Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 23 lutego 2014

Pod łemkowską strzechą czyli rzecz o chyży

Witajcie,
dziś pragniemy Was zabrać w niesamowitą podróż do świata już niemal nieistniejącego. Wędrując przez naszą ukochaną Łemkowszyznę spotkaliśmy nieraz chaty niepodobne do innych. Dziś pragniemy je wam przedstawić. O pozostałej zabudowie łemkowskiej napiszemy innym razem*.


Chyża z Ropicy Ruskiej (dziś Ropicy Górnej),międzywojnie. /źródło: NAC/



Zacznijmy od tego, że dawne domy Łemków - chyże skupiały pod jednym dachem pomieszczenia mieszkalne i gospodarskie. W skład budynku wchodziły: pomieszczenie mieszkalne i pomieszczenia gospodarcze czyli boisko, stajnie, oraz strych pełniący rolę stodoły. Poza budynkiem znajdowały się piwnica z kamienia często wkopana w stok, oraz spichlerz na ogół  z drewna, lub "sypaniec" - drewniany oblepiony gliną. Taki wygląd miała większa część zagród na Lemkowynie. Natomiast zagrody wielobudynkowe powstawały z reguły tylko na Łemkowszczyżnie Zachodniej i to u bogatych gospodarzy.


Daliowa, chyża (chociaż już nieco przebudowana. Spójrzcie na wysokość dachu 

ten sam budynek, "skażony" postępem. Zwróćcie uwagę na dach. 


W typowej chacie w części mieszkalnej najważniejszym elementem był piec stojący w centrum. Szerokość domu wynosiła 5-7 metrów, a długość nawet do 25 metrów. Część mieszkalna była szerokofrontowa, w typowej chyży - półtoratraktowa. W jej skład wchodziły: izba, zwana także chyżą, sień, alkierz, czasem też komora. W bogatszych chyżach była dodatkowa izba po drugiej stronie sieni. Dach był dwuspadowy o konstrukcji krokwiowej. Musiał być on wysoki, zarówno ze względu na znaczne opady śniegu oraz duże ilości siana, które pod nim składowano. Stosunek wysokości dachu do części ścian spod niego widocznych wynosił 2:1 (zdjęcie chyży z Daliowej powyżej).  Warto dodać, że pierwotnie dachy Łemkowskie były czterospadowe, dopiero w późniejszym okresie pojawiły się dwuspadowe z charakterystycznymi okapami. Pełniły one kilka funkcji: dodatkowego ocieplenia budynku, osłony przed wiatrem i opadami. Często obijano je zahatami tworząc w ten sposób składziki. Zazwyczaj osłaniano nimi tylne i boczne ściany budynku, a na Lemkowynie Zachodniej obijano budynek dookoła. Korytarzyk między sienią, stajnią, a boiskiem nazywano pryczyną (spotykane głownie na Ziemi Gorlickiej). Dach kryto gontem (w części zachodniej BN), lub słomą (głównie wschodni BN). Dach słomiany czyli strzecha składano z kiczek czyli pęków słomy wiązanych pod kłosiem. Pewne elementy dachu również i tu obijano gontem - krawędzie szczytowe, kalenice i brzegi okapów. Gontem też pokrywano często całe szczyty, jest to zjawisko charakterystyczne dla Łemków. Na wschodnim BN np. w Komańczy dodatkowo szczyty dachów odchylano górą na zewnątrz - dzięki temu dachy były mocniejsze i  łatwiej mogły znieść mocne porywy wiatrów.


zabudowa wsi Ropa (wieś byłą co prawda polska, ale zabudowa bardzo podobna), międzywojnie. /źródło: NAC/


Nad częścią mieszkalną i stajnią konstruowano powałę na truharach. Kładziono je w poprzek budynku, nad boiskiem zwykle nie było powały ponieważ tamtędy wkładano siano na strych. Zdarzało się jednak, że i nad sienią nie było strychu. Jest to "pamiątka" po czasach kurnych chat (tędy bowiem uchodził dym).


/ilustracja z: W. Grzesik, T. Traczyk, 1992, Od Komańczy do Bartnego./


Konstrukcja domów
Dom był dość prostą konstrukcją. Zazwyczaj częścią mieszkalną sytuowano go w kierunku południowym lub południowo-zachodnim. W okolicach Przełęczy Dukielskiej domy sytuowano południkowo, z powodu mocnych wiatrów ciągnących od przełęczy. Domy łemkowskie były drewniane. Stawiano je na podmurówce kamiennej, najczęściej spajanej gliną. Do budowy stosowano konstrukcję zrębową. Wykorzystywano półbale, a od końca XIX wieku ociosane czworobocznie belki. Wykorzystywano do tego celu zwykle drewno świerkowe lub jodłowe. Podwaliny domu (pierwszy wieniec) tzw. spidok łączono na "zamek". Często używano do tego celu bali dębowych, ponieważ są one najtrwalsze. Pozostałe wieńce łączono "na rybi ogon". Do 2 poł. XIX w węgły zostawiano wystające, później przycinano je równo ze zrębem. Ściany dawniej stawiano z 5-6 belek szwali, jednak po I wojnie ich liczba zwiększyła się do 8-9, gdyż budynki stawiano wyższe i używano cieńszych bali.


