Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Beskidzkie legendy cz. II

Witajcie dziś pragniemy Wam przedstawić kolejną legendę, która opisuje dzieje pewnej ikony..
Zapraszamy do lektury

O ucieczce cudownej ikony

Było to tak dawno,że pamięć przetrwała tylko w legendzie. Bo kiedy ludzie prości pisać nie umieli, nie było komu siąść i rzetelnie opisać to wydarzenie. Niektórzy powiadają, że od czasu, jak się to stało, upłynęło co najmniej sześćset lat. Skąd oni to wiedzą, pozostaje tajemnicą.

Jest taka kapliczka nad cudownym źródełkiem w Jaśliskach, w miejscu zwanym "Na Sołtysowie", przy starym trakcie węgierskim, z którego korzystali nawet królowie, książęta i kardynałowie. Otóż zdarzyło się razu jednego, że pastuchowie, co koni pilnowali pasących się nocą na łąkach nad Jasiołką, ujrzeli dziwną jasność, niby kometę, która podążała drogą od strony Węgier. Przed Jaśliskami owa jasność się zatrzymała, jakby się chciała upewnić, czy dobrą drogą podąża, po czym znów ruszyła dalej ku Rymanowowi. Nieopodal, gdzie parobcy paśli swoje konie, było źródełko, przy którym owa jasność ponownie na chwilę się zatrzymała - rzekłbyś spoczęła sobie strudzona. A może im się tylko tak wydawało....

Wtedy dostrzegli, że w owej jasności jest świetlista postać Matki Bożej. Po jakimś czasie okazało się, że był to obraz Matki Boskiej, pochodzący, aż z Humennego na Słowacji, a uchodzący przed prześladowaniami, jakich doświadczali tam wówczas katolicy i ich wiara. Obraz ten zatrzymał się ostatecznie w Starej Wsi koło Brzozowa.

"Na Łamańcu", gdzie obraz przystanął po raz pierwszy, jakby rozglądając się postawiono kapliczkę, i drugą "Na Sołtysowie" nad tym źródełkiem, co w nim wodę pobłogosławiła Matka Boża. Stoją te kapliczkido dzisiaj. Spoczęła też Matka Boska w Króliku Polskim, pod gruszą. Jeszcze do niedawna rosła tam ona, ale ze starości upadła, bo wszystko w ziemskim życiu ma swój kres.

Słowacy, kiedy dowiedzieli się, gdzie zatrzymała się ikona z Humennego, po dwakroć jeździli do Starej Wsi, ale za każdym razem obraz znikał i nie mieli co zabrać z powrotem. Kiedy po raz trzeci przybyli i wreszcie udało im się zabrać obraz, konie doszły do miejsca, gdzie teraz stoi przed Brzozowem figura konfederatów, i nie  uczyniły ani kroku dalej. Obraz wrócił zatem wbrew ich woli na starowiejski ołtarz, tam gdzie sam sobie wybrał miejsce.

Odtąd Słowacy pielgrzymowali "na Starą wieś", tam modlili się i prosili Matkę Boską o powrót do nich, do Humennego. Gdy pielgrzymka przechodziła przez Jaśliska, zatrzymywała się na modłach w miejscowym kościele, a potem jaśliczanie w procesji odprowadzali Słowaków do kapliczki " Na Sołtysowie". Kiedy spoczywali w Króliku Polskim, to tylko o tę wspomnianą gruszę, pod którą spoczywała Matka Boska, opierali niesione chorągwie. W Starej Wsi od miejsca gdzie poklękały konie, czyli od kopca konfederatów, na którym do dzisiaj stoi figura Matki Boskiej Bolesnej, szli na kolanach z zapalonymi świecami do swojej "Maticzki", zwanej też przez nich Matką Boską Uherską.

kapliczka "Na Łamańcu" w zimowej krasie.. /SD/


Tamta cudowna ikona spłonęła razem z kościółkiem podpalonym przez Tatarów około 1480 roku, podczas jednego z licznych ich najazdów na ziemię sanocką. Niedługo potem namalowano podobny obraz Zaśnięcia Matki Bożej, który w 1968 roku również uległ spaleniu. Od 1972 roku w ołtarzu starowiejskim znajduje się już druga kopia cudownej ikony Matki Bożej Uherskiej z Humennego, tej, co w swojej łaskawości upodobała sobie Starą Wieś*.


*A. Potocki, Legendy łemkowskiego Beskidu, LIBRA Rzeszów 2007

19 komentarzy:

  1. Piękna legenda, znam podobną z moich bliskich okolic. Szkoda, że ten cudowny obraz spłonął, ale czego można się było spodziewać po tak burzliwych dziejach naszego kraju. Kapliczka piękna i bardzo duża (u nas takich nie ma, albo ja takich jeszcze nie spotkałam).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo jest u Nas takich pokaźnych kapliczek. I wszystkie są bardzo piękne :) Niestety w historii Naszego kraju wiele wspaniałych zabytków spłonęło..
      Pozdrawiamy i dziękujemy ;)

      Usuń
  2. Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. I apeluje o więcej legend! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje życzenie jest dla Nas rozkazem :D
      Dziękujemy - i pozdrawiamy ;)

      Usuń
  3. Dziękuję, ze poznałam taką ciekawą legendę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Ciekawa historia, ciekawa legenda. Dużo ich na Beskidzie Niskim i w Bieszczadach.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele nocy można spędzić przy ich słuchaniu.. :)
      Pozdrawiamy gorąco ;)

      Usuń
  5. Bardzo sympatyczna legenda o wędrującej ikonie Matki Boskiej, o gruszy, o świetle wędrującym. Taka nasza polska, tak mi sie kojarzy.
    Piekne zdjęcie ze śniegiem i białą skromną, ale nastrojową kapliczką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdjęcie niestety ma swoje lata :D w tym roku śniegu brak.... Ale legenda urocza, prawda?
      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
  6. Cicho, bialo, spokojnie. A w Warszawie nadal nie ma sniegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u Nas również na dzień dzisiejszy go brakuje.. Ubogo, zielono.. ;)
      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
  7. Bardzo lubię ta łemkowskie cerkwie, zwłaszcza że w rejonach Beskidu Niskiego czy w Beskidzie Sądeckim jest ich dość sporo. Ostatnio odwiedziłem szlak cerkwi łemkowskich w Beskidzie Sądeckim - też ciekawe, może nie legendy ale opowieści o budowniczych można usłyszeć. Naprawdę polecam. Ciekawie jest to przedstawiona na: http://www.beskidsadecki.eu

    OdpowiedzUsuń
  8. o tak, znamy je ;) w BN również nie brakuje takich opowieści ;) Beskid Sądecki to piękna kraina, ze wspaniałymi zabytkami i krajobrazami ;)
    Pozdrawiamy i dziękujemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To blog z duszą. Wspaniale jest do niego wracać.
    Pozdrawiam z zaśnieżonej Bydfgoszczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekujemy bardzo ;) to miłe;)
      i My pozdrawiamy (ale bez śniegu :( )

      Usuń
  10. Bardzo ciekawa legenda. Przyznaję, nie znałam jej.
    Prześliczne zdjęcie z kapliczką. I śnieg. U mnie dalej szaro i buro.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecamy książkę Pana Potockiego, tam wiele legend beskidzkich odnajdziesz ;)
      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
  11. Jak zwykle fajny i interesujący wpis :) Poznań pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!