Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 22 marca 2015

Beskidzkie legendy cz. V - Na pal go

Witajcie,
jako, że pogoda robi się coraz ładniejsza i zachęca do wędrowania postanowiliśmy dziś przedstawić Wam legendę o jednym z wielu beskidzkich rozbójników, który grabił i rabował bez litości, lecz jak to mówią "przyszła kryska na Matyska". Ów zbój skończył marnie jak i marny był jego żywot, zresztą poczytajcie sami.

Któż to był ten opryszek Sawka, zapytacie, bo żeście o nim wcześnie pewnie nie słyszeli. Ano niczego sobie beskidnik, jeden ze sławniejszych zbójeckich hetmanów, co po równo w Beskidzie Niskim i Sądeckim łupił kogo popadło przez lat prawie dziesięć. Kiedy Chmielnicki zamęt uczynił na Rusi, różnego tałatajstwa kupy zaczęły włóczyć się po gościńcach, a szczególniej w górach, gdzie łatwiej było się ukryć i ujść pogoni. Takoż i Sawka Chanczowski, zmówiwszy się z Czepcem, synem organisty z Grybowa, przystał do towarzystwa Haranczaka. Cóż, kiedy tego niedługo potem osobiście zastrzelił Jan Męciński z Dukli. Wtedy Sawka, dobrawszy sobie psiej wiary kompanów, poszedł szukać na nim zemsty. Napadli w siedemdziesięciu na dwór Męcińskiego w Dukli, ale ten był zbyt dobrze obwarowany i strzeżony, przeto napad bez większego wysiłku odparto. Zrabowali mu zatem Zyndranową i ze stadniny zabrali 77 koni. Kiedy już okrzepli w zbójeckim rzemiośle, zrabowali dwory Delpaciego w Gliniku, Cikowskigo w Żeglcach, Olszewskiego w Ropie i wreszcie wieś Rogi. 
Gdy w Beskidzie grunt im się zaczął palić pod nogami, udali się na Podhale do .rebeliantów Aleksandra Kostki-Napierskiego. Razem z nim bronili się w zamku czorsztyńskim przed dragonami muszyńskimi krakowskiego biskupa Piotra Gębickiego. Razem z nim dostali się do niewoli, ale niemal cudem głowy wynieśli z niej na karku, bo już się wydawało, że w Nowym Targu dadzą je katu. Kostka miał znacznie mniej szczęścia, przeto pojmanego wywieźli do Krakowa, gdzie na pal wbity, dokonał buntowniczego żywota. Sawka tymczasem zhardział i, rzecz oczywista, do zbójowania powrócił, uczyniwszy swoją kryjówkę w okolicy Krzyżówki. Jak mu harnicy jednego z kompanów niejakiego Roztockiego pojmali i na szubienicę wydać chcieli, obiecał miasto Muszynę spalić, przez co kompana odratował był od śmierci niechybnej. Innemu, gdy go podczas napadu w Krasnym Brodzie na Węgrzech smolacy postrzelili, oddał swojego konia i pomógł schronić się w lesie, a potem za całe dwa złote kupił maści Bardiowe, żeby tamten miał się czym leczyć.
Po niejakim czasie Sawka stowarzyszył się z Hryciem Jachną z Cigielki, co jest naprzeciw Wysowej, po drugiej stronie Beskidu, i zbójowali razem przez trzy lata. Najczęściej przed wyruszeniem na kolejną wyprawę schodzili się na Łosiu u Dańczaka. Jachna przyprowadzał swoich zza Beskidu, Sawka swoich. Jedni czekali na drugich, pili zbytkowali. Pod zimę każdy szedł do siebie, Sawka zalegał u Roztockich w Roztoce Wielkiej, bo w zimie nie było zbójowania.
I kiedy zaczęło się robić wokół nich gorąco, zaciągnęli się w 1656 roku jako harnicy do chorągwi piechoty Wąsowiczów i walczyli razem z góralami przeciw Szwedom. Zbójowanie, zbójowaniem, ale jak ojczyzna w potrzebie to wszelkie urazy trzeba zapomnieć. Kazimierz Wąsowicz, rotmistrz, przez lat kilka wcześniejszych na zbójów polował i na postronkach do Sącza na zatracenie odstawiał, a teraz także im przewodził. Taki był wtedy porządek świata i nikt do nikogo nie miał pretensji, bo dla ojczyzny ratowania i zbój może się przydać. Przecie wielu z rot zaciężnych, kiedy te rozpuszczano, żeby przeżyć, też imało się rabunku pospolitego. Nie inaczej jak zbójowaniem i słynni lisowczycy w pamięci potomnych tu w Beskidzie się zapisali.
Po szwedzkiej przygodzie wróciła Sawka do zbójowania, tym razem w towarzystwie Ciurka Mirackiego. To kupców złupili koło Czarnej, to burgrabiego z Lubowli oskubali na dziewięćdziesiąt złotych, a i na domy nachodzili, jak choćby Piotra Krajnika w Jastrzębniku. Jak było trzeba, brali na tortury, żywcem piekli, ręce obcinali, wrzącą smołą polewali. Sawka nie, najwięcej się Suchaj znęcał, a Ciurka najchętniej gwałcił, jak choćby córkę pani właścielki dworu, który doszczętnie zrabowali. Wreszcie przyszedł i na Sawkę koniec. Roku 1657 zszedł po zimie, którą spędził u proboszcza w Kamienicy, do Rabki, gdzie podawał się za starszego harnika starosty sądeckiego Lubomirskiego. Miał mieć podobno list przepowiedni od niego na zaciąg. Zebrał dwudziestu chłopa i ruszył z nimi na Beskid na rozbój. Pod jesień wedle zwyczaju rozpuścił bandę i wtedy właśnie złapali go harnicy biskupa. Chciał się nożem pchnąć, żeby sobie męki tortur i śmierci upokarzającej oszczędzić, ale się nie udało.
Zebrał się sąd w Muszynie i po sprawiedliwości łotrostwa jego osądził, skazując go na wbicie na pal, tak samo jak Kostkę Najpierskiego. Śmierć to była z okrutnych najokrutniejsza. 22 grudnia 1657 roku w strasznych męczarniach Sawka Chanczowski, hetman zbójnicki, zszedł z tego świata.

