Dziś przedstawimy Wam ciekawą roślinę spotykaną w Beskidzie Niskim. Mowa o Lulecznicy kraińskiej. Napomkniemy tylko, że dziś nasz blog obchodzi 3 urodziny :)
Jak zwykle zaczniemy od występowania:
Lulecznica kraińska (Scopolia carnolica) to roślina z rodziny psiankowatych. Występuje na terenie Europy Środkowej i Wschodniej, a także w rejonie Kaukazu - np. w Gruzji oraz na Zakaukaziu. Jest to jednak roślina wschodniokarpacka, a jej obecne siedliska są wtórnie. W Polsce występuje głównie na południu kraju - w Bieszczadach, w Beskidzie Niskim, i ogólnie w kierunku zachodnim w paśmie Beskidów aż po Pieniny. Na terenach nizinnych niemalże nie występuje. Wyjątkiem jest Kotlina Sandomierska, gdzie sporadycznie tą roślinę się spotyka.
Lulecznica kraińska na terenie Świerzowej Ruskiej |
Lulecznica dochodzi do wysokości 1010 m n. p. m. Spotkać ją można w cienistych lasach i zaroślach. Lubi wilgotne środowisko, rośnie więc w olszynach i buczynie karpackiej, a także w jaworzynach. Preferuje "gromadne" występowanie - skupiska kilkunastu - kilkudziesięciu osobników. Występuje też na terenach nieistniejących wsi (o tym później).
Morfologia:
Roślina osiąga od 30 do max 60 cm wysokości. Ma nagą, wzniesioną łodygę, W górnej części łodyga ma rozgałęzienie. Lulecznica wyrasta z kłącza.
Chyba najbardziej rozpoznawalną częścią tej rośliny są liście. Można wyróżnić dwa ich rodzaje: są duże, ułożono skrętolegle. Osiągają nawet 18 cm długości. Mają jajowaty kształt i ciemnozieloną barwę. Drugi "typ" to liście mniejsze, przekształcone w łuski.
Kwiaty wyrastają pojedynczo. Pojawiają się w nasadach liści na długich, zwisających szypułkach. Mają postać ząbkowanych kielichów, dwu - lub trzy - krotnie większych od korony. Sama korona osiąga maksymalnie 25 mm średnicy. Na zewnątrz jest brunatna, lśniąca, a wewnątrz matowa o barwie oliwkowozielonej. W środku korony znajduje się słupek i 5 pręcików. Trzeba uczciwie przyznać, że kwiaty nie robią specjalnego wrażenia. Dużo piękniejsze są bujne, duże liście. Taka kępa roślin zawsze zwraca uwagę podczas wędrówki. Roślina kwitnie w kwietniu i maju.
Owoce mają postać kulistej torebki z otwierającym się wieczkiem. Wewnątrz znajdują się żółtobrunatne nasionka, osiągające do 4 mm długości.
Lulecznica "rozmieniona na drobne" /źródło: pl.wikipedia.org/ |
Ochrona:
Jak już wspomnieliśmy, nie jest to często spotykana roślinka. W latach 1983 - 2014 była objęta ochroną ścisłą. Od 2014 roku natomiast jest objęta częściową ochroną gatunkową. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody w 1994 roku zaliczyła Lulecznicę kraińską do kategorii LR - niskiego ryzyka. w 2013 roku trafiła z kolei do grona roślin z kategorii LC, czyli nie spełniających kryterium gatunków zagrożonych. Widać nie jest z nią aż tak źle. To dobrze :) Najliczniejsze stanowiska Lulecznicy k. w Polsce występują w Bieszczadach, głównie w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Ale i w Beskidzie Niskim można ją spotkać dość często, m. in. na terenie nieistniejącej wsi Świerzowa Ruska. Zagrożeniem dla Lulecznicy są regulacje górskich rzek i potoków, gdzie ma ona swoje siedziby.
Kwiat lulecznicy /źródło: pl.wikipedia.org, autor Karl Stüber/ |
WAŻNE!
Jest to roślina trująca, nie wolno zjadać jej owoców ani liści! Co ważne, trucizna może wniknać do organizmu nawet przez skórę!