/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/



upadająca chyża w Bartnym. widać w miarę dobrze przycięte węgły. 

a tu inna chyża z Bartnego, ta z kolei bardzo piękna.. :) 


Pomieszczenia mieszkalne
W izbie jak już wspominaliśmy wcześniej stał piec. W XIX w dominowały nadal piece kurne, dopiero pod koniec wieku zaczęły się przekształcać w półkurne tzn takie które odprowadzają dym na strych. Piece z kominem rozpowszechniły się dopiero po I wojnie światowej. Ostatnie piece kurne spotyka się w 60 latach XX wieku. Zazwyczaj piec ogrzewał nie tylko izbę, ale i alkierz. Budowano go z kamienia, drewna, gliny a następnie pobielano. Miejsce naprzeciw niego uznawano za najważniejsze w domu i stawiano tam stół a na ścianie wieszano ikony. Przy stole siadano na ławach przybitych do ścian, lub stołkach z pni drzew. Samo wyposażenie było skromne i prócz ław które służyły również do spania, znajdowały się skrzynie (częściej jednak trzymane w komorze, czy alkierzu by dym nie niszczył rzeczy.


/ilustracja z: W. Grzesik, T. Traczyk, 1992, Od Komańczy do Bartnego./
/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/



W zdarzało się dość często, że w alkierzu znajdował się warsztat tkacki. W gorlickim spotyka się tzw szlufbanki - czyli ławy z oparciem i wyciąganą skrzynią ze słomą do spania. Naczynia trzymano na tzw podyszorach - czyli półkach przymocowanych do ściany. Pod sufitem zwykle mocowano poziomy drążek służący do wieszania ubrań tzw hriadka. Tak tradycyjnie urządzone wnętrze można było jescze spotkać w latach 80 -tych XX wieku.


/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/

/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/



Chyża w Grabiu (choć trochę już przebudowana) 


/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/

/fot. z: Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965/
Nowica, zachowany pierwotny układ zabudowy (łańcuchówka) oraz chyże 



Okna i drzwi
W domach łemkowskich ze względu na dużą różnorodność rozkładu wnętrz trudno jest uchwycić  jakąś zasadę w układzie otworów okiennych. Najczęściej jednak spotyka się dwa okna w ścianie frontowej chyży, oraz jedno okno w  ścianie tylnej. Pierwotnie okna były bardzo małe, jednak do dnia dzisiejszego nie zachowały się takowe.
Drzwi w starych domach z reguły miały inne wymiary. Normą było, że wejście frontowe budowano jako wyższe i szersze od tylnego.


Łosie, zagroda maziarska. Widok na drzwi i okna, a także węgły 

tu z kolei widok z okna na spichlerz, i kamienną podmurówkę. /SD/



Zdobienia
Chałupy łemkowskie nie posiadały bogatych zdobień. Brak było tu dekoracji stolarskiej, pomijając znaki (krzyże, rozety) wycinane na środkowym tragarzu, które miały mieć działanie magiczne. Często też "zapisywano" na drewnie datę budowy.Na przełomie XIX i XX wieku stało się powszechne malowanie na zewnątrz ścian często tylko części mieszkalnej. Dość często bielono przestrzeń między belkami (tzw szwały) wcześniej wypełnioną gliną. Na Lemkowynie środkowej i wschodniej bale zwykle były zapuszczane ropą. Na Jasielszczyźnie ropę mieszano z czerwoną glinką. Na domach czasem malowano barwne pasy: w Mszanie i Tylawie ściany były czerwone w białe pasy, dalej na wschód ściany malowano czerwono lub żółto. Do bielenia używano początkowo glinki (np. ze strumienia w Olchowcu), później zaś stosowano wapno, czasem mieszane z ultramaryną. Ową glinkę wypalano i ucierano, uzyskując różne kolory. I tak w dolinie Osławy i Osławicy (Radoszyce) wrota drzwi i odrzwia barwiono na żółto lub zielono, na tym zaś malowano wapnem wzory roślinne (do II wojny światowej). Taką chałupę można zobaczyć w skansenie w Sanoku - pochodzi ona z Komańczy.


tutaj widzicie kolory chałupy łemkowskiej. 


