Witajcie!
Dziś chcemy Wam nieco "odmienić". Owszem, każdy lubi piękne krajobrazy, kwiatuszki i śliczne zwierzaczki - czasem jednak trzeba sobie życie urozmaicać, prawda? Dlatego dzisiaj pokarzemy Wam łemkowski "fason". Mamy nadzieję, że Was to zaciekawi :) Artykuł dzielimy "na pół" - choć pewnie i tak nie uda Nam się tematu nawet w połowie wyczerpać- jest bowiem bardzo rozległy...
Łemkowski strój ludowy zachował się dość długo, bo aż do połowy międzywojnia - podczas gdy u sąsiednich Pogórzan wówczas już był spotykany raczej sporadycznie. Miało na to wpływ wiele czynników, przede wszystkim zakorzeniona wśród Łemków samowystarczalność, a także ubóstwo mieszkańców Lemkowyny. Nie bez znaczenia było także poczucie odrębności kulturowej i etnicznej Łemków - chcieli się wyróżnić od sąsiednich mieszkańców, m. in. Polaków.
Tutaj zaznaczymy - swój artykuł opieramy o badania Romana Reinfussa, prawdziwego znawcy Łemków i Pogórzan, wieloletniego badacza Beskidu Niskiego. Zarazem opisany przez Nas strój dotyczy tzw. Łemkowszczyzny Gorlickiej - czyli Lemkowyny Zachodniej.
Najpierw powiemy coś niecoś o stroju męskim (to nie jest dyskryminacja! :D )
Mówiąc o ubiorze warto zacząć od butów lub nakrycia głowy. My zaczniemy od "góry", czyli od tego, co Lemko nosił na głowie.
Mężczyźni nosili długie włosy prawie do ramion, raz w tygodniu - w niedzielę smarowane masłem (!). Masło po upływie tygodnia jełczało, w lecie zaś szczególnie wydawało specyficzną, niezbyt przyjemną woń*. Zwyczaj ten zachował się aż do lat 30. XX wieku.
A czym włosy nakrywano? W lecie mężczyźni nosili "uherskie kapeluchy". Były to czarne kapelusze z filcu, z zawinietymi do góry krezami na wysokość główki. Wyrabiano je przeważnie w Bardiovie, a sprzedawano m. in. na targach w Nieznajowej, Zdyni i Uściu Wołoskim. W 2 połowie XIX wieku noszono kapelusze o nieco szerszych krezach ( nawet 40 cm średnicy!) - ich rozmiary zmniejszyły się na przełomie XIX i XX wieku. Główkę kapelusza taczała wstążka czarna lub też czasem czerwona. Kapelusze stare, noszone do pracy napuszczano łojem baranim, przez co stawały się nieprzemakalne (lecz za to kruche i twarde). Kawalerowie zatykali za wspomnianą wcześniej wstążkę "perko" (czyli piórko).
"Uhersky kapeluch", Lemko z Jasionki /R. Reinfuss, 1965/ |
W zimie, kiedy trzeba było się ogrzać w każdy możliwy sposób (a BN zimy surowe wówczas bywały!) nosili Łemkowie ciepłe czapy baranie. Były i tutaj różne rodzaje czap: Czapy ze skóry o długim czarnym runie, oraz czapki szyte z białego baranka (zwróconego runem do wewnątrz) o okrągłej główce zszytej z 4 płatów skóry, pokryte niebieskim suknem z czerwonymi wypustkami na szwach i czerwonym pomponem z włóczki na szczycie. Brzegi takich czapek obszywano dodatkowo otokiem z czarnego baranka (mia wysokość 5 - 7 cm). Owe otoki były rozcięte po bokach, dzięki czemu w mroźne dni można je było spuścić na kark i uszy, a w wietrzne lub deszczowe dni - ubrać czapkę "tyłem do przodu" i spuszczonym otokiem osłonić sobie twarz.
"Czapka maziarza" - Zagroda Maziarska w Łosiu /SD/ |
Teraz "przymierzymy" noszone przez Łemków koszule.
Początkowo miały być to koszule krótkie, sięgające zaledwie do pasa. Jednak np. wśród mieszkańców Rychwałdu zachowało się wspomnienie że Łemkowie nosili koszule długie, wypuszczone na spodnie. Wg. Reinfussa mogło to być spowodowane wpływem żyjących blisko Pogórzan.
