Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 1 lipca 2018

Balnica

Witajcie
dziś chcieliśmy Was zabrać w podróż do wsi, która jest kojarzona głównie z tym, że znajduje się tam przystanek kolejki wąskotorowej. My postanowiliśmy sprawdzić co z niej tak naprawdę pozostało. Zapraszamy Was na pacer po wschodnich krańcach Łemkowyny.

To nie przelewki ;)

Spacer drogą przez Balnicę to prawdziwa przyjemność

Tereny należące do dawnej Balnicy leżą w dolinie potoku noszącego tą samą nazwę, a wpadającego w Maniowie do Osławy. Od południa wieś dochodziła do opadających stoków góry Balnica (711  n. p. m.) i sięgała niemal samej obecnej granicy polsko - słowackiej. Na północy wieś graniczyła z Maniowem. Od wschodu i zachodu wioskę otaczały wzgórza, m. in. Kiczera (848 m n. p. m.) od zachodu czy bezimienne wzgórza od wschodu.

Wioska ta jak i wiele innych rusińskich powstała w XVI wieku, a dokładniej w 1549 roku. Powstało ona na tzw surowym korzeniu, a jej założycielem był Iwan Steczowicz ze Stecza. Zgodę na lokowanie osady wydał starosta sanocki Piotr Zborowski. Nazwa wsi pierwotnie brzmiała Bannica i wzięła się niemal na pewno od potoku nad którym leżała. Obecna nazwa wzięła się prawdopodobnie od bani - dawniej tak określano słone źródła.

Pozostałości budynku, nie znamy jego przeznaczenia

Kapliczka przy Cudownym źródełku

Początki wsi do łatwych nie należały. Lustracja dóbr królewskich w 1565 roku odnotowała 7 gospodarzy, gospodarzących na 5 łanach. Osiadłe rodziny wtenczas dalej karczowały puszczę.
Ciekawe jest to, że w 1560 próbowano, ale bez powodzenia lokować na gruntach Banicy kolejną osadę - Banniczkę. Z czasem jednak wieś powoli wychodziła "na swoje" i w roku 1616 było we wsi już zagospodarowanych 17 łanów. Pierwszy młyn na potoku Balnica odnotowano w 1640 roku.
Nie łatwe było życie u stóp bieszczadzkich szczytów. Również bliskość granicy węgierskiej nie zawsze sprzyjała ciężko pracującym mieszkańcom. W dobie potopu szwedzkiego wieś zniszczyli żołdacy Rakoczego. Miało to miejsce w 1657 roku. Niespełna 30 lat później na wieś napadli z kolei tołhaje, czyli węgierscy zbójnicy, i ponownie zrabowali odradzającą się osadę. Straty wyliczono wtenczas na 4 tysiące (ówczesnych) złotych. Potem było tu raczej spokojnie. W roku 1772 Balnica w ramach I rozbioru Polski została włączona do granic Cesarstwa Austriackiego. Niewiele wiadomo o tym okresie. Wieś rozwijała się, przybywało mieszkańców, działała karczma, młyn, wieś została też sprzedana w ręce prywatne.

Rozglądając się uważnie, można dostrzec przy drodze stare krzyże żeliwne


W XIX wieku miały miejsce ważne dla wsi wydarzenia. Pierwszym było zniesienie pańszczyzny w 1848 roku. Wydarzenie to uczczono pamiątkowym krzyżem, "pańszczyźnianym". Stoi on do dziś przy leśnej drodze. Drugim wydarzeniem było poprowadzenie przez wieś linii kolejki wąskotorowej, otwartej w 1898 roku. Co ciekawe, tutaj też zbudowano jedną ze stacji. Kolejka obsługiwała okoliczne lasy - zwożono nią ścięte drewno do okolicznych tartaków. Kolejka ta jest dzisiaj jedną z największych atrakcji Bieszczadów. Przez wiele lat nieużytkowane torowiska niszczały, jednak w 1997 roku działalność została wznowiona. Mimo, że dzisiejsza linia to zaledwie niewielki fragment dawnej, potężnie rozwiniętej sieci, to jednak wciąż robi olbrzymie wrażenie.

Ciekawostka jest tutejsza murowana kaplica zbudowana przy cudownym źródełku. Według legendy onegdaj przybył do Balnicy wędrowny niewidomy did (dziad), chodzący od domu do domu i żebrzący "co łaska". Był to czas wielkiej suszy - górskie potoki i źródełka powysychały, i wędrowca męczyło pragnienie. Gdy tak przysiadł sobie przy drodze, strudzony daleką drogą, posłyszał szum wody. Poprosił więc przechodzącego chłopca, by przyniósł mu z tego miejsca kubek wody. I rzeczywiście, chłopiec we wskazanym miejscu znalazł bijące źródełko! Nabrał więc wody i zaniósł starcowi. Gdy mężczyzna ugasił pragnienie i obmył pokrytą kurzem twarz - odzyskał wzrok! Niektórzy mieszkańcy byli świadkami tego niecodziennego wydarzenia, więc wieści szybko się rozniosły. Zaczęli tu przybywać licznie okoliczny mieszkańcy, chorzy, by napić się wody i obmyć chore ciało. Wzniesiono tu także okazałą kapliczkę. Kiedy? Dokładnie nie wiadomo, na pewno stała już 1879 roku. Po wysiedleniach popadła w ruinę, ale od zguby uratowało ją Stowarzyszenie "Magurycz" w 1998 roku. Można ją podziwiać do dziś, chociaż skrytą w lesie. Prowadzi do niej na szczęście ścieżka i mostek przerzucony przez potok.

