Zanim wejdziesz, przeczytaj :)

1) Materiały wykorzystane przez nas ( zdjęcia, rysunki, opisy ) służą tylko celom dydaktyczno - informacyjnym, nie czerpiemy z działalności żadnych korzyści. Wykorzystujemy materiały zarówno własne, jak również pozyskane w internecie, lecz tylko by ukazać czytelnikom piękno naszego świata :). Materiał internetowy pozyskujemy legalnie (nie jest on zastrzeżony prawami autorskimi, pochodzi ze źródeł masowych i edukacyjnych) - nie kradniemy niczyjej pracy. Jeśli jednak znajdziesz u nas swoje materiały bez wyraźnej zgody (mogło zdarzyć się niedopatrzenie z naszej strony) i poczujesz się urażony - prosimy, poinformuj nas, a natychmiast znikną one z naszych łamów :)
2) Blog nie ma charakteru naukowego. Jest to strona popularyzatorska. W miarę naszych możliwości (i ponieważ historia to nasze hobby) staramy się jak najwięcej umieszczać informacji historycznych oraz korzystać z literatury tematycznej, niemniej nie gwarantujemy "nieomylności" :)
3) Ilustracje opatrzone znakiem wodnym są naszą prywatną własnością. Jeśli znalazłeś tutaj przydatną ilustrację - napisz do nas. Podobnie rzecz ma się z zamieszczanymi tekstami.

Komentarze

Przywracamy możliwość komentowania wpisów na blogu. Oczywiście przypominamy, że komentarze anonimowe nie będą mogły liczyć na odpowiedź :)

niedziela, 22 lutego 2015

Beskid Niski - granice i podział



Witajcie,
Dawno, dawno temu... Tak powinniśmy w sumie zacząć. Bowiem "Dawno, dawno temu" poruszaliśmy już ten temat. To było na początku naszej "działalności", kiedy nie myśleliśmy że nabierzemy takiego rozmachu. Wtedy to granice Beskidu Niskiego przedstawiliśmy dość pobieżnie
(link). Pragniemy to naprawić. Tym bardziej że jest to temat często poruszany wśród turystów. Każdy też tak na prawdę widzi Beskid Niski trochę "dalej" lub "bliżej". Może uda nam się więc przedstawić to neutralnie.

Tym razem artykuł, chociaż pewnie krótki, nabierze bardziej rzeczowego charakteru - bo i materiały do jego stworzenia są rzeczowe, np. przewodnik wydawnictwa Rewasz, czy mapy wydawnictw Compass i Sygnatura.


Położenie Beskidu Niskiego na terenie Polski. Źródło: pl.wikipedia.org, autor: Qqerim

Na początek jedna kwestia - Łemkowszczyzna to nie jest stricte Beskid Niski. Termin ten dotyczy bowiem obszarów zamieszkiwanych do 1945 roku przez rdzennych mieszkańców tych terenów - Łemków. Obejmował on, oprócz Beskidu Niskiego, także część Bieszczadów i Beskidu Sądeckiego. Jednakże BN jest częścią Łemkowyny, i o tym zapominać nie powinniśmy.

Druga sprawa - dzisiejsze granice Beskidu Niskiego wyznaczyli geografowie: Mieczysław Klimaszewski (1909-1995) i Jerzy Kondracki (1908-1998). Im zawdzięczamy tak na prawdę pojawienie się na mapach frazy "Beskid Niski". Powiecie pewnie: OK, ale co był wcześniej? Odpowiemy cytatem z mitologii Parandowskiego: "Na początku był chaos..." Niewiele te słowa odbiegają od prawdy. Przed II Wojną Światową uznawano powszechnie, że Beskidy Zachodnie kończą się "gdzieś tam" w okolicach Krynicy lub Wysowej. Beskidy Wschodnie natomiast zaczynać się miały na wschód od miejscowości Sianki i Turek, czyli na dzisiejszej  Ukrainie. Między nimi zaś  rozciągał się Beskid Środkowy, nieciekawy i ubogi wg ówczesnych opinii.



Mezoregiony sąsiadujące z Beskidem Niskim. Źródło: www.widoczek.nets.pl


Wracajmy więc do granic. Przedstawimy je po kolei, zaczynając od granicy zachodniej.




cerkiew w Brunarach
Beskid Niski od zachodu na ogół zamykany jest na Przełęczy Tylickiej (położonej 6 km na południe od Tylicza).Taką granicę wyznacza chociażby popularna "Ciocia Wiki" - czyli Wikipedia. Warto jednak dokładniej sprecyzować co się pod tym terminem kryje. Tak na prawdę  Beskid Niski sięga nieco dalej na zachód. Granica bowiem idzie od Przełęczy Tylickiej (na północ) wzdłuż potoków Muszynka, Mochnaczka i Kamienica Nawojowska (po ujście do Dunajca). Tak więc w Beskidzie Niskim leżą jeszcze m. in. wsie Berest,  Mochnaczka Wyżna i Niżna. Za to poza granicami są już m. in. Dubne, czy poczciwy Leluchów..  W Leluchowie miła zaczyna się koniec świata.. Aż żal że "Niski" nie sięga i tam :) Zachodnią granicą B. Niskiego na Słowacji jest potok Sekcov. Oddziela on B. Niski od Gór Czerchowskich. Nawiasem mówiąc - od zachodu do wschodu B. Niski rozciąga się na długości około 100 km! Tutaj jeszcze słowo o Krynicy - Zdroju - to miasteczko jest już częścią Beskidu Sądeckiego, chociaż leży niemalże na granicy BN - BS.

Zachodnią granicę mamy. Czas na granicę południową. Polska część Beskidu Niskiego nie nastręcza trudności - opiera się o granicę państwową. Ale tak na prawdę Beskid Niski rozciąga się także i za słupkami granicznymi. Na Słowacji Beskid Niski przechodzi w Pogórze Ondrawskie. Granica między BN a wspomnianym P. Ondawskim przebiega mniej więcej na linii Bardejov - Svidnik - Medzilaborce. Trzeba przyznać że określenie granicy południowej BN nie nastręcza zbytnich trudności. Idziemy więc dalej, do wschodniej granicy.


No właśnie, granica wschodnia. Tutaj jest  więcej niedomówień. Jak wiadomo powszechnie, BN graniczy od wschodu z Bieszczadami. Tutaj zarazem jest też granica między Karpatami Wschodnimi i Zachodnimi.

Osławica w Komańczy
Różni badacze nieco odmiennie prowadzą tutaj granicę. Niemniej jednak niekwestionowanym punktem wyjścia jest Przełęcz Łupkowska. A dalej?  Zazwyczaj linię graniczną wyznacza się wzdłuż potoków Osławica i Osława, aż po ujście tej ostatniej do Sanu. Ale to nie jedyny wariant, M. Klimaszewski granicę wytycza od Przeł. Łupkowskiej przez potok Smolniczek, rzekę Osławę, Przełęcz Szczerbatówka, dalej potokiem Solinka aż do Sanu.