Serdecznie zapraszamy do przekonania się na własne oczy jak wyglądały dawne zabudowy łemkowskie. Takowe znajdują się w skansenie  w Sanoku, Nowym Sączu, Łosiu, Bielance, Zyndranowej. Chyże nieco "unowocześnione" możemy spotkać rozsiane po całej Łemkowszczyżnie. Poszukajcie ich razem z nami :) !!!

Dziękujemy bardzo Kierownikom Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC) za udostępnienie Nam bezpłatnie ilustracji :) Tutaj kochani czytelnicy macie odnośnik do strony NAC -> NAC




Kochani, mówcie o Nas innym przyjaciołom Beskidu Niskiego i Lemkowyny. Udostępniajcie Naszą stronę fb, "lajkujcie", a jeśli macie interesujące zdjęcia dot. BN - stare rodzinne fotografie, zdjęcia ubioru łemkowskiego, życia codziennego itd - ślijcie do Nas!

Do zobaczenia ;)




* Wtedy to poznacie m. in. pasterskie szałasy i spichlerze :)
** Literatura z której korzystaliśmy:
W. Grzesik, T. Traczyk, 1992, Od Komańczy do Bartnego

Nad rzeką Ropą. Zarys kulturowy powiatu Gorlickiego. Pod red. Z. Czarnecka i R. Reinfuss. 1965
W. Grzesik, T. Traczyk, B. Wadas, 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej.

niedziela, 16 lutego 2014

Fauna i flora Beskidu Niskiego - Cis

Witajcie

Dziś pora na kolejnego przedstawiciela beskidzkich roślin. Wybór nie był przypadkowy - wprost przeciwnie, z premedytacją wybraliśmy do opisu Cisa. Wpływ miała na to Nasza "wpadka" w artykule o Wysokim ( TU :) ), kiedy to jałowiec pomyliliśmy z cisem (No dobra przyznaję się, to moja gafa była ). Jako że nie lubię być nieoświecony i głupi-postanowiłem się dokształcić. A Wy na tym skorzystacie. Bo człowiek uczy się przez całe życie, prawda? Miłej lektury życzę.


Cis Pospolity /pl/wikipedia.org


Powiemy dziś kilka słów o Cisie Pospolitym (Taxus baccata). Jest to gatunek iglastego,  wiecznie zielonego drzewa, bądź krzewu. 
Cis do olbrzymów nie należy - jako drzewo osiąga maksymalnie 15 metrów wysokości, jako krzew - 3 - 4 metry. Poza Europą cisy osiągają wysokość maksymalnie 25 metrów. Drzewo ma ciemnozieloną koronę, o jajowatym, bądź stożkowatym kształcie. Krzewy natomiast mają koronę nieregularną. Pień ma barwę wiśniowo - szarą lub też brunatną, a na "starość" - rdzawo - szarą. Kora się łuszczy cienkimi płatami. Pień porastają obficie ( i nieregularnie) gałęzie. Młode pędy przez 2,3 do 4 lat od wyrośnięcia pozostają zielone. Igły cis ma płaszczone, długie na 2 - 3 cm i szerokie na 2 mm. Igły są nie kłujące i miękkie (chociaż różnie to z tym bywa...), i lekko wygięte (takie miniaturowe bumerangi). Każda igiełka osadzona jest na gałązce na cienkim ogonku. Rozłożone są na gałązkach równolegle bądź skrętolegle po obu stronach. Od wierzchu mają kolor ciemnozielony, z charakterystycznym pobłyskiem. Od spodu są zaś matowe i mają jaśniejszą barwę. Nie wydzielają zapachu. I dłuugo pozostają na pędzie - 6 do 8 lat!

a tu "rozczłonkowanie" /pl.wikipedia.org/


"Przyjrzyjmy się" kwiatom i owocniom cisa. Kwiaty, jak to u drzew iglastych dzielą się na kwiatostany żeńskie i męskie. Kwiaty żeńskie są małe i zielone.Można je w sumie na pierwszy rzut oka brać za pąki liściowe. Pojawiają się na spodniej części pędów. Męskie kwiaty są kuliste i mają kolor żółto - zielony. Znajdują się w kątach igieł, i są znacznie liczniejsze niż kwiaty żeńskie. Pylniki mają kształt tarczowaty, i są silnie pofałdowane. Cis kwitnie od lutego do maja. "Owoce" cisu - nibyjagody, mają kształt kulisty i ostrym zakończeniem. Brązowe nasiona są otoczone czerwoną osnówką. Nasiona dojrzewają od września do października. 