Dzisiaj do Dukli już zbóje nie zaglądają ....


I tak oto przyszedł marny koniec na jednego z wielu Beskidników. Tą oraz inne legendy znajdziecie w książce Andrzeja Potockiego "Legendy łemkowskiego Beskidu" - zapraszamy do owocnej lektury:)

13 komentarzy:

  1. ...bardzo piękną polszczyzną napisana legenda :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj Meg :)
      To zasługa autora, który te legendy zebrał w książce "Legendy Łemkowskiego Beskidu" - bardzo polecamy tą pozycję ;)
      Pozdrawiamy i dziękujemy za odwiedziny

      Usuń
  2. Witam.
    Fajna legenda. Lubię te beskidzkie i bieszczadzkie.
    Pozdrawiam wiosennie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    Na pal psubrata wbito.
    Gdyby Chrystus mieszkał w Dukli,
    To by szyby mu wytłukli.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj Michale - oj powiem Ci że nie chciałbym skończyć na palu. Nie potrafię być aż tak samokrytyczny by się na taką okrutną karę skazać. Brr.. ;)
      Pozrawiamy serdecznie ;)

      Usuń
  4. Byłem w Dukli, ale nie jest mi znana ta budowla :( A szkoda.
    Ale ciszę się, że usłyszałem o Dawce i tradycjach zbojnickich. Bardzo ciekawy post :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze możesz tutaj zajrzeć ponownie - do Dukli w sensie ;) Oj My nieraz kilkakrotnie zaglądamy do tej czy tamtej miejscowości a i tak często coś pominiemy ;)
      Trzymaj sie ciepło Krisie!!! ;)

      Usuń
  5. "Dzisiaj do Dukli już zbóje nie zaglądają ...." - no poza skarbówką i mundurowymi rekieterami ;-)

