dzisiaj chcemy zabrać Was do miejsca, które szczególnie pokochała Nutka. Miejsca cichego, spokojnego - chociaż podupadającego. A już na pewno można powiedzieć, że miejsce to jest pokrzywdzone przez historię.Zapraszamy na wspólny spacer po Wyszowatce
powszechny widok wokół Wyszowatki |
Wyszowatka (łem.Вишеватка ) to niewielka dziś osada leżąca przy drodze z Radocyny do Grabiu. Wieś usadowiona jest mniej więcej między przełęczą Długie a skrzyżowaniem wiejskiej drogi z DW 992. Nazwa wsi pochodzi od słowa wisz - słowo to znaczy zarośla, sitowie, podmokła łąka. Dawniej, do 1968 wieś nazywała się Wyszowadka.
Od 1968 roku już nie Wyszowadka a Wyszowatka.. |
Na początek trochę historii:
Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1595 roku. Wtenczas we wsi było 1 dworzyszcze sołtysa i 1 półdworzyszcze wołoskie. W 1629 wieś należała do Marka Stadnickiego, i liczyła wtedy 1 sołtysie oraz 3 wołoskie gospodarstwa. W połowie wieku XVII wieś należała już do Aleksandra Chlewickiego - ponieważ sprzedał on wtenczas Wyszowadkę (oraz kilka innych wiosek) kapitule krakowskiej. W roku 1890 żyło tutaj 303 osoby wyznania grekokatolickiego - byli to Łemkowie.
W roku 1900 wieś liczyła 320 mieszkańców, żyjących w 51 domach. I Wojna Światowa nie wyrządziła we wsi poważnych szkód, jednak niemal połowa mieszkańców, w obawie przed represjami austriackimi, uciekła na wschód razem z wycofującymi się oddziałami carskimi.
krzyż łemkowski, stoi niedaleko sklepu |
a ta kapliczka z kolei znajduje się przy końcu dzisiejszej wsi |
Murowana kapliczka z 1924 roku |
oraz jej wnętrze |
mocno zniszczony krzyż przy kapliczce |
zabudowania dawnego PGR |
W roku 1936 mieszkało we wsi 178 prawosławnych i 41 grekokatolickich Łemków. Szkołę zbudowano w 1938 roku. Mieszkańcy nazywali siebie "Rusinami", i byli bardzo nieprzychylnie nastawieni do nurtu ukraińskiego.
II Wojna Światowa szybko dała o sobie znać Wyszowatce. Oddziały ON okopały się w rejonie Wyszowatki, oczekując niemieckiej inwazji. Zamiast Niemców przyszli Słowacy, ale po krótkiej wymianie ognia wycofali się za granicę. Po kilku dniach Polacy musieli opuścić swoje pozycje, by uniknąć odcięcia od sił głównych. Do września 1939 roku mieszkało tutaj 250 Łemków i 5 Żydów.
Tak wyglądała cerkiew w Wyszowatce /źródło: www.facebook.com/DisappearedWoodenChurches / |
tak zaś wygląda prawdopodobne miejsce po cerkwi |
obok tego budynku w mierę wygodnie przejdziecie na cmentarz (trzeba iść do góry, pod zagajnik) |
tablica na cmentarzu łemkowskim |
i jedyny ocalały nagrobek |
Po wojnie większość mieszkańców (ok. 240 osób) wyjechała do ZSRR, na tereny dzisiejszej Ukrainy. Ostatnich mieszkańców wysiedlono w ramach Akcji Wisła, 29 maja 1947 roku (11 osób) na Ziemie Odzyskane.
Wieś opustoszała. Nowym "gospodarzem" został PGR, zbudowany tutaj w latach 50. Wątpliwą zasługą PGR-u jest rozebranie cerkwi w latach 1953-54, na potrzeby gospodarstwa. W latach 70 pojawili się w Wyszowatce więźniowie, zatrudniani w Państwowym Gospodarstwie. Zakład karny zamknięto pod koniec lat 70. Niedługo później zamknięto PGR - w latach 80 przejął go słynny Igloopol. Wkrótce upadły również i zakłady Igloopolu. Od tego czasu wieś podupada. Część terenów PGR przejęła osoba prywatna i prowadzi własne gospodarstwo rolne.
lokalizacja cerkwi i cmentarza w Wyszowatce na mapie radzieckiej z 1943 /www.mapywig.org/ |
położenie cerkwi wg mapy WP z 1937 roku /www.mapywig.org/ |
Cmentarz i miejsce po cerkwi do dziś wzbudzają "emocje" wśród piechurów. Dlaczego?
