jurkovic, Dziś cmentarz jest w dobrym stanie. Nie zawsze tak było. Podczas "rekultywacji terenu" w 1993 roku obiekt został zdewastowany. Wyremontowano go siłami społecznymi oraz gminy Sękowa w latach 2006 - 2008 . Krzyż centralny został wtedy odtworzony przez gorlickiego artystę Waldemara Hübnera. Wieś podczas wojny została poważnie zniszczona, a czterech mieszkańców trafiło do obozu w Thalerhofie - trzy osoby tam zmarły.

cmentarz wojenny nr 62





w tle widoczny Gościniec "Banica"




Miejscowość liczyła w 1931 roku 41 domów i 245 mieszkańców. Nie była więc to duża miejscowość. Mieszkali tu w zdecydowanej większości Łemkowie, ale np. przy wspomnianej Banickiej Górce żył Cygan - kowal, bardzo ceniony za swój fach. Jak już pisaliśmy wyżej, Baniczanie uczęszczali na nabożeństwa do Krzywej. Trwało to do roku 1928. Wtedy bowiem większość mieszkańców przeszła na prawosławie. Prawosławni zbudowali w Banicy, nad potokiem niewielką czasownię. Była to dwudzielna świątynia o konstrukcji zrębowej, kryta prostym dachem zwieńczonym prostymi baniami. Poświęcono ją w 1933 roku, a dokonał tego ksiądz Antoni Krynicy z pobliskiej Świątkowej. Świątynia być może nie była "nowa" - mogła zostać przeniesiona i wtórnie złożona. Pochodziła prawdopodobnie z Małastowa (tam od 1805 r stała murowana cerkiew, więc obiekt ten był zbędny). Piszemy o niej w czasie przeszłym nie bez powodu. Po wysiedleniu mieszkańców stała pusta, nieużytkowana. Mimo starań społeczników, m. in. studentów z SKPB Lublin świątynia nie została uratowana.Jeszcze w latach 70. stała, jednak w 1981 roku upadła. Dziś pozostało po niej niewiele - zardzewiała bania i zmurszałe resztki belek. 50 m od cerkwi, za potokiem, na wzniesieniu założono cmentarz prawosławny. Grekokatolików bowiem, jak i wcześniej, chowano na cmentarzu w Krzywej. Dziś ostało się na nim kilka kamiennych nagrobków, ostatnimi laty po części wyremontowanych.

kładka, po której można "suchą stopą" dojść do czasowni i cmentarza łemkowskiego
tak czasownia wyglądałą w latach 70.. (fot. R. Szubrycht)

a tak po 1981 roku.. (fot. R. Szubrycht)


tak zaś wygląda obecnie (stan z 2014 roku) ...



Ale wróćmy do dziejów wsi. Po Wielkiej Wojnie mieszkańcy odbudowali domy, zaczęli gospodarzyć - dość żyzna ziemia pozwalała zająć się rolnictwem, a wielkie lasy dawały zyski. Drewno sprzedawano do tartaków - Łemkowie prowadzili jednak gospodarkę leśną bardzo rozważnie. Oprócz tego zajmowano się tutaj sadownictwem - rosły grusze, śliwy, wiśnie.. Mieszkańcy nie tylko "dorobili się" cerkwi, ale też szkoły - zbudowano ją w latach 30. Po wysiedleniach przeniesiono ją do Gładyszowa - tam dalej pełniła rolę szkoły...
Międzywojnie to czas inflacji i problemów gospodarczych. Mieszkańcom Banicy nie było łatwo. Ale gorsze czasy dopiero miały nadejść...

cmentarz prawosławny w Banicy






widok na przeciwległe stoki doliny, dzisiaj już niezamieszkanej..

Po wybuchu wojny, w rejony te wkroczył Wehrmacht, a wkrótce też "siczownicy". Mieszkańcy Banicy aktywnie związali się z ruchem oporu. Wielu z nich przepłąciło to życiem. Niemcy nazywali tą wieś "Banditen Dorf - wieś bandytów". Baniczanie walczyli w oddziałach partyzanckich w pobliskich powiatach, ale też w blisko rodzinnej wsi - dokonywali m. in. napadów na oddziały niemieckie na przełęczy Małastowskiej. Oddział został zdradzony w 1943 roku, a schwytanych w zasadzce członków rozstrzelano w listopadzie i grudniu w Jaśle. Ocalał jedynie Stefan Geleta, po wojnie pracownik UB w Gorlicach, ścigający banderowców i osoby sprzyjające (jego zdaniem) w czasie wojny Niemcom. Zginął na szubienicy z rąk UPA.


