Dzisiaj zabierzemy Was w podróż do pięknego, odludnego dziś miejsca. Kiedyś tętniło tutaj życie, było gwarno, nad domami unosiły się leniwie smużki dymu, a w cerkiewnej dzwonnicy dzwony wzywały wiernych na nabożeństwa. Doliną niosły się piękne śpiewy cerkiewne, porykiwanie bydła i dziecięce śmiechy.
Dzisiaj... No właśnie, zaraz Wam przedstawimy to "dzisiaj".
droga do Polan Surowicznych |
Zapraszamy do spaceru przez Polany Surowiczne.
Polany Surowiczne położone są w dolinie potoku dawniej nazywanego Rika (wpada on do Wisłoka). Nad wsią górują liczne szczyty z najbardziej znanym - czyli Polańską (Horbki Sabaryniackie) o wysokości 737 m n. p. m. Od południa wieś graniczy właściwie z Wolą Niżną i Surowicą, a od wschodu - z terenami wsi Darów.
Wioska powstała w XVI wieku, a dokładniej w 1549 roku. Ciekawa jest sama nazwa wsi. Sugeruje ona, iż pierwotnie na tym obszarze znajdowały się tereny wypasowe wołoskiej ludności zamieszkującej sąsiednią Surowicę. Zasadźcą Polan S. był zresztą Iwan z Surowicy. Co ciekawe, wypasy na tym terenie prowadzono prawdopodobnie już w XIV wieku, o czym sugerują informacje w źródłach (sama Surowica wzmiankowana jest już w 1361 r.). Pierwotnie wioska nosiła nazwę Potok Surowiczny - stanowiła bowiem swoiste przedłużenie Surowicy. Nazwę Polany Surowiczne uzyskała ostatecznie w 1551 roku, kiedy ostatecznie została oddzielona od Surowicy. Oczywiście wioskę lokowano na prawie wołoskim.
jedna z zachowanych w Polanach podmurówek |
spojrzenie z wnętrza zawalonej piwniczki |
W roku 1551 wieś przeszła w ręce Zbigniewa Siemieńskiego - kasztelana sanockiego. Początkowo siedziba parochii mieściła się w Surowicy. Zmieniło się to dopiero w 1690 roku. Nie wiadomo kiedy powstała pierwsza cerkiew. Drugą świątynię wzniesiono w Polanach w 1728 roku. Nosiła wezwanie Św. Michała Archanioła. Cerkiew była kilkukrotnie przebudowywana i rozbudowywana. W roku 1889 przebudowie uległo prezbiterium, a w 1903 roku dobudowano babiniec, Naprzeciw cerkwi wzniesiono w 1730 roku wysoką, murowaną z rzecznego kamienia dzwonnicę. Cerkiew była drewniana, orientowana, o dość proste konstrukcji. Nie zachowały się fotografie świątyni, a o jej wyglądzie mówia nieliczne obrazy ukraińskiej malarki Oleny Kulczyckiej, która gościła tutaj w latach 20. XX wieku. Przy cerkwi znajdował się niewielki cmentarz. Dużo większy cmentarz wiejski znajduje się ok. 30 metrów dalej, za niewielkim potokiem.
na szlaku Jaga - Kora (i na konnym także) |
idąc w stronę Chatki i cerkwiska |
Wieś szybko się rozwijała. W XIX wieku wieś była własnością między innymi Zofii Skórskiej. Wcześnie powstała tutaj szkoła - istniała juz w połowie XIX wieku, ale niewiele dzieci do niej uczęszczało. W 1880 roku mieszkało tutaj ponad 660 osób, z czego 649 stanowili Rusnacy. We wsi naliczono 101 domów.
XIX wiek to czas, kiedy na Łemkowynie szalały epidemie różnych chorób, m. in. cholery. Również i w Polanach Surowicznych zbierały srogie żniwo. Pamiątką tych czasów jest grób nieznanego z nazwiska Polaka, lekarza ze Lwowa, który zmarł walcząc z epidemią w 1873 roku. Pochowano go tam, gdzie z chorobą walczył - w Polanach. Zachował się jego nagrobek, a napis na nim brzmi:
LEKARZ
SZPITALU
LWOWSKIEGO
+1873 W 26 Z
WŚRÓD
EPIDEMII
16 SIERPNIA
1873
POKÓJ JEGO
POPIOŁOM
Wioska nie należała do tych spokojnych. Wciąż pojawiały się waśnie i spory. Najsłynniejszym był spór sołtysa i parocha o grunty plebańskie. Trwał on długo, i doprowadził do tego że w latach 1805 - 1837 nie było we wsi parocha. Duchowni w końcu odzyskali swoje włości..