Została nam jeszcze granica północna. Tutaj jest najwięcej problemów. Zdarzają się wręcz nawet kłótnie związane z "przynależnością" niektórych miejscowości do BN bądź też Obniżenia Gorlickiego czy Dołów Jasielsko - Sanockich. Spróbujmy więc to wyjaśnić. Z pomocą przychodzą... drogowcy. Przynajmniej częściowo. Kilka ważnych w regionie dróg przebiega bowiem wzdłuż granic BN z Obniżeniem Gorlickim, Dołami Jasielsko - Sanockimi oraz z Pogórzem Bukowskim. Mamy na myśli DW 993 i DW 889. Przy pierwszej trasie znajdują się m. in. Folusz, Nowy Żmigród czy Dukla. Do BN wlicza się też m. in. Wolę Cieklińską. chociaż to raczej przynależność "połowiczna". Natomiast do BN nie można zaliczyć już np. Kobylanki, krygu czy Zagórzan. Poza BN leży również Cieklin, tak namiętnie opisywany jako wieś beskidzka (zapewne chodzi o wspaniałe cmentarze wojenne).  Dalej granicę można tyczyć na linii Łęgi Dukielskie - Rogi - Iwonicz i wzdłuż drogi krajowej nr 28. Tutaj w granice BN wlicza się też Besko (i raczej słusznie). Druga wspomniana arteria (DW 889) łączy Sieniawę ze Szczawnicą. Tak więc do BN wpisać można miejscowości leżące przy tej drodze, np. Płonną, Karlików, Rzepedź czy Szczawne. Tu już częściowo "pojechaliśmy" na wschód. Wróćmy więc do problemu granicy północnej. Warto przyjrzeć się masywowi Maślanej Góry, położonej między Stróżami i Szymbarkiem. Szymbark do BN jest zaliczany powszechnie, sami też osobiście uważamy go za element nierozłącznie z nim związany. Natomiast np. Stróże? Dziś uznaje się,że granica między BN a Pogórzem Ciężkowickim przebiega wzdłuż ciągnącej się tutaj linii kolejowej. Maślaną Górę wlicza się więc w "pakiet" Beskidu Niskiego. Kolejny dylemat stanowi Rosochatka, nie wysoka góra (753 m n. p. m.) rozdzielająca BN i Pogórze Rożnowskie. Szczyt ten jedni wliczają w skład Pogórza Rożnowskiego, inni zaś uznają go już za część BN. Analizując więc mapę, można uznać, że granica BN z P. Rożnowskim i Obniżeniem Gorlickim przebiega tutaj wzdłuż DK 28. To jednak nie koniec - niektórzy badacze przesuwają północną granicę BN bardziej na południe, opierając ją o Pasmo Magurskie, a mówiąc dokładniej, o linię Ropa - Małastów - Kornuty - Kąty - Dukla - Rymanów-Zdrój. Na mapach np. PIG (Państwowego Instytutu Geograficznego) poza B. Niskim znajdują się np Bodaki, Bielanka czy Folusz - znajdują się już na tzw. Pogórzu Jasielskim(wyznaczanym między BN i Dołami Jasielsko - Sanockimi). Jednak, patrząc na mapy turystyczne, ten podział nie jest powszechnie uznawany.



Granice BN według GIK-u. Kropkami zaznaczona granica północna (schematycznie!)  oparta o trasy DW 993 i 889. Źródło: bazagis.pgi.gov.pl.

W ten sposób rozwiązał się sam problem Biecza, przez wielu uważanego za część BN. Biecz jest już zdecydowanie poza Beskidem Niskim.  Dla formalności więc tylko dodamy, że Jasło i Krosno także nie są częściami Beskidu Niskiego. Nie przekreślajmy jednak tych miast - każde z nich stanowi swoistą bramę do B. Niskiego - stąd wyruszają chociażby autobusy, wożące turystów na beskidzkie ostępy. Biecz był siedzibą dawnej Kasztelanii Bieckiej, obejmującej swym zasięgiem Dużą część B. Niskiego. Pewną rolę odgrywa tutaj też Sanok, prawdziwa brama zarówno do Bieszczadów, jak też i do wschodniej części B. Niskiego. Dlatego piszemy także i o tych miastach, są bowiem ważne dla Nas - turystów. Były także ważne dla historii i rozwoju beskidzkich ziem. Pewnie zastanawiacie się czemu nie wspomnieliśmy o Gorlicach.
Widok na Gorlice z Góry Zamkowej.
 Od Gorlic swoją nazwę wzięło Obniżenie Gorlickie - obszar położony wzdłuż doliny rzeki Ropy, zlokalizowany między Gorlicami a Bieczem. Sam Biecz jednak jest już częścią Pogórza Ciężkowickiego. Gorlice są tutaj miastem granicznym, i jedni przypisują to miasto do BN, a inni zaś już do Obniżenia Gorlickiego. Na mapach PIG-u niekiedy Gorlice są otoczone wieńcem miejscowości grupujących się w Obniżenie Gorlickie. Może prawda leży pośrodku, tj. w Ropie? Tylko część miasta, Zawodzie można dopisać uczciwie do BN? A może północna granica terenów B. Niskiego powinna obejść łukiem miasto, i nieco dalej oprzeć się o DW 993?  Nie da się jednak ukryć, że tutaj chyba jest najwięcej dylematów. Ale jedno jest pewne - nie wyobrażamy sobie Beskidu bez Gorlic. Więc pewnie nie będzie zbrodnią, gdy ktoś odwiedzi Gorlice i powie, że był w Beskidzie - pod warunkiem że na Gorlicach się ta wyprawa nie skończy...


Tak oto przedstawiliśmy mniej - więcej granice Beskidu Niskiego. Mówimy mniej - więcej, bo ile osób, tyle opinii. Ponieważ nie mamy wykształcenia "geografów" nie czujemy się na siłach by argumentować informacje tu zawarte - staraliśmy się przedstawić to, co mówi literatura i nauka.


Może jeszcze wspomnimy coś o wewnętrznym podziale BN, bo i to zrobiliśmy pobieżnie w zalinkowanym na wstępie poście. Charakterystyki będą i teraz uproszczone - ale szczegółowe opisy znajdziecie w dziełach geograficznych i geologicznych, a to co tu zamieścimy, do dreptania powinno wystarczyć :)



Szymbark. Skansen.
Góry Grybowskie: Są najbardziej na zachód wysuniętym pasmem górskim BN. Graniczą z tzw. Beskidem Krynickim. Leżą między dolinami rzek Kamianna i Biała Wyróżniają się tutaj m. in. pasmo Jaworza (882 m n. p. m.), Chełm (779 m n. p. m.), pasmo Maślanej Góry (753 m n. p. m.) oraz wzgórza na północ od Grybowa. Tu też znajduje się kontrowersyjny masyw Rosochatki. Z ciekawszych miejscowości można tu odwiedzić m. in. Grybów i Szymbark.




Lackowa widziana z Bielicznej
Góry Hańczowskie: Wyrastają pomiędzy rzekami Biała i Ropa i Zdynia. Nazywa się je też niekiedy Górami Rusztowymi, ponieważ mają równoległy układ pasm (czyli rusztowy). Tutaj jest Królowa Beskidu - Lackowa (997 m n. p. m.) - najwyższy szczyt BN po polskiej stronie. Inne ważniejsze wzniesienia to: Ostry Wierch (938 m n. p. m.), Jaworzyna Konieczniańska (881 m n. p. m.), Jaworzynka (869 m n. p. m.) i Kozie Żebro (847 m n. p. m.) i Jawor (723 m n. p. m.). Warto tutaj odwiedzić m. in. Hańczową, Regietów Wyżny Wysową.