28 sierpnia 1944 roku na granicy Banicy i Krzywej rozbił się brytyjski samolot Halifax II, należący do Polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Piloci mieli za zadanie dostarczać zaopatrzenie Warszawskim powstańcom. Halifaxa zestrzelił nocny myśliwiec Junkers Ju - 88. Przez wiele godzin po upadku płonęło paliwo, które miało pozwolić lotnikom otrzeć nad stolicę i powrócić do Brindisi... Zginęła cała 7 - osobowa załoga: d-ca kpt. nawigator Franciszek Omylak, ppor pil. Kazimierz Widacki, ppor bomb. Konstanty Dunin-Horkawicz, ppor strz. Tadeusz Mroczko, sierż. mech. pokł Wilhelm A. Balcarek, sierż rad. Jan Ozga oraz sierż strz. pokł. Józef Skorczyk. Ponieważ hitlerowcy nie pozwolili na pochowanie zwłok na cmentarzu w Krzywej, pilotów pochowano w pobliżu miejsca katastrofy. Na cmentarz przeniesiono poległych w marcu 1945. Kolejna ekshumacja miała miejsce w 1980 roku - wtedy to piloci trafili do kwatery na cmentarzu brytyjskim w Krakowie. Niedaleko miejsca katastrofy postawiono upamiętniającą tablicę. Zmieniono ja jednak, i zastąpiono innym pomnikiem w 2009 roku. Co było tego powodem? Otóż przez wiele lat sądzono, że w Banicy spadł fragment samolotu Liberator, którego reszta miała spaść w Olszynach. Halifax zaś został uznany za zaginiony w akcji... nad Adriatykiem!  Na pierwotnym pomniku w Krzywej widniało wiele błędów. Dzięki działaniom m. in. Andrzeja Olejki, historyka i profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego prawda wyszła na jaw. Na miejscu katastrofy w 2006 roku przeprowadzono badania archeologiczne, podczas których znaleziono m. in. tabliczkę znamionową Halifaxa Mk. II. Przywrócono w końcu nazwiska lotników poległych w Banicy i w Olszynach.. Odnośnie samolotu z Olszyn - tam spadła maszyna dowodzona przez kpt. Zygmunta Płuta. Poległa tam cała 7 - osobowa załoga. Dzisiaj i w Banicy - Krzywej, i w Olszynach stoją nowe pomniki. Przy banickim pomniku postawiono dodatkowo tablice informacyjne, zawierające m. in. życiorysy poległych lotników.  Więcej na ten temat poczytacie w linkach podanych na końcu artykułu.

Pomnik lotników poległych w Banicy


i tablice inf. ustawione przy pomniku


Rok 1945 nie przyniósł ukojenia. Duża część mieszkańców w 1945 roku wyjechała za namową władz na Ukrainę. Natomiast w okolice Banicy zawędrowały oddziały UPA. Wielkie masywy leśne, trudny teren dawały banderowcom doskonałe schronienie. WP wtenczas na dodatek było słabe i nie mogło nawiązać z UPA równorzędnej walki. Banderowcy zachodzili często do wpół wyludnionej wsi, zabierając jedzenie i wszystko, co tylko mogło im się przydać. Próbowali także pozyskać rekruta. Bez skutku. Zdarzały się więc przypadki, że zabierali mężczyzn do sotni siłą... Baniczanie nie chcieli wspierać banderowców, nie podzielali wiary w "wolną Ukrainę". Obawiali się też żołnierzy WP. Słusznie zresztą, często bowiem zachodzili również do wsi i znęcali się nad  mieszkańcami, wyżywali za klęski w walce z UPA. Podczas jednego z takich najść zastrzelony został jeden z nielicznych już mieszkańców wsi... Upowcy zaś, nic sobie z WP nie robiąc, palili nocami wielkie ogniska na okolicznych wzgórzach, a za dnia bądź to zachodzili po "wsparcie" do Banicy, bądź też urządzali na Banickiej Górce zasadzki na powracających np. z Gorlic mieszkańców. W 1946 roku do wsi, wracając z wesela w Pętnej, przyszli banderowcy i "nakłonili" mieszkańców do udzielenia gościny. Za nimi przyszło WP. Wywiązała się walka, podczas której zginęła większość upowców. Śmierć poniosło też kilku mieszkańców, spłonęły dwie chyże. Żołnierze zebrali potem wszystkich mieszkańców w jednym miejscu i długo bili...

w kierunku Magurycza Małego..

Nielicznych już mieszkańców Banicy wysiedlono w czerwcu 1947 na tereny ziemi głogowskiej w ramach Akcji "Wisła". Petro Fesza trafił do obozu w Jaworznie,gdzie zginął. Trafił tam, ponieważ jego syn został zabrany przez banderowców do sotni. Najstarszy syn natomiast należał do antyhitlerowskiej partyzantki... Do 1947 roku dotrwało w Banicy niespełna 60 osób...