Wioska stała się ośrodkiem ruchu ukraińskiego. Fakt ten nieco zaskakuje, bo okoliczne wsie łemkowskie nie były aż tak bardzo proukraińsko nastawione. Już w 1903 roku otworzono tutaj czytelnię "Proświty". W 1926 roku przybyła do Polan na 1 dzień Olena Kulczycka. Wtedy to powstały m. in. szkice cerkwi i dzwonnicy.
Plagą wsi była nie tylko sfarliwość. Równie szkodliwe było pijaństwo. Doszło do tego że ksiądz greckokatolicki założył bractwo rzeźwości by móc walczyć z tą uciążliwą przypadłością.
Chatka Elektryków |
stary, zdziczały sad |
bród - za nim jest cerkwisko, dzwonnica i cmentarze |
Przed wybuchem II Wojny Światowej w Polanach S. mieszkało ponad tysiąc osób. Była to ludna wieś.
Ciekawostką jest to, że wegetacja rozpoczynała się tutaj wcześniej niż w innych miejscowościach. Ot, miały Polany swój mikroklimat...
II Wojna rozpoczęła pasm nieszczęść mieszkańców. Nota bene częściowo mieszkający tutaj Łemkowie sami robili sobie krzywdę. Na skutek bowiem ukraińskiej propagandy, podsycanej dodatkowo przez niemieckiego okupanta, mieszkańcy zdecydowanie zmienili swój stosunek do polskich sąsiadów. Odtąd byli oni tutaj niemile widziani. Można nawet powiedzieć, że wrogo. A Polacy musieli tędy przechodzić - chociażby zdążając "kurierskim szlakiem" na Węgry. Słynny beskidzki kurier Jan Łożański w swoich wspomnieniach wymienia Polany jako miejsce do którego "panicznie bał się zachodzić". Wspomina też m. in. potyczkę z ukraińską policją z Polan Surowicznych właśnie. Niemcy odeszli stąd w 1944 roku (stacjonowała tu 68 DP). Pierwsi czerwonoarmiści weszli do wsi 20 września 1944 roku. Polany Surowiczne stały się ostoją dla grasujących w okolicy po odejściu Niemców oddziałów UPA. Jednak mimo współpracy nie obeszło się bez tragedii: otóż oddziały banderowskie powiesili we wsi jednego z mieszkańców "za zdradę Ukrainy". Miało to miejsce 20 maja 1945 roku, a skazanym przez sąd OUN - UPA był Wasyl Homyk. Inną tragedią była pacyfikacja wsi przeprowadzona przez WP 12 stycznia 1946 roku - zginęło wtedy, według różnych danych 9 lub 14 mieszkańców. W tym samym roku mieszkańców wywieziono na Ukrainę.
Przed wysiedleniem uratował się tutejszy ksiądz greckokatolicki. Otóż uciekł on na teren Słowacji, i wrócił dopiero w 1947 roku. Jednak zastał tylko zrujnowaną, wyludnioną dolinę, i wyjechał na teren Ziem Odzyskanych, gdzie pracował dalej jako ksiądz, ale rzymskokatolicki.
bydło, bydło, wszędzie bydło... |
dzwonnica z 1730 roku |
nagrobek na cmentarzu przycerkiewnym |
cmentarz wiejski - grób lekarza lwowskiego |
Wieś opustoszała. Cerkiew rozebrano jeszcze w 1946 roku. Zniszczone zostały zabudowania wsi. Wkrótce gospodarzyć tu zaczęli pracownicy PGR Moszczaniec. Jak kilkaset lat temu, dolina została bezludna i przeznaczona na pastwisko... Chyże zastąpiły paskudne konstrukcje wielkich obór, dziś kłaniające się wędrowcom...