Widok na szczyt Kopa.
Beskid Gorlicki: Zwane też (chyba nawet częściej) Pieninami Gorlickimi. Tą grupę górską wytycza się umownie - znajduje się między doliną rzeki Białej a Pasmem Magurskim. Ważniejsze szczyty to Kiczera - Żdżar (610 m n. p. m.) ,Ubocz (623 m n. p. m.) i Kopa (672 m n. p. m.). Warto odwiedzić tutaj jezioro Klimkowskie.



Pasmo Magurskie: Ciągnie się niemal od Gorlic aż po górną Wisłokę. W jego skład wchodzą grzbiety Magury Małastowskiej (813 m n. p. m.) i Magury Wątkowskiej (846 m n. p. m.). Będąc tu warto odwiedzić nieistniejące już wsie Radocyna, Nieznajowa, a także (istniejącą!) stolicę Łemkowyny - Bartne, oraz Rezerwat Kornuty.

widok na Kornuty i dolinę Bortnianki

Żydowska Góra widziana z Wysokiego











Beskid Dukielski
: Leży pomiędzy rzekami Wisłoka i Tabor, na północ od Przełęczy Dukielskiej. Główne szczyty to Piotruś (727 m n. p. m.). Cergowa (716 m n. p. m.), Grzywacka Góra (567 m n. p. m.), Żydowska Góra (719 m n. p. m.) czy Wysokie (657 m n. p. m.). Warto tutaj odwiedzić m. in. dolinę wysiedlonej wsi Żydowskie, czy np. wsie Chyrowa i Krempna.



Cerkiew Opieki MB w Komańczy
Pasmo Bukowicy: Znajduje się między rzekami Wisłok i Osławica. Ważniejsze wzniesienia to Skibce (776 m n. p. m.), Tokarnia (778 m n. p. m.), Kamień (718 m. n. p. m.) i Rzepedka (708 i 706 m n. p. m.). Odwiedzić trzeba tutaj koniecznie nieistniejącą wieś Polany Surowiczne, a także Komańczę i Rzepedź.





Gniazdo Jawornika
: Niewielkie pasmo z górującym szczytem Jawornik (761 m n. p. m.) rozdziela dorzecza Jasiołki i Wisłoka. Obszar ten graniczy z ciekawymi miejscowościami: Daliowa, Królik Polski (i Wołoski).

cerkiew w Daliowej











Pasmo graniczne
: Ciągnie się od przełęczy Beskid nad Czeremchą (581 m n. p. m.) i doliny potoku Biełcza  do Przełęczy Łupkowskiej i doliny Osławicy. Wyższe szczyty to Kamień (867 m n. p. m.), Kanasiówka (823 m n. p. m.) czy Pasika ( 848 m n. p. m.). Warto odwiedzić tutaj np. dolinę dawnej wsi Czeremcha czy Rezerwat " Źródliska Jasiołki".



Wzgórze Zamczyska (z Wołtuszowej)
Wzgórza Rymanowskie: Nie we wszystkich przewodnikach są wyróżniane. Jest to najbardziej na północ wysunięta część BN. Są to właściwie dwa ciągi wzgórz między Jasiołką i Wisłokiem, rozcięte dolinami potoków Lubatówki, Iwonickiego i Taboru. Ważniejsze szczyty to Pachanowa (512 m n. p. m.), Zamczyska (568 m n. p. m.), Żabia (549 m n. p. m.) czy Dział nad Desznem (673 m n. p. m.). Będąc tutaj koniecznie trzeba odwiedzić Rymanów - Zdrój Iwonicz - Zdrój.


Potok Biełcza

Zobaczmy jak się sprawa ma u Słowaków:

Grupa górska Busova: Stanowi de facto naturalne przedłużenie Gór Hańczowskich. Najwyższy szczyt to Busov (1002 m n. p. m.), pasmo Magury Stebnickiej (900 m n. p. m.) i pasmo Sivej Skaly (838 m n. p. m.). To najwyższa część Beskidu Niskiego. Będąc tutaj nie powinno omijać się miejscowości Cigel'ka.


widok na  grupę Busova od granicy


Pogórze Ondawskie:  Leży między dolinami Topl'i i Sibskej vody oraz doliną Ondawy. Najwyższym szczytem jest Smilniansky vrch (750 m n. p. m.). Warto tu odwiedzić miejscowości Vysna PoliankaBardejov, czy Humenne.





Tak oto dobrnęliśmy do końca. Mamy nadzieję, że ten post może rozjaśni Wam "podział granic" w tym regionie. Nie myślcie że z Was żartujemy - sami mieliśmy z tym dość długo problem, ;)

Pozdrawiamy serdecznie!





Źródła inf.:


Darmochwał T., 1995, Beskid Niski polski i słowacki. Przewodnik, Białystok

Michalik A., Książek T., Semik P., 2003, Beskid Niski. Najlepsze wycieczki na rowerze górskim, Wrocław
Mendelowski S. (red.)., 2003, Beskid Niski, Krosno
Oficyna Rewasz, 2012, Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, Pruszków
Beskid Niski. Mapa turystyczna, skala 1: 50000, 2013, Wyd. Compass
Beskid Niski, Mapa turystyczna, skala 1: 50000, 2012, Wyd. Sygnatura
www.szlaki-beskid.klikklik.pl

niedziela, 15 lutego 2015

Z Beskidu Niskiego wspominki Tomasza Gołkowskiego

Witajcie,

Chcemy serdecznie zaprosić Was na pierwszy przeprowadzony przez nas wywiad "beskidzki". Mamy nadzieję że ten cykl wywiadów przypadnie Wam do gustu. Nie będą to rozmowy z "Gwiazdami" - lecz z prostymi ludźmi, prawdziwie zakochanymi w Beskidzie Niskim.

Dziś chcemy przedstawić Wam doświadczonego "beskidnika", a zarazem - naszego dobrego znajomego. Poznajcie Tomasza Gołkowskiego. Tomek opowie nam coś niecoś o swoich beskidzkich przeżyciach, pasjach, o tym co w Łemkowynie ceni i kocha.. Warto nadmienić że Tomek prowadzi bardzo ciekawego bloga o tematyce stricte Kaprackiej (w tym rzecz jasna i beskidzkiej) - znajdziecie go  tutaj.

Zapraszamy do lektury!


N&K: Cześć Tomku, powiedz nam coś o sobie: Czym się zajmujesz, gdzie mieszkasz, jakie są Twoje zainteresowania? Gdzie wędrujesz?

TG: Witam, moim obecnym zajęciem jest służba w wojsku. Mieszkam w Przemyślu, tu też się urodziłem. Jak zapewne się domyślacie, moją pasją jest przede wszystkim wędrówki górskie, ale także wszelkie inne podróże, szczególnie na wschód. Jestem miłośnikiem książek, melomanem oraz sportowym amatorem :) Wędruję od lat, najczęściej w Karpatach po Polskiej stronie, choć gdyby to ode mnie zależało miesiącami przebywałbym na Ukrainie lub w Rumunii.