Lemko ubrany w białą hunię, koszulę, Chołoszni i kyrpci (Kwiatoń) / R.Reinfuss, 1965/ |
Koszule szyto z samodziałowego płótna. Powstawała z kilku elementów: stan tworzył jeden złożony poprzecznie kawał materiału, rękawy z prostokątnych kawałków wszywano z boku, pod pachami zaś wszywano kwadratowe "klinczyki". W koszulach starszych krawędź wycięcia na szyję wszywano w okrągłą oszewkę, przez co była silnie pomarszczona. Rękawy były dołem pozbawione mankietów. Na przodzie koszula posiadała proste, zaobrębione na brzegach rozcięcie. Pod szyją wiązało się ja czerwoną tasiemką - "zastiżką".
Na terenach ziemi gorlickiej, w kilku wsiach (Lipna, Czarna, Grab, Wyszowatka, Radocyna, Długie, Rostajne, Jasionka), dziś już w większości nieistniejących, rozpory w koszulach robiono nie na piersiach, lecz na plecach. Wstążki do wiązania koszuli na karku nazywano tutaj "serbky". Ten "fason" był często dla mieszkańców sąsiednich wsi powodem do częstych żartów i kpin.
Koszule "nowsze" miały naszyte na ramionach przyramki ("karczki") i posiadały na ogół niski kołnierzyk stojący lub wywijany na zewnątrz. Przy rękawach występowały mankiety.
Teraz spójrzmy na spodnie. Lemko nosili trzy rodzaje spodni: "Haczy", "Nohalky" i "Chołoszni".
Haczy były szyte z samodziałowego płótna. Posiadały charakter bielizny.
Nohalky wykonywane z płótna oraz szyte z samodziałowego sukna białego (rzadziej czarnego) Chołoszni pełniły rolę odzienia wierzchniego. Tak nohalky jak i chołoszni miały pospolity krój na terenie Lemkowyny. Nogawki zszyte były jednym tylko szwem po zewnętrznej stronie nogi. Nohalky miały jeden rozpór, nad prawą pachwiną. Chołoszni miały natomiast dwa rozpory (jak u dzisiejszych górali z Podhala). Czasem rozpór podszywano białym suknem by zasłonić otwór rozcięcia (np. w Rychwałdzie). Spodnie u góry posiadały obszewkę do przeciągnięcia paska lub sznurka. Spodnie nie miały zbyt wielu ozdób. Nohalky zdobiono czasem wąskimi "obramkami" - wypustkami z niebieskiego, czerwonego lub (rzadziej) czarnego sukna fabrycznego, wpuszczonymi w szew nogawic. Chołoszni natomiast miały oprócz obramek także krawędzie rozporów obszyte paskiem kolorowego sukna, na zewnętrznych krawędziach wyciętego w ząbki. Spodnie "starsze" (chołoszni) miały czasem obramkę wzdłuż nogawic i rozporów z czarnego sznurka, zrobionego z owczej wełny.
Lemko na targu w Gorlicach, 1936 rok źródło: NAC/ |
Lemko w huni z długim włosiem, 1936 /źródło: NAC/ |
Teraz zobaczmy co Lemko nosił na nogach. Ubierał on skórzane "kyrpci", wykonane z jednego kawałka skóry i przeszyte rzemykiem. Latem ubierano je na lnianą onuckę, w zimie - na sukienną. Kierpce mocowano do nogi nawołoką - wełnianym sznurkiem, okręcanym kilkakrotnie wokół kostki. Czasem dolne partie nogawic wiązano także nawołoką - stosowano ten zabieg zimą, gdy śnieg był wysoki.
Spójrzmy z kolei na ubiór wierzchni.
W lecie Lemko nosił kamizelkę bez rękawów i kołnierza - nazywano ją "łajbyk" lub "bruszlak". "Starsze" szyto z samodziałowego sukna białego, obszytego czarnym sznurkiem (np. Blechnarka). Pod koniec XIX wieku zastąpiły ją "uherskie" ("sine") lajbyky. Szyte były z jasnoniebieskiego sukna. Sięgały nieco poniżej bioder, z tyłu były potrójnie rozcięte, a na przodzie, wzdłuż zapięcia posiadały zdobienia w postaci dwóch rzędów błyszczących guzików, od których szły na boki poziome naszywki z czerwonej wełnianej tasiemki (były długie na 8 cm). Podobne tasiemki i guziki zdobiły często plecy powyżej rozcięcia (np. Rychwałd). W płd części dzisiejszego powiatu gorlickiego i graniczącym z nim fragmencie powiatu jasielskiego zwyczaj noszenia lajbyków utrzymał się do II WŚ. Szyto je wówczas z sukna czarnego lub granatowego (niebieskiego brakowało) i zdobiono metalowymi guzikami i szlakami kolorowych stępnów wzdłuż szwów (Lipna, Długie, Wołowiec, Jasionka itd.).
