Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamień. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 stycznia 2016

Rezerwat Kamień nad Jaśliskami

Witajcie,
dziś chcemy Was zabrać na kolejne wojaże po Beskidzie Niskim. Tym razem pragniemy zabrać Was na wędrówkę w okolicach Jaślisk. Trzeba zaznaczyć na wstępie, że Kuba pała do tego miejsca ogromną miłością. Ja szczerze lubię to miejsce, choć pierwsze związane z nim doświadczenia nie są miłe - kumpela musiała nas ratować przed zamienieniem się w bałwany. To była pora jesienno - zimowa szybko robił się zmrok, a my po skończonej wędrówce chcieliśmy odpocząć w schronisku. Lecz marne były tego szanse skoro schronisko stało zamknięte na cztery spusty. Cóż Kuba postanowił przełamać to moje pierwsze złe doświadczenie i pojechaliśmy tam znów. Tym razem własnym autem i w porze nieco cieplejszej.

Piękna buczyna...
No ale przejdźmy do rzeczy. Naszym głównym celem było zwiedzenie cmentarzy, które znajdują się na granicy państwa. Skoro są cmentarze to i były na tym terenie walki i to nie byle potyczki, ale ciężkie boje. Najlepiej je właśnie zwiedzać mając bazę wypadową w Jaśliskach lub okolicy. Ale o tych cmentarzach napiszemy innym razem. Przy okazji jak to zwykle bywa zdobyliśmy górę Kamień (857 m n.p.m.). Często jest ona nazywana "Bieszczad". Obecna końcówka nad Jaśliskami została dodana przez współczesnych autorów, aby odróżnić pozostałe "Kamienie" znajdujące się w Beskidzie i na Pogórzu. Sam szczyt leży w głównym paśmie Karpat, między Przełęczą Łupkowską na wschodzie, a Przełęczą Dukielską na zachodzie. Można jeszcze dodać, że znajduje się ona ok 3,5 km od przełęczy Beskid nad Czeremchą, oraz około 6 km od Jaślisk. Wierzchołek tej góry leży tylko 700 m od granicy polsko-słowackiej i dzięki temu cała kopuła szczytowa terytorialnie należy do naszego kraju:)

Jeden z cmentarzy, które zwiedzaliśmy.
Po zakończeniu I wojny światowej w 1918 roku masyw Kamienia pełnił ważna rolę w nielegalnym przemycie. Wiązało się to z powstaniem Polsko-Czechosłowackiej granicy. Była to zupełna nowość dla mieszkających po jej obu stronach Rusinów. Dotychczas mogli się swobodnie przemieszczać, spotykać, zaopatrywać w towary. Dodatkowo nie rzadkie były sytuacje, że  Rusini z Polski mieli pastwiska lub najbliższą rodzinę po drugiej stronie granicy. Wtedy Łemko musiał starać się o przepustkę - ale wygodniej było ominąć posterunek znajdujący się na Przełęczy Beskid. Przez Bieszczad biegł pradziwyszlak przemytniczy, którym szmuglowano m.in. spirytus z Słowacji. Dlatego też szlak ten nazwano "Spirytusową Drogą". Niestety bieda zmuszała tamtejszą ludność do przemytu nie tylko spirytusu, ale produktów pierwszej potrzeby jak żywności, nafty czy soli.



Rezerwat do którego chcielibyśmy Was dziś zabrać powstał w 2000 roku. Istnieje już więc jakby nie patrzeć szmat czasu. Ochroną został objęty obszar o powierzchni nieco ponad 300 ha, obejmujący zbocza i partie szczytowe Kamienia.Warto zaznaczyć, że jest to najwyższe wzniesienie w środkowej i wschodniej części Beskidu Niskiego. Należy on do Korony Beskidu Niskiego. Jednak jego zdobycie nie wymagało od nas wiele wysiłku, ponieważ szczyt ten jest płaski i rozległy. Niestety jak to często w BN bywa jest to szczyt zalesiony  nie ma z niego żadnego widoku. Trudno też odnaleźć najwyższy punkt tej góry. Szczerze nie szukaliśmy go, ale wędrując dostrzegliśmy stos kamieni. Zdziwieni podeszliśmy bliżej i okazało się, że oto zdobyliśmy szczyt Kamień:). Nie mamy pojęcia skąd te kamienie się tam wzięły. Czy istnieje tradycja przynoszenia kamieni przez turystów w to miejsce?Jeśli coś wiecie na ten temat napiszcie nam o tym koniecznie:).Tuż przy szczycie znajduje się obelisk upamietnający wędrówkę Jana Pawła II po tym terenie.