N&K: Skąd wzięła się pasja do wędrowania po Beskidzie Niskim? Czy wiąże się z tym jakaś dłuższa historia? Od jak dawna odwiedzasz Łemkowynę?

TG: Zacząłem wędrować po Beskidzie Niskim 14 lat temu. Początkowo były to krótkie wycieczki w okolicach Grybowa i Gorlic. Mieszkałem wówczas kilka lat w Nowym Sączu, do którego również chętnie powracam. Wraz z moim dobrym kumplem często jeździliśmy z N. Sącza do Przemyśla, i fascynowały mnie wtedy detale: Wiecznie wiejący wiatr na trasie Dukla - Gorlice, szosa z Tylawy na Komańczę, odosobnienie. Później - przydrożne krzyże i drewniane cerkwie. Dodatkowo po prostu lubiłem góry, a Beskid Niski i Sądecki miałem wtedy bardzo blisko. Po kilku latach, gdy przeniosłem się na kolejne cztery lata na Wyspy Brytyjskie, zacząłem wspominać te miejsca i szczerze do nich tęskniłem. Wtedy wpisywałem w okienku frazę Beskid Niski, Łemkowszczyzna itp. Odszukiwałem ciekawe materiały dotyczące miejsc, które poznałem parę lat wcześniej. Im bardziej wgryzłem się w treść, tym bardziej ciągnęło mnie w Beskid. Dzięki specyficznemu systemowi pracy mogłem przebywać w Polsce pięć razy do roku, i każdy z tych dwutygodniowych pobytów miał miejsce w Beskidzie Niskim.

N&K: Po części chyba powtórzymy poprzednie pytanie, ale czy jest coś, czego szczególnie "szukasz" wędrując po Beskidzie Niskim? Co Cię w nim przyciąga? Cisza, przyroda, a może coś innego?

TG: Kiedyś, gdy mieszkałem na wyspach, była to głównie nostalgia, a z biegiem lat z coraz większą siłą rosła chęć poznania nowych miejsc, szukanie pamiątek z przeszłości, jednak zawsze potrzebowałem po prostu odpocząć.

N&K: Pamiętasz gdzie rozpocząłeś swoją przygodę z Beskidem Niskim? W jakiej miejscowości zaczęła się Twoja pierwsza wyprawa? Czy był to wybór celowy, przemyślany, czy też przysłowiowy kaprys?

TG: Pierwsze wycieczki to wypady w okolice Binczarowej oraz Florynki. Następnie Ropa, Klimkówka, Uście Gorlickie, Wysowa. Te wycieczki nie były specjalnie planowane, lubiłem na prawdę dreptać bez celu, a i zapomniałbym, w podstawówce przebywałem na obozie harcerskim w Rymanowie Zdroju i poszedłem na lewiznę w stronę Wołtuszowej :)

N&K: Jak przemierzasz Łemkowynę?  Samochodem, pieszo, rowerem? I dlaczego wybierasz ten, a nie inny sposób?

TG: Łemkowynę przemierzam pieszo, choć zdarzały się wycieczki rowerowe oraz samochodowe. Bo ja zawsze lubiłem chodzić, i jak mawiał Biblo Baggins: "Trafisz a gościniec i jeśli nie powstrzymasz swoich nóg, ani się spostrzeżesz, kiedy cię poniosą:. I ja dziś tak uważam :)

N&K: Co z zakwaterowaniem? Preferujesz schroniska turystyczne, agroturystyki czy może cichy namiot pod lasem? Dlaczego akurat wybierasz tę formę noclegu?

TG: Najczęściej wybieram agroturystykę. Przeważnie wędruję cały dzień i nigdy nie wiem na początku dokąd zajdę. Gdy po kilku godzinach mam mniej więcej już o tym wyobrażenie, obdzwaniam gospodarstwa agroturystyczne w danej miejscowości i pytam o nocleg. Często również jadę np. do Wysowej i wynajmuję agro na 3 - 4 dni i codziennie startuję rano w teren, codziennie gdzie indziej. Oczywiście nieraz nocowałem w schroniskach, np. Hajstra czy Pantałyk, a także Zaścianek. Szczególnie Pantałyk wspominam miło.

N&K: Tomku, wędrujesz sam czy też w towarzystwie? Czy może nie ma to dla Ciebie większego znaczenia?

TG: Najczęściej sam, ale to nie dlatego że tylko tak lubię. Po prostu z biegiem lat brakuje chętnych przyjaciół z różnych powodów. Czasami uda się ustawić z kimś na dzień wędrówki, choć przyznam że ostatni raz wędrowałem w towarzystwie na wakacjach. Moja żona bardzo lubi góry i podróże, ale praca nie pozwala jej na częste wędrówki, choć mam nadzieję, że pojedziemy razem w lecie do Rumunii.

N&K: Czy przeżyłeś w Beskidzie Niskim jakąś przygodę, która zapadła Ci na zawsze w pamięci? Możesz nam ją opowiedzieć?

TG: Może to wyda się śmieszne ale przeżyłem kiedyś w Lipowcu dziwną sytuację. Nie wiem czy wierzycie w duchy, może to kwestia wyobraźni ale coś bardzo przestraszyło mnie gdy stałem przy cerkwisku. Aż mnie ciarki przeszły, jakiś gruby kij uderzył mnie mocno w rękę i jakbym głos usłyszał, może jakiegoś zwierzęcia? Nie wiem co to było, nawet nie pamiętam dokładnie. Za chwilę zobaczyłem jakby ślady zryte dookoła, nie wiem, przez dzika? Stałem jak wryty, po chwili podszedłem do drzewa, nic tam nie było, a przysiągłbym że śladów wcześniej nie widziałem. Może to jakaś psychoza :) Nic równie nierealnego mnie w górach nie spotkało.

N&K: Masz swoje ulubione miejsce w Beskidzie Niskim, do którego wracasz najchętniej? Jaka to miejscowość? Dlaczego właśnie tutaj najchętniej przebywasz?

TG: Przyznam, że przez wiele lat spędzałem wolny czas w Wysowej i do dzisiaj tam wracam najchętniej. Dla mnie to najspokojniejsze uzdrowisko w Beskidach. Cisza, spokój, nigdzie też nie śpi mi się lepiej jak w Wysowej.

N&K: A czy jest jakieś miejsce na Łemkowynie, za którym nie przepadasz? A jeśli tak, to dlaczego?

TG: Nie przypominam sobie miejsca, którego nie lubiłbym. Jedynie muszę przyznać, że są miejsca, których na prawdę długo nie odwiedzałem np. Męcina Mała i Wielka, Folusz czy też Iwla, Ropienka oraz Mszana.

N&K: Wertując artykuły na Twoim blogu, łatwo można dostrzec że przemierzyłeś już niemal całe Karpaty. Która kraina jest Twoją ulubioną? A jakie miejsce zajmuje na tej długiej liście Beskid Niski?

TG: Wiele miejsc w Karpatach jest mi jeszcze nieznanych. Najchętniej wracam w Beskid Niski, także na wschód spoglądam bardzo często, w szczególności Czarnohora wciągnęła mnie jak kokaina.