Miejsce po cerkwi i cmentarz




Wieś posiadała własną cerkiew, aczkolwiek nie była samodzielną parafią. Wierni grekokatoliccy (Łemkowie) należeli do parafii w Maniowie, a rzymskokatolicy (Polacy) do parafii w Bukowsku, a od 1927 roku w Komańczy. Cerkiew tu jednak oczywiście istniała, chociaż wzniesiono ją późno, bo dopiero w 1856 roku. Z wyglądu była bardziej zbliżona do kościoła niż cerkwi, i swoją prostotą mocno odbiegała od znanych nam świątyń łemkowskich. Jak wyglądała zobaczycie np.tutaj.

Podczas Wielkiej Wojny w okolicy toczono ciężkie walki m. in. w rejonie Chryszczatej. Balnica również poniosła straty - zniszczeniu uległa m. in. żydowska karczma w 1915 roku. W roku 1918 wieś dołączyła do Republiki Komańczańskiej. Nowa granica rozdzielająca Polskę i Czechosłowację biegła zaraz na południe od wsi. Utrudniało to życie mieszkańcom, przywykłym do swobodnego poruszania się po okolicy. Co ciekawe, około kilometrowy odcinek kolejki również znalazł się w granicach Czechosłowacki. Z tego powodu każdy pociąg przejeżdżający tą linię musiał być eskortowany przez Straż Graniczną, która zresztą miała we wsi swoją placówkę. Dopiero po korekcie granic w 1938 cała linia znalazła się na terytorium Polski. W roku 1921 mieszkało w Balnicy 470 osób: 426 grekokatolików (Rusinów), 33 Żydów i 33 rzymskokatolików (głównie Polaków, ale także kilku Rusinów - wiernych kościoła łacińskiego).
W miedzywojniu działał tu m. in. tartak wodny, młyn, olejarnia, mieszkała tu zielarka (Sofija Bilo), i rzecz jasna działała karczma prowadzona przez rodzinę żydowską.
Po 1939 roku miejsce Straży Granicznej zajął niemiecki Grenzschutz. W 1942 naliczono we wsi 78 domów, z czego dwa zamieszkiwali Polacy (rodziny Górnych i Podstawskich) a dwa rodziny żydowskie, wywiezione później przez Niemców.  Miejscowość nie znalazła się na bezpośredniej linii frontu, niemniej np. w 1944 rozebrany został dach cerkwi. W 1945 roku wieś znalazła się w strefie wpływów przybyłej ze wschodu UPA, de facto banderowcy tutaj byli "gospodarzami". Pierwsze wysiedlenie miało miejsce w 1946 roku, kiedy to na Ukraine wywieziono mieszkańców z 57 domów. Pozostawione budynki zniszczyła UPA - część przeznaczyła na budulec schronów w lasach, a resztę spaliła.Kolejne wysiedlenie miało miejsce  w 1947 roku - wtedy wywieziono ostatnie 85 mieszkających tu osób (Rusinów). Polacy opuścili wieś w obawie przed banderowcami.