Co pozostało po Banicy? Niewiele. Stoi pomnik lotników (dziś de facto tą część Banicy włączono do Krzywej), resztki czasowni, kilka nagrobków na cmentarzu prawosławnym, raptem kilka krzyży przydrożnych, jabłonie. Pozostał strumień, lasy, łąki, góry...

cokół z przydrożnego krzyża - krzyż żeliwny chyba przechowuje właściciel Gościńca

Z przydrożnych krzyży przetrwało bodajże trzy. z tym że sam natknąłem się tylko na jeden. Znajduje się on kilkanaście metrów poniżej cmentarza wojennego. Wykonano go w 1891 roku - do dziś przetrwał na miejscu tylko cokół. Drugi znajduje się ok 100 metrów od wspomnianego wyżej, w kierunku Magurycza Małego. Trzeci zaś miał znajdować się niedaleko pomnika lotników, ale prawdopodobnie został przysypany ziemią podczas prowadzonych prac niwelacyjnych..

i "zbliżenie" na ten sam cokół
W Banicy znajduje się "Gościniec Banica", od kilku lat cieszący się powodzeniem i dobrą opinią. Ponoć serwują tam pyszne kozie sery! Przez Banicę wiodą też dwa szlaki piesze - żółty i niebieski, oraz trasa narciarska "Śnieżne trasy przez lasy". Dodatkowo prowadzi tędy szlak konny, a od ulicy, równolegle z żółtym szlakiem biegnie czarno - biały szlak cmentarny. Warto też dodać, że na Banickiej Górce stoi drewniany przystanek PKS, miejsce idealne do odpoczynku dla każdego piechura.

Szliśmy tędy wielokrotnie - latem, jesienią, zimą, wiosną. Wiosną też dopiero zaszedłem do cmentarza wojennego i czasowni, wcześniej bowiem trafialiśmy albo na zaspy, albo na wysokie trawy, niezbyt zachęcające do przejścia. "Majówka" 2014 roku pozwoliła mi dopiero przedrzeć się przez żółty szlak w tym miejscu. Zawsze gdy szliśmy czy to drogą z Krzywej do Bartnego, czy też niebieskim szlakiem z przełęczy Małastowskiej, zawsze zachwycały nas krajobrazy, cisza, spokój, piękno przyrody. Okoliczne szczyty, górujące nad dolina dodają uroku okolicy. Jednak kiedy sam doszedłem do ruin czasowni, nie było mi wesoło - unosiły się mgły, było mokro, chłodno, słońce skryło się za chmurami - a przede mną ledwie wystawały z trawy zbutwiałe fragmenty belek, dawnej czasowni - chluby Baniczan..

żółty szlak przez Banicę


Nie miała szczęścia ta wieś... Wciągu kilkunastu lat tyle złego tutaj się wydarzyło.. Dziś zaś turyści, często beztrosko przemierzają szlaki, pstrykają sobie zdjęcia, śpiewają wesołe piosenki. Bardzo dobrze. Ale może jednak warto zastanowić się nad dziejami tego miejsca, wspomnieć chociażby w myślach mieszkańców tej małej wioski...

Banica jest dziś rajem dla narciarzy. 
Na koniec jeszcze odnośnie nazwy wsi. Skąd się wzięła? Nie ma pewnych informacji na ten temat. Pierwotnie wieś nazywała się Bannica. Zapewne słowo to należy wiązać z ruskim określeniem kopalni lub dołu. Możliwe też, że chodzi o "doły", "baseny" (głębole) wybierane w korycie przez bystrą wodę strumienia. 



Dzisiaj tyle. Życzymy Wam miłej lektury.
Do zobaczenia! Poniżej wrzucamy linki do opisu historii załóg samolotów rozbitych w Banicy i Olszynach. A - jeszcze jedno. To nasz SETNY post opublikowany na blogu. Niby nic, a jednak cieszy :)
Pozdrawiamy.

samolot z Banicy
samolot z Olszyn
o lotnikach z Banicy


P.S. Zaglądajcie na nasz profil fb, posyłajcie linki znajomym - kto wie, może zaciekawi ich Łemkowyna??

Dziękujemy za udostępnienie fotografii panu Romanowi Szubrychtowi.





Źródła inormacji:
sekowa.info
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., Beskid Niski od Komańczy do Wysowej, 2012
Oficyna Wydawnicza Rewasz, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, 2012
Piecuch A., Opuszczone wsie ziemi gorlickiej, 2013
pl.wikipedia.org.