Kamień na kamieniu...




 Co ciekawe na terenie rezerwatu mają swoje źródła Bełcza i Węgierka (lewobrzeżne dopływy Jasiołki). Sam rezerwat ma za zadanie chronić naturalną buczynę karpacką, która występuje na tym terenie w 3 podzespołach: typowym, wilgotnym i zespół kwaśnej buczyny górskiej. Prócz tego warto zaglądnąć tu by zobaczyć torfowiska (niskie i przejściowe) zwane również "berezedniami". Występuje tu wiele roślin chronionych i rzadkich m.in.: miesiącznica trwała, żywiec gruczołowaty i omeg górski. Nie lada atrakcją może być zobaczenie owadożernej rosiczki okrągłolistnej - nam niestety się nie udało. Warto zaznaczyć, że takie środowisko stwarza doskonałe warunki do rozwoju fauny. Najczęściej można spotkać tu jelenia, sarnę, dzika, wilka, rysia, od czasu do czasu można też zobaczyć niedźwiedzia. Z ptaków można zaobserwować m.in. puszczyka uralskiego i sóweczkę. 

A tu zamiast rosiczki spotkaliśmy orlicę pospolitą:)
Nie mniej atrakcyjna jest na terenie rezerwatu przyroda nieożywiona. Rzeźbę tego terenu wzbogacają niezwykłe formy powstałe z tzw piaskowca dukielskiego. Najbardziej charakterystyczne są długie skalne ściany znajdujące się głównie w północno-zachodniej części rezerwatu. Pisząc o formach skalnych nie można pominąć tego co pozostało po dawnych kamieniołomach. O ścieżce która prowadzi przez ten niezwykły teren pisaliśmy tutaj. Prócz tego na granicy państwa  (będącą jednocześnie granicą rezerwatu) biegnie pieszy szlak niebieski i pieszy szlak czerwony zwany granicznym. Przy opisie Jaślisk wspominaliśmy, że było to miasteczko silnie związane z handlem winiarskim i nie tylko. Chcemy więc Wam przypomnieć, że u podnóża tego rezerwatu przebiegał szlak handlowy z Polski na Węgry..Będąc w tym miejscu koniecznie musicie poszukać kolejnej z jego atrakcji, a mianowicie jeziorka "Siny Wyr". Znajduje się ono u podnóży nieczynnego kamieniołomu. My o jego istnieniu nie mieliśmy pojęci - wiec nie szukaliśmy. Ale kto wie, może jeszcze zawitamy w tamte strony i odnajdziemy to miejsce. My jak my ale Was zapraszamy serdecznie do wędrówki przez te dzikie ostępy Beskidu Niskiego.



Zapraszamy do obejrzenia odcinka programu z serii "Leśne Rezerwaty Podkarpacia", w którym to został bardzo ciekawie omówiony "Rezerwat Kamień nad Jaśliskami". Szczególnie interesyująco została omówiona wstępna obróbka kamienia.



Do zobaczenia na szlaku!








Źródła:
Luboński P., Przewodnik Beskid Niski dla prawdziwego turysty, REWASZ, 2012, Pruszków
www.parkikrosno.pl
www.zielenepodkarpacie.pl

niedziela, 29 listopada 2015

Co wśród kamieni piszczy - ścieżka Lipowiec - Kamień (Bieszczad)

Witajcie,
dziś chcemy zaprosić Was do przemaszerowania z nami po pewnej ścieżynce, która nas (no przynajmniej mnie) bardzo zauroczyła. Przypuszczam, że większość z Nas, o ile nie każdy jak zobaczy ogromną skałę to ma się poczucie bycia takim małym i kruchym człowieczkiem...
Ale do rzeczy!

szukajcie tej strzałki!