 Czemu część cisów wyrasta na piękne drzewa, a część pozostaje krzewami? Przyczyna jest zazwyczaj prosta. Roślina, w "młodości" traci wierzchołek. Zamiast nowego "czubka" wyrasta kilka nowych i drzewko roście de facto wszerz zamiast wzwyż, i tak pozostaje... Krzewem. 

Ładny? /www.swiatkwiatow.pl/


Cis rośnie w Europie od Płd Skandynawii po Płn Afrykę. Cisy rosna też na Kaukazie i w Iranie.

Wiemy już jak cis wygląda, teraz coś niecoś o jego właściwościach...
Każdy chyba słyszał że cis to roślina trująca. Owszem, to prawda - cis jest trujący od samego wierzchołka po koniuszki korzeni. Drzewo to w swoim soku (i nie tylko) zawiera taksynę - jedną z najniebezpieczniejszych trucizn na świecie. Ci ma ją w igłach, korze, pniu i gałęziach, soku, korzeniach, a nawet w nibyjagodach - więc nie próbujcie ich jeść!  O trujących właściwościach cisa pisał już grecki lekarz Anazarby z I w. n. e. Galowie zaś (Celtowie) bardzo lubili te trujące właściwości cisa - sok cisa stosowali jako trucizna do strzał. 
Co robić gdy się zatrujemy (lub też zrobią to np nasi nierozważni znajomi)? Czynność prosta, choć nieprzyjemna - należy wywołać wymioty. Dorosła osoba niech wypije pół litra ciepłej, słonej wody, a dziecko zaś -  wody letniej, ale bez soli. Jeśli to nie pomoże - trzeba zrobić to mechanicznie, podrażniająć tylną ścianę gardła...

/pl.wikipedia.org/


Nie wszystkim jednak Cis szkodzi. Jest źródłem pokarmu dla 24 gatunków ptaków (np dla rudzika) i 9 gatunków ssaków (np sarna).

Cis rośnie powoli, ale za to jest długowieczny. Najstarszy cis na świecie rośnie w Szkocji, w Fortingall. Ma około 3000 lat!

Cis powszechnie stosowano do wyrobu łuków i kusz. Stad też nazwa - z łaciny taxus oznacza łuk...



Nibyjagoda /pl.wikipedia.org/


Największe skupiska Cisa w Europie są na Słowacji (Wielka Fatra, ok 160 tys sztuk), na Węgrzech w Lesie Bakońskim (ok 45 tys sztuk) i na Ukrainie (Kniaźdwór, ok 35 tys sztuk).

A gdzie cisa spotkamy w Beskidzie Niskim? Oj można go tu spotkać, można..
-Cisy, w liczbie ponad 40 sztuk rosną w Rezerwacie "Cisy w Nowej Wsi". Rezerwat powstał na zach. stokach Cergowej, zajmuje powierzchnię 2, 18 ha. Rezerwat powstał z myślą ochrony resztek zespołów cisa pospolitego, dawniej masowo występujących w Beskidzie Niskim.
-W granicę Beskidu Niskiego (Zachodnia część) wlicza się też  Jodłową Górę (ok 10 km na wsch od Nowego Sącza). Na niej powstał rezerwat " Cisy w Mogilnie". Tam również zobaczycie zespół cisów. Rezerwat zajmuje ok 35 ha. Najstarszy z cisów ma tutaj 560 lat i 18,5 m wysokości.
- Rezerwat "Igiełki" w gminie Dukla, chroniący około 250 szt cisa. Obejmuje ponad 27 ha powierzchni.
- W rezerwacie "Tysiąclecia" na Cergowej Górze chronionych jest m. in. ponad 100 cisów. Rezerwat obejmuje ponad 60 ha powierzchni.
Cisy można spotkać także w wielu innych miejscach. Także pojedynczo. Niemniej jednak trzeba pamiętać że roślina ta figuruje w Polskiej Czerwonej Księdze w rubryce "gatunek zagrożony".

/zielnik-karpacki.pl/


No, mam nadzieję że przybliżyliśmy Wam trochę kilka inf. na temat tej interesującej rośliny. My w każdym razie już raczej nie pomylimy jej z jałowcem :)

Pozdrawiamy i do zobaczenia.

Ach! zapomnielibyśmy - tutaj macie link do ciekawej stronki, znajdziecie tu m. in. kilka ciekawostek na temat cisa. -->  LINK

SD





*źródła informacji: korzenna.pl, ww.e-ogrody.pl, www.wierzchlas.las.pl, pl.wikipedia.org

niedziela, 9 lutego 2014

Dawne zawody łemkowskie - Maziarze

Witajcie,
dziś pragniemy Was zabrać na wędrówkę, dzięki której poznacie dawny zawód łemkowski. Tutejsi mieszkańcy z czasem zaczęli przykładać mniejszą uwagę do hodowli zwierząt i uprawy roli. Poszukiwali zajęć pozarolniczych. Przedstawimy tutaj kilka ciekawostek związanych z tym zawodem.