Cerkiew została rozebrana i "ślad po niej zaginął". Według różnych przewodników miejsce po cerkwi i cmentarz zostały zaasfaltowane i przerobione na parking obok biura d. PGR. Czy to prawda? Wg mapy WIG z okresu przedwojennego, cerkiew stała tuż przy drodze, po prawej stronie (idąc od Grabiu), na charakterystycznym zakręcie (na kształt "kolana") drogi wiejskiej. Lokalizację cerkwi i cmentarza pokazuje również radziecka mapa sztabowa z 1943 roku. Cerkiew wg mapy jest położona w środkowej części zakrętu/ łuku, również po prawej stronie. Cmentarz zaś jest ulokowany ok 200 metrów na północ od świątyni. Prawdopodobnie więc w przewodnikach prawdę piszą...
widok w Wyszowatce całkiem codzienny |
przy końcu wsi, idąc na przełęcz Długie |
Jak to wygląda w terenie? Co pozostało?
Lokalizacji cerkwi nie udało się nam ustalić na 100 % podczas wędrówek. Przypuszczamy, że świątynia stała w miejscu parkingi, naprzeciw zamieszkałego budynku. Sugestie mówiące, że cerkwisko może być w miejscu asfaltowego parkingu przy kapliczce z 1924 roku wydaje się być nieprawdziwa. Błąd jest również na mapach wydawnictwa Compass. Wg tychże map cerkwisko znajduje się bardzo blisko dzisiejszego sklepu, co nie jest prawdą. Na mapach tych również nie naniesiono cmentarza - oznaczono go jako przydrożny krzyż w na północ od drogi wiejskiej.
Po cmentarzu, ulokowanym w górnej, dziś nieużytkowanej wsi pozostął tylko jeden nagrobek. Podczas pierwszej wyprawy do nie udało się go nam znaleźć. Odkryliśmy go dopiero we wrześniu 2015 roku, i to po długich poszukiwaniach. Z drogi wypatrzyła go swoim sokolim wzrokiem Nuta. Po przyjściu na miejsce, zastanawialiśmy się czy to na pewno teren d. cmentarza. I znów Nutka się wykazała - "wywęszyła" w trawie na wpół zardzewiałą tabliczkę z informacją, że tutaj jest cmentarz wsi Wyszowatka etc. Tabliczkę postawiliśmy przed nagrobkiem, by była widoczna z daleka. Cmentarz znajdował się więc nieco za cerkwią, nie w miejscu obecnego parkingu, ale na granicy dzisiejszych pól uprawnych i zagajnika.
zbliżamy się powoli do przełęczy |
jeden z najbardziej chyba rozpoznawalnych krzyży w Beskidzie Niskim - mniej więcej na granicy Wyszowatki. Pochodzi z 1888 roku. |
Wieś dzisiaj jest dość smutnym obrazem - budynki dawnego PGR nie należą do najbardziej estetycznych.. Niemniej jednak idzie się tędy przyjemnie. Wkoło pastwiska na stokach wzgórz, bale siana, wypasające sie bydło i owce - wszystko to nadaje krajobrazowi sielskości, kolorów..
Przez wieś biegnie Karpacki Szlak Rowerowy - droga idealnie nadaje się do uprawiania turystyki rowerowej. Natomiast kierowcy lepiej niech się zastanowią, zanim zechcą tędy jechać np. do Radocyny..
Odwiedziliśmy Wyszowatkę dwa razy - pierwszy raz byliśmy tu we wrześniu 2012 roku. Drugi raz zaś, również we wrześniu - ale roku 2015. Wieś warta zobaczenia - jest dobrym przykładem niszczącej działalności człowieka...
Pozdrawiamy serdecznie!
Źródła informacji:
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, Pruszków
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańćzy do Wysowej, Warszawa
www.apokryfruski.org
www.mapywig.org
mapy: Mapa WP z 1937 i Sztabowa Mapa Radziecka z 1943
Miejsce piękne ale serce się ściska kiedy czytam Wasz dzisiejszy post.