    Historia wartko napisana, prawdziwa, jak wiele innych z tych okolic. Takie czasy były. Zaczynało się od pomszczenia krzywd przez takiego czy innego pana wyrządzonych (oj krzywdzili owi panowie, lud na potęgę, krzywdzili) a kończyło się na palu, stryczku czy haku. Szkoda że dziś nie ma takich co by krzywdy swe choćby za cenę życia pomścić chcieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makromanie, są tacy, są. Nazywa się ich dziś jednak terrorystami lub rebeliantami :) Ot, tutaj wypada nawiązać do rabacji galicyjskiej - do dziś mówi się o "krwiożerczych chłopach, zdrajcach, którzy są winni klęski powstania narodowego" - guzik prawda! Cóż to za powstanie, kiedy garstka szlachty z tych lub owych pobudek chwyta za broń bez planu i żołnierza i rzuca się na jedną z największych armii europejskich? Nie zapewniając sobie poparcia ludu, mało tego, zamierza w dalszym ciągu lud ten ciemiężyć? To, że chłopi szlachtę "rżnęli" to wina..samej szlachty - brak edukacji, bieda, niewola, upokorzenie, na wpół zwierzęcy tryb życia - to szlachta dała chłopom, biorąc wszystkie dobra i przywileje dla siebie. Czara goryczy się przelała... Cóż, beskidnicy byli podobnymi ludźmi - wszak też to chłopi - każdy był takim małym Szelą, walczącym "o swoje"

      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
  6. Rację macie Lemkowyno - cholernie bolesna rację, mało kto równie dobrze jak ja zdaje sobie z tego sprawę, Jeden z moich pradziadów usieczony był właśnie podczas rabacji, inny był tym który siekł - czy akurat "w linii pokrewieństwa" tego nie wiem, ale wiem że jeden był chłopem biorącym udział w rabacji a drugi szlachcicem podczas niej zabitym.

    Powstanie - rzecz cała śmieszna zdawać by się mogła, gdyby jej krew nie obmyła - praktycznie żadnej konspiracji, broń jedynie myśliwska i patriotyczne aplikacyjki wyszywane przez szlachcianki na wydaniu... Po drugiej stronie państwo, które było w stanie zdławić tę rebelię nie tylke wojskiem ale siłami policyjnymi, tylko uznało że eksperyment rabacyjny może być dobrą szkołą na przyszłość (zawsze groziły ruchawki w innych częściach monarchii).

    I wreszcie masy chłopskie, faktycznie trzymane w ciemnocie, niewiarygodnym ubóstwie, bez szans na wyrwanie się z tej matni, gdyż nawet droga do stanu duchownego była bardzo utrudniona.

    Ale było jeszcze mieszczaństwo, patrzące na przygotowania szlacheckie z grozą i przerażaniem - przecież "za Cesarza" miasta galicyjskie piękniały, to wtedy powstawało gros najciekawszej po czasach renesansu architektury, to wówczas rozwijał się handel, wytwórczość, przemysł, rzemiosło, szkolnictwo - a tu jakieś szlachciury z zamierzchłej epoki wyrwane powstawać zamierzają.

    Tak, właśnie tak "beskidnicy byli podobnymi ludźmi - wszak też to chłopi - każdy był takim małym Szelą, walczącym "o swoje"" - dlatego jestem ostatnim który o nich złe słowo powie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawą przeszłość ma Twoja rodzina. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za te słowa ale jesteś idealnym przykładem pokazującym tragizm dziejów narodu. Chwalimy się tym że organizowaliśmy tyle powstań narodowych, że każde było wielkie i miało "szanse na sukces", wychwalamy Naszą Husarię, zapominając że jednak poza Husarią mieliśmy niewiele więcej, trąbimy że kampania wrześniowa mogła zakończyć się sukcesem gdyby nie Zachód i Wschód.. A winą wszelakich klęsk powinniśmy obarczać siebie. I powinniśmy je wynurzyć, a nie zatapiać pod przykrywką wielkich sukcesów i domniemanych wspaniałych czynów. Prawda jest taka że powstańcy i wodzowie z Polaków są kiepscy, że niezgoda i pyszałkowatość rozkraczyłą wszystkie nasze osiągnięcia.. A nader wszystko cień czasów szlachty do dziś zostawił chmurę - bo mimo tylu lat PRL-u wciąż ludzi z miasta uważa się za lepszych, jak dawniej szlachecką inteligencję, a wieś wciąż zostaje w tyle - to, że pod "strzechy" trafił internet, TV, komputery i markowe jeansy to jeszcze nic nie znaczy... ;)