Oprócz pracowników PGR - u pojawili się tu również więźniowie z zakładu karnego w Moszczańcu.
Kiedy PGR upadł, grunty w Polanach wykupił IGLOOPOL. Jednak i jego rządy tutaj nie trwały długo. Od kilkunastu lat gospodarzem w Polanach są Lasy Państwowe i Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki w Odrzechowej. To właśnie do instytutu należą słynne "buhaje" błądzące pośród wielkich stad bydła tutaj wypasanego. Należy uważać, bo zwierzęta z wiadomych przyczyn są często rozdrażnione i można posmakować bydlęcej "gościnności". Wypasy odbywają się tutaj od wiosny po jesieni. Lasy Państwowe zajęły górną część wsi, prowadzi się tam akcję zalesiania. Relikty dawnej zabudowy z czasem przepadną na zawsze..
Natomiast w 2010 roku położono asfaltową drogę do Polan Surowicznych. Nie jest to zbyt przyjemna trasa do wędrówki, niemniej jednak na szczęście już na wysokości drogi Komańcza - Jaśliska postawiono szlaban, powstrzymujący jako tako natrętnych kierowców chcących zajrzeć tutaj łatwym kosztem.
kolejna podmurówka, jedna z wielu.. |
Już gdy przejdziemy potok Rika (od 2010 roku po mostku) możemy pośród zdziczałych sadów i chaszczy natrafić na relikty zabudowy: podmurówki chałup i spichlerzy, lepiej lub gorzej zachowane piwnice z kolebkowymi sklepieniami czy po prostu na ślady w terenie sugerujące, że kiedyś stała tutaj chyża. Są też stare studnie - i na te zalecamy uważać, bo można w ten sposób nabawić sie paskudnej kontuzji.
Cerkiew rozebrano już w 1946 roku. Pozostała po niej podmurówka i kilka nagrobków z cmentarza przycerkiewnego. Natomiast zachowały się ściany dzwonnicy. Musiała być na prawdę piękna, bo do dziś zachwyca swoją smukłością. Od kilkunastu lat prowadzone są prace mające na celu renowację obiektu. Na podstawie twórczości Oleny Kulczyckiej planowane est m. in. odtworzenie kopuły dachu. Oby się to udało! Chętnych, którzy chcą wesprzeć dzieło remontu zachęcamy do zajrzenia tutaj!
Apropos cerkwi - by do niej dojść, trzeba przeskoczyć sporej głębokości bród na potoku spływającym ze stoków Polańskiej, w lecie dodatkowo "broniony" drutem kolczastym. Ale nie bójcie się, potok tworząca na brodzie jeziorko na szczęście tworzy tutaj też mocne przewężenie, przez co można spokojnie przeskoczyć na drugą stronę bez moczenia butów.
Kilkadziesiąt metrów za cerkwią, za ciekiem wodnym znajduje się cmentarz. Dziś ukryty jest pośród drzew. Mimo wielu lat, zachowało się na nim kilkanaście ciekawych nagrobków, w tym jeden na grobie wspomnianego już lekarza ze Lwowa. Warto tu zajrzeć, kamieniarka jest na prawdę interesująca.
Na terenie wsi znajduje się również ruina XIX wiecznej kapliczki domkowej. Stoi ona w zachodniej części wsi, około 100-200 metrów nad nowo wybudowana drogą szutrową. Dojść do niej można od parkingu położonego około 200 metrów na zachód od mostka na potoku Rika (położonego pod drogą wiodącą tutaj z Woli Niżnej) - wystarczy tylko wyjść na teren pastwisk i po krótkich poszukiwaniach można dostrzec ruiny kapliczki.
ruiny kapliczki |
Nie jest to zupełnie bezludne miejsce. Od 1981 roku działa tutaj słynna Chałupa Elektryków, założona przez NZS WE Politechniki Warszawskiej. Po 1982 roku Chatką zajął się wydziałowy klub turystyczny "Styki". Początkowo obiekt znajdował się w domu przeznaczonym dawniej dla więźniów, ale od 1985 roku przeniesiono ja do "luksusowej" chaty przeznaczonej dawniej dla Straży Więziennej. W domku nie ma co prawda prądu i bieżącej wody. Ale po co? Jest studnia, potok, drewno na ogień.. To wystarczy wędrowcom do szczęścia. Jest też spokój. Jest też wołowina. Dużo wołowiny. Niestety o ile nam wiadomo nie wolno na nią polować :)
W chatce można nocować bezpłatnie. Można tutaj pooglądać eksponaty z dawnej wsi - np. krzyż z kopuły cerkwi. Chatka działa w głównie w okresie wakacyjnym.