Proces destylacji drewna zachodził on w otworach w ziemi (ok. 1 m głębokości) oblepionych gliną z rurką w środku, która odprowadzała produkty na zewnątrz. Następnie układało się kopiec (do 1,5 metra nad ziemią) z suchych kawałków drewna jodłowego i sosonowego. Taki kopiec uszczelniano gliną by nie dochodziło powietrze i ogień nie wydostał się na zewnątrz. Następnie podpalano wewnątrz drewno, które tliło się kilka godzin. Po tym czasie zaczęły pojawiać się pierwsze produkty, najpierw terpentyna, później dziegieć a na końcu maź.

/dnidziedzictwa.pl/

W miejscowości Łosie, w okresie wojennym prowadzono wytop w maziarkach. Były to zakopane w ziemi żelazne beczki w których destylacji podlegały smolne drzazgi zalane wodą. Z tej beczki była wyprowadzona rurka, która przechodziła przez potok (schładzał produkty) i wydostawała się w osobnym naczyniu.

Maziarze w późniejszym okresie handlowali olejem pochodzacym z kopanek czy rafinerii ropy. Ropę naftową mieszano w odpowiednich proporcjach z wapnem , asfaltem olejem, a nawet kalafonią. Łosianie doszli w swojej profesji do perfekcji. Mieli nie tylko indywidualnych odbiorców, ale z ich usług korzystały również zakłady. Produkty zaś które wytwarzali były przez nich rozwożone po niemal całym kraju, a i dotarły też za jego granice m.in. na teren dzisiejszej Słowacji, Węgier, Austrii, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Chorwacji.

Pod koniec XIX wieku zaprzestano produkcji mazi i zaczęto handel obwoźny smarów i innych produktów ropopochodnych. Zazwyczaj już kilkunastoletni chłopcy pomagali ojcom przy pracy by zdobywać wiedzę na przyszłość. Co istotne w okresie międzywojennym na 280 gospodarstw 670 mężczyzn zajmowało się tym zawodem.

Obecnie można podziwiać rozmaite przyrządy i wozy w Zagrodzie Maziarskiej, o której jak i o samej miejscowości Łosie napiszemy za jakiś czas.

/ww.stowpogranicza.ropa.iap.pl/

Lecz nie tylko Łosie są znane ze swych maziarzy. W Ropie utworzono pierwsza poza apteczną destylarnię ropy naftowej. Do tej pory zachowały się na terenie tej miejscowości XIX wieczne odwierty i kopanki.

Bielanka też miała swój udział w rozwoju tego zawodu. Produkowali dziegieć i istnieje przypuszczenie, że nawet bardziej się na nim znali niż Łosianie*.

/dnidziedzictwa.pl/

Wymienione wyżej miejscowości Łemkowskie należą do Karpacko- Galicyjskiego szlaku naftowego, do którego zwiedzania serdecznie zapraszamy. Szlak ma ok 50 km długości i jest szlakiem samochodowym. Szlak wiedzie od Gorlic (tablica pamiątkowa w ścianie ratusza, kapliczka Chrystusa Frasobliwego na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Węgierskiej upamiętniająca miejsce zapalenia pierwszej lampy naftowej, pomnik Łukasiewicza wkomponowany w Pomnik Tysiąclecia na ul Legionów, ekspozycja poświęcona ropie naftowej w Muzeum PTTK ul. Wąska, Skansen Przemysłu Naftowego "Magdalena" ul. Lipowa) przez Ropicę Polską (figura św. Barbary z 1888) Szymbark (średniowieczny słup służący do spalania ropy w celach sygnalizacyjnych przebudowany na kapliczkę 850 m od kościoła w stronę Nowego Sącza) Ropę Łosie Bielankę Siary (czynne odwierty Siary '101' na posesji prywatnej  i Siary '105'obok drogi powiatowej Siary-Owczary ok. 3 km od krzyżówki w Siarach) Sękową (Skansen Naftowy przy drodze krajowej nr. 999) Kryg (kiwony i szyby niestety nie działające, w szkole podstawowej kolekcja lamp w izbie pamięci, figurka św. Barbary) Kobylankę (czynna kopalnia ropy naftowej raczej nie udostęępniona do zwiedzania) Lipinki (kopanka "Anna") Libuszę (prywatne Muzeum Przemysłu Naftowego i Etnografii) i Zagórzany ( mauzoleum Skrzyńskich i ich siedziba, hr. Adam Skrzyński był jednym z potentatów naftowych na Ziemi Gorlickiej).