Krzyż tzw. Pańszczyźniany


A tutaj już przy stacyjce

Opuszczone zabudowania spalili upowcy - pozostała tylko cerkiew i jeden budynek w rejonie stacji kolejki. Sama kolejka również została zdewastowana - banderowcy niszczyli mosty, przepusty i torowiska...
Wieś przestała istnieć. Wkrótce rozebrano cerkiew, a budulec z niej pozyskany posłużył np. do budowy stajni w Woli Michowej. Wieś pochłonęły lasy..
Co pozostało więc do dzisiaj?
Jeśli zaczniecie spacer przez Balnicę w Maniowie, i pójdziecie leśną drogą w kierunku granicy (wiedzie nią polsko - słowacka ścieżka edukacyjna) to dojdziecie najpierw do wspomnianej w teście kapliczki, a potem do przydrożnych krzyży. Wszystkie (jest ich 3) spotkacie po lewej stronie idąc od Maniowa.  Idąc dalej dojdziecie do krzyża pańszczyźnianego - tutaj jednak trzeba odbić na prawo, na leśna drogę - Zejście to jest przy drugim schronie turystycznym (drewnianej wiacie) więc traficie łatwo. Drogą tą idziecie jakieś 300 - 500 metrów. Nieco pod górę. Krzyż będzie po Waszej prawej stronie.
Ogólnie po drodze towarzyszy nam często ściana lasu, niekiedy majestatycznie wspinająca się na strome stoki okolicznych stoków. 
Na terenie wioski jest też miejsce po cerkwi i cmentarz wiejski. Cerkwisko znajdziecie w okolicach pierwszej napotkanej wiaty -jest po lewej stronie (idąc od Maniowa) na niewielkim wzniesieniu. Znajdziecie tam kilkanaście starych i współczesnych krzyży nagrobki, a wiosną zobaczycie zarysy cerkwiska. Bliżej zaś granicy państwowej traficie na stację kolejową - jest tu sklepik, i w sezonie często tłumy ludzi niestety. Ale coś za coś jak to mówią.. Można stąd udać się w dalszą wędrówkę idąc torami, albo szlakiem, co kto lubi. Wczesną wiosną lub późną jesienią wędrowcy mogą też zobaczyć niekiedy pozostałości zabudowy dawnej wsi - podmurówki czy też charakterystycznie zniwelowany teren pod zabudowę. Oczywiście też towarzyszyć Wam będą drzewa owocowe, głównie jabłonie, szczególnie pięknie wyglądające wiosną.
Balnica ma też swoje skromne miejsce na kartach archeologii czasów współczesnych - otóż w kwietniu 2006 roku odkopano na terenie Balnicy dzwon cerkiewny, pochodzący prawdopodobnie z tutejszej dzwonnicy - obecnie obiekt ważący 625 kg jest jednym z zabytków w zbiorach MBL w Sanoku. Jak udało się ustalić, dzwon wykonano w Przemyślu w ludwisarni Felczyńskich w latach 20. XX wieku.

Fotograf się po kilkunastu sekundach odsunął.. :)

A to zdjęcie drugiej połowy zespołu


Przez Balnicę wiodą dwa szlaki piesze - żółty dojściowy z Woli Michowej do szlaku granicznego, oraz wspomniany niebieski szlak graniczy. Jest też polsko - słowacka leśna ścieżka edukacyjna Udava - Solinka. Na jej trasie zobaczyć można m. in. pokazowe żeremie bobrów w Balnicy, oraz kilkanaście innych przystanków, znaczonych tablicami informacyjnymi. Tutaj jeszcze dodamy, że jeszcze w Mikowie, ale blisko Balnicy, stoi przy drodze pomnik poświęcony kurierom przedzierającym się przez Bieszczady dalej na Węgry, i do krajów walczących z hitlerowcami. Prawdziwi bohaterowie, zasługujący na nie mniejsze uznanie niż żołnierze walczący z bronią w ręku na froncie.

Ogólnie Balnicę polecamy tym turystom, którzy umiłowali sobie ciszę i spokój. Bo poza gwarną stacyjką, jest tu cicho. Na majówce spotkaliśmy tutaj zaledwie jednego cyklistę i trójkę znakarzy z psem. Jest tu cicho i pięknie. Ale uważać trzeba, bo istnieje tutaj możliwość spotkania z niedźwiedziem. Ok, misie są fajne, ale w bajkach - na żywo za takie przyjemności dziękujemy. Niemniej idąc cicho można spotkać pasące się sarny, jelenie, na drodze często wylegują się w upalne dni gady, a nad głowami unoszą się drapieżne ptaki, poszukujące swoich ofiar. Pośród drzew kryją się ptaki i umilają wędrówkę swoimi trelami. Różnice terenu nie są bardzo duże, wiec marsz nie da się Wam bardzo we znaki. Można tutaj na prawdę odpocząć. Chociaż My Bieszczad raczej nie trawimy za przerośniętą turystykę itp. to jednak tutaj czuliśmy się.. jak w domu. Jak na naszym kochanym Beskidzie. Sami pośród lasów. Ale tez ze świadomością, że ziemia po której stąpamy, jest naznaczona historią.

Pokazowe jezioro bobrowe niedaleko stacyjki


Dzwon z Balnicy w MBL w Sanoku

Taka drobna rada - jeśli idziecie z Balnicy do Solinki, to wygodniej jest iść torowiskiem niż szlakiem. Na pewno ciekawiej, bardzo polecamy. Tylko nie wejdźcie pod pociąg! My podzieliliśmy się na dwie grupy: jedna (Sara i ja) poszła z Maniowa przez Balnicę do Solinki, a druga (Danusia z siostrą) dotarła do Balnicy ciuchcią. I każda grupa była zadowolona. Warto więc tak spróbować - ciekawie jest się spotkać tak na stacyjce w tym karpackim lesie, z dala od domów..

Cóż, z naszej strony to chyba tyle. Nie możemy zdradzić wszystkiego - wtedy nie mielibyście po co tu przyjeżdżać. Bardzo Wam polecamy poznanie tej wschodniej granicy Łemkowyny. Miejsce pełne historii i ciekawych miejsc.

Do zobaczenia na szlaku!





Źródła inf.:
Kłos S., 2010, Krajobrazy nieistniejących wsi ...
www.twojebieszczady.net
cerkiewne.tematy.net
pl.wikipedia.org
www.apokryfruski.org



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!