Pierwszy budynek został przejęty przez pracowników Instytutu Zootechniki. Niestety, w 2005 roku spłonął. Odbudowano go pod nazwą "Rancho Karolina" ale spłonął on ponownie w 2008 roku, prawdopodobnie został podpalony. Dziś straszy samotnym kominem i betonowymi fundamentami...
Obok niego stoi kilka "wozów Drzymały" zakupionych dla pracowników IZ ze środków UE, o czym świadczy dumna, wielka tablica na jednym z nich...
idąc na Horbki Sabaryniackie |
.. i widok ze stoków wzgórza |
Przez wieś w czasie II Wojny przechodzili kurierzy pomagający dostać się do Armii Polskiej na Zachodzie ochotnikom, przenoszący ważne dokumenty, broń. Pamiątką tego jest szlak Kurierów Beskidzkich JAGA - KORA. Prowadzi on od strony Rymanowa przez szczyt Polańskiej i przechodzi obok Chatki, by dalej drogą (asfaltową) prowadzić do Woli Niżnej i dalej aż do Jasiela. Pierwotnie kurierzy chadzali nieco innymi drogami, ale dla wygody i bezpieczeństwa turystów trasę nieco zmodyfikowano. Polecamy! I rajd śladami kurierów beskidzkich odbył się w 2012 roku.
Polany to miejsce specyficzne. My odwiedziliśmy je pierwszy raz pod koniec zimy 2014 roku. Było cicho, spokojnie, spotykaliśmy tylko stada saren, pojedyncze lisy i ptaki. I ślady wilczego "sznurowania". Ot, sielanka. Spokojnie obeszliśmy całą wieś. Drugi raz byliśmy tutaj w 2015 roku, jesienią. Razem z nami przyszli nasi dobrzy przyjaciele. Oj, wtedy było trochę osób. Spotkaliśmy szczerze przez nas nielubianych poszukiwaczy skarbów. Jednak kiedy zobaczyli że do nich idziemy i mamy aparaty, wsiedli w swoje świetne samochody terenowe i odjechali. Były też krowy. Dużo krów i buhajów. Kilka dni później odjechały do Odrzechowej, niemniej przyznam że nie wyglądały na pokojowo nastawione..
na gospodarstwie chatki |
trzeba uważać by się nie poparzyć... :) |
Co ciekawe, w 1992 roku odbył się tutaj zlot Rainbow Family. Brało w nim udział około 2 tysiące osób z całego świata!
By zobaczyć Polany S. w całej krasie zachęcamy do wdrapania się na stoki Polańskiej. Oczywiście w ładną, słoneczna pogodę. Widok zachwyca!
Tak wyglądają teraz Polany Surowiczne. Trochę smutne, trochę piękne, trochę tajemnicze.
Po części zaś na pewno są wielką pamiątką dawnej, trudnej historii tej ziemi.
Martwimy się, czy za kilka lat będą dalej tą pamiątką, czy też staną sie wielkim letniskiem i ludzie będą tu przyjeżdżać by się poopalać pod parasolem, a nie brnąć w błocie by zasmakować historii i pomyśleć nad ludzką słabością..
Na dzisiaj to tyle, mamy nadzieję że wpis się podobał.
Zaglądajcie na naszego facebooka, profil Google+, i oczywiście posyłajcie dalej w świat wieści, że "Łemkowyna jest na Beskidzie Niskim" :)
Pozdrawiamy!
Źródła inf.:
Luboński P. (red.), 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty.
Gajur J., 2004, Od Magury po Osławę. Podróż sentymentalna po Łemkowszczyźnie.
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej.
https://prawda2.info
Dmytryk I., 2015, W lasach Łemkowszczyzny.
Zaciekawiła mnie sprawa mikroklimatu, wcześniejszej wegetacji.