Lulecznica kraińska a Łemkowie
Roślina ta jest mocno związana z Łemkami. Często bowiem można było spotkać Lulecznicę w łemkowskich ogródkach przydomowych. Dlaczego? Bo roślinę tą uważano za leczniczą (chodzi o korzeń) a także i ozdobną i ..magiczną. Przypisywano jej między innymi właściwości nasenne i przeciwbólowe. Nie bez znaczenia były również jej właściwości narkotyczne. Dzisiaj często można ją spotkać na terenach nieistniejących wsi, jest reliktem dawnego osadnictwa i wskaźnikiem antropomorficznym (działalności ludzkiej).
Ciekawostki.
Tutaj "odfajkujemy" kilka ciekawostek z nią związanych. Teraz dowiecie się, czemu przypisuje się ja w kategorię "ziele czarownic".
- Mimo że jest to roślina trująca, to jednak nasi przodkowie znaleźli i dla niej zastosowanie medyczne. Mowa o korzeniu. Odpowiednio przyrządzony, ma działanie przeciwwymiotne i przeciwpotne.
- Jeszcze o medycynie: korzeń zbiera się w okresie kwitnienia rośliny, i suszy w temperaturze 50 stopni C by "uzdatnić" go do celów leczniczych
- roślina ta ma właściwości halucynogenne, narkotyczne. Wiedzieli o tym dobrze nasi przodkowie :) Jest chyba podobna w działaniu do marihuany - uśmierza ból i wywołuje omamy. Ale wierzcie nam na słowo, tak jak my wierzymy innym autorom. Prawdziwe to ziele czarownic!
- roślina w pierwszej fazie wzrostu jest podobna do młodego pokrzyku wilczej jagody. Ponieważ obydwie rośliny są trujące, ich pomylenie nie jest szkodliwe - chyba że (!) ktoś postanowi ją zjeść..
- Łemkowie używali jej ponoć jako lekarstwo na kaca i... afrodyzjak :)
- to nie wszystko - jej liście suszono, i palono jak tytoń!
- kwiaty lulecznicy są bardzo lubiane przez trzmiele
- Lulecznica kraińska przywędrowała na tereny Beskidów najprawdopodobniej z osadnikami wołoskimi, Jak widać, zadomowiła się ;)
- jak już wspomniano, jest to wskaźnik działalności antropomorficznej. Spotkanie jej na terenie Beskidów sugeruje obecność w miejscu dawnej wsi łemkowskiej bądź bojkowskiej. Ponoć spotyka się ją też na Roztoczu, na wysiedlonych wsiach.
- nie wiemy czy to prawda, ale podobno Lulecznica kraińska była konkurentem dla rysia podczas poszukiwań charakterystycznego gatunku do loga BdPN
- co do jej właściwości trujących. po spożyciu objawy pojawiają się już po 15 minutach. Po spożyciu większej dawki występuje ryzyko śmierci - wskutek sparaliżowania układu oddechowego
- nazwę nadał roślinie K. Linneusz na cześć swojego przyjaciela i dobrego botanika G. A. Scopoliego, zasłużonego badacza Krainy (region w Słowenii)
- jeszcze słowo o magii - Lulecznica już w średniowieczu pełniła rolę mandragory (też zresztą należącej do rodziny psiankowatych), i stosowana była przez czarownice
Mamy nadzieję, że tym krótkim artykułem udało się nam Was chociaż trochę zaciekawić tą nieciekawą z pozoru rośliną.
Pozdrawiamy serdecznie!
Źródła informacji:
okiemprzyrodnika.blog.pl
polskaprzyroda.pl
etnobotanicznie.pl
pl.wikipedia.org
Zawsze mnie zadziwia jaka potęga tkwi w naturze, w roślinach. Prawdziwa Boża Apteka. Jak zwykle ciekawy post. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz jest nawet taka książka autorstwa Marii Teben "Apteka Pana Boga" - właśnie o ziołach i ich zastosowaniach w medycynie ludowej - słyszeliśmy opinie, że jest godna polecenia:) Kto wie może się skusimy kiedyś na jej kupno:)
UsuńPozdrawiamy:)
Excelente e belo trabalho.
