Witajcie,
dziś chcemy zaprosić Was do przemaszerowania z nami po pewnej ścieżynce, która nas (no przynajmniej mnie) bardzo zauroczyła. Przypuszczam, że większość z Nas, o ile nie każdy jak zobaczy ogromną skałę to ma się poczucie bycia takim małym i kruchym człowieczkiem...
Ale do rzeczy!
|
szukajcie tej strzałki! |
Szlak ten wybraliśmy przy okazji zwiedzania cmentarzy pierwszo-wojennych znajdujących się w okolicy Góry Kamień zwanej też Bieszczad (859 m n. n.p.m.). Nieco więcej o niej napiszemy już w niedługim czasie. W zwyczaju mamy tak, że planujemy swoje trasy tak, by w miarę możliwości nie wracać tą samą drogą - gdyż to jest po prostu nudne:) Mieliśmy możliwość wracać niebieskim szlakiem, jednak po pierwsze musielibyśmy przemierzać znów sporą część trasy doliną
Lipowca - wyszlibyśmy wtedy w sporej odległości od naszego środka transportu. Po drugie nie było tam nic ciekawego do zobaczenia, prócz przejścia, przez rezerwat - jednak zakładaliśmy, że nie będziemy mieć czasu zwiedzać go. Zdecydowaliśmy się na szlak żółty - który okazał się ścieżką przyrodniczą. Co najciekawsze jednak doszły nas słuchy, że ostatnimi laty skasowano tą trasę, a oznakowanie jest mocno zniszczone.. Na naszej mapie z 2014 roku ścieżynka ta jest pięknie zaznaczona, jednak coś się mogło zmienić. Ale nie przejmując się zbytnio powrotem ruszyliśmy w drogę. W pierwszą stronę szliśmy doliną Lipowca i Czeremchy do Przełęczy Beskid nad Czeremchą. Po przejściu szlaku granicznego dotarliśmy do niebieskiego i nim doszliśmy do celów naszej wyprawy. W drodze powrotnej rozmawialiśmy o tym czy na pewno warto "pchać się" na niepewne szlaki szczególnie nie wiadomo czy jakkolwiek oznaczone...
|
stoki Bieszczadu pokrywa piękna buczyna |
|
kamieniołom Okrągła Wyspa |
Postanowiliśmy jednak spróbować. Na rozdrożu mieliśmy szlakowskazy które miały pomóc nam znaleźć tą właściwą drogę. W jedną stronę mogliśmy się udać za żółtymi znakami do szlaku niebieskiego, w drugą na Kamień. Nie chcąc iść szlakiem niebieskim poszliśmy w drugą stronę - nie widzieliśmy jednak żadnych znaków - co nas trochę zmartwiło. Szliśmy po ścieżce w całkiem dobrym stanie, a ta gdzieś musiała prowadzić. I już mieliśmy zawracać gdy nagle naszym oczom ukazała się nam słynna "kopa" kamieni:) Wiedzieliśmy już że jesteśmy na szczycie. Ale też już wiedzieliśmy, że musimy wrócić do szlakowskazów by trafić na ścieżkę. . Ku naszej radości spotkaliśmy parę bardzo miłych grzybiarzy. Zapytaliśmy się ich czy ta ścieżka jest czynna - powiedzieli, że tak i że przyszli nią tędy rano. Wskazali oni nam też jak powinniśmy do niej dojść. Dziękujemy :)!
Pomni wskazówek po krótkiej chwili dotarliśmy do naszej ścieżki. Co najlepsze widzieliśmy wcześniej szlakowskaz tej ścieżki, ale zmyliły nas inne i nieco pobłądziliśmy, ale koniec końców - podążaliśmy tam gdzie chcieliśmy i tą drogą która była najciekawsza. Ale dlaczego tak uparliśmy się na tą ścieżkę? Bo prowadzi ona przez kilka nieczynnych już kamieniołomów. Zakładaliśmy więc, że będziemy mieli okazję podziwiać ogromne ściany z kamienia, czy też samotne skały. I wiecie co - nie zawiedliśmy się ani trochę!