Szlak ten wybraliśmy przy okazji zwiedzania cmentarzy pierwszo-wojennych znajdujących się w okolicy Góry Kamień zwanej też  Bieszczad (859 m n. n.p.m.). Nieco więcej o niej napiszemy już w niedługim czasie. W zwyczaju mamy tak, że planujemy swoje trasy tak, by w miarę możliwości nie wracać tą samą drogą - gdyż to jest po prostu nudne:) Mieliśmy możliwość wracać niebieskim szlakiem, jednak po pierwsze musielibyśmy przemierzać znów sporą część trasy doliną Lipowca - wyszlibyśmy wtedy w sporej odległości od naszego środka transportu. Po drugie nie było tam nic ciekawego do zobaczenia, prócz przejścia, przez rezerwat - jednak zakładaliśmy, że nie będziemy mieć czasu zwiedzać go. Zdecydowaliśmy się na szlak żółty - który okazał się ścieżką przyrodniczą.  Co najciekawsze jednak doszły nas słuchy, że ostatnimi laty skasowano tą trasę, a oznakowanie jest mocno zniszczone.. Na naszej mapie z 2014 roku ścieżynka ta jest pięknie zaznaczona, jednak coś się mogło zmienić. Ale nie przejmując się zbytnio powrotem ruszyliśmy w drogę. W pierwszą stronę szliśmy doliną Lipowca i Czeremchy do Przełęczy Beskid nad Czeremchą. Po przejściu szlaku granicznego dotarliśmy do niebieskiego i nim doszliśmy do celów naszej wyprawy. W drodze powrotnej rozmawialiśmy o tym czy na pewno warto "pchać się" na niepewne szlaki szczególnie nie wiadomo czy jakkolwiek oznaczone...

stoki Bieszczadu pokrywa piękna buczyna

kamieniołom Okrągła Wyspa


Postanowiliśmy jednak spróbować. Na rozdrożu mieliśmy szlakowskazy które miały pomóc nam znaleźć tą właściwą drogę. W jedną stronę mogliśmy się udać za żółtymi znakami do szlaku niebieskiego, w drugą na Kamień. Nie chcąc iść szlakiem niebieskim poszliśmy w drugą stronę - nie widzieliśmy jednak żadnych znaków - co nas trochę zmartwiło. Szliśmy po ścieżce w całkiem dobrym stanie, a ta gdzieś musiała prowadzić. I już mieliśmy zawracać gdy  nagle naszym oczom ukazała się nam słynna "kopa" kamieni:) Wiedzieliśmy już że jesteśmy na szczycie. Ale też już wiedzieliśmy, że musimy wrócić do szlakowskazów by trafić na ścieżkę. . Ku naszej radości spotkaliśmy parę bardzo miłych grzybiarzy. Zapytaliśmy się ich czy ta ścieżka jest czynna - powiedzieli, że tak i że przyszli nią tędy rano. Wskazali oni nam też jak powinniśmy do niej dojść. Dziękujemy :)!
Pomni wskazówek po krótkiej chwili dotarliśmy do naszej ścieżki. Co najlepsze widzieliśmy wcześniej szlakowskaz tej ścieżki, ale zmyliły nas inne i nieco pobłądziliśmy, ale koniec końców - podążaliśmy tam gdzie chcieliśmy i tą drogą która była najciekawsza. Ale dlaczego tak uparliśmy się na tą ścieżkę? Bo prowadzi ona przez kilka nieczynnych już kamieniołomów. Zakładaliśmy więc, że będziemy mieli okazję podziwiać ogromne ściany z kamienia, czy też samotne skały. I wiecie co - nie zawiedliśmy się ani trochę!