N&K; Skąd wziął się pomysł na blog? Czy jest on po części inspiracją do Twoich wędrówek? Czy artykuły o tematyce związanej z Beskidem Niskim cieszą się dużą popularnością?

TG: Dwa lata temu, gdy leżałem z kontuzją nogi zacząłem dla zabawy tworzyć małe relacje ze swoich wędrówek. Mój szwagier który jest polonistą, przekazał mi że powinienem udostępniać te materiały w sieci. Tak więc rozpoczęła się moja przygoda z blogiem, i raczej jego tworzenie jest spowodowane wędrówkami, a nie wędrówki tworzone na potrzeby bloga. Przyznam, że artykuły  związane z BN jakkolwiek cieszą się popularnością i zainteresowaniem, tak muszę stwierdzić że wielu miłośników podróży oraz wycieczek górskich częściej pyta mnie o BN niż potwierdza swoje wspomnienia związane z tymi górami. Znaczy to, że skoro ludzie pytają, więc pasmo to jest na prawdę niezwykle interesujące. Ludzi znających całkiem nieźle Beskid Niski jest na blogu również sporo.

N&K: Pewnie to pytanie zabrzmi dziwnie, ale co sądzisz o sieci szlaków na terenie Beskidu Niskiego?

TG: W Beskidzie Niskim wyróżnić trzeba przede wszystkim czerwony GSB oraz niebieski szlak graniczny. Są to szlaki dalekobieżne, czerwony ogólnie biegnie z Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach, a niebieski od Grybowa, głównie wzdłuż granicy polsko - słowackiej, w Bieszczadach również przy granicy z Ukrainą i później do Białej. W MPN są spore możliwości pieszych wycieczek. Myślę że obecnie źle to nie wygląda, ja poruszam się często poza szlakami, ścieżkami leśnymi z mapką w ręku. Niebieski szlak graniczny jest zalesiony, choć zdarzają się sporadycznie małe okienka na świat. Byłbym za tym, aby powstał szlak od Świątkowej Wielkiej przez Świerzową Ruską do Bartnego. Mimo zakazu, ludzie i tak tamtędy chodzą. Także brakuje szlaku przez dolinę nieistniejącej wsi Czertyżne.

N&K: Tomku, mamy ostatnie pytanie do Ciebie. Jako zaprawiony "beskidnik" poradzisz coś początkującym wędrowcom, dla których Beskid Niski jest zupełnie nieznany?

TG: Zależy jak odbieramy podróże czy też zwykłe wycieczki. Jeśli ktoś ma na prawdę naturę włóczykija i awanturnika :) proponuję po prostu łaźić i lukać, a wtedy miłość do tych gór sama przyjdzie. Jeśli jednak trzeba namawiać domatora na wyjazd, to proponuję wcześniej zainteresować się mapą oraz przewodnikami. Poczytać przynajmniej o historii Krynicy, Wysowej, Jaślisk czy też Rymanowa lub Dukli. Dowiedzieć się coś niecoś o ciekawych miejscach, zabytkach, pamiątkach z czasów obydwu wojen światowych.

N&K: Tomku, dziękujemy Ci serdecznie za rozmowę i cenne informację. Do zobaczenia na szlaku!
TG: Dzięki za zainteresowanie, do zobaczenia na szlakach :)


Kochani, na dziś to wszystko, zegnamy Was i do zobaczenia niedługo!

Zaglądajcie też na Nasz profil fb, od czasu do czasu znajdziecie tam m. in. informacje o nowościach na blogu.

Do zobaczyska!

niedziela, 8 lutego 2015

Gniewny gad - czyli gniewosz plamisty

Witajcie,
dziś pragniemy wam przedstawić kolejne zwierzę, które zamieszkuje teren Beskidu Niskiego i co ciekawe mieliśmy okazję oglądać je na własne oczy. W istocie jak wskazuje jego nazwa "gniewał" się na nas, kiedy próbowaliśmy mu zrobić zdjęcie z bliższa. I osiągnął swój cel - po takim ataku gdzie zobaczyliśmy jego prawdziwe "ja" odstraszył Nas tak, że zostawiliśmy go  w spokoju, by mógł dalej bez zakłóceń wygrzewać się we wrześniowym słoneczku.

Po powrocie z wyprawy nie mogło nam dać spokoju i szukaliśmy informacji o tym co to mógł być za gad. W końcu dzięki o wiele większej wiedzy naszych znajomych udało się w końcu zaspokoić nasz "głód" wiedzy:)

Gniewny Gniewosz z Blechnarki :)

Gdzie go spotkamy?
Prócz Beskidu Niskiego, zamieszkuje większość terenów Europy, Rosji i Azji. Najbardziej lubi nasłonecznione tereny, kamienie, zarośla. Co ciekawe znacznie częściej występuje w dolinach, niż w górach. A jeżeli już o górach mowa to maksymalna wysokość jaką upodobał sobie ten wąż to 2200 m n.p.m. - wyżej go już nie spotkamy. Środowisko życia w którym lubi przebywać jest podobne do tego w którym możemy spotkać jaszczurkę zwinkę. Jak można sądzić po tym w jakich okolicznościach go spotkaliśmy - jest ciepłolubny (gdyby nie ten jęzor który nam wystawiał polubiłabym go - też uwielbiam słoneczko :)). Preferuje głównie zwykle miejsca o suchym, piaszczystym podłożu. Za wszelką cenę unika terenów podmokłych, bagnistych i zacienionych. Unikajmy zatem tych miejsc jeżeli chcemy spotkać tego ciekawego osobnika. Ale bez przesady z tym unikaniem wilgoci - wąż ten staje się aktywny podczas deszczu, a także w pochmurne dni. Jako, że jest aktywny w dzień i prowadzi "ukryty" tryb życia - trudno go spotkać bo często chowa się w trawach. Jak znaczna część gadów zapada w sen zimowy. I jako, że unika wilgoci zimuje na lądzie. W zależności od warunków środowiska trwa on zazwyczaj od października do wiosny.

źródło: siedliska.gios.gov.pl
Jak wygląda?
Odcień jego łusek może nam śmiało przypominać miedziane naczynie. Zresztą potocznie gatunek ten jest nazywany "Miedzianką". Mimo, że nastraszył nas dość mocno jest wężem niejadowitym. Maksymalnie osiąga 1 m długości - jednak w większości przypadków dorosłe osobniki mierzą 60-70 cm. W naszym kraju największe osobniki osiągają 87 cm. Ciekawym zjawiskiem jest to, że większe rozmiary osiągają samice. Głowa osobników nie odznacza się wyraźnie od reszty ciała. Zbudowana jest z 9 tarcz. Kształt ma płaski, a pysk zaokrąglony. Na głowie mieszczą się  małe oczy z okrągłymi źrenicami. W przekroju poprzecznym ciało tego węża jest okrągłe. W całości pokryte małymi gładkimi łuskami. Mimo, że samice są większe od samców, to mają osobniki płci męskiej mają dłuższe ogony i stanowi on średnio 20% długości całego ciała. Po nasadzie ogona można rozpoznać płeć osobnika: samiec ma ją nabrzmiałą, zaś u samic gładko łączy się z resztą ciała. Oczywiście sposób ten dotyczy osobników dojrzałych płciowo. Co ciekawe ubarwienie tych zwierząt może być różne nawet w obrębie jednej populacji. Grzbietowa i boczne części ciała osobników są zwykle beżowe, popielate, jasnoszare, lub brązowe. Część brzuszna jest koloru ceglastoczerwonego i z wiekiem zanika, oraz zmienia barwę na inną. Tuż za typowym układem plam na głowie znajduje się dwa rzędy ciemnych palm ciągnące się przez cały tułów do ogona, a także liczne rozmaicie porozrzucane czarne plamki.  Co ciekawe rzędy te mogą się łączyć i przypominać pasy lub zygzak. Podstawową barwa dorosłych samców jest kolor: gliniasty, rudoczerwony, brązowy, beżowy, rzadziej zdarza sie jasno lub ciemnoszary. Ich część brzuszna jest rudożółty, rudobrunatny, ceglastoszary, miedzianobrązowy, kremowy, lub szary. Dorosłe samice są na ogół ciemniej ubarwione. Tym co jest charakterystyczne dla tego węża to rysunek górnej i bocznej części głowy, oraz odcinka szyjnego. Co ciekawe jest to wyjątkowy i niepowtarzalny detal w budowie tego węża - pozostaje on niemal niezmienny  przez całe życie osobnika. element ten stanowi więc idealną cechę rozpoznawczą.