Serdecznie Zapraszamy !!!
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej koniecznie przeczytajcie to.
oraz
*artykuł ŁOSIE.Zobacz wóz maziarski autorstwa Pani Ewy Bugno
wywiad z Panem Piotrem Szlantą ostatnim maziarzem z Łosia

poniedziałek, 3 lutego 2014

Oczami wędrowca - Żydowskie

Witajcie!

Pamiętacie Nasz artykuł o szczycie Wysokie? Na pewno pamiętacie (a jak nie---> link ). Wspominaliśmy o przejściu przez Żydowskie, dawniej gwarną wieś, dziś obszar porosły lasami MPN... Dzisiaj pokażemy Wam kilka zdjęć, głównie z łemkowskiego cmentarza, ale nie tylko..


wita MPN, tuż za Krempną... 

"Opadły mgły, wstaje nowy dzień..." 


Najpierw jednak kilka słów o historii wsi*:


Żydowskie (z łem. Жидівське ) to dawna wieś łemkowska, leżąca między Krempną (opisaną tutaj ) a nieistniejącą dzisiaj wsią Ciechania. Wieś powstała w dolinie potoku Krempna, i byłą typową wsią łańcuchówką. Powstała przy szlaku handlowym wiodącym ze Żmigrodu do Barlejova.




przyjemna to była droga.. 




Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1541 roku. Wieś była od lokacji do końca XIX wieku własnością prywatną - najpierw Wojszyków, potem Stadnickich, Dembińskich i Lewińskich. Jak wiele wsi Lemkowyny, tak i Żydowsie lokowano na prawie wołoskim. Rozwijało się tutaj bujnie rolnictwo i hodowla - gleby bowiem były bardzo urodzajne. Ciekawą historie ma wieś. W 1849 r maszerowali tędy Moskale na Węgry. Jeden z mieszkańców za pomoc w przeprowadzeniu wojsk carskich został nawet odznaczony. Wieś bujnie się rozwijała - w 1880 r żyło tu już 430 grekokatolików i 12 Żydów. Wieś byłą częścią parafii grekokatolickiej w Ciechani. Stała tu cerkiew grekokatolicka, wzniesiona w XIX wieku, być może w 1828 roku. W międzywojniu, na skutek Schizmy Tylawskiej około 1/4 mieszkańców przeszła na prawosławie. Wtedy to wybudowano we wsi również kaplicę prawosławną (1929). W 1922 roku zbudowano też nową cerkiew unicką, gdyż poprzednia była już mało funkcyjna. Tak przynajmniej mówią przewodniki, jednak prawdopodobnie jest to powielany błąd. W Żydowskim owszem, stała XIX - wieczna cerkiew, jednak spłonęła ona w wyniku walk pierwszo wojennych. Na jej miejsce postawiono czasownię w 1921 roku. Jej zdjęcie uchodzi za fotografię wcześniejszej, "archaicznej" świątyni. Tak oto magiczną liczbę 2 trzeba ograniczyć do dwóch obiektów*.



Mosteczek(wcale się nie ugina żeby nie było)na potoku Krempna 

kilkanaście metrów tą "szosą" i dojdziemy do cmentarza 

Złe czasy dla mieszkańców zaczęły się wraz z XX wiekiem. W I wojnie światowej wieś została mocno zniszczona - efekt bitwy gorlickiej w 1917 roku. Liczba mieszkańców spadła do około 400. Po wojnie rozpoczęto odbudowę wsi. Otworzono ponownie we wsi otworzono szkołę - jednak językiem wykładowym był język polski, nie łemkowski. To nie pierwsza szkoła tutaj - pierwszą bowiem otworzono jeszcze pod koniec XIX wieku. To nie koniec tragedii Żydowskiego. W II Wojnie Światowej. Podczas bitwy dukielskiej, 12 września 1944 r  do Żydowskiego przedarł się Korpus Kawalerii sowieckiej (1 Korpus Kawalerii Gwardii). Sowieci zdążali na Słowację, mieli dołączyć do powstańców walczących z hitlerowcami i oddziałami faszystów słowackich.  Niemcy jednak odcięli żołnierzy radzieckich w rejonie wsi. Kawalerzyści przebijali się do swoich oddziałów. Udało im się połączyć z Armią Czerwoną pod koniec września w rejonie Tylawy. Niemcy trzymali wieś do stycznia 1945 roku.  Przygotowując się do walk z Armią Czerwoną, hitlerowcy wysiedlili mieszkańców. Rozstrzelali wtedy kilkunastu mieszkańców - osoby starsze, które nie chciały stąd odejść. Po odejściu Niemców mieszkańcy po powrocie do wsi zobaczyli zgliszcza. Niewiele chat przetrwało. Stały tylko cerkwie... 


na cmentarzu 

hm.. o tym nie wiem co powiedzieć (poza tym że to kamień młyński).. 