/źródło: R. Reinfuss, 1965/ |
/źródło: R. Reinfuss, 1965/ |
Właściwe odzienie wierzchnie stanowiła hunia - charakterystyczny element łemkowskiego stroju, najbardziej chyba znany. Hunia to kurtka z białego lub też czasem brązowego sukna samodziałowego, sięgająca połowy ud. Posiadała bardzo prosty krój. Stan i góna część rękawów wykrawano z jednego, złożonego w poprzek materiału. Hunia posiadała prosty, niski, pojedynczy leżący kołnierz. Dolna część pleców, rozcięta pionowo do pasa, wraz z nie zszytymi tutaj bokami tworzyła trzy, charakterystyczne rozpory. U białych huni brzegi, rozcięcia kieszeni i kołnierz obszywano czarnym wełnianym sznurkiem. Z niego też robiono trzy pętle i hlombyky (czyli głąbiki - nazywane dziś też potocznie "haftkami") służące do zapinania huni z przodu. U huni ciemnych zdobienia również robiono z czarnego sznurka, przez co były mało widoczne.
krótki kożuch barani (wybaczcie słabą jakość) - Zagroda Maziarska, Łosie /SD/ |
"strój maziarza" - Zagroda Maziarska, Łosie /SD/ |
Czasem spotykano też hunie brązowe. Miały one zamiast trzech rozcięć wszyty od pasa płat materiału, poszerzający kurtkę z tyłu. Obszywano je czerwonym sznurkiem, a na zakończeniu rękawów, od zewnątrz układano trzy trójkąty (środkowy trójkąt był wyższy od bocznych). Taką hunię spotkano w Bednarce.
Spotykano też inny rodzaj huni brązowej (z sukna). Miały one plecy gładkie, z dwiema kloszowymi fałdkami wszytymi w bok, niżej bioder (nazywano je kryła - skrzydła) - zamiast trzech rozcięć wspomnianych wcześniej. Po bokach kryle obszywano kolorowymi sznurkami. Towarzyszył im szlak ze stębenka w kolorze czerwonym, zielonym i żółtym. Wszystkie hunie łączył jeden, charakterystyczny motyw zdobniczy - ozdoba dolnej partii rękawów w kształcie trójzębnej patki, obwiedzionej sznurkiem.
Lemko ubrany w czuhe z owalnym kołnierzem (Bednarka) /źródło: R. Reinfuss, 1965/ |
Hunie noszono latem, wiosną - a co Lemko ubierał w zimie? Oczywiście czuhe!
Narzucano ją zimą na hunie, bądź też czasem na barani kożuch. Czuha to płaszcz z samodziałowego sukna brązowego, sięgający do połowy łydek. Zarzucano go na ramiona - luźno zwisające rękawy pełniły funkcję kieszeni. Czuhę wykrawano z sukna o podwójnej szerokości, złożonego na pół - dwa płaty sukna zszywano z sobą przed folowaniem wełnianą nicią (dzięki czemu szew zupełnie zanikał w procesie folowania). Z przygotowanego w ten sposób materiału odcinano po bokach dwa "kliny" w taki sposób, by po złożeniu tworzyły się krótkie (do łokci) rękawy. Nie wszystkie czuhy były identyczne. Na terenach niektórych wsi (np. Konieczna, Gładyszów, Wirchne, Rychwałd) przód czuhy rozcinano w kształcie litery T, krawędzie przecięcia rozchylano na zewnątrz i przyszywano do nich czworokątny, brązowy kołnierz. Spadał on do tyłu, do połowy pleców. Przecinały go (w poprzek) trzy białe pasy, a od dołu zdobił go szereg frędzli (tzw. toroków) wełnianych - białych lub czarnych, sięgających do kolan. Rękawy doszywano na wysokości łokcia. Zdobiły je również frędzle, tak jak przy kołnierzu. Czuha z przodu była otwarta, jedyne zapięcie stanowił rzemień z klamrą, doszywany na wysokości piersi. Mieszkańców zachodniej Lemkowyny, noszących takie czuhy nazywano "Torokary".