OdpowiedzUsuńTyle bezcennych cerkiewek i pięknych wiosek bezpowrotnie zostało przez ludzką głupotę zniszczone. Zazdroszczę Wam, że możecie wędrować i szukać zagubionej przeszłości w Beskidzie Niskim. Wrócę by jeszcze raz przeczytać ten post.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Czasami czujemy się jak poszukiwacze skarbów, tyle że te nasze skarby nie są wartościowymi kruszcami a składowiskiem kamieni czy pagórkiem ziemi. Jednakże satysfakcja z odkrycia nieodkrywalnego jest nie do opisania:)
UsuńPozdrawiamy
My byliśmy dziś w Żydowskim, zobaczyłam tam cmentarz zarośnięty chwastami, niszczejące kapliczki... Dlaczego nikt o to nie zadba? Wiem, że też tam byliście - czytałam i widzę że odnieśliście podobne wrażenie :) Wkrótce notka na ten temat na naszym nowym wędrówkowym blogu http://magurskiewyprawy.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na szlaku ;)
Żydowskie i Wysokie, to wspaniałe miejsca, niestety pozostałości po wsi są w tragicznym stanie. Nie mamy pojęcia dlaczego nikt o to nie zadba... może nikomu na tym zbytnio nie zależy...? Z przyjemnością poczytamy waszą notkę na temat tej miejscowości:)
UsuńPozdrawiamy:)
Chociaż tak na prawdę nie są to całkiem zaniedbane miejsca. Dawniej sami myśleliśmy że nikt się tym nie opiekuje. Dziś jednak wiemy, że tak nie jest - "Magurycz", MPN, i inne organizacje w miarę swoich możliwości remontują i porządkują łemkowskie cmentarze, cerkwiska itd. Niemniej jednak jest tego wiele - a pracujących z kolei już niekoniecznie. Ot, tu trzeba zaangażowania lokalnej społeczności, czy to łemkowskiej, czy też polskiej...
UsuńPozdrawiamy ;)
Bardzo lubię drogę przez Wyszowatkę. Pierwszy raz pokonałem ją na rowerze podczas mojego pierwszego pobytu w Beskidzie Niskim. Potem kilka razy pieszo też nią chodziłem. To miejsce trochę magiczne, przez swoje zapomnienie, upadek i ciszę.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale czytając Stasiuka, zawsze gdy pojawia się u niego motyw PGRu oczyma wyobraźni widzę właśnie ten w Wyszowatce.
Pozdrawiam.
Przechodząc tą drogą można się cofnąć o ładnych parę lat wstecz. Odnosi się wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu i w ogóle biegł wolniej. Jest też niestety w tym miejscu sporo tragizmu, jak niestety w wielu miejscowościach na Beskidzie Niskim.
UsuńPozdrawiamy :)
Sporo zachodu z tym cerkwiskiem, warto poznać prawdę, próbowałem dopasować Wasz opis, do zdjęć satelitarnych z Gmaps, ale faktycznie teren tak zryto, że nic mi to nie dało.
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam też nikogo kto pamiętał by teren z lat 60 / 70 ubiegłego wieku.
Korzystaliśmy m.in. z strony apokryfruski.org i jej autorzy również ustalali z trudem miejsce cerkwiska. Próbowali zdobyć jakieś informacje na temat usytuowania cerkwi, od obecnych mieszkańców, lecz niestety próby te spełzły na niczym.
UsuńZadzwonie do taty i zapytam!pracowal tama ja i moje rodzenstwo pamietamy troche szkole,wiezniow pracujacych w PGR,lasy,laki,wilki,sarny,kanie jak parasole itp.byla tam szkolka jezdziecka piekne pokazy skokow przez przeszkody mama uczyla nas jazdy na koniach
UsuńMałgorzato, to byłaby ciekawa wiadomość! Bardzo byśmy się ucieszyli na taką informację - jakby co, znajdziesz na blogu nasz adres e-mail ;)
UsuńPozdrawiamy serdecznie! ;)
Gostei de visitar o seu blog.
OdpowiedzUsuńUm abraço e continuação de uma boa semana.
http://andarilharar.blogspot.pt/
Thank you very much for the visit. We can't speak portugal language, but you'r comment it's very nice.
UsuńSee you!
Bardzo ciekawy wpis. Pouczający materiał, który pokazuje jak wnikliwie zajeliscie się tematem. O słowackiej interwencji nigdy nie słyszałem. To ci ciekawostka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA była była. Ba, Słowacy nawet mieli swoją defiladę na BN - na polach Karlikowa..
UsuńZaciekawił nas bardzo ten temat...
Dzięki wielkie Krisie ;)
Pozdrawiamy ;)
Cała przyjemność po mojej stronie :)
OdpowiedzUsuńPrzykro i to bardzo, że tyle zniszczeń się we wsi dokonało. Dzięki Wam poznaję historię, której nie znałam. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie jest to jedyne miejsce tak zniszczone.. Ale ważne by uczyć się na błędach - i ich nie powtarzać.
UsuńPozdrawiamy i dziękujemy ;)