Gdy woja się skończyła, mieszkańców wysiedlono, głównie na tereny dzisiejszej Ukrainy. Mieszkańcy nie oponowali - tutaj nie mieli do czego wracać. Jednak gdy dotarli na Ukrainę (wiezieni m. in. otwartymi wagonami bydlęcymi) trafili również do zniszczonej wsi, zamieszkali więc w ziemiankach...


Na terenie wsi powstał PGR.  Działał tu także wyciąg narciarski, była tu również filia zakładu karnego... Chociaż wieś starto z powierzchni ziemi, to jednak po dawnych mieszkańcach zachowało się wiele pamiątek.  Idąc szosą (trochę zmaltretowaną już) od Ciechani można zobaczyć murowaną kapliczkę z 1865 roku - My tam nie dotarliśmy, niestety. Nasza marszruta wiodła od Krempnej.
Cerkiew czasownia z 1921 roku, mylnie brana za obiekt z roku 1828 (?) roku. Fot. St. Leszczycki (ze zbiorów Z. Malinowskiego)

Z Krempnej wyruszyliśmy dość wcześnie rano. Pogoda była cudowna - budzące się słońce rzucało niskie promienie, cudownie oświetlając wszystko wokoło. Ciekawym zjawiskiem były opary mgły i pary wodnej, unoszące się leniwie, "rozgrzewane" przez słoneczne promienie. Idąc przez takie "zamglone aleje" człowiek czuje się tak, jakby szedł pośród moczarów. Innego porównania nie znalazłem. To było bajeczne, i nawet poranny chłodek, odczuwalny na skórze, nie był uciążliwy... 

A jak dotrzeć do Żydowskiego? Bardzo łatwo. Z Krempnej trzeba iść szosą jakieś 3,5 kilometra, i w okolicach zejścia zielonego szlaku z szosy w las "zboczyć" na solidny, drewniany mostek. Po kilkudziesięciu metrach dotrzecie do cmentarza. Robi wrażenie. To dziwne uczucie zobaczyć cmentarz de facto pośród lasu... Na cmentarzu, mocno już sfatygowanym przez czas (remontowanym co prawda w 2008 przez grupę Magurycz) , ale wciąż dzielnie walczącym (i okazałym) zobaczyć można kilkanaście pięknych pomników kutych z kamienia, przedstawiających m. in. Chrystusa Ukrzyżowanego. 

Niesamowite wrażenie zrobiła na Nas ta nekropolia. A potęgowały je poranne refleksy świetlne, i gra cieni... Było tam tak cicho, żadnego wiatru, szmeru liści, śpiewu ptaków - kompletna cisza. I My jakoś ucichliśmy, przechadzaliśmy się w milczeniu między nagrobkami, oglądając każdy z nich.

 Na cmentarzu jest  też interesujący cokół z trzema płaskorzeźbami, przedstawiającymi Matkę Boską, św. Barbarę i św. Jana. Cmentarz sprawia wrażenie podzielonego "na pół". W istocie tak jest - bowiem na północ od omawianego cmentarza, za strumykiem, jest cerkwisko, pozostałość po "nowej" cerkwi unickiej - kilkanaście kamiennych krzyży nagrobnych z początku XX wieku otoczonych przez lipy. 






i widać podmurówkę "starodawnej" cerkwi 

potok Krempna 




wiele pięknych krzyży tu jeszcze stoi 




słońce tu chyba najczęstszym gościem jest.. 


Cmentarz stoi "nad przepaścią" - płynące tu wody, "rozdzielające" obydwie nekropolie wyżłobiły głębokie koryta. Nie wiemy czy cmentarz był większy, czy też nie - wszędzie są drzewa, i nawet Nasza (całkiem bujna) wyobraźnia nie potrafiła odtworzyć wyglądu sprzed czasów wojny. Ale teren wokół cmentarza osuwa się, strumyk "podgryza" brzegi- czy zabrał już ze sobą jakieś groby? Zapewne tak, bo te najbliższe brzegu stoją niemal "nad przepaścią", pewności jednak nie mamy. Ale z bliska nie wygląda to pocieszająco, i podejrzewamy, że potok skrywa na swoim dnie niejeden krzyż... A co będzie za kilkanaście lat? Jeśli dyrekcja MPN nie zareaguje, nie zabezpieczy odpowiednio terenu - domyślcie się sami...










i podmurówka ze "starodawnej" cerkwi 

Stoi na krawędzi... 