- tak wygląda oznakowanie trasy: biało - żółte trójkąty stykające się podstawami. Jeżeli wybierzecie taką opcję jak my i będziecie schodzić tą ścieżką w dół to będzie to niezwykle miła trasa. Prowadzi ona niemal cały czas w dół, miejscami prosto o ile są jakieś wzniesienia terenu to nie były one przez nas odczuwalne. Tu nadmienimy, że ścieżka ma około 4,5 - 5 km długości. W drugą stronę tj. pod górę trasa ta może sprawić nieco problemu. Warto też zaznaczyć, że w paru miejscach trzeba mieć "oczy dookoła głowy" by nie spaść w przepaść. Najlepiej też na taką wycieczkę wybrać się w porze suchej, kiedy poszycie nie jest wilgotne. Wrażenia są na prawdę nie zapomniane. Idzie człowiek wąską ścieżką, a tu z jednej strony przepaść, kamienie, głazy.. Nieco to przerażało  - w sensie żeby tam nie spaść, ale z drugiej zachwycało. Niektóre z skał wyglądały jakby ktoś je zostawił i miał zaraz do nich wrócić i dokończyć robotę. Idąc w pewnym momencie doliną jednego z wyrobisk zaczęliśmy się zastanawiać czy ta ścieżka którą wtedy szliśmy służyła ludziom tam pracującym do zwózki kamienia do wsi? Zapewne tak. Niestety nie dotarliśmy do żadnych materiałów, które potwierdzałyby lub zaprzeczyły nasze teorie. Nasza ścieżka przecina w pewnym momencie tzw. Spirytusową drogę -  trasę służącą dawnym mieszkańcom okolicznych wsi do nielegalnego przekraczania granicy (posterunek SG był w Czeremsze). Pewnie więc i "naszą" ścieżką przenoszono towary z jednej na drugą stronę granicy, niekoniecznie starając się o odpowiednie ku temu zezwolenie.. O czym jeszcze warto wspomnieć?

Kamieniołom Nad Sinym Wyrem

trasa jest dobrze oznakowana niemal na całej długości

Orlice - trasa ma się ku końcowi
Na pewno o tym , że początkowo ścieżka (idąc od Kamienia) przebiega w granicach rezerwatu i tam właśnie znajduje się pierwsze wyrobisko - kamieniołom,  zwane Okrągłą Wyspą, drugi zaś przez który przechodziliśmy nosi nazwę Nad Sinym Wyrem. Na naszej mapie znajdują się tylko dwa kamieniołomy, jednak my odnieśliśmy wrażenie, że było ich tam więcej i niejako jedne przechodziły w drugie. Może jednak są one rozległe i nie mają między sobą wyraźnej granicy, a to co wydawało nam się odrębnymi kamieniołomami było tylko ich częścią...
Po przejściu przez kamieniołomy, które były porośnięte drzewami - co nie odbierało im wcale uroku. przeszliśmy przez las już bez widoku większych kamieni. Końcowy odcinek obfitował w Orlicę pospolitą - paproć związaną z działalnością ludzką. Gdy już wyszliśmy z lasu - zaczęliśmy cieszyć się z jesiennego słońca które mimo późnego popołudnia mocno świeciło. Co warto powiedzieć - po wyjściu z lasu kierujecie się "na czuja" prosto w dół, przy granicy z lasem. Zgubić się nie ma gdzie, ale znaczków też nie ma - prócz jednego:) Gdy wyjdziecie z lasu, to przy dobrej pogodzie możecie cieszyć się pięknym widokiem na przeciwległe wzgórza, m. in. na Średni Wierch czy Klepke (Kiczere)

wychodzimy z lasu, w dole jest Lipowiec...

widok na Średni Wierch (616 m n. p. m.) 