/źródło: siedliska.gios.giov.pl/

Co zjada?
Szukając informacji o gniewoszu spotykaliśmy się ze stwierdzeniem, że lubi przebywać w podobnym środowisku co i jaszczurka zwinka. Zastanawialiśmy się, czy zwierzęta te maja po prostu podobne wymagania co do środowiska, czy też jaszczurka jest ulubionym przysmakiem gniewosza plamistego - okazało się, że to drugie :) Pokarm tego węża składa się głównie z jaszczurek, oraz innych gadów. Znacznie mniejszy udział w jego jadłospisie mają małe ssaki i bezkręgowce. Co ciekawe pożywienie młodych różni się od dorosłych osobników. Młode zjadają głównie gady i bezkręgowce, natomiast dorosłe gady i ssaki. Co ciekawe w warunkach hodowlanych węże te, również polują na różnego rodzaju ofiary. Występują też wśród nich zjawisko kanibalizmu. Co ciekawe, aby schwytać ofiarę posługuje się on zarówno zmysłem wzroku, jak i węchu.

Gniewosz plamisty z Blechnarki.
Jak się rozmnaża?
Tuż po przebudzeniu :) Gniewosze nie potrzebują dużo czasu, by wybudzić się ze snu zimowego już w krótkim czasie mogą rozpocząć gody. Jedyne czego potrzebują by rozpocząć kopulację to "przyjemna" temperatura osiągająca od kilkunastu do ponad 20 stopni Celsjusza. Dlatego ich ulubionym miesiącem jest maj. Samce w tym czasie są nerwowe i przemierzają rewiry w poszukiwaniu samic. W stosunku do osobników tej samej płci potrafią być agresywne, co czasem prowadzi do walk. Gdy już samiec znajdzie płodną samicę - towarzyszy jej. Para może kopulować wielokrotnie w ciągu kilku dni, samiec może również kopulować z wieloma samicami. W Polsce dotychczas zaobserwowano jedynie gody wiosenne, lecz w innych częściach Europy, gdzie warunki są sprzyjające gody odbywają się także jesienią. Co ciekawe te gady są jajożyworodnie -  co jest dość ciekawym zjawiskiem wśród węży. Ciąża trwa 120-150 dni i poród przypada na lipiec/sierpień, a przy późnej kopulacji we wrześniu. Przed porodem samice zaprzestają pobierania pokarmu, są ociężałe i mało ruchliwe, oraz przebywają w ukryciu w pobliżu kryjówek. Liczba młodych przychodzących na świat jest zmienna i wynosi 2-19. W zależności od regionu samice rodzą raz w roku lub co 2,3 lata. Młode po około tygodniu od urodzenia linieją i zaczynają aktywne życie. Dojrzałość  płciową osiągają po 3,4 latach życia. Pierwszy raz udział w godach biorą udział w 4/5 roku po urodzeniu,


Ochrona?
Tak jest to niejadowity gatunek chroniony. Schwytany potrafi niegroźnie ugryźć, lub "opluć" wydzieliną, której zapach jest znacznie mniej nieprzyjemny niż zaskrońca zwyczajnego. Jest on chroniony zarówno prawem międzynarodowym jak i krajowym. Występuje w Czerwonej Księdze Zwierząt pod kategorią VU. Kategoria ta oznacza, że jest to gatunek objęty ochroną ścisłą, wymagający ochrony czynnej. Podjęto działania mające na celu zwiększenie jego populacji. Prowadzone są programy reintrodukcyjne, a także monitorowane są liczebności i zachowania lokalnych populacji. Ochrona prócz samych zwierząt obejmuje również miejsca gdzie odbywa on gody, oraz zimuje.

Mamy nadzieję, że spodobał się Wam nasz post :) Zapraszamy serdecznie do czytania kolejnych artykułów.
Pozdrawiamy serdecznie :)!



Źródła inf.:
siedliska.gios.gov.pl (biblioteka monitoringu środowiska - gniewosz plamisty)
cites.zoo.waw.pl/zwierze/gniewosz-plamisty
Zieliński P., Stanisławski W., Występowanie i ochrona gniewosz plamistego Coronella austriaca na terenach leśnych

niedziela, 1 lutego 2015

Okiem wędrowca - Czarne

Witajcie,

dziś zabieramy Was w wędrówkę po malowniczej dolinie, obfitującej w pastwiska i lasy. Odwiedziliśmy ją dwa lata temu*. Ciekawe, czy coś się tam zmieniło...
Kiedyś było tu gwarnie - na "gospodarkach" kręcili się ludzie, cerkiewne dzwony nawoływały ludzi na nabożeństwa, zewsząd wiatr niósł porykiwanie bydła, dzieci biegały wesoło. Wzdłuż drogi do Jasionki co rusz można się było "natknąć" na łemkowską chyżę, często z kamienną kapliczką lub krzyżem stojącym na podwórzu, od drogi.
Dziś już tego nie ma. Okresowo tylko spotkać tu można pasące się owce i pokrzykujących baców. No i wiatr niesie hen, daleko...

sarenki nad Czarnym
Na początek może trochę historii:


                                                           
Czarne (po łemkowsku Czorne) powstało, tak jak wszystkie okoliczne osady, dopiero w okresie nowożytnym. Wioskę lokowano w 1569 roku jako majętność królewską. Była częścią parafii w Blechnarce. Jak większość osad na terenie Beskidu Niskiego, i Czarne wiąże się z Wołoskimi przybyszami, jedynymi chyba ludźmi mogącymi okiełznać te dzikie tereny.
"Początki" były nader skromne - w 1629 odnotowano tutaj trzy gospodarstwa "z ziemią" oraz dwa bezrolne. Wieś jednak rozwijała się, przybywało mieszkańców. Wiek XVIII przyniósł "nobilitację" dla wioski - tutaj osadzono parafię greckokatolicką, obejmującą swym zasięgiem także Nieznajową i Lipną. Cerkiew powstała według tradycji w 1764, ale de facto zbudowano ją później - w 1789 roku.
Życie toczyło się w miarę spokojnie. W 1765 roku było tutaj już 18 ról, a w roku 1880 - stało aż 54 domy, a w nich żyło ponad 300 mieszkańców - Rusinów i Polaków. Po I rozbiorze Polski wieś stała znalazła się w granicach Austrii. Kupił ją wkrótce Wilhelm Siemieński (ostatni starosta biecki). Czarne w 1845 roku stało się własnością Józefa Lewickiego, potem zaś - Augusta Sternegga.
Mieszkańcy trudnili się rolnictwem i hodowlą, a także tkactwem i - wydobyciem oraz przetwarzaniem ropy naftowej.
przydrożny krzyż, mocno zniszczony..

idąc w stronę Radocyny...