Gorlice, delegacja Łemków przybyła na uroczystości 3 - majowe, 1932 rok /źródło: NAC/ |
Nieco na wschód nosili Łemkowie czuhy bez wywiniętych brzegów, z owalnie wyciętym otworem na szyję. Do krawędzi doszywano kołnierz w kształcie owalnej "pelerynki" sięgającej do ramion, z tyłu przechodzącej w prostokątny płat ozdobiony na dolnej krawędzi jednym pasem białym i takimi sznurkami (nazywanymi czasem "świeczkami"). Z przodu płat posiadał dwa trapezowate wyłogi, przyszyte do brzegów czuhy. Rękawy, na ogół dołem zeszyte, nie posiadały zdobień. Krawędzie czuhy i kołnierza zdobił natomiast biały sznurek wełniany, pod szyją pozostawiony "wolny" w celu umożliwienia zawiązania.
W Bednarce i Rozdzielu czuhy na plecach, zamiast prostokątnego płata posiadały krój elipsy, o brzegach obszytych białym sznurkiem z małymi pętelkami co kilkanaście cm. Pętelki te nazywano pupky lub cycky. Stąd też wzięło się określenie nadane mieszkańcom Rozdziela, Bednarki i Woli Cieklińskiej - Pupaki (lub Cycaki).
Czuha wyróżniała Łemków od innych grup etnograficznych - zarówno Polskich (poza kilkoma wyjątkami w Pogórzańskich wsiach, które to czuhę przyjęły do siebie od Łemków) jak i ruskich. Na zachodzie czuha sięga do Popradu - nie występowała np. na Rusi Szlachtowskiej. Na wschodzie, na terenie Bokowszczyzny można ją było spotkać tylko w części zachodniej, między Sanem a Baligrodem. Czuha z białymi trokami spotykana była także na zakarpackiej Lemkowynie na północ od Świdnika i Mezilaborec. Omawiane wcześniej frędzle wełniane to "trend" pochodzący z terenów Morza Śródziemnego, przybyły do Nas przez Bałkany.
rodzina łemkowska z powiatu jasielskiego, 1935 rok /źródło: NAC/ |
Łemkowie nosili także kożuchy. Były ich dwa rodzaje: Krótki, biało wyprawiany "serdak" bez rękawów oraz kożuch długi,po kolana, z rękawami. Serdak noszono przy pracy, w dni chłodne, zamiast kamizelki. Kożuch długi natomiast był elementem odświętnym, na wyjazdy. Pierwotnie długie kożuchy były białe, później brązowe. Posiadały czarny barani kołnierz i oprymę z przodu, a wzdłuż zapięcia na piersiach i przy zakończeniu rękawów miały naszyte patki z białego lub czerwonego safianu, przewleczone paseczkami kolorowych skórek (np. zielonych). Długie kożuchy na Lemkowynie noszono rzadko - kupowano je w miastach podgórskich, stąd zapewne lokalne określenie "polski kożuch", używane np. w Małastowie.
Zimą Łemkowie "dbali" także o "komfort" swoich dłoni. Nosili grube, wełniane rękawice - rukawyci, przywiazane na sznurku przewleczonym wokół karku. Szczególnie często spotykano je u woźniców. Rukawyci robiono często metodą "ozdobną", na specjalnej formie, pełniącej jednocześnie rolę małych krosen. Robiono je w kolorze biało - brązowym.
Męski strój uzupełniał "kupiecki pas" lub "czermes" (trzos) - pas o szerokości 10 - 15 cm w postaci skórzanego worka ściąganego przy jednym końcu rzemykiem, zapinany z przodu na jedną - dwie sprzączki. W XIX wieku Łemkowie nosili podwójne, szerokie na 20 - 25 cm pasy, zdobione tłoczeniami. Pasy te miały dużą kieszeń z boku, zapinaną na 4 rzemyczki ze sprzączkami. Pasy te w międzywojniu zwano bądź to"juhaskimi "np. w Bartnym) bądź też"huculskimi". Już wtedy były rzadko spotykane.
Zjazd Górali (Podhale, Huculszczyzna, Lemkowyna), Kraków 1934 /źródło: NAC/ |
Lemko wyruszając "w świat" zamierał "kobiouke" - skórzaną torbę, w króej przenosił jedzenie i drobne przedmioty. Torba posiadała szeroką, półkolistą klapę zdobioną tłoczeniami. Łemkowie czasem nosili torby borsucze - spotykano je jednak bardzo rzadko.