przed nami cmentarz wiejski w Lipowcu
Po chwili jednak naszą radość zakłócił dziwny hałas - strzały i to nie jeden, dwa ale wypuszczane całymi seriami. Dopiero po chwili do nas dotarło, że w pobliskich PGR-ach odbywa się wojna paint-balowa. Niestety bitwa ta trwała niemalże przez cały czas naszego przejścia przez łąkę. Gdy doszliśmy do wsi spotkaliśmy "wojaków" wracających z pola bitwy i wydawali się być zdziwieni naszą obecnością. Jak się później okazało, któryś z owych mężczyzn miał zakończyć swój stan kawalerski i prawdopodobnie kumple zorganizowali taki wyjazd w ramach wieczoru kawalerskiego. Nie mam  nic przeciwko paintbalowi - jest to całkiem fajna forma rozrywki. Miałam okazję w niej brać udział, choć z braku wrodzonego sprytu wole park linowy:). Wracając jednak do paintbala - to chcąc nie chcąc zakłócił pozytywne wrażenia z naszej wyprawy. Wiadomo, że każdy chce zarobić, ma jakiś pomysł i chce go wykorzystać tylko może tak by nie było, że tak to ujmę konfliktu interesów. My oczekiwaliśmy ciszy i spokoju, tamci turyści szukali wrażeń. Nie da się pogodzić tych dwóch rzeczy. Mimo, że to piękne miejsce i warte zobaczenie, nie wiem czy gdyby takie odgłosy towarzyszyły nam podczas pierwszej wędrówki, czy pokusilibyśmy się o następne.

dla "odważnych" polecamy marsz w drugą stronę :)

Czy warto pojechać? Oczywiście, że warto - bylebyście nie trafili na painbalowców...
Pozdrawiamy!

niedziela, 18 października 2015

Oczami wędrowca - Czeremcha

Witajcie!

Dzisiaj zabieramy Was na wschodnie tereny Beskidu Niskiego. Odwiedzimy tereny nieistniejącej już wsi Czeremchy. Obszar dzisiaj bezludny, ale klimatyczny i piękny. Zapraszamy do lektury.

idąc przez Czeremchę...

Czeremcha (łem. Черемха) leżała w dolinie potoku Biełcza. Od północy graniczyła z Lipowcem, również już właściwie nieistniejącą miejscowością (opisaną przez nas tutaj). Od południa wieś opierała się o przełęcz Beskid nad Czeremchą, od 1918 będącą jednocześnie granicą między Polską a Czechosłowacją (dziś Słowacją). Od wschodu nad wsią górują szczyty Wierszek (718 m n. p. m.) i Kamień / Bieszczad (857 m n. p. m.), a od zachodu - wzgórze Pstrzyńska (629 m n. p. m.), znajdujące się na granic państw.


Tradycyjnie zaczniemy od historii miejscowości:

Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1527 roku . Wtedy to lokowano wieś na prawie wołoskim, a osadźcami byli niejacy Michał Zubryn z Daliowej i Ichnat Chłapiec. Przywilej lokacyjny nadał biskup Andrzej Krzycki. Co ciekawe, wieś początkowo nosiła nazwę Lipowiec Czeremcha. Można więc wnioskować, że powstała jako część Lipowca - jego przedłużenie. Jest to bardzo prawdopodobne, bowiem i Lipowiec lokowano w tym samym roku.
Nazwa wsi pochodzi zapewne od pospolitej w okolicy Czeremchy :)

na cmentarzu łemkowskim





Wieś powoli się rozwijała. Położona była przy tzw. Trakcie węgierskim - szlaku handlowym wiodącym z Węgier przez Jaśliska, Biecz do Krakowa. Czeremcha była administracyjnie podległa Jaśliskom - należała do tzw. klucza jaśliskiego. Klucz ten podzielony był na pięć potoków oraz dwa półpotoki. Czeremcha wraz z Lipowcem tworzyły potok II. Położenie przy uczęszczanym szlaku niosło korzyści, ale też i straty - np. atakujący Jaśliska w  1659 roku żołdacy Rakoczego zapewne nie ominęli i Czeremchy.. W XVII wieku w okolicy buszowali też Tatarzy (m. in. spalili kościół w Króliku Polskim). Co ciekawe, w Czeremsze przed I rozbiorem istniał skład celny. Związany on był z pobliskimi Jaśliskami. Każdy potok miał do tego składu dostarczać po 64 beczki soli rocznie z miejscowości Stara Sól (obecnie Ukraina). Jest to zapisane w dokumencie lustracyjnym z 1747 roku.