      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Fanfaronada i pawie pióra. Inteligent pogardzający chłopem i robotnikiem, bo tylko w ten sposób nie odczuwa bolesnego dyskomfortu że w głębi duszy jest jednym z nich. Owi decydenci którzy wycinają drzewa, betonują klomby i asfaltują łąki - tu nie o rachunek ekonomiczny chodzi, lecz o przerażenie tych ludzi że "się wyda", że ojciec to jeszcze krowy pasał, a dziadek to w ogóle fornalem był...
      Wielu na ten temat pisało, jedni mądrzej inni mniej - tymczasem najwartościowsza cześć społeczeństwa, czyli ci którzy są "u siebie" drobna szlachta zagrodowa, bogaci chłopi - gospodarze i rzemieślnicy jest stale i solidnie "flekowana" w tym państwie i to od dziesięcioleci. No cóż wyalienowanym "inteligentem", "robolem" czy "parobczakiem" łatwo jest manipulować.
      ps. Mojej rodziny - klasyczny przykład - mężczyźni ze szlachty wyginęli w wojnach i powstaniach więc kobiety za mężów brały sobie mieszczan lub chłopów... Boleśnie przy tym cierpiąc, że co prawda "dobry z niego człowiek, ale..." a w drugą stronę: "Dobra z niej żona, mądra i piękna i tylko jakaś taka..." - ci ludzie już od lat nie żyją, a ta niedokończona, przemilczana nuta w rodzinach trwa nadal, czasami odzywając się przy okazji rodzinnych spotkań.

      Usuń
    3. Makromanie, przecież bogaty chłop to u Nas jest jad u sowietów "Kułak"... Zresztą wiesz co, o rolnikach ostatnimi laty różnie myślę, podobnie i o górnikach. Dawniej narzekałem na lekarzy ze strajkują i szachują ludzikm życiem. I tak jest. Ale popatrz na dzisiejszych bogatych rolników - ojciec i synowie jadą na strajk każdy ciągnikiem marki Lamborgini wartym więcej niż całe moje gospodarstwo, i narzekają że im bieda i państwo im zabiera. Ale traktor kupić chcieli, dopłaty też chcieli... A górnik tłumaczy się że biedny jest, niebezpieczny zawód ma. A ja się pytam czy zwykły budowlaniec nie ma ciężkiej i niezdrowej pracy? A do tego bardzo odpowiedzialną, bo jak on coś spaprze, to potem komuś coś na głowę spadnie.. Mówię tak mimo że pół mojej rodziny na Śląsk wyjechało do kopalni.
      A wracając do tematu Rabacji i szlachty - cóż, jak widzisz, szlachecki patriotyzm widziany dość specyficznie doprowadził Nas do zguby, a potem uparcie Nas w tej zgubie trzymał. A potem i wpędził nas w szpony socjalizmu w 1944, bo gdyby chłopi nie byli tak zacofani, to ta garstka czerwona nie wybiłaby się do góry. Inteligencja wtedy co prawda wiedziała że nadchodzą problemy, ale nie mogła nic zmienić. Zresztą i w latach 20 zamożniejsi Polacy doili kogo i gdzie chcieli, i po części są według mnie winni krwawym wydarzeniom na Wołyniu, poparciu jakim darzono UPA na Ukrainie Zachodniej, a także i przesiedleniom u Nas. Gdyby Polacy inaczej postępowali, to UPA nie znalazłaby poparcia. Niemniej oczywiście zbrodni się nie tłumaczy, i nie neguję jej (żeby nie było).
      Antagonizmy chłopsko - szlacheckie jeszcze przez długi czas będą działać podświadomie na nasze społeczeństwo...

      Usuń

Dziękujemy serdecznie za przeczytanie artykułu :) Mamy nadzieję że Ci się spodobał :) Prosimy, zostaw komentarz, i podziel się z nami opinią na temat wpisu, strony itd.
Na komentarze anonimowe nie odpowiadamy!