OdpowiedzUsuńBurzliwe są dzieje wiosek, które opisujecie - mnóstwo wydarzeń i ludzi z nimi związanych.
Serdecznie pozdrawiam :)
W sumie z tym mikroklimatem to chyba prawda- jak byliśmy to tam pod koniec zimy fatycznie dużo cieplej było niż np w Woli :)
UsuńW wielu częściach Polski podobnie burzliwe historie poznać można - i na Ziemiach Odzyskanych, i na Chełmszczyźnie, Zamojszczyźnie, Podlasiu, Lubelszczyźnie, Na Śląsku... Taki urok naszego kraju. Smutne, ale godne pamiętania
Pozdrowienia i dziękujemy :)
Witam.
OdpowiedzUsuńWspaniała wędrówka. U mnie zawsze wszelkie wędrówki w realu, czy w opisie, wywołują drżenie serca. To moje wszak klimaty.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
My również z uśmiechem wspominamy nasze wędrówki, dlatego też każdy wpis sprawia nam przyjemność...
UsuńPozdrowienia Michale!
Skrawki pamięci, zachowane w malowniczym, pięknym zakątku Polski, które pracowicie dokumentujecie. Wielki szacun! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTy również często dokumentujesz dzieje historii swoich stron, często krwawe i okrutne. Wszak swoim wpisem o mogiłach powstańców listopadowych zachęciłaś nas do odwiedzin Twego bloga ;)
UsuńPozdrawiamy!
Piękne miejsca a z tego zdziczałego sadu sam jabłka jadłem - kwachowate i cokolwiek twarde ale po kilkunastu kilometrach marszu - smakowały wyśmienicie ;-).
OdpowiedzUsuńNa świeżym powietrzu nawet suchy jak pantofel chleb jest rarytasem ;) A miejsce - klimatyczne, i dla znających historię - ciekawe i budzące nostalgię..
UsuńPozdrawiamy ;)
Autorzy przewodnika "Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej" w wydaniu z roku 2015 który posiadamy, odczytali imię i nazwisko tego lwowskiego lekarza a był to DR.Med. Emil Tittel :) wcześniejszych wersji tego przewodnika nie widzieliśmy więc nie wiem jak tam oni to ujęli...
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe. My mamy wcześniejsze wydanie ale stosunkowo rzadko z niego korzystamy, niemniej chyba tam nie ma tej wzmianki. Niestety teraz nie mieliśmy czasu na wizytę w czytelni więc ta informacja nam umknęła. A gdzie dokładnie na nagrobku jest nazwisko napisane? Hm, imię i nazwisko bardzo niemiecko brzmiące :) Następnym razem dokładniej nagrobek obejrzymy.
UsuńPozdrowienia :)
Idealnie wprowadzony klimat we wstępie. Widziałam to miejsce na mapie I zaintrygowała mnie nazwa jak I też szlak kurierski, a że planuję powłóczyć sie troche po Beskidzie to być może akurat tam zaglądnę odnaleźć ślady wioski I dzwonnicę. Dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za dobre słowo.
UsuńNie ma za co - cała przyjemność po naszej stronie,
Tylko uważaj na buhaje!!! :D
Pozdrowienia
Bardzo się cieszę z Waszego bloga. Kolejne miejsce warte uwzględnienia przy szwędaniu się po Niskim.
OdpowiedzUsuńBardzo miło nam to słyszeć ;) Będziemy więc się starać jeszcze bardziej przy każdym wpisie ;)
UsuńPozdrowienia ;)
Cóż swiat żyje swoim życiem, a tam na Beskidzie inny świat. Tajemniczy, osobliwy i klimatyczny. Chętnie bym wyruszył na Łemkowynę, ale nie wiem czy wtym roku dam radę?
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Życzymy by Ci się udało ;) może, kto wie, kiedyś się spotkamy ;)
UsuńPozdrowienia ;)
Kolejna wspaniała relacja. Jak dobrze, że przekazujecie tak dokładne relacje ze swoich wędrówek i często już nie istniejących wiosek.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Zapraszamy do odwiedzin tego magicznego miejsca.
UsuńDziękujemy za dobre słowo ;)
Pozdrowienia!
Świetna relacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Również pozdrawiamy gorąco i dziękujemy za odwiedziny ;)
Usuń