krzyż przydrożny

Wieś rozwijała się w miarę spokojnie aż do połowy XVIII wieku. Wtedy to, na początku kwietnia 1769 roku przybyli tutaj konfederaci barscy, idący do Barwink. Dowodził nimi rotmistrz Łubieński. Mieszkańcy ich wizytę na długo zapamiętali za sprawą awantur w karczmie i grabieży..Założono w Czeremsze też obóz warowny - wraz z załogą z Barwinka pod dowództwem Józefa Miączyńskiego wyruszali nawet pod Przemyśl na Moskala.

pomnik na cerkwisku
Potem znów nastał czas spokoju. W 1880 roku wieś liczyła 413 mieszkańców, z czego 383 to grekokatoliccy Rusini (Łemkowie). Na wspomnianym wzgórzu Kamień (Bieszczad) działały kamieniołomy, z których to kamieniarze z Jaślisk pozyskiwali surowiec do obróbki. Lokalni kamieniarze działali również w Lipowcu i Czeremsze. Kilka krzyży z doliny Bełczy (oraz 1 z Rudawki Jaśliskiej) są tego dowodem - uznaje się je za wyrób tutejszych rzemieślników.

Wieś nigdy nie stanowiła samodzielnej parafii, zawsze należała do parafii w Lipowcu. Czeremcha jednak posiadała własną cerkiew. O pierwszej świątyni wspominają dokumenty już z 2 połowy XVIII wieku. Kolejną świątynię wzniesiono w 1883. Nosiła wezwanie Matki Bożej Pokrow (Opieki MB). Polichromię cerkwi wykonał jaśliski artysta Antoni Bogdański. Świątynia została rozebrana w latach 50. XX wieku.

studnia przy drodze..


Ciężkie czasy przyniosła Wielka Wojna. Najpierw przeciągały drogą na północ liczne oddziały wojsk C.K. niszcząc i kradnąc dobytek i zbiory, nie zebrane jeszcze z pól.  Ponownie masowo wojska Austro - Węgier szły tędy jesienią 1914, ale w drugą stronę - wycofywały się, bite przez żołnierzy carskich. Podczas tego odwrotu austriacy spalili górną część wsi. O pobliskie wzgórze Kamień toczono zacięte walki. Pamiątką z tych czasów są (kilka lat temu remontowane) mogiły na granicy polsko - słowackiej pod szczytem Kamienia właśnie... Gdy w maju 1915 roku front się załamał i rosyjskie oddziały zaczęły się cofać, wraz z nimi poszła część mieszkańców, bojąc się represji ze strony władz austriackich. Wieś wyszła wojny poważnie zniszczona, biedna, a nowe porządki nie ułatwiały normalizacji życia. Kilka lat po wojnie trwała odbudowa zabudowań. Najcięższy był rok 1920..

Problemem dla mieszkańców stała się granica Polski i Czechosłowacji. Ubodzy mieszkańcy, by przeżyć szmuglowali na Słowację towary (głównie sól) przenosząc na polską stronę zboże i żywność. Do dziś można przejść na górę Kamień tzw. "Spirytusową drogą", która była dla okolicznych mieszkańców źródłem dochodów czy pokarmu. Jej lokalne znaczenie było tym większe, że ustanowiony w Czeremsze posterunek Straż Granicznej nie ułatwiał sprawy - wręcz przeciwnie, funkcjonariusze znani byli ze skrupulatności.. Wielu mieszkańców miało pola i pastwiska "za granicą", i musieli wyrabiać paszporty by móc dalej korzystać z gruntów. SG stacjonowała ok kilometr od granicy. Za czasów Austro - Węgier stacjonowała tutaj Finanzwache - Straż Skarbowa ( czyli Izba Celna).

kolejny krzyż przydrożny
Schizma Tylawska z końca lat 20 nie zrobiła wrażenia na mieszkańcach Czeremchy - pozostali przy obrządku greckokatolickim. W roku 1931 mieszkało we wsi 422 osoby w 70 gospodarstwach. Wieś zajmowała wtedy 11,13 km kw.