OdpowiedzUsuńUm abraço e boa semana.
Thank you very much.
UsuńWe wish all the best.
Spotykałem nie raz - często bywa niszczona przy okazji prac leśnych lub porządkowania terenu - po prostu jest taka... nijaka z wyglądu że nikomu się z gatunkiem chronionym czy cennym nie kojarzy.
OdpowiedzUsuńO właściwościach narkotycznych nie słyszałem - ale mam kumpla który lubi eksperymentować - to pewnie i jej próbował... przy następnej wizycie w Krakowie zapytam.
Masz rację wyglądu rośliny cennej to onanie ma, ale stanowi doskonały przykład tego, że nie musi wyglądać by mieć "moc":)
UsuńTo czekamy w takim razie na relację Twojego kumpla o ile jej próbował :)
Pozdrawiamy
Witam.
OdpowiedzUsuńCzy to nie po naszemu Lulek Czarny?
Pozdrawiam serfdecznie.
Michał
Hej Michale!
UsuńNie, to nie Lulek. Lulek też jest z rodziny psiankowatych, ale to inna roślina. Ale pewność dała nam dopiero ciocia Wiki. Tutaj masz link po jego opisu:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lulek_czarny
Pozdrawiamy ;)
I po latach ludzie dochodzą do wniosku, że nawet trucizna jest lekarstwem. Fajny i cikawy artykuł. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ponoć większość roślin trujących w pewnym sensie jest roślinami leczniczymi - albo trzeba używać tylko ich pewnych elementów, albo odpowiednio obrabiać. To tak jak grzyby - niby wiele z nich jest trujących, a w praktyce większość możesz zjeść i co najwyżej będą niesmaczne. Ale eksperymentu nie zalecamy ;)
UsuńPozdrawiamy, i dziękujemy
Ha ha..niby na gzrzybch się znam, ale zbytnie nie ekserymentuję ;)
UsuńCiekawe. Wiele razy mijałem tę roślinę w Beskidzie Niskim, ale nigdy nie zastanawiałem się nawet jak się nazywa. Z niecierpliwością czekam na kolejne Wasz wpisy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O widzisz cieszymy się, że dowiedziałeś się czegoś nowego :) Niby taka niepozorna roślinka, a jednak ma swoje właściwości :)
UsuńPozdrawiamy :)
Bardzo lubię te nasze polskie nazwy ziół. Lulecznica - brzmi naprawdę pięknie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji III Rocznicy :)
Nasze polskie najlepsze:) Chociaż niektóre łacińskie też są niczego sobie:) Dziękujemy
UsuńPozdrawiamy
Lulecznica, nie znam tej rośliny. Nazwą jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to dzięki Wam poszerzyłam swoje wiadomości.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Przy odrobinie szczęścia spotkasz ją Łucjo w Bieszczadach lub w naszym Beskidzie ;)
UsuńTylko jej nie zrywaj! :D
Pozdrawiamy i dziękujemy
Moja rodzina mieszka na wsi na Podlasiu. Kiedyś cioteczna babcia opowiadała mi o tym, jak, gdy był dzieckiem, koledzy namówili ją do zjedzenia "takich małych ciemnoczerwonych, kwadratowych kwiatków". Według niej "przez parę godzin łaziła potem po ścianach". Po czym pokazała mi o które "kwiatki" jej chodzi: rosną sobie niewinnie w sadzie moich rodziców. Długo nie mogłam znaleźć co to za roślinka, pewnie również dlatego, że na Podlasiu nie powinna występować, ale jest to ewidentnie lulecznica kraińska. Rośnie na tym samym stanowisku od dziesięcioleci. Ciekawa jestem jak przywędrowała tak daleko na północ.
OdpowiedzUsuńByć może ktoś przyjechał z południowo-wschodnich terenów Polski, czy Ukrainy i "przywlókł" ze sobą tą roślinę. Poza tym często ludzie sadzili lulecznicę w ogrodach jako ozdobny kwiat.
UsuńPozdrawiamy