Obok cerkowiska po nowej cerkwi jest tablica informacyjna, opisująca wieś. Przedstawia m. in. mapkę - połączenie dzisiejszego zdjęcia satelitarnego z oznaczeniami dawnej zabudowy. Czytając tekst na tejże tablicy dostrzegliśmy coś interesującego - na polanie obok rosło wiele, wiele kwiatów. Na początku myśleliśmy że to krokusy! Potem jednak doszliśmy do wniosku że to zimowity (o ile tak się nazywają, na kwiatkach się nie znam więc w razie czego przepraszam). Pięknie wyglądały. Muszę przyznać, ze wróciły Nam na twarze uśmiechy - bo znikły po wizycie na cmentarzu i cerkwisku..

Jak już mowa o cmentarzach i cerkwiskach - ciekawe szczególnie są (w każdym razie dla mnie) pozostałości po cerkwi, a właściwie czasowni unickiej, ulokowanej na cmentarzu. Nazywano ją "starodawną" cerkwią a to przez jej dość prymitywny wygląd. Co prawda nie była to cerkiew aż "starodawna", bowiem wzniesiono ją w XX (a nie w XIX) wieku, jednak w porównaniu z obiektami XX - wiecznymi była w formie dość odmienna. Budzi się tutaj moje archeologiczne "zboczenie". Zarysy cerkwi bowiem mówią wyraźnie, że na pewno nie przypominała ona typowych cerkwi łemkowskich, chociażby w samej bryle widać już po podmurówce wyróżnioną dwudzielność. .. Chciałbym koniecznie zobaczyć ją całą, nie tylko podmurówkę, lub chociażby jej zdjęcie, bo przetrwała do lat 50. Wtedy to została spalona. Na szczęście przetrwały jej zdjęcia archiwalne.. Miała niską, słabo wyróżnioną wieżę, proste zwieńczenie dachu. Nawa i babiniec miały jedną formę, prezbiterium zaś było węższe i niższe. Przypuszczamy po cichu więc że budowali ją ciele ze Słowackiej strony Beskidów.
Czasownia prawosławna zaś stała na wschód od cmentarza, jakieś 100 metrów "w górę".

Tu warto dodać że na cmentarzu ma swój początek edukacyjna ścieżka im. Prof. Jana Rafińskiego - wiedzie na Kiczerę Żydowską.



polecamy Wam tą ścieżkę gorąco 

"Nowa" cerkiew unicka pod wezwaniem Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa powstała w 1922 r, i stała w miejscu, gdzie rosną wspomniane już lipy...



Zimowity (???) obok cerkwiska po "nowej" cerkwi unickiej


cmentarz przy nieistniejącej cerkwi 



A to widok z cerkwiska 



W Żydowskim, idąc szosą zobaczycie również kilka ciekawych przydrożnych krzyży, stare jabłonie, charakterystyczne, delikatnie wyróżniające się w słońcu prostokąty - pamiątki po domach... Teren ten zarasta lasem. Taki los spotkał wiele innych wsi po - łemkowskich... Szkoda.


cmentarze, cerkwiska za nami... 

Jabłonie, dawne sady... 


W zabudowaniach PGR - u działa dzisiaj placówka badawcza "rolników" z Krakowa. Piękne miejsce sobie obrali, chciałoby się tam zamieszkać. Krajobrazy bowiem urzekają, szczególnie zaś widok z nieodległego Wysokiego. Cisza, śpiew ptaków, świeże powietrze - to prawdziwy raj. Warto odwiedzić to miejsce, i wspomnieć  dawnych mieszkańców - tych co odeszli, i tych, którzy tu pozostali.

przydrożny krzyż 

i znów stare jabłonie, wiele ich tam przy drodze rośnie jeszcze ... 


My nie przeszliśmy całej wsi na "długość" - przy budynkach Akademii Rolniczej zeszliśmy na drogę na szczyt, szosa zaś prowadzi dalej... I My kiedyś pójdziemy nią, by poznać całą wieś. Wieś, której dzisiaj nie ma... A która jednak żyje - w kwiatach, w drzewach, w krzyżach...



skryta, niepozorna kapliczka. A jaka piękna.. 

widoki z drogi oszałamiają ... 



Ten krzyż Nas zaciekawił.. 

ruszamy na Wysokie! 


Pozdrawiamy Was gorąco kochani - i do zobaczenia za tydzień.




Źródła inf.:
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej
Oficyna Rewasz, 2012, Beskid Niski, przewodnik dla prawdziwego turysty, 

pl. wikipedia.org
cerkiewne.tematy.net
dziękujemy Panu Zygmuntowi Malinowskiemu za udostępnienie archiwalnej fotografii i dobre rady ;)
*inf. od p. Damiana Nowaka.