II Wojna Światowa szybko zawitała do miejscowości. W pierwszych dniach września 1939 roku przeszły drogą na Jaśliska oddziały słowackie i ukraińskie - Jaśliska zajęły w nocy z 9/10 września. Przez pewien czas nad ratuszem powiewały flagi Słowacji i Ukrainy... Miejsce SG zajął niemiecki Grenzschutz. W roku 1943 na placówkę uderzył oddział AK pod dowództwem ppor J. Czurskiego (ps. "Orski"), partyzantom udało się zdobyć pewną ilość broni. Ruiny strażnicy przetrwały do dzisiaj. Mieszkańcy Czeremchy w latach 1945 - 47 wyjechali - częściowo dobrowolnie (do ZSRR) , a częściowo przymusowo (na Ziemie Odzyskane). Od tego czasu wieś opustoszała. Jedynym "gospodarzem" tutaj był PGR Lipowiec. Za jego czasów rozebrano m. in. cerkiew. Po upadku PGR-u ziemie pozostały nieużytkowane, częściowo objęto je programem zalesiania.



Co pozostało po dawnej Czeremsze?

Pozostały piękne przydrożne krzyże. Jest ich pięć. Są na prawdę piękne. Nie byłyby takie gdyby nie Stowarzyszenie "Magurycz" - jego członkowie działali w Czeremsze w 2001 roku. Kamienne, monumentalne, pokazują kunszt okolicznych rzemieślników.

W Czeremsze przetrwał też cmentarz wiejski. Ostało się na m kilka nagrobków, w 2001 roku uratowanych przez ludzi z "Magurycza". Cmentarz leży przy drodze, po prawej stronie idąc od Jaślisk, około 1,5 km od granicy państwowej. W 2008 roku pochowano tu ostatnią osobę - Żanetę Fuczyła, wnuczkę mieszkanki Czeremchy. Mimo że mieszkała aż w USA, życzyła sobie spocząć tam, skąd pochodziła jej babcia. Naprzeciw cmentarza, po drugiej stronie drogi jest cerkwisko. Wyróżnia się charakterystycznym wyniesieniem i kępą drzew. Jest także oznakowane tablicą. Potomkowie wysiedlonych mieszkańców Czeremchy ufundowali w 2011 pomnik upamiętniający wysiedlonych. Stanął on na cerkwisku. W miejscu ikonostasu stał jeszcze w zimie żelazny krzyż patriarchalny. Jesienią już stał obok, przywiązany do drzewa.

zimą jest tu na prawdę pięknie...


Poza tym niewiele się ostało - dużo śladów zatarł czas i pracownicy PGR. Dziś teren ten jest bezludny. W swoją opiekę bierze go przyroda. Jednak są pewne oznaki sugerujące okresową obecność tutaj gatunku ludzkiego. Wybitnym tego przykładem są słynne tablice ustawione na granicy Lipowca i Czeremchy - jedna, informująca jak daleko jest z Czeremchy do.. Babadag, a druga - o odległym położeniu.. Nordkapp. Odradzamy takie długie spacery :) Innym przykładem dziwnej ludzkiej działalności są dwie tabliczki z nazwami ulic - Babcina i Dziadkowa. Poza tym - na terenie Czeremchy jest wiele łąk, regularnie wykaszanych. Otwarty teren, z widokiem na okoliczne pasma i szczyty pozostaje na długo w pamięci...

ruiny strażnicy


Przez Czeremchę biegnie żółty szlak z Jaślisk do przełęczy Beskid. Warto na samą przełęcz zajrzeć - można też odwiedzić położone ok 4 km od granicy Čertižne. Na samej przełęczy stoi krzyż, jeden z "symboli" Beskidu Niskiego, tak często bowiem pojawia się na fotografiach..
Jeszcze słowo o ruinach strażnicy - znajduje się po prawej stronie (idąc od Lipowca) około 600 m od granicy, w kępie drzew. Przez Czeremchę przebiega także niebieski szlak graniczny - można nim dojść bądź na przełęcz Dukielską, bądź na wzgórze Kamień i na mogiły z czasów Wielkiej Wojny - o tym miejscu napiszemy innym razem w osobnym poście. Od Lipowca, wzdłuż szlaku niebieskiego biegnie też szlak konny. A zimą? Czeremcha jest rajem dla narciarzy, szczególnie dla fanów biegówek. Od wiosny do jesieni również rowerzyści mogą poszaleć, gdyż droga do granicy jest całkiem przyzwoita (pomijając dziury na moście w Lipowcu).