Spokojne życie przerwała I Wojna Światowa. Władze austriackie zesłały do obozu w Thalerhofie 18 mieszkańców Czarnego - jedna osoba nie przeżyła panujących tam warunków (Teodor Chowaniec, zmarł mając 38 lat).Tak jak w okolicy, i tutaj miały miejsce walki Rosyjsko - Austriackie w okresie 1914 - 1915. Wielonarodowe armie przelewały krew o kolejne metry. Wieś przechodziła kilkukrotnie z rąk do rąk. Rany odnosili walczący żołnierze, cywile, a nawet zwierzęta hodowlane. Szczególnie zacięte boje toczono o wzgórze Kamienny Wierch - w tym rejonie front utrzymywał się od zimy 1914 aż do pamiętnego maja 1915 roku. Wtedy to wojna odeszła, pozostawiając zniszczenia - przepadła m. in. cała dokumentacja parafii unickiej.
Pamiątką po krwawych bojach jest cmentarz wojenny nr 53. Spoczywa tutaj 377 żołnierzy - 316 z armii Carskiej oraz 61 z armii C. K. Wśród poległych jest Polak - kpt. Zieliński. Polegli spoczywają w 7 zbiorowych i 10 pojedynczych mogiłach. Cmentarz ma powierzchnię około 660 metrów kw. Nie został też wyremontowany zgodnie z oryginalnym projektem. Jak tam byliśmy ostatnio, nie był w najlepszej kondycji, chociaż wygląda na pewno lepiej niż np. cmentarz w Lipnej. Niestety, zaglądają tutaj owce,,


droga przez Czarne


Wieś związana była ze Św. Maksymem Sandowyczem. Zapewne jego działalność przyczyniła się po części do tego, że Rusini powrócili do wiary przodków - Prawosławia. Miało to miejsce w 1928 roku, i wiązało się z tzw. Schizmą Tylawską. Do Prawosławia powrócili wszyscy mieszkańcy - jedynie ksiądz unicki pozostał przy swojej wierze, i opiekował się nieużytkowanymi już, opustoszałymi świątyniami w Czarnem, Nieznajowej i Lipnej. Ponieważ na mocy konkordatu mieszkańcy nie mogli korzystać z majątku kościoła grekokatolickiego (będąc prawosławnymi), zbudowali własną świątynię (w 1929). Stanęła ona w pobliżu cerkwi unickiej, nieco na zachód.
owieczki...


i kolejny przydrożny krzyż

Przy cerkwi znajdował się cmentarz parafialny, wspomnimy o nim trochę dalej.

Większość mieszkańców stanowili Rusini (300 osób), oprócz nich żyli tutaj Cyganie - świetni kowale i muzykanci oraz dwie rodziny Żydowskie - jedna prowadziła karczmę, a druga - tartak. Był także wspomniany ksiądz unicki, nieco samotny w swojej wierze, ale "bogaty" w trzy świątynie - puste, warto tutaj dodać...Mieszkały tutaj też 4 osoby obrządku łacińskiego.
Miejscowość miała swoje święto w 1934 roku, kiedy to obchodzono 20 rocznicę męczeńskiej śmierci Św. Maksyma Sandowycza. Na granicy Jasionki i Czarnego poświęcono wówczas pomnik - obelisk ku czci ofiar Thalerhofu. Obchody zgromadziły okolicznych mieszkańców, parochów m. in. z Radocyny i Świątkowej Wielkiej (ks. Anton Krynicki - organizator uroczystości). Przybył nawet biskup krzemieniecki Szymon. Na granicy z Jasionką na biskupa (i jego orszak) czekały setki wiernych. Miała miejsce wówczas procesja od cerkwi w Czarnem do pomnika. podobne uroczystości odbywały się i później, np w 1938 roku - wiązano je zarazem z 950 rocznicą Chrztu Rusi.

furtka na cmentarzu wojenny nr 53





Międzywojnie było dobrym czasem dla wsi. Założono czytelnię im. Kaczkowskiego, otwarto szkołę podstawową. Nawet mieszkańcy zasmakowali kina - w 1935 roku przybyło tutaj kino objazdowe z projekcją "Pogrzebu Marszałka Piłsudskiego". Mieszkańcy długo jeszcze wspominali te dziwy - wszak nigdy wcześniej kina nie widzieli!

Jednak już rok 1938 zwiastował nadchodzącą zawieruchę. Czarne, wieś nadgraniczna była naturalnie ważna strategicznie - pojawiło się Wojsko Polskie, miały miejsce manewry wojskowe, kopano umocnienia, ograniczano swobody obywatelskie. Mieszkańcy musieli też strzec linii telefonicznej łączącej posterunek Straży Granicznej z Gorlicami.
1 września wybuchła wojna. Nad wsią przelatywały klucze wrogich samolotów, a oddziały Polskie opuściły Czarne. Kilka dni później pojawiły się tu oddziały Słowackie. Jednak i one wróciły do "siebie". Przyszli natomiast Niemcy - i zaczęło się piekło. Wywieziono ze wsi Żydów. Planowano też wywieść Cyganów - jednak dzięki zdecydowanemu sprzeciwowi mieszkańców Cyganie ocaleli - był to wyjątkowy przypadek na Łemkowynie...
Mieszkańcom, wbrew ich woli wpisywano w Kenkarty narodowość Ukraińską.
Gdy nadszedł rok 1944 we wsi, przy cerkwi unickiej założono szpital polowy Wehrmachtu. Około 20 żołnierzy Niemieckich zmarło, zostali pochowani przy cmentarzu parafialnym (w l. 90 ich ekshumowano). Na pamiątkę tego postawiono w tym miejscu symboliczny, drewniany krzyż - My go jednak podczas pierwszej wizyty nie dostrzegliśmy. Dopiero podczas kolejnych odwiedzin w 2015 roku odwiedziliśmy to miejsce i  przyjrzeliśmy się krzyżowi

krzyż w miejscu mogił z II Wojny Światowej

na Łemkowskim cmentarzu








A tak wyglądała cerkiew w Czarnem w latach 80. Fot. Z. Malinowski (ze zbiorów autora)