No, tyle o stroju męskim - jak widzicie temat jest bardzo obszerny. Mamy nadzieję, ze kiedyś opiszemy także odzienie noszone na Lemkowynie Wschodniej.
Dziękujemy za odwiedziny i dobre słowo. I prosimy, mówcie o Nas znajomym, przyjaciołom - może i Oni znajdą tutaj coś dla siebie? A może wśród Was znajdą się chętni do współpracy? :)
Dziękujemy również Narodowemu Archiwum Cyfrowemu ( NAC ) za udostępnienie zdjęć.
Pozdrawaimy serdecznie,
Ostante zdravy
* Pisząc artykuł korzystaliśmy z: R. Reinfuss, Strój Łemków [w:] Z. Żarnecka, 1965, Nad rzeką Ropą. Zarys kultury ludowej Powiatu Gorlickiego.
** ilustracje pochodzą z powyższej publikacji, zbiorów własnych oraz ze zbiorów NAC.
Ciekawie opowiedzieliście o strojach Łemków...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy serdecznie, i pozdrawiamy gorąco :)
UsuńCiekawe informacje.
OdpowiedzUsuńMnie się podobają osobniki płci męskiej z dłuższymi włosami.
Jakiś taki dziwny mam gust.
Pozdrawiam serdecznie! j.
Joanno, ależ nic w tym dziwnego - patrząc w przeszłość dziejów ludzkich "robaczków" zauważyć można zatrzęsienie długowłosych osobników męskich - ot, chociażby Potop Szwedzki :D
UsuńPozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za odwiedziny ;)
...niewielka społeczność Łemków zamieszkuje moje tereny, bardzo blisko w zasadzie od mego miasta, jakieś 40 km. Żyją w znakomitych stosunkach z resztą społeczeństwa, posiadają własna cerkiew ( na moim blogu, w kategorii CERKWIE, można poczytać) i od czasu do czasu "ujawniają" się propagując swoją kulturę...Wracając do meritum. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ten post...!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
o ciekawe :) bardzo ciekawe :) Dziękujemy za dobre słowo. A mówiąc o Łemkach żyjących na zachodzie - na szczęście zachowali swoją świadomość kulturową...
UsuńPozdrawiamy :)
Witam!
OdpowiedzUsuńGdy byłem na łemkowskiej Watrze, to widziałem te stroje, ale odświętne.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
o Watra to cudowne wydarzenie! I prawda, tam strojów barwnych zobaczyć można bez liku :)
UsuńDziękujemy i pozdrawiamy ;)
Świetny temacik. Czytałem kiedyś książkę Romana Reinfussa "Śladami Łemków", lecz nie pamiętam wzmianki o tym maśle we włosach. Jest więc to dla mnie ciekawostka. Przyznam że kultura Łemków była bardzo barwna, może nie tak jak u Hucułów, jednak na pewno bardziej niż u Bojków. Miłośnikom tematu polecam odwiedzić skansen w Sanoku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
to dobra książka, świetnie napisana - przystępnie, a zarazem fachowo :)
UsuńPan Reinfuss był na prawdę świetnym badaczem.
Dziękujemy za komentarz :) A co do masła - również o nim nie wiedzieliśmy :D i zdziwił Nas ten fakt bardzo :)
Pozdrawiamy
dane rozpory to po prostu rozcięcia tak ?
OdpowiedzUsuńTak tak, inaczej mówiąc to rozcięcia ;)
UsuńPozdrawiamy
Przypadkowo trafiłem na Wasz blog. Z dużym zaciekawieniem czytam Wasze wpisy. Z chęcią kiedyś odwiedzę Wasze tereny moim jednośladem :)
OdpowiedzUsuńBeskidzie d Niski to idealne miejsce dla cyklisty i piechura :-) i jeŝli nie rozniosą go na kołach kierowcy, to zdążysz się nim nacieszyć :-)
UsuńDzięki za odwiedziny,
Pozdrawiamy!
Ciekawy artykuł. Bardzo lubię błądzić po zapomnianych miejscach naszego ukochanego Beskidu...
OdpowiedzUsuńNiewłaściwa data zdjęć R. Reinfussa zamieszonych w artykule. Zdjęcia wykonano w latach trzydziestych a nie sześćdziesiątych ;-)
Pozdrawiam
wojtek
To data wydania publikacji z której zdjęcia pochodzą ;) Beskid to magiczne miejsce, naznaczone przez wszystkie toczące się tędy zawieruchy, a jednak - pełne życia, przyrody, piękna . . .
UsuńPozdraiwamy