My Czeremchę odwiedziliśmy dwa razy.  Pierwszy raz byliśmy tu zimą, w lutym 2015 roku. Szliśmy pieszo z Jaślisk. Do Lipowca droga sprzyjała, była odśnieżona. Potem było coraz trudniej by mogliśmy liczyć jedynie na koleiny wyrobione przez terenówki. Nie narzekaliśmy jednak, bo świeciło słońce, mieliśmy więc piękne widoki. Często przystawaliśmy, by podziwiać piękne okoliczne wzgórza. Wspaniale się prezentowały. Szczególnie wrażenie robiły drzewa przyprószone śniegiem.  Zdziwiły nas jednak trochę tłumy ludzi - wiele osób mijało nas na nartach - oni też się dziwili, ale tym że my nart nie mamy. Ale tak dotarliśmy do granicy. Odpoczęliśmy chwilkę pod wiatą ustawioną po słowackiej stronie, i powoli ruszyliśmy w drogę powrotną. Idąc do granicy obowiązkowo wstąpiliśmy na cmentarz i miejsce po cerkwi. Chwila zadumy, chwila na przeczytanie informacji na tablicy... Spotkaliśmy też myśliwego - jakoś nieszczególnie nas ten widok ucieszył, bo wiadomo, co myśliwi robią.. 
Drugi raz byliśmy tu w październiku 2015 roku. Jakże inaczej tu było! Kolorowo, wietrznie, słonecznie.. W powietrzu unosiły się zapachy jesieni. Idąc drogą, jedliśmy dzikie gruszki. Próbowaliśmy też jabłek, ale były jeszcze kwaśne.  Inaczej prezentowało się cerkwisko i cmentarz.. Teraz zauważyliśmy, że zachowała się na nim posadzka betonowa.Tym razem wstąpiliśmy na ruiny strażnicy - dokładnie obeszliśmy ją wzdłuż i wszerz. Zaciekawiła nas - zachowały się miejscami łuki nad odrzwiami i resztki stropu. Śmieci tam znalezione świadczą o tym że nie jedyni tam zajrzeliśmy.. Także i wtedy nie było tu pusto - mijaliśmy kilkakrotnie kolarzy, a w pobliskim Lipowcu toczyły się zażarte walki w dawnym PGR-ze. Na szczęście oddziały walczyły tylko na paintballe. Ale i tak - niesmak był. Strach pomyśleć co tu będzie za kilka lat... 

przełęcz Beskid nad Czeremchą - i zarazem granica państw

dobrze znany krzyż na przełęczy, w tle droga na Kamień

Wypad do Czeremchy uznajemy za udany. To piękne miejsce. Warto je chronić przed wszędobylską komercją i przed masową turystyką. Niech Czeremcha pozostanie cicha, przemierzana tylko przez piechurów w trepach, z wielkimi plecakami i - z szacunkiem dla tego miejsca i jego historii.

Mamy nadzieję, że post się Wam spodobał. Pozdrawiamy serdecznie. Może podsuniecie link do postu swoim znajomym? A może wskażecie nas na facebooku?


Pozdrawiamy!










Źródła informacji:
Luboński P., 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, Pruszków
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej, Warszawa

Czajkowski J., 1999, Studia nad Łemkowszczyzną, Sanok
Stachowiak A.,2001,  Łemkowskie krzyże kamienne w dolinach Biełczy i górnej Jasiołki, [w:] Płaj 23, Almanach Karpacki.
www.jasliska.pl