- tak wygląda oznakowanie trasy: biało - żółte trójkąty stykające się podstawami. Jeżeli wybierzecie taką opcję jak my i będziecie schodzić tą ścieżką w dół to będzie to niezwykle miła trasa. Prowadzi ona niemal cały czas w dół, miejscami prosto o ile są jakieś wzniesienia terenu to nie były one przez nas odczuwalne. Tu nadmienimy, że ścieżka ma około 4,5 - 5 km długości. W drugą stronę tj. pod górę trasa ta może sprawić nieco problemu. Warto też zaznaczyć, że w paru miejscach trzeba mieć "oczy dookoła głowy" by nie spaść w przepaść. Najlepiej też na taką wycieczkę wybrać się w porze suchej, kiedy poszycie nie jest wilgotne. Wrażenia są na prawdę nie zapomniane. Idzie człowiek wąską ścieżką, a tu z jednej strony przepaść, kamienie, głazy.. Nieco to przerażało - w sensie żeby tam nie spaść, ale z drugiej zachwycało. Niektóre z skał wyglądały jakby ktoś je zostawił i miał zaraz do nich wrócić i dokończyć robotę. Idąc w pewnym momencie doliną jednego z wyrobisk zaczęliśmy się zastanawiać czy ta ścieżka którą wtedy szliśmy służyła ludziom tam pracującym do zwózki kamienia do wsi? Zapewne tak. Niestety nie dotarliśmy do żadnych materiałów, które potwierdzałyby lub zaprzeczyły nasze teorie. Nasza ścieżka przecina w pewnym momencie tzw.
Spirytusową drogę - trasę służącą dawnym mieszkańcom okolicznych wsi do nielegalnego przekraczania granicy (posterunek SG był w Czeremsze). Pewnie więc i "naszą" ścieżką przenoszono towary z jednej na drugą stronę granicy, niekoniecznie starając się o odpowiednie ku temu zezwolenie.. O czym jeszcze warto wspomnieć?
|
Kamieniołom Nad Sinym Wyrem |
|
trasa jest dobrze oznakowana niemal na całej długości |
|
Orlice - trasa ma się ku końcowi |
Na pewno o tym , że początkowo ścieżka (idąc od Kamienia) przebiega w granicach rezerwatu i tam właśnie znajduje się pierwsze wyrobisko - kamieniołom, zwane
Okrągłą Wyspą, drugi zaś przez który przechodziliśmy nosi nazwę
Nad Sinym Wyrem. Na naszej mapie znajdują się tylko dwa kamieniołomy, jednak my odnieśliśmy wrażenie, że było ich tam więcej i niejako jedne przechodziły w drugie. Może jednak są one rozległe i nie mają między sobą wyraźnej granicy, a to co wydawało nam się odrębnymi kamieniołomami było tylko ich częścią...