Skończyła się wojna. W 1945 roku, na skutek agitacji wielu mieszkańców wyjechało do ZSRR. Pozostało we wsi 9 rodzin - te jednak wygnała z domów Akcja "Wisłą" - pozostała tutaj tylko rodzina gajowego, za wstawiennictwem władz leśnych.
Wieś opustoszała. Zabudowania rozbierano, m. in. na budynki PGR -u w Jasionce. Po 1956 co prawda powróciły trzy rodziny Łemkowskie, jednak to był koniec powrotów. Ludzie nie mieli właściwie gdzie wracać. Mimo że, co ciekawe wsi nie wywłaszczono (podobna sytuacja miała miejsce w Długiem).
Pracownic PGR -u, a od lat 70 także pracujący tu więźniowie przyczynili się do dewastacji zabytków. Znikło wiele pięknych kapliczek i krzyży. Prawosławną czasownię rozebrano w 1955 roku na materiał na zabudowę. W Czarnem nie ma też już cerkwi unickiej. Ale spokojnie - ona nie uległa zniszczeniu. Świątynia stałą we wsi do 1993 roku, Po wojnie odbywały się tu sporadycznie nabożeństwa prawosławne, jednak potem obiekt przestał być używany i niszczał. Zaczął przeciekać dach, znikało wyposażenie (do l. 80 wyposażenie jeszcze było kompletne)... Na szczęście świątynię w 1993 roku rozebrano, załadowano na pojazdy i przewieziono do Skansenu w Nowym Sączu - tam ją zrekonstruowano w 1996 roku. Teraz jest dumnym symbolem kultury Łemków.
Jest to typowa, zachodnio łemkowska świątynia trójdzielna o konstrukcji zrębowej, z wieżą o konstrukcji słupowej nad babińcem.



Cerkwie w Czarnem (prawosławna i unicka) /ze zbiorów Z. Malinowskiego/

Zachował się też cmentarz Łemkowski. Nie jest w najlepszej kondycji - często wchodzą tu m. in. owce, swoje zrobił też czas i pracujący tu więźniowie. Jednak przetrwało do dziś kilkanaście kamiennych i żeliwnych nagrobków. Warto tutaj zajrzeć wędrując przez dolinę.

Dzisiaj we wsi stoją właściwie dwa domy, a także bacówki pasterzy, przyjeżdżających tu z Podhala z "łowieckami". Kilka lat temu nawet pomagaliśmy bacy w uganianiu się za jedną z nich. Jak to dziś wygląda - podobno i pasterze coraz rzadziej tu zaglądają. Coraz rzadziej więc wiatr niesie "bee, beee.." i brzęk dzwoneczków...


kapliczka wnękowa..

i kolejna...

Zachwyca bogactwo kamiennych kapliczek i krzyży przydrożnych. Obiekty te pochodzą z XIX i pierwszej połowy XX wieku. Mimo że wiele jest sfatygowanych, to dalej robią wrażenie - wykonanie ich musiało kosztować wiele czasu i wysiłku. No i wymagało na pewno wiele umiejętności.
Szczególnie ciekawa kapliczka stoi przy skrzyżowaniu dróg nad Wisłoką - jest murowana, przykryta blachą. w jej wnętrzu znajduje się polichromia przedstawiająca Chrystusa Zmartwychwstałego, Zwiastowanie oraz scenę wypędzenia szatana z niebios.

Czarne / Czorne - skąd ta nazwa? Otóż rzekomo wzięła się od koloru wody płynącej w tutejszym potoku. Jakie to proste, prawda? :)



ruiny,ale chyba już z powojennych czasów..

Jak pamiętamy Czarne? Przemierzaliśmy je "na raty" - najpierw do Czarnego doszliśmy przez Czarną Górę )od strony Lipnej) - zachwycały Nas wówczas połacie pastwisk, ogrodzonych niestety pastuchami. Kiedy na owe pastwiska wyszliśmy z lasu porastającego szczyt Czarnej Góry spotkaliśmy dwie sarenki - mamę z młodym. Młode ciekawe świata, podeszło blisko Nas, mam jednak czuwała i nie pozwoliła na to - szybkim biegiem oddaliły się...
Gdy zeszliśmy z pastwisk na drogę - aż chciało się nam iść! Mimo że było gorąco, słońce wręcz prażyło, nam to nie przeszkadzało. Kłopotliwy był tylko kurz, co jakiś czas na nowo wzbijany przez samochód terenowy krążący tu i tam.. Idąc mijaliśmy przydrożne krzyże - mniej lub bardziej zniszczone, jednak wszystkie - ciekawe.
Tak doszliśmy do zarośli, z których to, całą masą "wypływały"... owce. Na końcu zaś, pokrzykując i denerwując się na zwierzaki wyszedł baca - w typowym, podhalańskim kapeluszu. Pogadaliśmy chwilę, opowiadał nam trochę o wypasie owiec, o tym że pasterz prawie nie śpi, i chyba zazdrościł nam, "młodym" wolności i beztroski. Prosił nas też o pomoc w przygonieniu owcy. Jak już ją nagnaliśmy, ruszyliśmy dalej. Niedługo trafiliśmy na cerkwisko i cmentarze - wojenny i parafialny. Szybko doszliśmy do wniosku że owce też tu zaglądają, ale raczej nie w celach modlitewnych....
Zwiedziliśmy obiekty dokładnie, bez pośpiechu - rosnące tu drzewa dawały tak przyjemny cień...


kapliczka nad Wisłoką

Jednak wróciliśmy w końcu na drogę. Kilka metrów dalej, po prawej stronie dostrzegliśmy drzwi - podobne do tych spotkanych m. in. w Długiem.
Napis na drzwiach brzmiał:


Czas nagi wędrowcze. O wspomnienia proszą.
Przekrocz próg Domu, którego może i nie ma.
Czuj się zaproszony.




Chwila zadumy. Cisza... Wiatr wieje, szumią drzewa...

Ruszyliśmy dalej, mijając kolejne krzyże i kapliczki  do Hotelu "Radocyna". Po drodze spotkaliśmy m. in. piękne konie, pasące się za "drutami"..

A potem - szliśmy do Nieznajowej, obok murowanej, XIX - wiecznej kapliczki. Pożegnaliśmy Czarne..



W pamięci mamy obraz sielanki - kolory, słońce, trawy, drzewa... Wspominamy kapliczki, krzyże.. Nie znamy czasów wcześniejszych - jak tu było??
Drugi raz odwiedziliśmy Czarne we wrześniu 2015 roku. Niewiele się tutaj zmieniło od naszej ostatniej wizyty. Szliśmy poprzednią trasą, ale - pomni wcześniejszych niedociągnięć, uważnie rozglądaliśmy się wkoło. Tym razem nie przegapiliśmy ani pomnika, ani krzyża na dawnych grobach żołnierzy Wehrmachtu. A co najbardziej pamiętamy? Upał, potworny skwar, i pasące się za potokiem stado krów..
A na koniec przedstawiamy Wam piękną cerkiew z Czarnego, wspaniale odrestaurowaną w Skansenie w Nowym Sączu. Ale w realu wygląda o wiele piękniej. A jej wyposażenie jest wspaniałe!






Pozdrawiamy!


Zaglądajcie na blog i na  profil FB. Komentujcie, udostępniajcie...






Źródła informacji:

www.sekowa.info
eksploatorzy.com.pl
Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty, 2012, Pruszków
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski. Od Komańczy do Wysowej, Warszawa

Dziękujemy Panu Z. Malinowskiemu za udostępnienie fotografii ze swoich zbiorów