Po przejściu przez kamieniołomy, które były porośnięte drzewami - co nie odbierało im wcale uroku. przeszliśmy przez las już bez widoku większych kamieni. Końcowy odcinek obfitował w Orlicę pospolitą - paproć związaną z działalnością ludzką. Gdy już wyszliśmy z lasu - zaczęliśmy cieszyć się z jesiennego słońca które mimo późnego popołudnia mocno świeciło. Co warto powiedzieć - po wyjściu z lasu kierujecie się "na czuja" prosto w dół, przy granicy z lasem. Zgubić się nie ma gdzie, ale znaczków też nie ma - prócz jednego:) Gdy wyjdziecie z lasu, to przy dobrej pogodzie możecie cieszyć się pięknym widokiem na przeciwległe wzgórza, m. in. na Średni Wierch czy Klepke (Kiczere)
|
wychodzimy z lasu, w dole jest Lipowiec... |
|
widok na Średni Wierch (616 m n. p. m.) |
|
przed nami cmentarz wiejski w Lipowcu |
Po chwili jednak naszą radość zakłócił dziwny hałas - strzały i to nie jeden, dwa ale wypuszczane całymi seriami. Dopiero po chwili do nas dotarło, że w pobliskich PGR-ach odbywa się wojna paint-balowa. Niestety bitwa ta trwała niemalże przez cały czas naszego przejścia przez łąkę. Gdy doszliśmy do wsi spotkaliśmy "wojaków" wracających z pola bitwy i wydawali się być zdziwieni naszą obecnością. Jak się później okazało, któryś z owych mężczyzn miał zakończyć swój stan kawalerski i prawdopodobnie kumple zorganizowali taki wyjazd w ramach wieczoru kawalerskiego. Nie mam nic przeciwko paintbalowi - jest to całkiem fajna forma rozrywki. Miałam okazję w niej brać udział, choć z braku wrodzonego sprytu wole park linowy:). Wracając jednak do paintbala - to chcąc nie chcąc zakłócił pozytywne wrażenia z naszej wyprawy. Wiadomo, że każdy chce zarobić, ma jakiś pomysł i chce go wykorzystać tylko może tak by nie było, że tak to ujmę konfliktu interesów. My oczekiwaliśmy ciszy i spokoju, tamci turyści szukali wrażeń. Nie da się pogodzić tych dwóch rzeczy. Mimo, że to piękne miejsce i warte zobaczenie, nie wiem czy gdyby takie odgłosy towarzyszyły nam podczas pierwszej wędrówki, czy pokusilibyśmy się o następne.
|
dla "odważnych" polecamy marsz w drugą stronę :) |
Czy warto pojechać? Oczywiście, że warto - bylebyście nie trafili na painbalowców...
Pozdrawiamy!
Wspaniała dzika przyroda, choć ścieżka nad przepaścią przyprawia o dreszczyk emocji... :)
OdpowiedzUsuńO tak mieliśmy nieco strachu przemierzając ją, ale całe szczęście na strachu się skończyło:)
UsuńPozdrawiamy
Bardzo ciekawa trasa :) Przemierzaliśmy ją kilka dni po Was i właśnie w drugą stronę od Lipowca gdzie zaparkowaliśmy na łące niedaleko cmentarza łemkowskiego . Szliśmy nią po opadach deszczu który padał dzień wcześniej ale nie było tak źle :) Po prostu jak idziemy z dzieckiem to nie spieszymy się i dobrze patrzymy pod nogi .. Urwisko bardzo ładne tylko chcielibyśmy je też kiedyś obejrzeć od dołu bo podobno jest tam taki skalny most , bardzo efektowny :)
OdpowiedzUsuńA co do tej ścieżki dydaktycznej to jak na szlak wyznaczony przez gminę rzeczywiście jest fajnie i czytelnie oznaczona :)
O proszę czyli nawet z dzieckiem i po deszczu da się przejść tą ścieżką :)Nie słyszeliśmy o kamiennym moście, jeżeli kiedyś go odnajdziecie dajcie koniecznie znać:)
UsuńPozdrawiamy
Miło się z Wami spacerowało. Brak mi takich wypadów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy w takim razie do przemierzenia tej trasy "na żywo" - bo jest bardzo fajna :)
UsuńPozdrawiamy
Trasa jakie lubię zwłaszcza te kamieniołomy... painboll w sumie fajny, ale powinien się odbywać w wyznaczonych prywatnych terenach a nie na ogólnodostępnych łąkach.
OdpowiedzUsuńTak samo jak jazda quadami - na prywatnym terenie OK, w lesie, na łąkach czy nad brzegami rzek - wara i nic mnie nie obchodzi że to czyjś zarobek umniejsza.
Kamieniołomy są niesamowite, robią ogromne wrażenie. Paintball odbywał się na terenie dawnych PGR-ów. Także to był prywatny teren. Niestety hałas jaki robił nie został tylko na tym terenie, a roznosił się po okolicy.
UsuńPozdrawiamy